„Moi znajomi zwiedzali świat, a ja przez Maksa gniłam w domu. Widział we mnie kurę domową, a nie partnerkę na życie”

Kobieta, która dusi się w związku fot. Adobe Stock, Drobot Dean
„Moim obowiązkiem były: zakupy, pranie, sprzątanie, prasowanie i reszta zadań domowych. Nawet śmieci wyrzucałam ja, podczas gdy on wylegiwał się na kanapie. Chciałam mieć szalone życie i czerpać z niego garściami. Dusiłam się i w końcu coś we mnie pękło”.
/ 03.03.2022 07:22
Kobieta, która dusi się w związku fot. Adobe Stock, Drobot Dean

– Nie wygłupiaj się. Jak zwykle robisz awanturę z niczego – stwierdził Maks, kiedy po raz kolejny poprosiłam go o wysprzątanie mieszkania.

Dwa lata temu, czyli rok po tym, jak zaczęliśmy być razem, wynajęliśmy wspólnie kawalerkę. Tyle że to moim obowiązkiem były: zakupy, pranie, sprzątanie, prasowanie i reszta zadań domowych. Nawet śmiecie wyrzucałam ja, bo po kilku nieudanych próbach, przestałam prosić o to lubego.

– Zobaczysz, że pewnego dnia spakuję walizki i tyle mnie będziesz widział – odgrażałam się, ale groźby te nie robiły na nim żadnego wrażenia.

Bo prawdą było, że kochałam go do szaleństwa

Poznaliśmy się na drugim roku studiów. Maks był moim pierwszym chłopakiem, pierwszą wielką miłością. I choć nijak nie wyobrażałam sobie życia bez niego, to z drugiej strony też nie chciałam żyć wiecznie jak kura domowa i jego służąca.

Widziałam związki moich koleżanek, których mężczyźni byli bardziej zaradni i chętni do pomocy. A Maks? Po zajęciach na uczelni przychodził do domu i włączał telewizor. Czasem wybierał się z kolegami na piwo albo zapraszał ich do nas na telewizyjne seanse czy gry na konsoli. Tak wyglądało życie dwudziestokilkuletniego studenta.

Początkowo jeszcze próbowałam z tym walczyć i organizowałam wspólne wypady ze znajomymi.

– Wiesz przecież, że mam delikatny żołądek – kwitował propozycję wybrania się do jakiejś knajpki.

– Koncerty? To strata pieniędzy. Całą płytę zespołu możesz ściągnąć z internetu – zawsze znalazł argument, żeby się nigdzie nie ruszyć.

Po kolejnej takiej odmowie po prostu odechciało mi się namawiania i najzwyczajniej w świecie siedzieliśmy sami w domu. A ja chciałam jeszcze poszaleć i posmakować studenckiego życia!
Otrzeźwiła mnie rozmowa z koleżanką z roku.

– W czerwcu, po obronie planujemy z Krzyśkiem wybrać się w podróż stopem po Bałkanach. Albania, Macedonia i Bułgaria. Mówię ci, bajka – przechwalała się Dominika. – Wiesz, chcemy też zobaczyć, jak tańczą Serbowie. Sami uczymy się tych tańców od roku, to fantastyczna zabawa – ciągnęła.

Miała jeszcze wiele do powiedzenia, ale już jej nie słuchałam. Zaczęłam się zastanawiać, jakie my mamy pasje z Maksem? Ba, jakie on w ogóle ma pasje? Nie mogłam sobie przypomnieć.

– Maks – zaczęłam po powrocie do domu. – Może wyjedziemy gdzieś razem, chociażby na weekend. Albo zapiszemy się wspólnie na kurs tańca?

– Nie mam na co wydawać pieniędzy – burknął luby, a we mnie coś pękło.

Chyba wtedy poczułam, że nie chcę, aby tak wyglądało moje dalsze życie. Nie chcę być z kimś, komu do szczęścia wystarczy siedzenie w domu. Dotarło do mnie, że dla mnie to za mało i że potrzebuję czegoś więcej.

– Maks, po obronie wyprowadzam się do Wrocławia. Sama – oznajmiłam, ale mój luby w ogóle nie zareagował.

Pewnie myślał, że to kolejny raz, kiedy robię mu wymówki i straszę rozstaniem. Tym razem byłam jednak pewna, że tak jak mówię, tak zrobię. Kiedy po miesiącu pakowałam walizki, Maks był w szoku.

– Ty chyba nie pakujesz się na poważnie – zapytał, chcąc mi przeszkodzić.

– Jestem jak najbardziej poważna. To koniec – powiedziałam stanowczo.

Sama byłam zaskoczona swoim zdecydowaniem

Maks dzwonił do mnie przez następne dwa tygodnie. Mówił, że się zmieni, że postara się lepiej troszczyć o nasz związek. Potem był mniej przyjemny i obwiniał mnie za to, że odeszłam. Był pewien, że wrócę, że nie poradzę sobie bez niego, że za bardzo go kocham.

Niełatwo mi było odejść od Maksa, bo rzeczywiście był dla mnie ważny. Ale to już za mną. Teraz przynajmniej wiem, jakich facetów będę się wystrzegać. Wydawało mu się, że będę z nim zawsze i pomimo wszystko. Pomylił się!

Czytaj także:
„Odkąd wprowadziliśmy się do nowego mieszkania, nasze dziecko budzi się w nocy z krzykiem. Wiemy już, co się stało”
„Byłam bliska rozpaczy, gdy zgubiłam cenną rodzinną pamiątkę. Ale dzięki temu znalazłam coś jeszcze cenniejszego”
„Na studiach mieli mnie za bohatera, bo zagrałem na nosie komunistycznej władzy. Zrobiłem to... z miłości”

Redakcja poleca

REKLAMA