„Młoda cizia zawróciła w głowie mojemu mężowi. Nie spodziewał się, że niebawem puści starego dziada w trąbę”

para kłótnia rozwód fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena
„Maryśka, już cię nie kocham. Całymi dniami zrzędzisz i narzekasz, wszystkiego się czepiasz i o wszystko masz pretensje. A ja chcę jeszcze trochę pożyć — usłyszałam z ust mojego męża, z którym przeżyłam ponad 20 lat”.
/ 17.08.2023 22:00
para kłótnia rozwód fot. Adobe Stock, Yakobchuk Olena

Moje małżeństwo już od dłuższego czasu przechodziło kryzys. Właściwie to kilka ostatnich lat to jeden wielki kryzys. Kłóciliśmy się już niemal o wszystko — od miejsca i terminu wakacji, poprzez listy zakupów, aż po to, kto będzie sprzątał i wynosił śmieci.

Jednak pomimo to nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że Janek mógłby mnie zdradzić. I chociaż zachowywał się dokładnie tak jak zdradzający mąż, to ja nie zauważałam żadnych sygnałów. A raczej nie chciałam ich widzieć.

Jak grom z jasnego nieba

Któregoś dnia mój mąż poinformował mnie, że poznał kobietę swojego życia i chce rozwodu. Na początku nie mogłam w to uwierzyć, ale z czasem to do mnie dotarło, a ja nawet zaakceptowałam jego decyzję. Podpisując papiery rozwodowe nawet nie przypuszczałam, że były mąż nie da mi jednak o sobie zapomnieć.

Doskonale pamiętam dzień, w którym Janek poinformował mnie, że zamierza złożyć pozew o rozwód. Tego dnia wróciłam do domu wściekła jak osa. W pracy miałam mnóstwo obowiązków, a szef właśnie nas poinformował, że i tak musi ciąć koszty. Z jednej strony chciałam to wszystko rzucić, ale z drugiej miałam sporo obaw.

Nie oszukujmy się — nie byłam pierwszej młodości, a kobiety w tym wieku nie mają łatwo na rynku pracy. Zaciskałam więc zęby i liczyłam, że sytuacja jakoś się poprawi. Do tego wszystkiego dochodziły problemy w małżeństwie, w którym niż już nie układało się tak jak trzeba. A gdy otworzyłam drzwi mieszkania, to zobaczyłam bałagan, niepozmywane talerze w zlewie i Janka oglądającego telewizję. Akurat był na urlopie i zamiast mi pomóc w pracach domowych, to całymi dniami wylegiwał się na kanapie.

— Mógłbyś przynajmniej pozmywać naczynia — powiedziałam wściekła. — Potrafisz tylko całymi dniami leżeć na kanapie i oglądać telewizję.

— A ty potrafisz jedynie narzekać — odciął się mój mąż. Tego było już za wiele.

— Jesteś leniem, któremu wszystko trzeba podać pod nos — wykrzyczałam— Mam już tego dość — rzuciłam torebkę na szafkę i zamknęłam się w łazience trzaskając drzwiami.

A gdy z niej wyszłam to mój mąż nie tylko nie wziął się do roboty, ale dodatkowo miał dla mnie zaskakujące nowiny.

— Nie chciałem ci dokładać problemów do tych w pracy, ale nie mogę dłużej czekać — zaczął tajemniczo.

Spojrzałam na niego ze złością i zjeżyłam się na myśl, co też tym razem wymyślił. Jednak nie spodziewałam się tego, co usłyszę.

— Postanowiłem złożyć pozew o rozwód. Poznałem kobietę swojego życia i chcę z nią spędzić resztę swoich dni — usłyszałam.

„Co on bredzi?” — pomyślałam. Janek chyba zauważył moją minę, bo powiedział, że to nie żart.

— Maryśka, już cię nie kocham. Całymi dniami zrzędzisz i narzekasz, wszystkiego się czepiasz i o wszystko masz pretensje. A ja chcę jeszcze trochę pożyć — usłyszałam z ust mojego męża, z którym przeżyłam ponad 20 lat.

Mogła być jego córką

Potem usłyszałam, że Ania to cudowna kobieta, która go rozumie, słucha, dba o niego i dogadza mu na każdym kroku. No i najważniejsze — nie przekroczyła 25 roku życia.

— Zwariowałeś? — zapytałam, gdy wreszcie odzyskałam głos.

— Nie zwariowałem. Kocham Anię i chcę rozwodu — powiedział Janek, a potem wyszedł.

Nie było go całą noc, ale już wiedziałam, gdzie jest. I cały czas nie mogłam w to uwierzyć. Ale gdy przemyślałam wszystko dokładnie, to uświadomiłam sobie, że mój mąż wcale nie krył się z romansem. To ja byłam taka głupia i naiwna, że nie widziałam tego, co oczywiste.

Przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie. Wypłakiwałam się na ramieniu przyjaciółki, która podobnie jak ja nie mogła uwierzyć w to, co Janek mi zrobił.

— Olej drania i rozpocznij nowe życie — mówiła mi za każdym razem, gdy żaliłam się jej na swoje położenie.

Łatwo powiedzieć. Byłam z Jankiem przez bardzo wiele lat i po prostu przyzwyczaiłam się do tego, że mam męża. Ale w jednym moja przyjaciółka miała rację — był draniem. I czasami już sama nie wiedziałam, czy rozpaczam z powodu porzucenia czy z powodu zranionej dumy.

Z czasem doszłam do wniosku, że chyba najbardziej zabolał mnie fakt, że Janek znalazł sobie młodszą. Bo chociaż miałam swoje lata, to wciąż prezentowałam się całkiem nieźle. „A niech sobie idzie” — myślałam ze złością, gdy tylko przypominałam sobie o upokorzeniu, które mnie spotkało.

Chciałam zacząć nowe życie

— Chcę jak najszybciej załatwić wszystkie formalności, bo nie ma na co czekać — powiedział mi na spotkaniu u adwokata, podczas którego mieliśmy ustalić szczegóły rozwodu i podziału majątku.

Wszystko wydawało się proste — nie mieliśmy dzieci, a majątkiem mogliśmy podzielić się po połowie. I chociaż na początku chciałam mu utrudnić ten rozwód najbardziej jak się da, to z czasem doszłam do wniosku, że nie ma to sensu. Przecież nie byłabym w stanie zatrzymać go na siłę przy sobie. Tak jak z niewolnika nie ma pracownika, tak bez chęci dwóch osób nie da się zbudować związku.

Dlatego podpisałam wszystkie niezbędne dokumenty. Rozwód został orzeczony na pierwszej rozprawie. Zostało nam jedynie podzielić się rzeczami materialnymi, ale tutaj też nie przewidywałam żadnych problemów.

Rozwód i podział majątku kosztował mnie wiele sił. Podczas składania ostatniego podpisu uświadomiłam sobie, że właśnie zamknęłam za sobą rozdział liczący ponad dwie dekady. Mimo to rozstaliśmy się we względnej zgodzie. Co więcej — po wyjściu z sądu życzyłam mu powodzenia.

— Jesteś dla niego za miła — skomentowała to moja przyjaciółka, która przyszła do sądu, aby udzielić mi wsparcia.

— Daj spokój, kłótnie nic nie dadzą. Ten rozdział jest już zamknięty — powiedziałam. — A teraz zapraszam cię na wino, aby uczcić moją wolność — roześmiałam się i przytuliłam się do niej.

W tamtej chwili nie chciałam już myśleć o Janku, nieudanym małżeństwie, rozwodzie i zakończeniu pewnego etapu. Zamierzałam rozpocząć nowe życie.

Swój plan zaczęłam wcielać w życiu już od następnego dnia. Rzuciłam się w wir pracy, w której wreszcie zaczęło się układać nieco lepiej. Szef docenił moje zaangażowanie i zaproponował mi awans oraz podwyżkę.

Postanowiłam też otworzyć się na ludzi i spotkania towarzyskie. Zapisałam się do osiedlowego klubu, w którym spotkałam cudownych ludzi. Tak poznałam Marka, z którym bardzo się zaprzyjaźniłam. Z czasem zaczęło łączyć nas coś więcej, a ja poczułam, że także w życiu uczuciowym zaczęłam łapać wiatr w żagle. Wszystko zaczęło się układać.

— Mówiłam, że tak będzie — powtarzała mi moja przyjaciółka.

Miała bardzo dużo racji. I kiedy wreszcie zapomniałam o zdradzie Janka i rozwodzie, to mój były mąż nagle sobie o mnie przypomniał. Gdy pewnego dnia zadzwonił telefon, to nawet nie wiedziałam, kto dzwoni.

— Cześć Marysiu, tu Janek — usłyszałam w słuchawce głos mojego byłego męża.

Od razu po rozstaniu usunęłam jego numer telefonu i nawet nie przyszło mi do głowy, że się jeszcze do mnie odezwie.

— Czy możemy się spotkać i porozmawiać? — zapytał, gdy milczałam przez dłuższą chwilę.

On chciał do mnie wrócić!

Szczerze powiedziawszy, to nie miałam na to ochoty. I tak mu właśnie powiedziałam. Ale on nalegał. W końcu uległam i umówiliśmy się na następny dzień. Początkowo go nie poznałam. Janek się zmienił — posiwiał, schudł i bardzo się postarzał.

— Przepięknie wyglądasz — powiedział na powitanie.

W głowie zapaliła mi się czerwona lampka.

— Czego chcesz? — zapytałam z niechęcią w głosie. Janek przez chwilę milczał, a potem spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.

— Bardzo mi ciebie brakowało. Dopiero po naszym rozstaniu uświadomiłem sobie, że dałem odejść miłości swojego życia. Nigdy sobie tego nie wybaczyłem i każdego dnia musiałem walczyć z tęsknotą do ciebie — opowiadał mój były mąż.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Tymczasem Janek powiedział, że jego kochanka okazała się egoistyczną materialistką, dla której liczą się tylko pieniądze i dobra materialne.

— A czego się spodziewałeś? — zapytałam złośliwie. I chociaż było mi go trochę żal, to nie mogłam się powstrzymać.

— Myślałem, że mnie kocha — powiedział Janek płaczliwie. — A gdy zacząłem chorować i straciłem sporo oszczędności, to zostawiła mnie jak niepotrzebną rzecz — dodał.

Jakoś mnie to nie zdziwiło. Natomiast bardzo zdziwiła mnie jego propozycja.

— Czy myślisz, że moglibyśmy do siebie wrócić? — usłyszałam.

Tego się nie spodziewałam. Znalazł sobie kochankę i mnie porzucił, a gdy został sam, to raptem uświadomił sobie, że nadal mnie kocha. Niedoczekanie.

— Nie ma takiej możliwości — odpowiedziałam chłodno. — Ułożyłam sobie życie i nie ma w nim już miejsca dla ciebie — dodałam.

— Ale ja cię kocham — powiedział Janek. Brzmiał szczerze, ale ja nie dałam się na to nabrać.

— Ale ja nie kocham ciebie — powiedziałam i wyszłam z kawiarni zostawiając go samego.

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłam do Marka i wszystko mu opowiedziałam. On zaprosił mnie na spacer, na którym odzyskałam spokój ducha. „To jest moje miejsce” — pomyślałam, gdy Marek wziął mnie w ramiona. Janek to była moja przeszłość, do której nie chciałam wracać. W ciągu kilku kolejnych dni mój były mąż dzwonił do mnie jeszcze kilkukrotnie, ale ja nie odbierałam. W końcu odpuścił, a ja mogłam już na dobre rozpocząć całkiem nowe życie.

Czytaj także:
„Ojczym ledwo pochował mamę, a już przygruchał sobie nową lalę. To, co zrobił później, przerosło moje oczekiwania”
„Koleżanka chciała kochanka z willą, a wyrwała gołodupca, co nie śmierdzi groszem. Ten kleszcz wysysa z niej każdą złotówkę”
„Szef był smakowitym kąskiem, a biurowe lale ostrzyły sobie na niego zęby. Myślałam, że nie mam z nimi szans. Niesłusznie”

Redakcja poleca

REKLAMA