„Mirka jest ładna, miła i robi wszystko, by mi się przypodobać, ale i tak ją zniszczę. W końcu to ona zabrała mi ojca”

nastolatka zazdrosna o ojca fot. iStock by Getty Images, RUBEN RAMOS
„Wykorzystywałam każdą okazję, by jej dopiec, a jednocześnie pokazać tacie, że tak naprawdę, ona tylko psuje nasze relacje. Czasami przesadzałam i tata sam mówił, że źle to wszystko odbieram, że jestem przewrażliwiona, a Mirka przecież tak się stara. Ale miałam nadzieję, że każda moja uwaga do niego dociera i wreszcie zacznie dostrzegać wady swojej ukochanej”.
/ 09.05.2023 10:30
nastolatka zazdrosna o ojca fot. iStock by Getty Images, RUBEN RAMOS

Mój tata się zakochał! No dobra, rodzice są rozwiedzeni i to już od kilku lat, więc nie mogę mu zarzucić, że zdradził moją mamę. Ale ja cały czas liczyłam, że jednak spikną się ze sobą z powrotem. A tymczasem on odwalił taki numer!

Na początku się do tego nie przyznał. Nawet nie wiem, kiedy poznał tę całą Mirkę, choć podejrzewałam od pewnego czasu, że coś jest nie tak. Znam przecież swojego staruszka, więc od razu zauważyłam, że się zmienił. Ale mimo wszystko nie sądziłam, że tutaj chodzi o jakąś babę! Kilka miesięcy temu tata zaczął nagle dbać o porządek w mieszkaniu. A przedtem? Ile ja się na niego nakrzyczałam, że ma w domu graciarnię i archiwum!

Tata pracuje naukowo i w całym domu walają się papiery. Nawet w kuchni! Kiedy przyjeżdżałam do niego na weekend, to żeby dostać się na przykład do szafki ze szklankami, najpierw musiałam odsunąć całe stosy książek. Nie wiem, jak on funkcjonował. To znaczy wiem – żywił się w knajpach, a w domu to chyba tylko kawę pił. Zresztą, dla mnie też rzadko gotował, zamawiał mi głównie pizzę albo szliśmy do chińczyka. To akurat mi się podobało…

Ale jakiś czas temu te papiery zniknęły, zostały tylko te na biurku w jego gabinecie. W salonie pojawiły się za to kwiaty, a w kuchni – zdrowa żywność!

Tato, co się dzieje? – zapytałam zdziwiona, gdy odkryłam w szafce paczkę z otrębami, a w lodówce świeże warzywa. – Teraz jesteś eko?

– No wiesz, córciu, nie jestem już najmłodszy, muszę zacząć trochę o siebie dbać – tłumaczył mętnie.

Nie przekonał mnie. I okazało się, że słusznie mu nie wierzyłam. Którejś soboty, gdy do niego przyjechałam, powiedział, że musimy pogadać.

Niestety, nie było do czego się przyczepić

– Wiesz, Paulinko, poznałem kogoś – zaczął niepewnie. – No i ten…Chciałbym, żebyście się poznały.

– Zakochałeś się? – krzyknęłam, zdziwiona. – Ty się zakochałeś?

– No, tak – odpowiedział, uśmiechając się. – I szczerze mówiąc, wygląda na to, że to coś poważnego. Chciałbym, żeby Mirka się tu wprowadziła.

Myślałam, że źle słyszę. Zwariował?

– A mama? – zapytałam.

– Co mama? – zdziwił się. – Przecież jesteśmy już od dawna rozwiedzeni.

Zacisnęłam zęby. Czy on nic nie rozumie? Co z tego, że są rozwiedzeni? Mój plan był inny! I na pewno nie było w nim miejsca dla jakiejś obcej baby!

Wcale nie chciałam jej poznawać, ale czy miałam wyjście? Pozostało mi jedynie zgrywać grzeczną córeczkę. Zresztą, po namyśle doszłam do wniosku, że gdy będę udawała, że wszystko jest w porządku, to uśpię tym ich czujność i na pewno znajdę sposób, żeby się szybko rozstali. Bo właśnie to stało się teraz moim głównym celem.

Tata przyprowadził ją w niedzielę, na obiad. Ani trochę jej nie polubiłam, bo… bo nie. Tak naprawdę nie miałam się do czego przyczepić. Ani nie była brzydka, ani gruba, ani chuda. Zadbana, mniej więcej w wieku ojca, z poczuciem humoru. Dobra, przyznaję, była miła, a przynajmniej starała się taka być. I wyraźnie robiła wszystko, żeby mi się przypodobać. No, ale to jej nie groziło!

Mirka wprowadziła się do mojego ojca dwa tygodnie później. Oczywiście, wcale nie byłam z tego powodu zadowolona. Zastanawiałam się, czy powiedzieć o niej mamie, ale nie chciałam jej martwić. A poza tym myślałam, że gdy dowie się o tej nowej, to nie będzie próbowała odzyskać ojca, a ja cały czas na to liczyłam. Okazało się jednak, że mama o niej wie! No tak, przecież pomimo rozwodu utrzymywała kontakt z tatą, pewnie jej powiedział. Zapytała, jaka ona jest.

– Nijaka – odpowiedziałam, gotowa ukrywać prawdę. – A tak w ogóle to myślę, że nic z tego nie będzie.

Mama nie skomentowała, a z jej miny nie udało mi się nic wyczytać. Chyba jej to nie obchodziło. Niedobrze.

Od momentu, kiedy Mirka pojawiła się w domu taty, wszystko się zmieniło. W pokoju zawsze miałam porządek, a moje rzeczy były poprane i poprasowane. Zamiast fast foodów, jedliśmy teraz zupy i surówki. Zawsze też było jakieś domowe ciasto na weekend. Muszę jej przyznać, że dobrze gotowała i piekła. Zwłaszcza sernik wychodził jej rewelacyjnie.

Im bardziej Mirka się starała, tym większą czułam do niej niechęć. Za wszelką cenę szukałam jakiejś wady, czegoś, do czego mogłabym się przyczepić, podetknąć tacie na dowód, że źle wybrał. Ale niczego nie znalazłam. To frustrowało mnie jeszcze bardziej. Wkurzało mnie też, że tata wyraźnie jest nią zachwycony. Odżył przy niej, znowu się śmiał. Niby dobrze, ale… No dobra, przyznaję, zwyczajnie byłam zazdrosna. Bo powinien się śmiać do nas i z nami. Tata był mamy i mój, a nie jakiejś tam obcej Mirki!

Wszystko szło zgodnie z planem...

Pomysł, jak zacząć realizację planu, przyszedł mi do głowy przypadkiem. Usłyszałam, jak się umawiają na piątkowy wieczór, do knajpy na romantyczną kolację. Ja do taty przyjeżdżałam w sobotę, ale dobrze wiedziałam, co zrobić, i jak to rozegrać. Sprawdziłam wszystko i zadzwoniłam do niego w czwartek wieczorem.

– Tatuśku, mam do ciebie wielką prośbę – powiedziałam. – Mogę sobie poprawić stopień z polskiego, ale muszę iść do teatru i napisać recenzję. Sprawdzałam repertuar i zarezerwowałam sobie bilet na piątek. To jest wieczorem i tak sobie pomyślałam, że może poszedłbyś ze mną? Mama nie może… Zarezerwowałam już bilet dla ciebie. Proszę cię, tatuśku…

Oczywiście, że się zgodził. Byłam pewna, że to zrobi. Co prawda, trochę narzekał, że nie może zabrać ze sobą Mirki, ale wcisnęłam mu kit, że zarezerwowałam dwa ostatnie miejsca. Jeden zero dla mnie!

Podczas kolejnego weekendu Mirka oznajmiła, że musi jechać w niedzielę do Kazimierza, bo ma wykłady.

– Tak ładnie jest na dworze, pomyślałam, że pojedziemy wszyscy – uśmiechnęła się do mnie. – Te zajęcia zajmą mi dwie, góra trzy godziny, a potem spędzimy miły dzień.

Miły, akurat! Kazimierz, owszem, sam w sobie jest w porządku, ale nie miałam ochoty patrzeć, jak oni trzymają się za rączki i świergoczą do siebie czule. I już wiedziałam, co mam zrobić!

Nastawiłam sobie budzik na piątą i obudziłam tatę, twierdząc, że strasznie boli mnie brzuch. Łyknęłam nawet jakieś krople i wypiłam szklankę gorącej wody. Oczywiście rano, gdy już wszyscy wstaliśmy, nadal odgrywałam swoją komedię. Leżałam na wersalce, pojękując i twierdząc, że nie mogę się ruszyć. Nie było wyjścia – Mirka musiała do tego Kazimierza jechać zupełnie sama!

Jak na razie, plan realizowałam znakomicie. Psułam im prawie wszystkie zaplanowane weekendy. Teraz jeszcze musiałam wymyślić coś, co spowoduje, że tata zobaczy, jak jego kochana córeczka cierpi przez tę kobietę.

Wiem, jestem wredna. Ale zrozumcie mnie! Odkąd w życiu mojego ojca pojawiła się ta kobieta, prawie wcale nie ma już dla mnie czasu. Nie jestem tak ważna, jak kiedyś. Wcześniej, gdy spędzałam weekendy u niego, był tylko dla mnie. Organizował wycieczki pod kontem moich zainteresowań, chodziliśmy razem do kina. A teraz? Zawsze jesteśmy we trójkę i często to ona, Mirka, decyduje, co będziemy robić. Chciałam odzyskać tatę i tyle!

Długo rozmyślałam nad tym, co zrobić. Wreszcie doszłam do wniosku, że powinnam tak wszystkim pokierować, żeby tata widział, że ona myśli tylko o sobie, a nie o nim czy o mnie. Kończył się rok szkolny i miałam sporo nauki. To była ostatnia klasa gimnazjum, więc musiałam się przyłożyć, jeżeli miałam w ogóle myśleć o jakimś dobrym liceum.

Siłą rzeczy, uczyłam się też w weekendy. I to był kolejny pretekst, żeby psuć im wolny czas! Bo cały czas prosiłam tatę o pomoc w nauce, uniemożliwiając mu jednocześnie siedzenie z Mirką. A gdy pewnej soboty na wieczór ona zaplanowała wspólne oglądanie filmu, natychmiast przyszedł mi do głowy kolejny pomysł!

– Tato, proszę, wytłumacz jej, że ja nie mogę, mam kupę nauki – jęczałam. – Ona w ogóle nie bierze pod uwagę, że mam lekcje. I jeszcze chce włączyć na cały regulator kino domowe. Będzie głośno, nie będę mogła się skupić!

Oczywiście, z planów Mirki nic nie wyszło. Siedziała na wersalce i czytała książkę, a tata pomagał mi rozwiązywać testy. Kolejny punkt dla mnie!

Wykorzystywałam każdą okazję, by jej dopiec, a jednocześnie pokazać tacie, że tak naprawdę, ona tylko psuje nasze relacje. Czasami przesadzałam i tata sam mówił, że źle to wszystko odbieram, że jestem przewrażliwiona, a Mirka przecież tak się stara. Ale miałam nadzieję, że każda moja uwaga do niego dociera i wreszcie zacznie dostrzegać wady swojej ukochanej.

Już wkrótce zadam cios ostateczny

Po jakimś czasie trafiła się idealna okazja. Nie mogłam jej przepuścić! W czerwcu wypadały moje urodziny. Wiedziałam, że Mirka zrobi dla mnie tort. Wiśniowy, jaki lubię, ale bez orzechów, bo jestem na nie uczulona. Co prawda nie reaguję atakiem duszności, ale za to jestem zsypana, jakbym miała ospę. Mirka o tym wie – tata ją uprzedził – i zawsze starannie sprawdzała opakowania, czy aby nie zaplątały się w produkcie chociaż śladowe ilości zakazanego produktu. Ja jednak potrafiłam sobie z tym poradzić.

Odczekałam, aż pójdzie do łazienki i posypałam masę warstwą łupanych orzechów. Przykryłam je wiśniami, słusznie licząc na to, że Mirka nic nie zauważy i zacznie ozdabiać tort kremem, likwidując w ten sposób doszczętnie ślady mojego przestępstwa!

Podczas kolacji oczywiście nałożyłam sobie kawał tortu i zaczęłam go zajadać. Tata i Mirka też pochłaniali swoje porcje. Jakoś nie zwrócili uwagi na orzechy, więc musiałam wszcząć alarm!

– Mirka, dodałaś tu orzechy! – zawołałam z oburzeniem, odstawiając tort na stolik. – Przecież wiesz, że jestem uczulona!

– Ależ nie dodawałam, wszystko dokładnie sprawdziłam – Mirka, przestraszona, rozgrzebała swój kawałek tortu i aż zbladła. – Matko jedyna, nie wiem, skąd się to tu wzięło, ja naprawdę nie dodawałam orzechów do tortu!

– Ale tutaj są i to dość gruba warstwa… – tata zmarszczył brwi i spojrzał na Mirkę z pretensją.

Specjalnie to zrobiłaś! – wołałam. – Przecież widać, że nie wpadły przypadkiem! Pewnie chciałaś, żebym dostała uczulenia i wróciła do mamy, to byś mogła spędzić weekend tylko z tatą – zawołałam i udając, że płaczę, wybiegłam do swojego pokoju.

Zgodnie z moimi oczekiwaniami, tata przyszedł do mnie chwilę później.

– Kochanie, strasznie mi przykro, nie wiem, jak to się stało, Mirka przysięga, że nie dodawała żadnych orzechów. Nawet nie miała ich w domu.

– Tak?! To skąd one się wzięły?! Mówiłam ci tyle razy, że ona mnie nie lubi i najchętniej pozbyłaby się mnie, żebym wam nie przeszkadzała – chlipałam już szczerze, sama się nakręcając i rozczulając nad sobą. – Zawsze wymyśla jakieś atrakcje, gdy ja mam dużo nauki albo planuje wycieczki w czasie, kiedy ja jestem chora. I teraz jeszcze te orzechy! A ty mówiłeś, że jestem przewrażliwiona! Sam widzisz!

Tata pocieszał mnie, niepewny, potem przyszła Mirka, ale nie chciałam z nią rozmawiać. W myślach dopisałam sobie kolejne zwycięstwo i już rozmyślałam nad ciosem ostatecznym.

Pomysł wpadł mi do głowy przypadkiem. Dostałam kiedyś od mamy drewnianą bransoletkę. Zostawiłam ją u taty w domu, bo była dosyć duża i w szkole nie bardzo mogłam ją nosić, bo niewygodnie było mi pisać. Wszyscy wiedzieli, że jest bardzo delikatna i absolutnie nie wolno jej zmoczyć, bo się zniszczy. Mirka też o tym wiedziała; kiedyś zachwycała się nią przy tacie i on sam jej o tym powiedział, dodając, że to mój ukochany prezent od mamy! Niestety, pewnego dnia wpadła mi do wanny. Liczyłam na to, że była w wodzie za krótko, żeby się zniszczyć, ale wieczorem lakier zaczął już odchodzić. Zmartwiłam się, ale natychmiast pomyślałam, że to wykorzystam.

W kolejny weekend przybiegłam zapłakana do taty, twierdząc, że Mirka specjalnie umyła moją bransoletę. Podsuwałam ją tacie pod oczy, rzucając oskarżenia w stronę wroga.

Wiedziała, że to prezent od mamy, mój ulubiony, i dlatego to zrobiła! – wyłam. – Widzisz, jak ona jest!

Tata mnie pocieszał i poprosił Mirkę o wyjaśnienia. Ona oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła, ale ja zadbałam, żeby jej tłumaczenia wydawały się jak najbardziej mętne. I widziałam, że tata jest coraz bardziej rozdarty, że sam już nie wie, co ma o tym wszystkim sądzić. Trochę było mi go żal, ale jeżeli chcę w końcu osiągnąć swój cel, to nie mogę się nad nim rozczulać!

Teraz szykuję cios ostateczny. Mam zamiar podrzucić swój pamiętnik pomiędzy rzeczy Mirki i oskarżyć ją o wykradanie cudzych tajemnic. Tata jest bardzo czuły na tym punkcie, więc myślę, że i tym razem stanie po mojej stronie. Mam nadzieję, że to wystarczy, żebyśmy na zaplanowane wczasy w Krynicy pojechali tylko we dwójkę. A jeśli nie… będę działać dalej. Nie poddam się i zniszczę tę babę!

Czytaj także:
„Córka ukochanego mściła się na mnie i sabotowała nasz związek. Poszczułam ją moją mamą i małolata spokorniała”
„Po rozwodzie były mąż zajął się nową rodziną. Naszą córkę olał jak starą, nudną zabawkę, a ja patrzyłam na jej cierpienie”
„Córka mojego faceta to potwór. Dręczy mojego synka, a mnie chce wysłać na tamten świat. Niestety, jej ojciec mi nie wierzy”

Redakcja poleca

REKLAMA