„Ukochany okazał się być potworem. Śledził mnie, omal nie pozbawił życia. Żyję w strachu, bo wyszedł z więzienia”

przerażona dziewczyna fot. Adobe Stock, carballo
„Nigdy wcześniej nie miałam chłopaka. Nie na tak długo i serio, a Sławek od początku myślał o nas poważnie. Mówił o dzieciach, rodzinie i ślubie, gdy tylko skończę technikum handlowe. Opowiadał, że odkłada na mieszkanie, dlatego jeździ starym, dwunastoletnim autem. Dziewczyny kpiły, że nudziarz ze Sławka, mnie imponowało jego podejście”.
/ 12.07.2023 19:15
przerażona dziewczyna fot. Adobe Stock, carballo

Jest śliczny – nowoczesny, czarny z zieloną obwódką i dużym wyświetlaczem. Widzę, jak dziewczyny mi go zazdroszczą, bo to jeden z lepszych modeli. Może i jest używany,
i nie najnowszy, lecz i tak stać na niego niewielu. W lombardzie kosztuje 350 złotych i tylko ojcowie Wiki i Nikoli mogą sobie pozwolić na taki wydatek

Jeżdżą TIR-ami i zarabiają mnóstwo kasy

Sławek obiecał, że jak odłoży trochę grosza, to kupi mi nowy model, ale ja nie potrzebuję innego. Ten jest w sam raz. Ani jednej rysy, pękniętej szybki…

– Dobry chłopak z tego Sławka – mawia mama z uśmiechem.

Mój chłopak od razu przypadł jej do gustu. W tygodniu sprawdza bilety w miejskich autobusach, w weekendy dorabia jako ochroniarz w dyskotece. Tam go zresztą poznałam. Podobno od razu wpadłam mu w oko, tylko że nie od razu odważył się do mnie podejść.

– Młoda jesteś. Musiałem cię trochę poobserwować, zanim się przekonałem, że nie masz siana w głowie. Nie lubię głupich dziewczyn – wspominał potem.

Pod koniec dyskoteki jednak się odważył

Podszedł, przedstawił się, powiedział, że jest w pracy, więc nie może postawić mi piwa ani ze mną zatańczyć, ale chciałby odwieźć mnie i koleżanki do domu. Jego auto stało pod dyskoteką…
Dziewczyny przez całą drogą chichrały się na tylnym siedzeniu, ja milczałam zawstydzona.

Nigdy jeszcze nie rozmawiałam z mężczyzną. Mnie brakowało dwóch miesięcy do dojrzałości, on miał 24 lata.

Nigdy wcześniej nie miałam chłopaka. Nie na tak długo i serio, a Sławek od początku myślał o nas poważnie. Mówił o dzieciach, rodzinie i ślubie, gdy tylko skończę technikum handlowe. Opowiadał, że odkłada na mieszkanie, dlatego jeździ starym, dwunastoletnim autem.

Dziewczyny kpiły, że nudziarz ze Sławka, mnie imponowało jego podejście. Może dlatego, że brakuje mi ojca?

Tata odszedł od nas, kiedy miałam siedem lat

Nigdy się do nas nie odezwał. Nie wiem, gdzie mieszka ani z kim, nie wiem nawet, czy mam przyrodnie rodzeństwo. Wyjechał z Polski, przestał płacić alimenty, a dumna mama się o nie nie upomniała.

Długo cierpiałam, myśląc, że to przeze mnie rodzice się rozstali. Rysowałam dla ojca laurki, pisałam listy z prośbą, by wrócił, tęskniłam… Przestałam, dopiero kiedy pojawił się Sławek.

Jest taki romantyczny. Pierwszą miesięcznicę naszego związku uczciliśmy w eleganckiej kawiarni, na drugi miesiąc mój ukochany kupił mi śliczne kozaczki, na urodziny dostałam małego pluszowego misia i seksowną bieliznę.

Tylko nie pokazuj mamie – wyszeptał, widząc, jak się rumienię.

Telefon wręczył mi na mikołajki.

– Model sprzed dwóch lat, ale kiedyś kupię ci nowy, zobaczysz – cmoknął mnie w policzek, gdy wkładał do aparatu nową kartę. – Będę ją doładowywał, nie musisz obciążać mamy. Odtąd już zawsze się do ciebie dodzwonię – zrobił aluzję do mojej wiecznie zawieszającej się komórki.

Polubiłam ten telefon

Przeglądałam go nieustannie, poznając coraz to nowe aplikacje i pstrykając zdjęcia wszystkiemu i wszystkim dookoła. I chyba dlatego zbyt szybko obciążyłam jego pamięć, bo pewnego dnia mój telefon się po prostu zawiesił.

Nie dodzwoniłam się do Sławka, więc o pomoc poprosiłam chłopaka mojej przyjaciółki. Po dwóch godzinach dłubania i narzekania na software, oddał mi telefon, mówiąc, że mam jakiś problem z przeskakującą datą.

„Z tym da się żyć” – pomyślałam sobie i zapomniałam o sprawie.

Nie powiedziałam też o niczym Sławkowi, nie chciałam sprawić mu zawodu, że prezent od niego tak szybko się zepsuł. Przez tydzień telefon działał bez zarzutu, niestety, w poniedziałek rano znowu się zawiesił, a kiedy udało mi się go odblokować, sam przestawił datę na dwa lata wstecz i pokazywał sobotę.

Zaspana i mocno spóźniona wrzuciłam telefon do torby i pobiegłam do szkoły. Dopiero kiedy w czasie lekcji telefon zaczął dzwonić i wściekły nauczyciel wyrzucił mnie z klasy, przyjrzałam się aparatowi.

Nie dzwonił Sławek ani mama, lecz przypominacz

Nigdy go nie używałam… „Za godzinę w parku. Powiedział, że to nasze ostatnie spotkanie” – przeczytałam pod ikonką dzwonka.

Zaciekawiona zaczęłam szperać w przypominaczach i notatkach, a te kryły prawdziwe skarby. Po kolejnej informacji nabrałam pewności, że poprzednią posiadaczką telefonu była dziewczyna. Chyba starsza ode mnie, bo pisała tak mądrze!

„Czuję się jak ptak w złotej klatce. Niby mam wszystko, a jednak się duszę. Czasem naprawdę nie chce mi się żyć”.

Cierpiała, miała dość zdrad i kłamstw swojego chłopaka, w końcu to on odszedł.

Z notatek wyczytałam, że wkrótce poznała innego

Był taki opiekuńczy, mówił o wspólnym życiu i mieszkaniu, na które odkładał pieniądze, lecz ona się wahała. Nie szukała związku, lecz przyjaciela… Kolejne wpisy znalazłam dopiero po miesiącu.

Już nie podobało jej się to, w jaki sposób odnosi się do niej nowy znajomy. Choć niczego mu nie obiecywała, traktował ją, jakby była jego dziewczyną, a nawet własnością.

„Śledzi mnie” – znalazłam kolejny wpis. Widziała go w swoim sklepie, chociaż mieszkali w różnych miastach, zauważała, jak wystaje pod jej oknami, i chyba jeździł za nią, gdy wieczorami wracała do domu.

Siedziałam z wypiekami na twarzy, gdy nieoczekiwanie telefon zabrzęczał i pojawiła się na nim ikonka ze zdjęciem Sławka.

Zapytał, czy ma mnie odwieźć do domu. Zgodziłam się. Podekscytowana wskoczyłam do jego auta i od razu zapytałam czy wie, do kogo wcześniej należał mój telefon. Już chciałam namówić go na zabawę w detektywa, kiedy jego twarz dziwnie stężała.

– A co się stało? – zapytał, przeszywając mnie lodowatym spojrzeniem.

– Nic! Ja tylko tak – bąknęłam.

– Nie ma pytań tak po prostu, zawsze o coś chodzi, kochanie – starał się przybrać łagodniejszy wyraz twarzy. – Może pójdziemy do parku? Taka ładna pogoda, a my dawno nie spacerowaliśmy… – zaproponował nagle.

Poczułam się nieswojo

Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zadzwonił kumpel Sławka z informacją, że natychmiast musi wracać do pracy. Pośpiesznie zaproponowałam, że wrócę do domu autobusem i wysiadłam.

Nie od razu jednak poszłam na przystanek. Musiałam ochłonąć. Z niemałym trudem odblokowałam telefon. Wciąż działał z przestawioną datą. Zaszyłam się więc w pobliskiej księgarni i wróciłam do przeglądania zasobów pamięci aparatu.

Zastanawiałam się, dlaczego Sławek tak dziwnie się zachował. „Jestem zmęczona Sławkiem, myślę, że on jest chory i powinien się leczyć. Boję się go” – pisała dziewczyna.

Ostatnie jej słowa dotyczyły spotkania w parku.

„Wielu jest Sławków na świecie” – starałam się zbagatelizować sprawę, lecz to nie dawało mi spokoju.

Po powrocie do domu zjadłam obiad i od razu zaszyłam się w swoim pokoju. Coś mi mówiło, że powinnam przejrzeć internet.

Zaczęłam od profilu Sławka na Facebooku

Dobrze wiedziałam, że niczego ciekawego tam nie znajdę, ale chciałam przeszukać zdjęcia jego najlepszych kumpli. Łudziłam się, że może na starszych fotografiach zobaczę Sławka z jakąś dziewczyną. Nic z tego.

Sławek nigdy nie mówił mi o swoich byłych. Jeszcze do dzisiejszego poranka uznawałam to zachowanie za bardzo dojrzałe, ale teraz niczego już nie byłam pewna.

Wpisałam w wyszukiwarkę trzy słowa: „zaginęła dziewczyna” i „park”.

W wynikach przeczytałam o zaginionej kotce, suczce, torebce, starszej mieszkance Koszalina. Na drugiej stronie wyskoczyła informacja o zaginięciu dwudziestoletniej dziewczyny, która wyszła w sobotę do parku pospacerować. Dziwne, był środek dnia, a nikt jej nie zauważył.

Poszukiwania przerwał mi Sławek.

– Chcesz ze mną porozmawiać? – zapytał. – Ja nie mam przed tobą tajemnic.

– A o co ci chodzi? – udałam, że zapomniałam o temacie naszej rozmowy.

– Pytałaś o poprzedniego właściciela telefonu, więc…

– A wiesz, dziewczyny mówiły coś o energii przedmiotów, nawiedzonych domach, rzeczach, zaczęły mnie straszyć, że ten telefon też taki jest. Pewnie mi zazdroszczą zołzy, bo mnie nieźle nastraszyły – roześmiałam się najnaturalniej, jak umiałam.

– A to dobra, spadam, mała, odezwę się później – rzucił i się rozłączył.

„Spadam? Mała? Nigdy do mnie tak nie mówił! O co tu w ogóle chodzi?” – aż mnie zatrzęsło ze złości.

Zaczęłam szukać informacji o zaginionej Agnieszce

W żadnym artykule nie znalazłam jednak informacji, żeby ktokolwiek ją śledził lub uprzykrzał jej życie. „Może była chora psychicznie? A ja tu wymyślam jakieś podejrzane historie” – pomyślałam, szykując się do snu.

Pewnie zapomniałabym o wszystkim, gdyby nie Sławek. Zmienił się, zaczął rozliczać mnie z każdej minuty. Często dziwnie mi się przyglądał, łapał mnie za słówka. Wystraszyłam się, dopiero kiedy zauważyłam, że mnie śledzi.

Tamtej nocy wracałam od koleżanki, było już późno, więc jej mama zaproponowała, że mnie podwiezie, bo i tak chciała jeszcze zrobić większe zakupy.

– Dziwne – odezwała się w pewnej chwili. – Mam wrażenie, że ktoś nas śledzi. Cały czas jedzie za nami, kiedy zwalniam, on też zwalnia. Nie podoba mi się ta zabawa, ten gość oślepia mnie swoimi światłami.

Od razu poczułam, że chodzi o Sławka, ale wstyd było mi się przyznać, że mam takiego chłopaka. Pożegnałam się i pobiegłam do domu. Tam, nie zapalając światła w swoim pokoju, podeszłam do okna.

Stał pod moim blokiem przy wyłączonych światłach, ale zaparkował tuż pod latarnią, więc dobrze go widziałam.

Zadzwoniłam do niego.

– Hej, słońce, jesteś już w łóżeczku? Ja mam nockę w klubie, kumpel zaproponował mi dodatkową fuchę, zadzwonię jutro – kłamał jak z nut.

Byłam już pewna, że chłopakiem, który nie dawał spokoju Agnieszce, był Sławek!

Tej nocy nie zmrużyłam oka

Bałam się, ale nie wiedziałam, komu powiedzieć o swoich podejrzeniach. Mamie? Będzie się dręczyć, że mnie nie ochroniła. A jeśli to nieprawda? Ona tak bardzo się cieszy z mojego związku. Przyjaciółce? Lubiłam Olę, ale nie wierzyłam, że dochowa tajemnicy.

Zrobiłam coś najgłupszego, co tylko mogłam – okłamałam mamę, że idę do szkoły, i pojechałam do rodziców Agnieszki.

Drzwi otworzyli mi zmęczeni, złamani przez życie ludzie, którzy wciąż czekali na swoją jedynaczkę. Ojciec chyba pogodził się już z myślą, że ich dziecko nie żyje, i jedyne czego pragnął, to odnaleźć jej grób. Ale mama wciąż jej szukała.

Było mi bardzo przykro, ale nie miałam innego wyjścia

Pokazałam im swój telefon. Ojciec w ogóle nie zwrócił uwagi na aparat, ale mama Agnieszki drgnęła. Pokazałam im notatki, bo telefon z dwóch opcji wybrał tę z datą sprzed dwóch lat i stale jej się już trzymał.

Zdziwieni rodzice dziewczyny powiedzieli, że nigdy nie wspominała im o żadnym chłopaku. Nikt z jej znajomych też o nim nie słyszał. O żadnym Sławku.

– Ale ona była bardzo skryta – wyznała mama. – Nie prowadziła żadnego pamiętnika, nie zostawiła żadnego listu. Od najmłodszych lat miała swoje tajemnice.

Wyszłam przygnębiona atmosferą panującą w ich domu i faktem, że niczego nie udało mi się ustalić. Zamiast wsiąść do autobusu, którym dojechałabym na dworzec PKP, wybrałam spacer. Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Zachowanie Sławka, informacje w telefonie, zniknięcie dziewczyny i jej strach przed jakimś facetem.

Szłam pustą ulicą i chociaż dopiero minęło południe, na dworze panował półmrok. Deszczowa zima dawała się we znaki. Zamyślona minęłam ostatnie zabudowania i weszłam między chaszcze.
Nim się spostrzegłam, znalazłam się na parkowej drodze. Poczułam się nieswojo, odwróciłam się, chcąc zawrócić i wpadałam prosto na maskę samochodu, za którego kierownicą siedział Sławek.
Jak mogłam go nie słyszeć?!

Gdy spojrzałam na niego, wiedziałam, że patrzę w oczy mordercy…

Odpiął pasy i – patrząc cały czas na mnie – otworzył drzwi samochodu.

– Kochanie – powiedział, przyszpilając mnie wzrokiem. – Wracaj do domu.

Zaczęłam krzyczeć

Wrzask dodał mi odwagi. Ruszyłam pędem w kierunku parku, nie zastanawiając się, że nawet nie wiem, dokąd prowadzi. Biegłam, ile sił w nogach, ale kozaki – prezent do Sławka – nie należały do najwygodniejszych.

Na plecach czułam jego oddech. W starciu z nim nie miałam żadnych szans.

Przewróciłam się, próbowałam podnieść, gdy chwycił mnie za ramię.

– Dokąd tak biegniesz? – zapytał.

Puszczaj! Znałeś Agnieszkę? Powiedz, znałeś ją? – próbowałam mu się wyrwać.

– A nawet jeśli, to nic ci do tego.

– Puść mnie! To boli, draniu! I ja mam być twoją żoną?! – ryknęłam.

– Już nią nie będziesz – puścił mnie.

Pewnie nie opowiadałabym teraz tej historii, gdyby nie mama Agnieszki, która postanowiła mnie namówić na złożenie zeznań na policji i zostawienie tam telefonu. Skupiony na mnie Sławek nie zauważył, kiedy wyszła z domu i wsiadła do auta, ale ona szybko zorientowała się, że jadący tuż przed nią facet zachowuje się co najmniej dziwnie. Śledziła nas.

Wysiadła z auta, gdy Sławek pobiegł za mną

Ona także wiedziała, że jest bez szans w starciu z tak potężnym mężczyzną.

Wyjęła więc z bagażnika lewarek i tropiła Sławka. Gdy ten zaczął mnie dusić, uderzyła go w kręgosłup. Ale nie tak, żeby zabić. Chciała wiedzieć, co zrobił z jej córką, lecz on nigdy nie przyznał się do morderstwa.

Policji wmówił, że telefon kupił od znajomego, który wyjechał do pracy do Anglii, a o Agnieszce nigdy nie słyszał. Mnie też nie chciał zrobić niczego złego. Po prostu go poniosło, gdy zrozumiał, że mu nie ufam.

A przecież tak bardzo mnie kocha… Za pobicie dostał rok w zawieszeniu, bo ze łzami w oczach przeprosił mnie przed sądem, mówiąc, że na mnie nie zasługuje.

Wyszedł z tej sprawy bez szwanku, nadal pracuje, podrywa dziewczyny, a ja żyję w strachu.

Czytaj także:
„Moja dziewczyna sprowadziła do naszego mieszkania swojego byłego faceta. Później zastałem ich razem w łóżku”
„Naoglądałam się brazylijskich telenowel i zachciało mi się płomiennego romansu. Prawie zrobiłam z siebie desperatkę”
„Chciałam wyjść za mąż z wygody: żeby już nie szukać, bo w pewnym wieku kawaler, to jak towar z drugiej przeceny”

Redakcja poleca

REKLAMA