Jej delikatność i niewinność obudziły we mnie rasowego samca. Natychmiast musiałem się nią zaopiekować!
– Zatańczymy? – spytałem, patrząc jej w oczy. Szczupła, zgrabna dziewczyna stała nieśmiało na progu sali, w której właśnie zabrzmiały pierwsze akordy jakiegoś przeboju…
W tym nadmorskim ośrodku wypoczynkowym zakwaterowano nas na pięciodniowe szkolenie. Nie znaliśmy się, bo nasza firma była naprawdę duża i miała oddziały we wszystkich większych miastach, dlatego uczestnicy przyjechali ze wszystkich stron Polski. Już pierwszego wieczoru po całym dniu wykładów szefostwo zorganizowało wieczorek taneczny, żebyśmy poczuli się jak w wielkiej rodzinie.
Na Adriannę zwróciłem uwagę wcześniej w czasie wykładów. Siedziała z boku, spoglądała lekko wystraszonym wzrokiem, jakby onieśmielał ją tłum obcych ludzi. Najwyraźniej brakowało jej pewności siebie, zwłaszcza że niektórzy panowie byli już lekko podchmieleni. Natychmiast obudziły się we mnie opiekuńcze instynkty. Przecież nie mogłem dopuścić, żeby taka istotka wpadła w łapy jakiegoś cwaniaka. A w branży handlowej nie pracują wydelikaceni yuppies, o nie.
Znalazłem kobietę swoich marzeń
– Może za chwilę? – odpowiedziała na moje zaproszenie do tańca, spoglądając spod skromnie spuszczonych powiek.
Ależ ona miała długie rzęsy!
– Oczywiście – zgodziłem się. – W takim razie chodźmy tymczasem na szampana, bo wszystko wypiją – zażartowałem, wskazując szwedzki stół zastawiony napojami i zakąskami na wielkich półmiskach.
Kręciła się tam spora grupka uczestników z kieliszkami w rękach. Dziewczyna skinęła głową i uśmiechnęła się nieśmiało. Po chwili przeszliśmy na ty, szampan ułatwił przełamanie pierwszych lodów. Dobrze nam się rozmawiało, tańczyliśmy coraz bardziej przytuleni do siebie, a na koniec poszliśmy na romantyczny spacer w świetle księżyca.
Gdy się żegnaliśmy, pocałowała mnie w policzek i pobiegła do swojego pokoju. Urzekła mnie jej nieśmiałość i brak życiowego doświadczenia. Ciągle o niej myślałem. Czułem, że właśnie znalazłem najcudowniejszą dziewczynę. Marzyłem o tym, żeby zostać z nią na zawsze. Była taka delikatna… Po prostu musiałem się nią zaopiekować!
Poszło łatwiej, niż się spodziewałem. Co prawda miałem trochę szczęścia, bo Adrianna była z mojego miasta, choć z odległej dzielnicy. Spotykaliśmy się, zabierałem ją do restauracji i do kina, obsypywałem prezentami. Wreszcie po czterech miesiącach zaproponowałem, żeby na stałe wprowadziła się do mojego domu pod miastem. Ku mojemu zaskoczeniu Adrianna ani chwili się nie zastanawiała. Swoim zwyczajem skinęła głową i skromnie spuściła wzrok, ale na jej ustach błąkał się uśmiech.
Byłem szczęśliwy. Naprawdę. Spełniło się jedno z moich największych marzeń, a chyba każdy facet chciałby spotkać młodą, niedoświadczoną dziewczynę, by rozkwitła pod jego troskliwą opieką. Czułem się, jakbym wygrał los na loterii.
Nie mogłem uwierzyć w to, co czytam
Jednak powoli, po pierwszym okresie upojenia szczęściem, zacząłem odzyskiwać rozsądek. Gdy znów potrafiłem obiektywnie ocenić sytuację, która niezupełnie zgadzała się z moimi naiwnymi marzeniami, zauważyłem, że Adrianna stała twardo na ziemi i doskonale sobie radziła bez mojej pomocy i opieki…
– Ada, SMS do ciebie! – zawołałem w stronę drzwi łazienki, w której moja luba brała wieczorną kąpiel.
– Sprawdź od kogo! – odkrzyknęła ona.
– Wyświetlił się napis, że brak miejsca na nowe wiadomości – powiedziałem, zerkając na ekran. – Pewnie wyłączyłaś automatyczne usuwanie starych wiadomości i się zapchało…
– Wykasuj trochę, na początek skasuj wysłane, dobrze? – instruowała mnie.
– Jasne.
Zacząłem opróżniać katalog wysłanych i nagle…. Byłem tak zaskoczony, że na chwilę zupełnie zamarłem.
„Zrobiłam to! Uprawiałam seks z dwoma facetami naraz!” – chwaliła się najlepszej przyjaciółce moja ukochana Adrianna.
Spojrzałem na datę – wtedy już na pewno byliśmy ze sobą. Nie mogłem uwierzyć. Czytałem tego SMS-a raz za razem. Czułem się tak, jakbym dostał pałką w głowę.
Adrianna, której ufałem i którą uważałem za najwspanialszą kobietę na świecie, prawdziwe spełnienie moich marzeń, okazała się zupełnie inną osobą. Najwyraźniej w niektórych sprawach nie miała żadnych zahamowań, a sposób bycia zagubionego niewiniątka był tylko pozą, która ułatwiała jej życie. Dałem się nabrać na nieśmiałe spojrzenia i pośpieszyłem z pomocą, by osłonić dziewczynę od niebezpieczeństw, które czyhają w codziennym życiu…
Tak oto skończyła się wielka, romantyczna miłość wielkiego naiwniaka!
Czytaj także:
„Przyjaciółka rzuciła faceta, bo traktował ją jak własność. Myślała, że to koniec problemów, ale to był dopiero początek”
„Przechodzę trudny okres w życiu, nie mam czasu ani siły na randki. Sęk w tym, że... chyba właśnie spotkałam swój ideał”
„Nie cierpię organizować przyjęć. Goście przychodzą napchać sobie brzuchy, a ja muszę ich obsłużyć i zabawić rozmową”