„Miałem skok w bok z prostytutką. Boję się, że mogłem się czymś zarazić. Co jeśli narażę teraz żonę na chorobę?”

Zdradziłem żonę z prostytutką fot. Adobe Stock, lordn
– Mam czekać trzy miesiące? A co ja powiem żonie? – przeraziłem się. – Może prawdę? – zapytała. – Za nic w świecie, to byłby koniec naszego małżeństwa! – krzyknąłem.
/ 05.10.2021 00:02
Zdradziłem żonę z prostytutką fot. Adobe Stock, lordn

Ale ja byłem głupi! Teraz przez trzy miesiące muszę trzymać się z dala od żony. Tylko jak mam jej wytłumaczyć, dlaczego nie chcę się z nią kochać?

Wczorajszego wieczoru od razu po przyjściu z pracy położyłem się do łóżka. Trząsłem się jak osika, mimo że temperatura na dworze sięgała 25 stopni C.

– Co ci jest, kochanie? – zapytała moja żona Magda.

– Potwornie mi zimno. Chyba złapałem grypę na tym wyjeździe – odparłem.

– A może pomogę ci się rozgrzać? Kasia już śpi… – przytuliła się do mnie i zaczęła rozpinać sukienkę.

Odskoczyłem jak oparzony

– Daj spokój, jeszcze się zarazisz! – zaprotestowałem.

Magda była wyraźnie zaskoczona.

– Zarażę się? Hm, to dziwne… Nieraz kochaliśmy się, gdy byłeś chory i jakoś do tej pory nigdy się tym nie przejmowałeś – odparła i zaczęła przyglądać mi się podejrzliwie.

– Ale to choróbsko jest wyjątkowo francowate, po prostu zwala z nóg – tłumaczyłem pokrętnie.

A potem szybko odwróciłem się twarzą do ściany. Nie chciałem, żeby żona z mojej miny wyczytała, że kłamię. I że trzęsę się nie z powodu grypy, tylko ze strachu… Przed tym, że prawda wyjdzie na jaw… Przez ostatnie cztery miesiące tyrałem w firmie jak wół.

Nasza agencja dostała zlecenie na przygotowanie wielkiej kampanii reklamowej dla znanej marki odzieżowej. Szef zarządził pełną mobilizację.

– Jeżeli wszystko się uda, zyskamy prestiż, nowych klientów, no i wielkie pieniądze. Premie macie gwarantowane! – zakomunikował.

Wszyscy z zapałem wzięliśmy się do pracy. Zasuwaliśmy po kilkanaście godzin dziennie, świątek, piątek i niedzielę. Do domu przychodziłem tak wykończony, że nie miałem siły nawet na miłosne igraszki w sypialni.

Padałem na łóżko i od razu zasypiałem jak kamień

Magda przyjmowała to ze zrozumieniem, choć uwielbia się ze mną kochać.

– Jak to wszystko się wreszcie skończy, wezmę kilka dni wolnego – obiecywałem jej. – Odstawimy Kasię do mojej mamy i wyrwiemy się nad morze. Nadrobimy stracone noce.

I naprawdę zamierzałem dotrzymać słowa. Aż do tamtego wyjazdu… Tydzień temu harówka się skończyła. Klient był zachwycony projektem kampanii. Przyjął go bez żadnych poprawek.

– Pod koniec miesiąca premia, ale wcześniej... wyjeżdżamy na dwa dni na Mazury – zarządził szef. – Znam tam taki pensjonacik, w którym można się dobrze zabawić – mrugnął porozumiewawczo.

Zabawa była przednia. Szef zadbał o wszystko: jedzenie, alkohol, muzykę, a nawet towarzystwo. W pewnym momencie na imprezie pojawiły się panienki z agencji towarzyskiej.

Takie laski, że na ich widok nawet umarły wstałby z grobu

A ja byłem żywy, pijany i wyposzczony.

– Pokażę ci takie sztuczki, że nie uwierzysz – szepnęła mi do ucha jedna z nich łamaną polszczyzną.

Nie potrafiłem się oprzeć… Następnego dnia obudziłem się z olbrzymim kacem. Nie tylko poalkoholowym, ale też moralnym. Nigdy dotąd nie zdradziłem Magdy. Teraz miałem za sobą ten pierwszy raz i czułem się jak szmata.

„Ciekawe, czy Olek też ma wyrzuty sumienia” – zastanawiałem się.

Widziałem, że w nocy pierwszy wybrał sobie panienkę i powędrował z nią na górę. Mimo że był zaledwie pół roku po ślubie i zarzekał się, że poza żoną, inne kobiety dla niego nie istnieją.

Powlokłem się do jego pokoju. Siedział na łóżku z butelką wody mineralnej w ręku. Nie wyglądał na przytomnego. Nie zważając na jego stan, opowiedziałem mu o swoich dylematach moralnych. Słuchał, słuchał, a potem spojrzał na mnie z politowaniem.

– Zwariowałeś? Jaka zdrada? Zakochałeś się? Zamierzasz zostawić Magdę? – dopytywał.

– No oczywiście, że nie… – odparłem.

– No to przestań marudzić! Seks z prostytutką nie jest zagrożeniem dla związku. Tak jak zjedzenie obiadu na mieście nie oznacza, że kotlety żony przestały ci smakować. Po prostu zachciało ci się spróbować czegoś innego i tyle – uciął dyskusję.

Wstał i poszedł do łazienki.

– Siedź tu, za sekundę zejdziemy razem na śniadanie. Strasznie głodny jestem po tej nocnej gimnastyce – zaśmiał się.

„Ot, cały Olek, jak zwykle beztroski” – westchnąłem.

Pomyślałem, że w sumie facet ma rację

„Zdarzył mi się skok w bok. Było, minęło, nie ma o czym myśleć”. Przyznaję, że trochę mi ulżyło. Nalałem sobie szklankę wody i leniwie rozwaliłem się w fotelu. Włączyłem telewizor. Pokazały się jakieś „gadające głowy”.

Już miałem pstryknąć pilotem, gdy dotarł do mnie temat rozmowy.

„Latem częściej zawieramy przypadkowe znajomości, łatwiej więc o zarażenie HIV” – mówiła jedna z nich. A druga zaraz przypomniała: „Pamiętajmy, żeby nie uprawiać seksu bez zabezpieczenia”. HIV? Zabezpieczenie? Niewiele pamiętałem z minionej nocy, ale jednego byłem pewien: prezerwatywy nie używałem.

Zerwałem się na równe nogi.

– O ku..a! Ale numer – krzyknąłem.

– Co jest? – Olek wyskoczył z łazienki.

– A to, że my właściwie nie wiemy, czy te dziewczyny z agencji były zdrowe. Przecież to prostytutki i to zza wschodniej granicy. Podobno idą z każdym… – zdenerwowałem się.

– Znowu zaczynasz? Może świadectwo zdrowia mają pokazywać, od lekarza zakładowego… – kpił.

Ale mnie wcale nie było do śmiechu

Byłem naprawdę przerażony. Pobiegłem do swojego pokoju i wyciągnąłem z torby laptop. Pośpiesznie zalogowałem się do sieci. To, co znalazłem na jednym z portali na temat HIV i AIDS, jeszcze bardziej mnie przeraziło. Zebrałem się na odwagę i zadzwoniłem pod migoczący na stronie numer telefonu zaufania.

– Słucham – usłyszałem kobiecy głos.

W pierwszej chwili chciałem odłożyć słuchawkę. Wolałem pogadać z facetem. Bałem się, że kobieta zacznie prawić mi morały. Ale jakoś się przemogłem.

– Dzień dobry… Jest taka sprawa – zacząłem niepewnie. – Wczoraj mieliśmy zakładową imprezę. Szef zaprosił dziewczyny z agencji, no i skorzystałem…

– Uprawiał pan seks z prezerwatywą? – zapytała kobieta.

– Nie… Tej panience było wszystko jedno, a ja wolę bez – przyznałem się.

– No to powinien pan się przebadać – stwierdziła.

– Koniecznie? Ta panienka wyglądała bardzo zdrowo. A poza tym to była luksusowa prostytutka, a nie jakaś tam miotła spod latarni.

– To nie ma znaczenia. Ryzyko zakażenia i tak istnieje – oznajmiła.

A potem podała mi adresy ośrodków, w których mogę się przebadać.

– Po powrocie do domu od razu pójdę na te badania. Jutro rano – powiedziałem.

– Jutro to za wcześnie – powstrzymała mnie pani z telefonu. – Badania można zrobić najwcześniej dwanaście tygodni po stosunku. Tylko wtedy wynik testu jest pewny. Oczywiście, w tym czasie nie powinien pan uprawiać seksu…

– Mam czekać trzy miesiące? A co ja powiem żonie? – przeraziłem się.

Może prawdę? – zapytała.

– Za nic w świecie, to byłby koniec naszego małżeństwa! – krzyknąłem.

– Hm – westchnęła – Tak czy inaczej nie powinien pan jej narażać na zakażenie. Na pewno znajdzie pan jakąś wymówkę – dodała.

Łatwo powiedzieć… Od mojego powrotu minęły dopiero trzy dni, a mnie już zaczyna brakować pomysłów. Choć w agencji uchodzę za jednego z najbardziej kreatywnych pracowników. Pierwszego dnia leczyłem kaca. Teraz mam grypę.

Co dalej? Korzonki? Przecież już dziś Magda zaczęła mi się przyglądać podejrzliwie. A co będzie, jeśli zapyta o nasz wyjazd nad morze? Jak się wykręcić? Trzy miesiące… A jeśli wynik będzie pozytywny? O Boże! 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA