„Miałem idealną sytuację do prowadzenia podwójnego życia. W domu żona dbała o dzieci, a ja zabawiałem się z kochanką”

Mężczyzna, który zdradza żonę fot. Adobe Stock, VadimGuzhva
„Czy mężczyznę skłania do znalezienia kochanki nieudane małżeństwo? Ja w sumie miałem dobrze… Seks też był okej, a przynajmniej ja osiągałem to, co chciałem. Jednak to kochanka pokazywała mi, jak to jest płonąć z pożądania”.
/ 18.12.2021 10:06
Mężczyzna, który zdradza żonę fot. Adobe Stock, VadimGuzhva

Czy mężczyznę skłania do znalezienia kochanki nieudane małżeństwo? Ja w sumie miałem nie najgorsze… Jakoś pchaliśmy z Kamilą majdan do przodu, w łóżku też osiągaliśmy to, o co chodziło. W każdym razie ja osiągałem, a żona zapewniała, że jest okej.

– Najważniejsze – powtarzała – że ty jesteś zadowolony.

No to byłem. Chyba. Czego zatem szukałem w ramionach kochanki? No cóż, może odmiany. Człowiek to zwierzę złaknione doznań. Najróżniejszych, a seks to jedna z ważniejszych ludzkich potrzeb.

– Jak dla kogo – moja małżonka wcale nie była tego taka pewna.

Natomiast Maja podzielała moje zdanie w stu procentach. Eksperymentowaliśmy od paru miesięcy i wydawało się, że jeszcze dużo ciekawych odkryć przed nami. Ze wstydem muszę przyznać, że mimo długiego małżeńskiego stażu, o niektórych rzeczach nie miałem pojęcia.

– Co cię właściwie trzyma przy żonie? – spytała Maja, kiedy odpoczywaliśmy po upojnym seksie, oparci o wezgłowie łóżka.

Dotąd skupialiśmy się na topografii naszych ciał, więc to pytanie wydało mi się podejrzane. Kierowała nią zwykła ciekawość, czy sondowała grunt pod kolonizację?

– Małżeństwo to instytucja – odpowiedziałem ostrożnie. – Zobowiązania i umowy, z których należy się wywiązywać. Poza tym, są dzieci. Ich dobro jest najważniejsze.

Pokiwała głową i straciła zainteresowanie. Była młoda, skora do zabawy… I dobrze, bo tego właśnie oczekiwałem.

– Nie daj się zwieść – ostrzegał mnie bardziej doświadczony w temacie kumpel. – Dla baby nie ma nic ważniejszego, niż włożenie na łeb welonu. Zabawne, bo to ma symbolizować czystość, czyli dziewictwo, ale weź to przetłumacz którejś…

– Rozwód nie wchodzi w rachubę – otrząsnąłem się z niesmakiem. – Mam szczęśliwe małżeństwo i od kochanki oczekuję odrobiny relaksu. Nic więcej.

– Jasne – zgodził się kumpel. – Ja o tym wiem i ty o tym wiesz, tylko czy ona zdaje sobie z tego sprawę?

Miałem wprost idealną sytuację..

Póki Maja nie stawia warunków, możemy się spotykać, kiedy zacznie – droga wolna. Chociaż wiadomo, trochę byłoby szkoda, w końcu przywiązałem się do tego układu.

– Uzależniłeś się, koleś – stwierdził kumpel autorytatywnie. – Marnie to widzę.

Oj tam, uzależniłem! Chociaż, o ile na początku spotykaliśmy się raz na dziesięć dni, już dwa miesiące później wpadałem do Mai trzy, cztery razy w tygodniu. I nie zawsze uprawialiśmy seks… Oboje uwielbialiśmy kreskówki i to im starsze, tym lepsze. Kto dziś pamięta Misia Yogi albo Psa Huckelberry? Naszym idolem został Struś Pędziwiatr. Maja wygrzebywała skądś filmiki i oglądaliśmy je, leżąc w łóżku. Zaśmiewaliśmy się do łez, potem jedliśmy coś, kochaliśmy się i wracałem do domu. Próbowałem nawet zainteresować moje dzieciaki tymi bajkami, też moglibyśmy spędzić miło czas!

– Ja mam już czternaście lat – Paulina przewróciła oczami. – Spóźniłeś się, tato.

Dominik, mimo że młodszy o pięć lat, nawet nie zaszczycił mnie uwagą, tak był zajęty unicestwianiem mutantów na ekranie swojego komputera. 

– A żona nic nie podejrzewa? – znajomy kręcił z niedowierzaniem głową. – Trzy wyjścia na tydzień to nie w kij dmuchał!

– Kamila? Co ty, sto procent czasu poświęca swojej firmie, a przecież są jeszcze dzieci. Widujemy się tylko przez sen. Całe szczęście, że wyżywam się gdzie indziej, bo sprawy seksu całkiem zeszły na margines.

Właściwie miałem idealną sytuację do prowadzenia podwójnego życia, wydawało się, że nikt na tym nie cierpi. Z czasem ustaliły się konkretne dni, które poświęcałem kochance, i dni zarezerwowane dla rodziny. Wszystko funkcjonowało idealnie, dopóki nie przyszła ta cholerna epidemia. To, co przedtem robiłem w biurze, musiałem robić w domu przy dwójce obrażonych dzieciaków i żonie w depresji. Trudno było od Kamili wymagać dobrego samopoczucia – właśnie padała jej firma i nie było szans, by ją ocalić. Kłótnie w domu zaczęły się pod koniec pierwszego tygodnia odosobnienia. Wywoływały je dzieci, wywoływała Kamila, a i ja nie byłem bez winy. Wszyscy zrobiliśmy się strasznie drażliwi i potrafiliśmy z byle iskry zmajstrować australijski pożar. Potem oklapliśmy, nikomu nie chciało się nawet odzywać. Mijaliśmy się jak obcy sobie ludzie. Nawet dzieci straciły niewyczerpaną energię i witalność. Dom przemienił się w grobowiec.

Nie mogłem zebrać myśli. To wszystko było grą pozorów?

Pewnego wieczoru gapiliśmy się w ekran telewizora. Był wieczór, właściwie noc, dzieci siedziały w swoim pokoju.

– Mam kogoś – odezwała się znienacka Kamila.

Skinąłem głową, dopiero potem dotarł do mnie sens słów.

– Słucham? – odwróciłem się w jej stronę. – Co powiedziałaś?

Wzruszyła ramionami, nie odrywając wzroku od telewizora.

– Nie przesłyszałeś się. Mam kogoś innego.

– To znaczy, że mnie zdradzasz? – nie mogłem uwierzyć.

– Nazywaj to sobie, jak chcesz – spojrzała na mnie z błyskiem złości w oczach. – Faktem jest, że nie mogę tak dłużej żyć!

– Od jak dawna to trwa? – spytałem.

– Od roku – znów wzruszyła ramionami. – Dłużej już nie dam rady tego ukrywać.

Jasna cholera, żona od roku doprawiała mi rogi, a ja miałem wyrzuty sumienia, że nie jestem jej wierny! Co za szajs.

– Kim on jest? – wykrztusiłem przez ściśnięte gardło.

– Może parę razy go widziałeś, ale nie przedstawiono was sobie. Nie znasz go – odparła rzeczowym tonem.

Nie mogłem zebrać myśli. To, co wydawało się ważne w życiu, okazało się tylko grą pozorów. Czy w ogóle można było jeszcze odbudować zaufanie, którym się kiedyś darzyliśmy?

– Nie przypuszczałem, że mi to zrobisz – szepnąłem ze zgrozą. – Myślałem, że jesteśmy dobrym małżeństwem.

– Naprawdę? – wydawała się zdumiona. – Nasz seks to przecież porażka! Poza tym, już od dawna nie mieliśmy sobie za wiele do powiedzenia. Z czego wyciągnąłeś takie wnioski? Nie potrafię żyć w kłamstwie, to mnie zabija, dlatego zdecydowałam się na rozwód. Jak tylko sytuacja z wirusem się uspokoi, składam pozew. Przykro mi ze względu na ciebie, ale kocham Mateusza.

No jakieś jaja. Zostawia mnie

Całą noc o tym myślałem, aż doszedłem do wniosku, że pieprzę ją i jej gacha. W sumie powinienem być mu wdzięczny, że mnie uwolnił od tej nudziary. Z samego rana zadzwoniłem do Mai.

– Rozwodzę się – zakomunikowałem. – Możemy być razem.

Po drugiej stronie zapadła cisza. Kiedy myślałem już, że połączenie zostało zerwane, Maja się odezwała:

– Skąd ci przyszło do głowy, że chcę się związać na stałe? Było miło, było przyjemnie, ale, do cholery, to była tylko zabawa! Przykro mi, jeżeli dałam ci sygnał, że jest inaczej. Nie szukam stałego związku, więc może jeszcze zdążycie się pogodzić z żoną i zaczniecie od nowa. Życzę powodzenia, cześć.

I tyle, rozłączyła się.  Kur…! Co ja mam teraz ze sobą zrobić?

Czytaj także:
„Dla żony byłem tylko ojcem jej dzieci, nie widziała we mnie kochanka To ona wepchnęła mnie w ramiona koleżanki z pracy”
„Pojechałem do Anglii, żeby zarobić, ale jakim kosztem? Żyłem w nieogrzewanej norze, żywiłem się najtańszymi śmieciami”
„Żeby spotkać miłość, trzeba dobrze wyglądać. Szare myszki mają mniejsze szanse na związek”

Redakcja poleca

REKLAMA