„Miałam udane małżeństwo, kochającego męża i stabilne życie. Nagle pojawił się kochanek i wszystko runęło jak domek z kart”

kobieta nie wie, co zrobić fot. Adobe Stock, DimaBerlin
„Na zajęciach usiedliśmy obok siebie. Czysty przypadek. I odtąd dwa razy w tygodniu siadywaliśmy ramię w ramię, zgłębiając tajniki angielskiego… Pierwszy pierwszy lunch razem, pierwsze rozmowy o sprawach niezwiązanych z firmą. W ciągu roku zbliżyliśmy się do siebie.”
/ 06.05.2023 09:15
kobieta nie wie, co zrobić fot. Adobe Stock, DimaBerlin

Przez ponad rok mówiłam mu codziennie „dzień dobry”, tak samo jak dziesiątkom innych pracowników naszej firmy, a on, tak samo jak wszyscy, uprzejmie odpowiadał na pozdrowienie i biegł w pośpiechu do swoich spraw. Czasem w ciągu dnia zaglądał do recepcji z prośbą, by mu zamówić kuriera albo taksówkę, czasem natykaliśmy się na siebie w służbowej stołówce. I tyle.

Nigdy nawet nie pomyślałam o nim jak o mężczyźnie, który mógłby mi się spodobać; po prostu nie zwracałam na niego uwagi. Był jeszcze jednym trybikiem w maszynie korporacji.

Aż tu w trybikach zazgrzytało

Z powodu czyjejś niekompetencji językowej omal nie doszło do zerwania umowy z jednym z zagranicznych kontrahentów. Prezes uznał, że trzeba podszkolić wszystkich, którzy mają do czynienia z klientami – i handlowców, i recepcjonistki.

Na zajęciach usiedliśmy obok siebie. Czysty przypadek. I odtąd dwa razy w tygodniu siadywaliśmy ramię w ramię, zgłębiając tajniki angielskiego… Pierwszy wspólnie wypalony papieros, pierwszy lunch razem, pierwsze rozmowy o sprawach niezwiązanych z firmą. W ciągu roku zbliżyliśmy się do siebie, choć nasza znajomość nadal nie wyszła poza ramy koleżeńskie. Tomek miał przecież narzeczoną, ja byłam mężatką.

Młodo wyszłam za mąż – za młodo, patrząc z perspektywy lat. Ale jako najstarsza z pięciorga rodzeństwa bardzo chciałam wyrwać się z domu. Mariusz, jedyny syn właścicieli sieci barów gastronomicznych, taką możliwość mi oferował.

Pobraliśmy się zaraz po maturze

I byliśmy szczęśliwi. Przez siedem lat. Do dnia, w którym…

– Czego tu nie rozumiesz? Past Perfect to czas przeszły dokonany – tłumaczyłam po zajęciach Tomkowi, któremu angielski wchodził do głowy z większymi oporami niż mnie. – U nas też się tak mówi: „Powinienem był coś zrobić, a nie zrobiłem”.

– Powinienem był… – powtórzył i nagle spojrzał mi prosto w oczy. – Powinienem był spotkać cię wcześniej.

Na moment odebrało mi dech w piersiach.

– S… słucham?!

Tomek nie zamierzał niczego wyjaśniać. Przynajmniej nie słowami. Otoczył mnie ciasno ramieniem, drugą ręką przygarnął moją głowę i mnie pocałował. Tak jak nikt nigdy nie całował mnie wcześniej. To było… To było jak… Po prostu brak mi słów, żeby opisać, co się wtedy ze mną działo! W ułamku sekundy zrozumiałam, że to ten jedyny.

Ten albo żaden, na całe życie!

Wiem, że dla kogoś patrzącego z boku podjęłam decyzję co najmniej nierozsądną, by nie rzec – głupią. Tydzień później wyprowadziłam się od Mariusza, zostawiając wszystko, czego tak bardzo kiedyś pragnęłam: mieszkanie, samochód, perspektywę urlopu na Majorce (o wstrząśniętym do głębi mężu nie wspominając) – i przeniosłam się do kawalerki wynajmowanej przez Tomka.

Wiedziona jedynie instynktem zamieniłam budynek o solidnych fundamentach na zamek z piasku; prostą drogę do celu na wędrówkę przez labirynt, który mógł się zakończyć ślepą ścianą; dobre zdanie o sobie na ciągłe wyrzuty sumienia. Dokuczały mi bardziej niż docinki i oburzenie teściów, rodziny, znajomych. Ale…

Powiem tak: nigdy nie żałowałam tej decyzji.

Oczywiście pierwszy rok był bardzo trudny

Zanim sąd orzekł rozwód, dostałam nieźle w kość. Z czasem emocje opadły, plotki przycichły, sumienie uspokoiło się. Czułam, że zrobiłam to, co powinnam była zrobić, i że chociaż bolało – wszystkim wyjdzie na dobre.

Miałam rację. Dziś Mariusz jest szczęśliwym mężem innej kobiety i ojcem trójki dzieci, a ja i Tomek za kilka dni będziemy obchodzić dziesiątą rocznicę ślubu. I wszystko wskazuje na to, że będą kolejne – mój mąż nadal całuje tak, że… No, po prostu brak mi słów.

Czytaj także:
„Pani Stasia wzięła kredyt, by pomóc wnuczce zostać lekarką. Teraz głoduje, a ta egoistka nawet nie kiwnie palcem”
„Kiedy Jurek rozstał się z Anką, postanowiłam go poderwać. Byliśmy szczęśliwi, ale cały czas bałam się, że ona mi go zabierze”
„Pawełek wymyślił mi >>super<< niespodziankę urodzinową. Myślałem tylko o tym, co mu zrobię, gdy to wszystko się skończy”

Redakcja poleca

REKLAMA