„Miałam siostrę za popychadło, bo mąż rozstawiał ją po kątach. Nie wiedziałam, że tak naprawdę to ona pociąga za sznurki”

skłócone siostry fot. iStock, Motortion
„Mówi się >>cicha woda brzegi rwie<< i to chyba najlepiej oddaje to, kim jest moja siostra. Nie dość, że miałam złe wyobrażenie o mojej siostrze Sylwii jako żonie, to jeszcze... okazało się, że prowadzi szemrane interesy”.
/ 31.01.2024 22:00
skłócone siostry fot. iStock, Motortion

Moja siostra Sylwia to kobieta – zagadka, a przynajmniej teraz tak to widzę. Kiedyś wydawała mi się taka delikatna i niewinna. Może zacznę od tego, że jest malutka, ma poniżej 160 cm wzrostu i jest super drobna do tego stopnia, że ciuchy musi kupować często na dziale dziecięcym lub XS. Zawsze była cichutka i spokojna. Jest ode mnie starsza o 3 lata, a sięga mi ledwo do ramienia.

Jej małżeństwo z Robertem było dla mnie zaskakujące. To chłop jak dąb, na oko ok. 190 cm wzrostu, szeroki w barach i lubiący chodzić na siłownię. Właściciel warsztatu samochodowego, ale w sumie… czego się można spodziewać po kimś takim… jak nie miłości do sterydów i blachy. Nie lubię szufladkować, ale on się o to prosił.

Tak, wiem, że jestem złośliwa

Tak, wiem, że nie powinno się oceniać ludzi po wyglądzie i na początku tego nie robiłam. Byłam szczęśliwa, że Sylwia poznała kogoś, kto ją kocha. Miałam nadzieję, że będzie stanowił dla niej siłę i oparcie, że będzie niczym wojownik w złotej zbroi, który obroni moją kruchą siostrę. Na spotkaniach rodzinnych zawsze był niebywale taktowny i delikatny. Sylwia wyglądała na wpatrzoną w niego jak w obrazek. Oboje zaś wydawali się bardzo szczęśliwi ze sobą.

Sytuacja zmieniła się po ślubie, a przynajmniej tak było w mojej ocenie. Zresztą nie tylko w mojej, bo tak też myślała moja mama i w sumie każdy, kto miał okazję z nimi przebywać chwilę dłużej. Jako jeden z przykładów mogę tutaj podać sytuację, gdy na jednej z uroczystości rodzinnych Sylwia chciała opowiedzieć jakąś historię ze studiów, a on w bardzo nieładny sposób kazał jej milczeć.

Innym razem, gdy odmówiła odwożenia go nietrzeźwego, powiedział jej w niewybrednych słowach, co o niej myśli i postawił na swoim. Co dokładnie mówił, nie wiem, bo powiedział jej to na ucho, a Sylwia się popłakała.

Robert też często mówił o tym, że w jego ocenie rola kobiety sprowadza się do bycia sprzątaczką i kucharką w domu. Oczywiście przydaje się też do uciech cielesnych i powinna wyczekiwać zainteresowania ze strony męża, a odmowa absolutnie odpada.

Wygłaszał też opinie, że kobiety nie powinny głosować i nie powinny mieć wielu przywilejów do zajmowania wyższych stanowisk, bo się do tego nie nadają. Ja dostawałam szału, gdy słyszałam te tyrady.

Cham i prostak…

Tyle myślałam o moim szwagrze. Nie podobało mi się to, jak się odnosił do mojej siostry i jak traktował kobiety.

– Sylwia – mówiłam do niej. – Jesteś wykształconą kobietą. Nie daj się takiemu elementowi tak traktować!

– Mirka… to nie jest tak, jak myślisz – odpowiadała i puszczała do mnie oczko. Strasznie jej współczułam i miałam ją za ofiarę przemocy domowej. Kilka razy zwróciłam jej nawet uwagę, że może to zgłosić na policję.

– Nie ma takiej potrzeby – odpowiadała i odchodziła.

Czułam się bezsilna i nie wiedziałam, jak mogę jej pomóc. Rozmawiałam o tym parę razy z mamą, ale i ona nie miała pomysłu, jak rozwiązać tę sytuację. Mówiła tylko, że może nie widzimy wszystkiego, że może jednak nie jest tak źle. Wszak Sylwia nie jest tak naiwna, by się pakować w związek, gdzie facet nią pomiata.

I tak minęło kolejne pół roku. W tym czasie ja miałam pecha, bo u nas w pracy nastąpiła redukcja etatów. Straciłam zatrudnienie, a nie bardzo mogłam pozwolić sobie na bycie bez środków do życia, ponieważ poza normalnymi rachunkami, miałam też dużą ratę kredytu za mieszkanie. Nie „chwaliłam się” w rodzinie moimi problemami, ale mama podczas rozmowy podzieliła się tą zgryzotą z moją siostrą, która zadzwoniła do mnie i powiedziała:

– Słuchaj, Robert akurat rozszerzył działalność i zajmuje się również sprowadzaniem części do aut. Potrzebna nam więc osoba, która będzie w stanie prowadzić pełną inwentaryzację i koordynować zamówienia. Ci zwykli mechanicy, którzy pracują w warsztacie, w życiu tego nie ogarną. Jesteś zainteresowana?

– Pytałaś Roberta, co on o tym myśli? – zapytałam, bo widziałam, jak Robert pomiata Sylwią, więc nie chciałam, by chęć pomocy siostrze spowodowała, że ich stosunki jeszcze się pogorszą. Ta uśmiechnęła się tajemniczo i powiedziała:

– Wszystko będzie dobrze.

Przyparta do muru nie wybrzydzałam więcej i postanowiłam rozpocząć pracę w warsztacie w charakterze… kogoś w rodzaju sekretarki. Oczywiście zainteresowanie moją osobą było ogromne, bo byłam jedną z niewielu kobiet tam pracujących i do tego niebrzydkich. Współpraca z siostrą i jej mężem układała się całkiem dobrze, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.

W sumie pracy było tak dużo, że nie miałam czasu na szukanie tej, która miała być docelową. I tak minęły kolejne 3 miesiące. Pewnego wieczora musiałam zostać dłużej w pracy. Przyszła większa dostawa, której nie zdążyłam wprowadzić do komputera i przygotować paczek do odbioru na następny dzień.

Tego nikt się nie spodziewał

Było już dobrze po godzinie 21, gdy pod warsztat podjechało kilka aut. Podeszłam do okna i już pierwsza rzecz, którą zobaczyłam, bardzo mnie zaskoczyła. Z jednego z aut wysiadł Robert, obszedł samochód i otworzył drzwi od strony pasażera. Wtedy wysiadła moja siostra.

Powiedziała coś, machnęła ręką, a on skinął głową i odszedł. Z pozostałych aut zaczęli wysiadać inni mężczyźni i kilka kobiet. Rozmowy i roszady przy pojazdach trwały kilka minut, a potem wszyscy się rozjechali. Moja siostra została z jakąś teczką w ręku i ruszyła w stronę biura razem z Robertem.

– Zanieść to do sejfu i zadzwoń do Sergieja, że jutro może podjechać – powiedziała do swojego męża, a ten skinął tylko głową i poszedł wykonać polecenia. Musiałam mieć bardzo głupią minę, bo Sylwia spojrzała na mnie i się roześmiała.

– Mówiłam ci, że jest inaczej, niż na to wygląda – faktycznie, pomyślałam, mówiła.

– O co tu chodzi? Co się właściwie wydarzyło? – zapytałam, nic nie rozumiejąc. Sylwia uśmiechnęła się lekko i powiedziała:

– Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie, ale skoro to pracujesz, to pewnie jeszcze parę razy może się zdarzyć, że zauważysz podobne sytuacje. Powiem ci więc kilka rzeczy, a ty zdecyduj, czy na pewno chcesz tu zostać – te ostatnie słowa zdecydowanie mnie zaniepokoiły. Siostra ominęła mnie i usiadła na krześle obok, zakładając nogę na nogę i bawiąc się długopisem.

– Można powiedzieć, że… hmm… pomagam zaopatrywać niektóre miejsca w panie, które umilają panom wieczory – powiedziała i puściła do mnie oczko.

– Współpracuje w tym zakresie z biznesmenami.

– Czy ja dobrze rozumiem, co ty do mnie mówisz? – powoli zaczynała do mnie docierać informacja, że moja siostra koordynuje sprowadzenie pań lekkich obyczajów do domów publicznych. – Co na to Robert?

– To mój ochroniarz – powiedziała uśmiechając się szeroko. – Nie ma więc zbyt wiele do powiedzenia.

– Ale to jest… – bałam się skończyć myśl.

– Tak, nielegalne – dlatego mówię, żebyś zastanowiła się, czy chcesz tu zostać. Nie spodziewałam się, że warsztat tak się rozwinie, że będzie potrzebny ktoś dodatkowy do pracy, a do tego będzie musiał jeszcze zostawać po godzinach. Poza tym jest świetną przykrywką, a ty jako członek rodziny w najgorszym wypadku nie musisz mówić nic na moją niekorzyść.

Wszystko sobie przemyślała!

– Masz rację, poszukam sobie czegoś – powiedziałam.

Nie mogłam w to uwierzyć. Moja siostra miała świetnie zorganizowaną szopkę. Na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie biednej żonki, która nie jest szanowana przez męża. Mówi się „cicha woda brzegi rwie” i to chyba najlepiej oddaje to, kim jest moja siostra.

Nie dość, że miałam złe wyobrażenie o niej jako żonie, to jeszcze prowadzi szemrane interesy. I to jakie! Taka mała, niepozorna kobieta przewodziła sporemu przedsięwzięciu i to na skalę międzynarodową.

Gdzieś w duchu byłam z niej trochę dumna, ale z drugiej strony i przede wszystkim z tej, byłam przerażona. Takie interesy nie mogą być bezpieczne. Nie chciałam się w to mieszać…

Czytaj także:
„Jestem masażystką i mam dystans do ludzkiego ciała. Ale temu boskiemu adonisowi nie mogłam się oprzeć”
„Rodzice nie zgodzili się na ślub z sąsiadką. Myślałem, że żyję w XXI wieku, a okazało się, że nadal mamy średniowiecze”
„Misją mojej matki jest znalezienie mi męża. Przesadziła, gdy do domu sprowadziła chłopa oderwanego od pługa”

Redakcja poleca

REKLAMA