Miałam 19 lat, gdy dostałam się na wymarzone praktyki w urzędzie miasta. Zaczepiając się w takim miejscu, można było liczyć na stabilną pracę, a tej nie było za wiele w naszej okolicy. Moi rodzice byli zachwyceni, że ich córka ma szansę się wybić, a jeszcze większą radość sprawiła im informacja, że zainteresował się mną jeden z lokalnych polityków.
Marek był 5 lat starszy ode mnie, ale zdążył już sporo namieszać w skostniałym systemie, dlatego wróżono mu świetlaną przyszłość. Trudno się więc dziwić, że rodzice naciskali, abym zadbała o tę znajomość.
Lubiłam Marka. Był zabawny, inteligentny i zawsze wiedział, co powiedzieć, żeby jego rozmówca czuł się ważny. Obsypywał mnie komplementami, zapraszał do świetnych restauracji, zabierał na wycieczki i zawsze przychodził do naszego domu z jakimiś prezentami dla rodziców.
Tworzyliśmy zgrany duet
Wydawał się idealnym kandydatem na męża. Jedynym problemem było to, że tak naprawdę go nie kochałam. Ciągłe naciski ze strony rodziców, wmawianie mi, że nic lepszego w życiu mnie nie spotka i moja naiwność sprawiły jednak, że zgodziłam się wyjść za niego za mąż, gdy po roku randkowania poprosił mnie o rękę.
Oczywiście po ślubie zrezygnowałam z pracy. Byłam żoną ważnego polityka, który potrafił przecież zapewnić byt swojej rodzinie. Rok po ślubie urodziła się nasza pierwsza córka, a potem druga.
Zbudowaliśmy piękny dom, chodziliśmy na eleganckie przyjęcia i oficjalne uroczystości, a do tego często zapraszaliśmy do siebie ważnych gości. Tworzyliśmy zgrany duet, choć pełniłam w nim jedynie rolę ładnego tła. Nigdy jednak nie narzekałam, realizując się w roli mamy i pani domu. Do czasu, gdy dowiedziałam się o pierwszej zdradzie męża.
Najgorsze było to, że Marek nie próbował szczególnie ukrywać tego, że sypia z inną kobietą. Późne powroty w środku nocy albo nad ranem, szminki na koszulach, czy liściki znajdywane w kieszeniach marynarki były jednoznacznymi dowodami zdrady.
Kiedy w końcu skonfrontowałam go z faktami, nie zaprzeczył. Stwierdził, że po prostu musi gdzieś się wyszumieć, ale przecież zawsze wraca do mnie i do dzieci. I tak zostanie. Byłam zrozpaczona, ale kiedy wyżaliłam się rodzicom, doradzili mi, żebym po prostu przymknęła na to oko i zajęła się ważniejszymi rzeczami. Nie miałam żadnego wsparcia.
Musiałam zaakceptować tę rzeczywistość i pogodzić się z kolejnymi zdradami. Nie wiem dokładnie, ile ich było na przestrzeni lat, ale mój mąż bardzo lubił kobiety. Czułam się upokorzona, ale nauczyłam się wszystko w sobie tłumić, koncentrując się na wychowaniu moich kochanych dzieci. Wszystko zmieniło się jednak, gdy po ponad 20 latach małżeństwa, Marek zaczął się umawiać z dziewczyną w wieku naszych córek. Coś we mnie pękło. Nie chciałam dłużej żyć z tym człowiekiem i zaczęłam obmyślać plan zemsty.
Czas się uwolnić
Wiedziałam, że nie mogę tak po prostu poprosić Marka o rozwód. Po pierwsze, pewnie by mnie od razu wyśmiał i po prostu się nie zgodził. A po drugie, byłam od niego zupełnie uzależniona. W razie rozwodu mógł więc zostawić mnie bez środków do życia. Musiałam zadbać o swoją przyszłość. Po długim namyśle postanowiłam wynająć prywatnego detektywa, który dostarczy mi jednoznaczny dowód zdrady. Zaczęłam też szperać w służbowych dokumentach Marka, szukając tych, które mogłyby mu w jakikolwiek sposób zagrozić.
— Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? — zapytała przyjaciółka, gdy przedstawiłam jej mój plan.
— Uważasz, że to zły pomysł?
— Myślę, że jest genialny, ale chcę się upewnić, że jesteś na to wszystko gotowa — mówiła z troską w głosie.
— Jestem gotowa od 20 lat. Mam dość tego łajdaka, któremu wydaje się, że robi mi łaskę, będąc moim mężem — byłam zdeterminowana.
— W takim razie trzeba zacząć działać! Jestem z ciebie naprawdę dumna Marzena — dodała i zabrałyśmy się do pracy.
Koleżanka Ewy poleciła nam dobrego detektywa, który również pomagał jej w rozwodzie. Co najśmieszniejsze, Marek czuł się już tak pewnie w swoich zdradach, że nie poświęcał zbyt dużo czasu na zacieranie śladów. Po kilku tygodniach dostarczono mi więc mnóstwo zdjęć, na których mój mąż całował się ze swoją kochanką i trzymał ją nie tylko za rękę. Nawet po tylu latach niezbyt przyjemnego traktowania, było mi zwyczajnie przykro, gdy musiałam oglądać te fotografie.
Z pomocą Ewy powoli przedzierałam się też przez stosy dokumentów ukrytych w gabinecie Marka. Udało nam się również skontaktować z kilkoma z jego byłych współpracowników, którzy rozstali się z nim w niezbyt przyjaznych stosunkach. Część z nich podsunęła mi pomysły na temat tego, w jakie sprawy powinnam się szczególnie zagłębić. Oszczędziło mi to sporo czasu i przysporzyło parę nowych, dobrych znajomości.
Wystarczył mi miesiąc, żeby zebrać wszystkie materiały potrzebne do przekonania Marka, by przystał na moje żądania. Pozostawało więc wybrać dobry moment na rozmowę z nim. A że zbliżała się rocznica naszego ślubu, uznałam to za znak. Poprosiłam więc męża, żeby tego dnia wrócił do domu wcześniej i zjadł ze mną kolację.
Nie będę już twoją żoną
Marek oczywiście niczego się nie spodziewał. Przyniósł nawet kwiaty, zjedliśmy kolację, po czym oznajmiłam, że musimy porozmawiać o czymś ważnym.
— Nie będę już twoją żoną Marek. Rozwodzimy się — oznajmiłam.
— Co? Co to za głupie żarty Marzena? Nie mam dzisiaj na to siły — zbagatelizował wszystko mój mąż.
— Tym razem po prostu przesadziłeś. Zabawiać się z dziewczyną w wieku twojej córki? To jest naprawdę obrzydliwe — byłam stanowcza, ale spokojna.
— Jak zwykle coś sobie wymyśliłaś — Marek miał zamiar udawać, że to nieprawda.
— Na twoje nieszczęście mam tutaj sporo dowodów — oznajmiłam i wyciągnęłam zdjęcia, które zrobił detektyw.
— Ty jesteś chora! Wynajęłaś detektywa?! Już całkiem ci odbiło — oburzył się Marek.
— To nie wszystko. Zebrałam też trochę dokumentów potwierdzających niektóre z twoich machlojek — dodałam niewzruszona i podałam mu kopertę.
— O co ci chodzi Marzena? W co ty grasz? — Marek był wściekły.
— Chcę rozwodu i to szybko. Chcę, żebyś zostawił mi dom, mój samochód, mieszkanie nad morzem i połowę oszczędności. Acha i opłacisz mi wybrany kurs. Jeszcze nie wiem jaki, ale jakoś będę musiała zarabiać, a doświadczenie jako twoja służąca jest niewiele warte — podsumowałam swoje żądania.
— Czyli najzwyczajniej w świecie mnie szantażujesz? — zaśmiał się nerwowo Marek.
— Raczej się zabezpieczam, bo za dobrze cię znam. To co? Zgadzasz się na taki układ? — byłam nieustępliwa.
— Nie spodziewałem się tego po tobie... — mój mąż był zaskoczony, ale wiedział, że nie ma wyjścia.
Adwokat, z którym kontaktowałam się już wcześniej, przygotował wszystkie niezbędne dokumenty. Dzięki temu sprawa w sądzie przebiegła wzorowo i stosunkowo szybko przestałam być żoną Marka.
Po 23 latach w końcu się uwolniłam i mogłam zacząć nowe życie. Moje córki przyjęły wiadomość o naszym rozwodzie dość dobrze. Były zaskoczone, że w końcu zdecydowałam się na ten krok, choć jak się okazało, kibicowały mi po cichu od dawna. Kochały ojca, ale doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że nie jest dobrym mężem.
Po długim namyśle zdecydowałam się na kurs księgowości. Dzięki wiedzy zdobytej na studiach i mojej bardzo krótkiej karierze w urzędzie załapałam podstawy i przez kolejne lata pomagałam znajomy w prowadzeniu księgowości ich firm. W międzyczasie sama się dokształcałam i zapoznawałam ze zmieniającymi się przepisami. Na własną rękę stworzyłam sobie dobre podstawy do wykonywania tego zawodu. Po kursie udało mi się dość szybko znaleźć pracę. I choć nie zarabiam wiele, jestem dumna z tego, w jakim miejscu aktualnie jestem.
Czytaj także:
„Mąż miał być w delegacji, a widziałam go na mieście z jakąś blondyną. Postanowiłam przyłapać łajdaka na gorącym uczynku”
„Mój facet ślinił się na widok każdej spódniczki. Drania pogoniłam i zaprzyjaźniłam się z dziewczyną, o którą byłam zazdrosna”
„Latał za mną z wywieszonym jęzorem, bo nie dałam się zaciągnąć do łóżka. Był Piotrusiem Panem, któremu zależy tylko na jednym”