Ludzie mają różne opinie na temat obchodzenia rocznic ślubu. Niektórzy sądzą, że coroczne celebrowanie ślubu jest zupełnie zbędne. Tak uważa mój mąż. Marek nie jest wielbicielem romantycznych imprez i uznaje je za przejawy głupiej mody. Według niego to marnowanie czasu i pieniędzy. Takie rzeczy mówi mi co roku i zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że sprawia mi w ten sposób przykrość. A ja jako kobieta, uważam obchodzenie rocznicy ślubu za miłą i fajną tradycję.
Lubiłam niespodzianki
Każda okazja jest dobra, żeby pokazać swoje uczucia. Dla mnie, nie dać mężowi prezentu na rocznicę ślubu, ani nic od niego nie dostać, to powód do wstydu. Moje koleżanki, kiedy tylko zbliża się ich rocznica, nieustannie opowiadają w biurze, jakim prezentem zamierzają zaskoczyć swoich mężów. No i w tym roku i ja zdecydowałam, że zrobię coś wyjątkowego dla Marka, ale nie chciałam zbyt wcześnie zdradzać w pracy co to będzie.
– To oczywiście tajemnica – oznajmiłam z uśmiechem. – Zapewniam, że potem opowiem wam dokładnie, jak wyglądała nasza impreza.
Tego dnia, postanowiłam wyjść wcześniej z pracy, aby zdążyć do domu przed przybyciem męża i zdążyć wszystko przygotować. Miałam nadzieję, że mu się spodoba.
Marek jest łasuchem
Słodkie przekąski to jego miłość. Oczywiście zaraz po mnie. Czasami wydaje mi się, że są nawet ważniejsze ode mnie... Ale przecież nie powinnam być zazdrosna o ptasie mleczko, prawda? W każdym bądź razie to właśnie dlatego wpadłam na pomysł "Słodkiego bankietu" na naszą rocznicę.
Wracając do domu, zahaczyłam o cukiernię, gdzie miałam odebrać wcześniej zamówiony tort czekoladowy. W domu czekały już różne smakołyki. Rozłożyłam je na całym stole, nie mogąc się doczekać tego słodkiego wieczoru. Miałam wiele frajdy, gdy bitą śmietaną dekorowałam samodzielnie wykonane muffinki. I wtedy przyszła mi do głowy myśl. A może Marek zjadłby tę śmietanę prosto z mojego ciała?
Mimo wszystko najważniejszym elementem tego wieczoru miał być mój nietypowy strój. Znalazłam go, przeglądając Internet. Chciałam poszukać jakiegoś śmiesznego prezentu dla mojego młodszego brata. Mietka pociągają nietypowe i unikalne przedmioty, takie jak licznik dla podrywacza czy budzik komandosa, do którego musisz strzelać z pistoletu, aby zamilkł.
Na początku wybuchłam śmiechem na widok skromnych majtek i biustonosza z cukierków. Były malutkie, okrągłe, nabite na gumkę i wyglądały jak koraliki czy guziki. Kto nosi takie rzeczy? Ale kilka miesięcy później, blisko naszej rocznicy, zrozumiałam, że mogłabym założyć taki strój. Specjalnie dla mojego męża!
Zrobiłam się na bóstwo
Ostatni raz spojrzałam z uznaniem na pięknie udekorowany stół i poleciałam do łazienki, aby wziąć prysznic. Potem założyłam wdzianko, które miało rozpalić męża do czerwoności. Wyglądałam w nim naprawdę kusząco! Wystarczyły jeszcze uwodzicielskie kreski na powiekach, odrobina maskary i... drzwi otworzyły się gwałtownie! Czy to mój kochany mąż już wrócił z pracy? Sądziłam, że mam jeszcze co najmniej 30 minut. Nieco przerażona rzuciłam okiem na zegarek. Była prawie szósta. Oczywiście, za bardzo skupiłam się na dekoracji stołu i straciłam poczucie czasu.
– Jestem w łazience, kochanie – krzyknęłam. – Już idę!
Poprawiłam słodki naszyjnik, który nieco opadł mi na piersi. Delikatnie nałożyłam na usta czerwoną pomadkę. Założyłam najwyższe obcasy, które miałam i szybko poprawiłam włosy. Następnie, zmysłowo poruszając biodrami, przeszłam do przedpokoju. Stałam w progu, przyjmując uwodzicielską pozę, i szepnęłam:
– Chcesz coś przekąsić?
Wpadłam na teściową
Nagle zamarłam... to była moja teściowa. Patrzyła na mnie, jak na wariatkę! Stała tuż obok mnie, a jej wzrok świadczył, że mój kostium nie przypadł jej do gustu.
– Co to za strój? – zapytała zszokowana.
Obróciłam się szybko i popędziłam korytarzem, niespodziewanie wpadając na zaskoczonego Marka. Odepchnęłam męża i wbiegłam do łazienki, gdzie natychmiast zamknęłam drzwi na klucz, a następnie się rozpłakałam.
„Nie mogę uwierzyć, że przyszedł z nią do nas akurat w dzień naszej rocznicy! I nawet nie raczył mi o tym powiedzieć!” – płakałam.
Od kiedy tylko pamiętam, moja teściowa była osobą konkretną, oszczędną i praktyczną. Uważała, że w życiu trzeba skupić się na pracy, a nie zajmować głupotami. Zawsze jednak się wzajemnie szanowaliśmy. Ale teraz, kiedy zobaczyła mnie w tym głupim przebraniu, wszystko się posypało! Już chyba do końca życia, będzie mnie uważała za jakąś lafiryndę.
– Skarbie, proszę otwórz. Nie zdarzyło się nic złego. Daj już spokój – Marek stukał w drzwi.
Usłyszałam w jego głosie zawstydzenie i poczułam się jeszcze bardziej przygnębiona. Teraz obydwoje myślą, że jestem idiotką... To przebranie to był największy błąd w moim życiu!
Nie mogłam mu otworzyć po tym wszystkim! Mogłabym spędzić całą wieczność w tej łazience, ale zdawałam sobie sprawę, że to niemożliwe i prędzej czy później musiałabym zmierzyć się z rzeczywistością. Na pewno umarłabym wtedy ze wstydu! Po chwili jednak zebrałam się w sobie i z niechęcią otworzyłam drzwi. Marek natychmiast mnie objął.
– Kochanie, moja Słodka Czarodziejko! – zasypał moją twarz pocałunkami.
Mąż chciał świętować inaczej
Zaraz potem zaczął wyjaśniać, że przyszedł z mamą, bo miała zająć się naszą pięcioletnią córką. Jak twierdził, miał plan zabrać mnie na seans filmowy dla par, co miało być rodzajem niespodzianki...
– Dzisiaj przecież jest nasza rocznica ślubu. To wyjątkowy dzień – tłumaczył.
– Ale przecież nigdy nie chciałeś świętować naszych rocznic! – to wszystko wydało mi się tak nierealne, że zaczęłam cicho płakać.
– Człowiek zawsze może zmienić zdanie, prawda? Gdzie jest Juleczka? – zapytał mnie.
– U mojej mamy – odpowiedziałam. – Mama odebrała ją z przedszkola i miała zabrać do siebie na noc. To była tylko jedna część niespodzianki. A oto druga część – lekko dotknęłam swojego biustonosza i majtek.
– Urocza – powiedział, patrząc na mój kostium z cukierków z pożądaniem. – Zanim rozerwę go na tobie zębami, musimy coś zrobić z moją mamą. Potem pójdziemy do kina, a kiedy wrócimy, zajmę się w końcu deserem...
Kwadrans później odwiózł teściową do jej mieszkania. W ramach wynagrodzenia za to „wstrząsające zdarzenie” otrzymała kawałek tortu. Mimo to jestem pewna, że i tak uważała, że z nami coś jest nie tak... Ale to już nie miało dla mnie żadnego znaczenia.
Było gorąco
W kinie wysiedzieliśmy ledwie godzinę. Oboje cały czas myślami byliśmy już w sypialni. Tak więc, nie doczekawszy końca seansu, postanowiliśmy wyjść. Uznaliśmy, że jakaś tam opowieść o miłości może poczekać. Przecież mamy do przeżycia swoją własną!
Pomimo niezbyt udanego początku, to był naprawdę wyjątkowy wieczór... I niewątpliwie najważniejszą, najbardziej kochaną i docenioną postacią tego wieczoru byłam ja, a nie głupie ciasto czy nawet ptasie mleczko.
Czytaj także: „Mąż zdradził mnie z koleżanką z pracy. Twierdzi, że to moja wina, bo nie chciałam mieć dziecka”
„Chciałam zestarzeć się z mężem, a on mnie rzucił po 40 latach. Zbereźny dziadek przygruchał sobie małolatę”
„Dostałam od teściowej kiczowaty prezent. Przez lata chciałam się go pozbyć, ale to nie było takie proste”