„Mąż zrobił ze mnie poduszkę finansową. Pożyczył fortunę u szemranego typa i obiecał, że dam mu >>coś<< w zamian”

załamana żona fot. iStock, Shangarey
„No nie, znowu to samo. Miałam dość wysłuchiwania tych chorych tłumaczeń. Tak naprawdę to w tej chwili miałam już dość mojego męża. Spakowałam walizkę i pojechałam do rodziców, gdzie postanowiłam spędzić kilka dni”.
/ 25.08.2023 20:50
załamana żona fot. iStock, Shangarey

Mój mąż nigdy nie miał żyłki do interesów. Każdego roku otwierał nowy biznes, który zamiast wielkich zysków przynosił mu tylko straty. W konsekwencji Piotr miał same długi, spłacanie których pochłaniało sporą część moich dochodów. A kiedy mówiłam mu, żeby wreszcie się ogarnął i poszedł na etat, to za każdym razem słyszałam, że w końcu się odkuje.

Niestety to nie następowało

Doszło nawet do tego, że z powodu niespłacanych zobowiązań komornik wszedł na moją pensję. Miałam dosyć i postawiłam mężowi ultimatum. Wtedy on znalazł rozwiązanie — postanowił sprzedać mnie za swoje długi.

Kiedy kolejny raz odwiedził nas komornik, to stwierdziłam, że mam dosyć. Od ponad trzech lat spłacałam długi Piotrka, który otwierał kolejne firmy i za każdym razem obiecywał mi złote góry. Niestety mój mąż zupełnie nie znał się na biznesie i zamiast obiecywanych złotych gór, to mieliśmy jedynie długi. Nie było nas stać na nic, bo niemal cała moja pensja szła na spłatę nieskończonej ilości zobowiązań finansowych mojego męża.

— Słuchaj Piotrek, ja nie dam rady tak dalej żyć — powiedziałam do męża, gdy tylko zamknęłam drzwi za komornikiem. — Albo w końcu się ogarniesz i znajdziesz sobie jakieś normalne zajęcie albo ja odchodzę i składam pozew o rozwód — zagroziłam. Mój mąż spojrzał na mnie zdziwiony.

— Monia, no co ty wygadujesz — powiedział w końcu wielce oburzony. — Przecież ja to wszystko robię dla nas — dodał z miną niewiniątka.

Tego było już za dużo

— Dla nas?! — wykrzyknęłam z trudem hamując wściekłość. — Piotrek, ja od kilku lat spłacam twoje długi, które z roku na rok są coraz większe. Nie jesteś w stanie utrzymać żadnego biznesu, bo po prostu się na tym nie znasz — dodałam, a potem wyszłam z kuchni.

Piotrek próbował coś jeszcze mówić, ale ja nie chciałam go słuchać. Postanowiłam, że tym razem nie dam się przekabacić jego pięknym słówkom. Nie, dłużej tak nie możemy żyć.

Przez kilka kolejnych dni mieliśmy typowe ciche dni. Nie odzywałam się do Piotrka, a on też nie próbował mnie zaczepiać. Chyba wyczuł, że nie jest to najlepszy moment na jakiekolwiek dyskusje. Zresztą nie miałabym za bardzo na to czasu, bo całymi dniami przesiadywałam w pracy. Brałam kolejne nadgodziny, aby było mnie stać na kolejną ratę długów mojego męża. Wreszcie Piotrek postanowił to przerwać. W piątkowy wieczór czekał na mnie pod biurem.

— Wiem, że przysparzam ci tylko zmartwień — powiedział wręczając mi bukiet kwiatów. Na końcu języka miałam już wyrzut o tym, że niepotrzebnie wydaje pieniądze na wiechcie, ale nie zdążyłam nic powiedzieć. Piotrek mnie pocałował. — Zapraszam cię na romantyczny spacer — dodał.

Zgodziłam się, bo na Piotrka nie dało się zbyt długo gniewać. Zresztą cały czas go kochałam i tak naprawdę nie potrafiłabym go zostawić.

Podczas spaceru przeprowadziliśmy szczerą rozmowę. Chyba pierwszy raz od wielu lat Piotrek przyznał mi rację i stwierdził, że najwyższy czas poszukać jakiegoś zajęcia. Odetchnęłam z ulgą.

"Teraz wszystko się jakoś ułoży" — pomyślałam. I kiedy szliśmy już w kierunku domu aby zakończyć wieczór przy lampce wina, to wtedy podszedł do nas nieznajomy mężczyzna. Trochę się przestraszyłam, ale Piotrek objął mnie opiekuńczym gestem.

— O proszę, jaka niespodzianka — powiedział nieznajomy. — A dlaczego panie Piotrze nie odbiera pan ode mnie telefonów? — zapytał.

Wprawdzie było to niezwykle uprzejme pytanie, to jednak dało się w nim wyczuć pewną groźbę. Zaniepokoiłam się. Spojrzałam na Piotra, ale on milczał.

— To pani nic nie wie? — dziwny mężczyzna spojrzał na mnie. — Pani mąż zaciągnął u mnie pożyczkę na ponad pół miliona złotych i nie oddał mi jej do tej pory. I co gorsza, postanowił urwać ze mną kontakt. Bardzo nieładnie — uśmiechnął się. Jednak ten uśmiech nie był miły ani wesoły. Był okrutny.

— Piotrek, to prawda? — zapytałam męża, a w moim głosie dało się wyczuć histerię.

Właściwie nie miałam powodów, aby nie wierzyć temu facetowi. Zbyt dobrze znałam Piotrka i doskonałe zdawałam sobie sprawę z tego, że mógł zrobić coś takiego.

— Wszystko wytłumaczę ci w domu — Piotrek wreszcie odzyskał głos. Potem spojrzał na człowieka, któremu winien był ogromną ilość pieniędzy. — Oddam wszystko co do złotówki. Ale potrzebuję jeszcze trochę czasu — powiedział.

Obcy mężczyzna tylko się uśmiechnął, a potem odszedł. W ostatnim momencie jeszcze się odwrócił i powiedział, że w ciągu kilku dni skontaktuje się w tej sprawie. Gdy tylko znikł za zakrętem, to odetchnęłam z ulgą.

— Coś ty znowu narozrabiał?! — wykrzyczałam do męża, gdy tylko znaleźliśmy się w mieszkaniu. — Czy ty już zupełnie postradałeś rozum?! — tym razem nie byłam w stanie już pohamować swojej wściekłości.

— Kochanie, wszystko ci wytłumaczę — usłyszałam od mojego męża. — Pożyczyłem od niego pieniądze na rozwój biznesu i nawet nie przypuszczałem, że mi się nie uda — dodał płaczliwie.

No nie, znowu to samo. Miałam dość wysłuchiwania tych chorych tłumaczeń. Tak naprawdę to w tej chwili miałam już dość mojego męża. Spakowałam walizkę i pojechałam do rodziców, gdzie postanowiłam spędzić kilka dni.

Kochanie, znalazłem sposób 

Po kilku dniach złość mi nieco minęła. Chociaż wciąż nie mogłam uwierzyć w głupotę mojego męża, to przynajmniej nie odczuwałam już chęci zabicia go. Postanowiłam wrócić do domu i porozmawiać o tym, jak możemy wyjść z bagna, które kolejny raz nam zgotował. W najśmielszych snach nie oczekiwałam, że mój mąż znajdzie sposób na wyjście z długów. Jednak gdy przekonałam się co to za pomysł, to włosy stanęły mi dęba.

— Kochanie, nie uwierzysz co się stało — usłyszałam podekscytowany głos mojego męża. Brzmiał co najmniej tak, jakby wygrał grube pieniądze w totolotka. — Mam sposób na wyjście z naszych problemów.

— To są twoje problemy, nie moje — nie mogłam powstrzymać się od uszczypliwości.

Niemniej jednak miałam nadzieję, że Piotrek w końcu coś wymyślił. Zupełnie nie uśmiechało mi się spłacanie pół miliona długu zaciągniętego u faceta, który wyglądał na bardzo podejrzanego. Gdybym tylko przypuszczała, co to za pomysł...

— Dzisiaj zadzwonił do mnie Mirosław. No wiesz, to ten człowiek od pożyczki — paplał mój mąż.

"Do rzeczy" — pomyślałam w duchu. — I to właśnie on wpadł na pomysł, jak możemy pozbyć się długu.

— No powiedz wreszcie — zażądałam stanowczo, gdy Piotrek dalej rozwodził się nad wspaniałością pomysłu.

— Mirek zaproponował umorzenie długu. I to z nawiązką, bo dodatkowo dorzuci sto tysięcy złotych.

Jaki normalny człowiek rozdaje pieniądze?

— Wystarczy, że spędzisz z nim jedną noc — powiedział w końcu mój mąż. Myślałam, że się przesłyszałam.

— Co ty powiedziałeś? — zapytałam przerażona. Zrobiło mi się gorąco.

— Mirek chce spędzić z tobą noc — powtórzył mój mąż. I zaraz potem zaczął przedstawiać "zalety" tej propozycji. — Monia, to tylko jedna noc. Zrobisz co trzeba, a potem o wszystkim zapomnimy. To nie będzie miało wpływu na nasze małżeństwo.

Musiałam usiąść. Uświadomiłam sobie, że mój mąż właśnie mnie sprzedał. I to wcale nie był film, to się działo naprawdę. Poczułam się jak w słynnym filmie, w którym Demi Moore stanęła przed takim samym dylematem. Tylko tam stawka toczyła się o dużo większe pieniądze.

— Czy ty słyszysz co mówisz? — zapytałam cicho Piotra, który najwyraźniej był bardzo zadowolony ze swego pomysłu. Nie wytrzymałam — Czy ty słyszysz co mówisz?! Czy ty jesteś normalny?! — zaczęłam krzyczeć. Piotrek patrzył na mnie zdziwiony.

— Monika, uspokój się — powiedział w końcu. — To jest naprawdę dobra propozycja. Wszystko dokładnie przemyślałem i doszedłem do wniosku, że nie mamy innego wyjścia.

— A zapytałeś mnie o zdanie? — zapytałam. W jednej chwili moja cała miłość do Piotra ulotniła się. Została tylko pogarda i obrzydzenie.

— Nie mamy innego wyjścia — powtórzył mój mąż. — Mirek jest groźny i na pewno zrobi wszystko, aby odzyskać swój dług.

— To już jest twój problem — powiedziałam.

Czułam tylko obrzydzenia

W tym momencie moje małżeństwo się rozpadło. Ja głupia myślałam, że mój mąż chce w końcu ogarnąć swoje życie, a on postanowił mnie sprzedać jakiemuś podejrzanemu typowi.

— Nie chcę cię znać — dodałam i wyszłam z mieszkania.

Kilka kolejnych dni przepłakałam w domu moich rodziców. Na początku nie chciałam im o niczym mówić, ale w końcu wszystko z siebie wyrzuciłam. I dobrze zrobiłam, bo to oni ogarnęli wszystkie niezbędne sprawy, którymi ja w tamtym momencie nie byłam w stanie się zająć.

Załatwili mi prawnika, który nie tylko zajął się moim rozwodem, ale także jak najszybszą rozdzielnością majątkową. Piotrek dzwonił jeszcze wielokrotnie, ale nie odbierałam, a w końcu zmieniłam numer telefonu. Teraz czekam na sprawę rozwodową, która w końcu pozwoli mi na zamknięcie pewnego rozdziału w życiu. Jednocześnie staram się nie myśleć o Piotrku, który okazał się egoistycznym draniem.

Czytaj także:
„Wakacyjny wyjazd z mężem sprawił, że do dziś boję się o mojego synka. Przez głupotę mogłam go stracić”
„Teściowa chciała mnie przekupić i wpędzić w ramiona kochanka. Nie byłam godna, by urodzić dziecko z genami jej syna”
„Bardzo hucznie świętowałam jubileusz firmy. Z imprezy wróciłam z brzuchem, który zrobił mi kolega z biurka obok”

Redakcja poleca

REKLAMA