„Mąż znosił moje tyrady. Myślałam, że jest pantoflarzem. Gdy ja wylewałam mu na głowę pomyje, pocieszał się u sąsiadki”

Para z problemami fot. iStock by GettyImages, DjelicS
„Mam trudny, a przy tym dominujący charakter. Myślałam, że Tomasz to znosi, bo jest pantoflarzem. Zaczęłam jednak dostrzegać, że swoimi tyradami raniłam go dogłębnie. Może romans był dla niego sposobem na odreagowanie stresów, które mu fundowałam?”.
/ 29.03.2024 18:30
Para z problemami fot. iStock by GettyImages, DjelicS

Zbrodnia to zbrodnia, bez względu na motyw. Każdy sąd dopuszcza jednak istnienie pewnych okoliczności łagodzących. Tak samo jest ze zdradą małżeńską. Skok w bok to jedna z najgorszych rzeczy, jaką można zrobić tej drugiej osobie. Jednak czasami bywa tak, że wina leży nie tylko po stronie zdradzającego, ale także zdradzanej. Przez lata byłam okropna dla Tomasza i dotarło to do mnie, dopiero gdy uświadomiła mi to moja siostra.

Zamiast mnie pocieszyć, zmyła mi głowę

Gdy dowiedziałam się, że Tomasz zdradza mnie z sąsiadką, wpadłam w szał. Musiałam z kimś o tym porozmawiać, a jedyną osobą, której mogę się zwierzyć, jest Agata, moja młodsza siostra.

– Co cię trapi, skarbie? – zapytała mnie, gdy przyszłam do jej mieszkania.

– To koniec! Mówię ci, kończę z Tomaszem! Chcę rozwodu – wyżaliłam się.

– O czym ty mówisz? Dlaczego chcesz się rozwodzić z mężem? – zapytała zdziwiona.

– Ten drań ma romans z sąsiadką. Przed chwilą go nakryłam – wyznałam i rozpłakałam się. Czekałam na zrozumienie i pocieszenie, ale zamiast tego dostałam wykład.

– Prawdę mówiąc, spodziewałam się tego.

– Jak to spodziewałaś się? Z tobą też romansuje?

– Nie bądź głupia. Po prostu, kiedy każdego dnia mężczyźnie wylewa się na głowę wiadro pomyj, to albo odchodzi, albo szuka kochanki.

W tamtej chwili miałam ochotę dać jej w twarz. Jak ona mogła zarzucić mi, że źle traktuję męża! Jestem przecież dobrą żoną. Dbam o Tomasza i o dom.

– Jak śmiesz! Może i mam dominujący charakter, ale...

– Dominujący? – przerwała mi. – Proszę cię! Jesteś moją siostrą i kocham cię, ale to chyba najwyższy czas, żebyś usłyszała ode mnie kilka słów prawdy.

– Nie po to tutaj przyszłam.

– Trudno. Jeżeli nie powiem tego teraz, to nigdy nie zrozumiesz. Już jako mała dziewczynka rozstawiałaś wszystkich po kątach.

– To nieprawda!

– Nieprawda? Już zapomniałaś, jak narzucałaś rodzicom swoją wolę? Wszystko musieli dostosowywać pod ciebie, od obiadów, po wyjazdy. Nie pamiętasz, jak mnie traktowałaś, gdy byłyśmy dziećmi? Kiedy ja chciałam się bawić, kazałaś mi siedzieć cicho. Gdy chciałam pohuśtać się w parku, powtarzałaś, że starsi mają pierwszeństwo i zganiałaś mnie z huśtawki. Tak było zawsze.

– Nie rozumiem, co to niby ma do rzeczy.

– Zmierzam do tego, że byłaś i jesteś okropną żoną dla Tomasza. Naprawdę nie wiem, co on w tobie zauważył.

– Dość. Nie zamierzam tego słuchać – powiedziałam i podniosłam się z fotela.

– Siadaj! – nakazała w odpowiedzi. – Nie chcę robić ci żadnych wyrzutów. Nie zamierzam też go bronić. Chcę tylko żebyś zrozumiała, że każdy kij ma dwa końce.

Byłam wściekła

– Zdrada to zdrada i nic tego nie usprawiedliwia.

– Jesteś pewna? Pamiętaj siostrzyczko, nie ma skutków bez przyczyny.

Agata przywołała kilka losowych sytuacji. Przypomniała mi, jak w jej obecności zrobiłam mężowi awanturę, gdy zamiast jajek XL przyniósł ze sklepu jajka L. Jak na weselu naszej kuzynki zrobiłam mu wykład na temat prawidłowej techniki jedzenia ryby. Jak na wspólnym wakacyjnym wyjeździe nakrzyczałam na niego, gdy na plaży nie nasmarował się olejkiem do opalania.

Miała rację. Mam naturę hetery. Ale gdy do niej zadzwoniłam z prośbą o spotkanie, spodziewałam się, że weźmie moją stronę i po prostu pozwoli mi się wypłakać. Tymczasem ona robiła mi wykład. Miałam dość. Wstałam, zabrałam torebkę i po prostu wyszłam.

Doniosła mi starsza pani

W drodze do domu zaczęłam się jednak zastanawiać. Początkowo nad tym, co dalej z moim małżeństwem. O tym, że Tomasz ma romans, dowiedziałam się od pani Leokadii, starszej kobiety, która mieszka na tym samym piętrze, co ja. „Izuniu, ja to nie chcę nic mówić, ale gdy cię nie ma w domu, pan Tomek zawsze chodzi do tej młodej blondynki, co mieszka na drugim piętrze. Nie wiem, co ona do niego ma, ale powinnaś się tym zainteresować” – powiedziała.

Starsze panie lubią plotkować, najczęściej o niestworzonych rzeczach. Gdy jednak sąsiadka powiedziała mi o swoich podejrzeniach, potraktowałam to poważnie. Tamtego dnia przeprowadziłam małą prowokację. Powiedziałam mężowi, że wychodzę do Agaty, a w rzeczywistości zaczaiłam się za sąsiednim blokiem. Zaledwie po dziesięciu minutach w naszym mieszkaniu zgasło światło. Wróciłam do bloku i udałam się prosto do mieszkania kobiety, o której mówiła pani Leokadia. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi po dłuższej chwili, ubrana w skąpy szlafroczek.

– Iza? – zapytała, jakby zobaczyła ducha. – Co cię do mnie sprowadza?

– Myślę, że doskonale wiesz – powiedziałam i nieproszona weszłam do środka. Krzyczała za moimi plecami, że to wtargnięcie i mam się wynosić. Miałam to w nosie. Udałam się prosto do sypialni. W jej łóżku znalazłam Tomasza. Nagiego i wyraźnie zakłopotanego. Zaczął coś mówić, ale byłam w tak dużym szoku, że mój mózg tego nie zarejestrował. Rozpłakałam się i wybiegłam stamtąd. Chwilę później dzwoniłam już do Agaty.

Mąż mnie zdradzał

Szłam wolnym krokiem i myślałam. Powtarzałam sobie, że rozwód to jedyne wyjście, ale przez cały czas w głowie odbijały mi się echem słowa siostry: „Byłaś i jesteś okropną żoną”. Musiałam przyznać jej rację. Rzeczywiście, dawałam Tomaszowi popalić. Strofowałam go przy każdej możliwej okazji. Za byle bzdurę byłam gotowa urządzać dziką aferę.

Dlaczego? Bo taka już jestem. Mam trudny, a przy tym dominujący charakter. Myślałam, że Tomasz to znosi, bo jest pantoflarzem. Zaczęłam jednak dostrzegać, że swoimi tyradami raniłam go dogłębnie. Może romans był dla niego sposobem na odreagowanie stresów, które mu fundowałam? Postanowiłam nie działać pochopnie. „Najpierw szczerze z nim porozmawiam, a potem... zobaczymy” – pomyślałam.

Może jeszcze nie wszystko stracone 

Tomasz czekał na mnie w naszym mieszkaniu.

– Możemy porozmawiać, zanim każesz mi się spakować? – zapytał, gdy weszłam.

– To dobry pomysł. Zaczniesz?

– Nie wiem, co mam powiedzieć, więc najlepiej po prostu będę szczery. To nie była jednorazowa sprawa. Widuję się z Dagmarą od niemal dwóch lat.

– To tylko seks, czy coś poważniejszego?

– Sam nie wiem. Na pewno nic do niej nie czuję, ale nie mam pewności, czy czuję jeszcze coś do ciebie. Pomiatasz mną przy byle okazji. Czasami odnoszę wrażenie, że przyjmujesz rolę wyrodnej matki, zamiast po prostu być moją żoną.

– Właśnie tak to widzisz?

– Tak. Bywasz okropna. A spotkania z Dagmarą pozwalały mi o tym na chwilę zapomnieć.

– Nie mogę przeczyć faktom, ale to żadne usprawiedliwienie. Nie musisz mnie zdradzać. Jeżeli jest ci ze mną tak źle, zawsze możesz odejść. To byłoby uczciwsze rozwiązanie.

– Masz rację i wcale nie zamierzam się usprawiedliwiać. Chyba po prostu musimy przyznać, że mamy problem i albo go rozwiążemy, albo się rozstaniemy.

– Tak, musimy wybrać.

– Nie chcę się rozwodzić.

– Ja też tego nie chcę. Więc co zrobimy?

– Przede wszystkim musimy zacząć rozmawiać o tym, co nas boli. Ale boję się, że sami nie damy sobie rady.

– Więc co? Terapia małżeńska?

– To chyba najrozsądniejsze wyście.

Jeszcze tego samego dnia umówiliśmy wizytę u specjalisty. Już drugi miesiąc jesteśmy w terapii. To był dobry pomysł. Dziś patrzymy na nasz związek z zupełnie innej perspektywy. Oboje zaczynamy dostrzegać, jakie błędy popełniliśmy. I choć przed nami jeszcze mnóstwo pracy, to układa się nam lepiej niż kiedykolwiek.

Czytaj także:
„Rodzina ciągle pyta, kiedy ślub. Wciskają mi, że mój termin ważności się kończy i żaden nie zechce starej kociary”
„Mój brat to wiejski podrywacz, który żadnej pannie nie przepuścił. Brał je sobie na sianko, bo miał dobry bajer”
„Mój syn to pantoflarz. Nawet po rozwodzie chce być lojalny, choć żona go zdradziła i upokorzyła”

Redakcja poleca

REKLAMA