„Mąż zaskakiwał mnie kwiatami, aż któregoś dnia przyniósł inną niespodziankę. Nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać”

kobieta fot. iStock by Getty Images, agrobacter
„Zaniemówiłam. Byłam tak zszokowana, że przez dłuższą chwilę nie potrafiłam powiedzieć ani słowa. Po prostu opadłam na kanapę, wpatrując się w niego, zupełnie jakby nagle zaczął mówić w innym języku”.
/ 14.07.2024 11:15
kobieta fot. iStock by Getty Images, agrobacter

Koleżanki regularnie utyskiwały na swoich życiowych partnerów. Użalały się nad brakiem szacunku z ich strony, niechęcią do pomocy w obowiązkach domowych, a nawet niewiernością małżeńską. Słuchając tych żalów, ogarniało mnie współczucie, lecz tak naprawdę skrycie czułam ulgę, że podobne kłopoty są mi obce. Jacek, mój małżonek, odnosił się do mnie jak do królewny i przy każdej okazji zapewniał, że tylko ja jestem miłością jego życia. Ufałam mu bezgranicznie. Pół roku temu ta bajka, którą chyba wykreowałam we własnej głowie, prysła jak bańka mydlana.

Mój mąż był ideałem

Planowałam, że to będzie magiczny wieczór. Jacek obchodził urodziny. Z utęsknieniem wyczekiwałam jego powrotu do domu. Posiłek już czekał na stole, zapaliłam świece, a butelka wina czekała w lodówce. Pod sukienkę zaś włożyłam nowo zakupioną, uwodzicielską bieliznę. Dokładnie taką, jaką on uwielbiał – czarną, bogato przystrojoną misterną koronką.

Nie miałam wątpliwości, że po tej wyjątkowej kolacji przeniesiemy się do sypialni. Nie tak dawno stwierdziliśmy, że to jest odpowiedni moment, aby powiększyć  rodzinę i, mówiąc wprost, bardzo gorliwie zabieraliśmy się do dzieła.

Fakt, że mój mąż od jakiegoś czasu nie tryskał już taką energią jak dawniej, nie wydawał mi się niczym alarmującym. W końcu ciężko pracował od rana do wieczora, nic więc dziwnego, że padał z nóg. Nie miałam wątpliwości, że jak tylko skończy temat z tym nowym zleceniem, to sytuacja wróci do normy.

Dotarł do domu z dość dużym poślizgiem. Dokładnie godzinę po czasie. Wszedł, trzymając w dłoniach okazały bukiet śnieżnobiałych róż, który mi wręczył.

Nie wiedziałam, co powiedzieć

– Dziękuję ci, skarbie, ale chyba dziś powinno być na odwrót i to ja powinnam sprezentować ci kwiaty. W końcu masz dzisiaj swoje święto – powiedziałam, wtulając się w jego ramiona.

– Nie, to nie o to chodzi. Chciałbym cię przeprosić – odsunął mnie od siebie łagodnie.

– Za to, że się spóźniłeś? Daj spokój, wcale nie jestem zła. Zdaję sobie sprawę, że jesteś mocno zapracowany i wiem, że czasem możesz przyjść później – posłałam mu uśmiech.

– Nie, nie chodzi o spóźnienie… Musimy poważnie porozmawiać… To będzie długa rozmowa – wydukał, a mnie ogarnęło zdenerwowanie.

– Wywalili cię z pracy?

– Nie, to też nie to…

– No to o co? Powiedz w końcu, proszę – powoli puszczały mi nerwy

Zaczerpnął powietrza.

– Mam dziecko. Sześciomiesięczną córkę Natalię. I muszę się nią zająć – wyrzucił z siebie jednym tchem.

Zaniemówiłam. Byłam tak zszokowana, że przez dłuższą chwilę nie potrafiłam powiedzieć ani słowa. Po prostu opadłam na kanapę, wpatrując się w niego, zupełnie jakby nagle zaczął mówić w innym języku.

Moja bajka się skończyła 

A on? Mówił… Że jakieś dwa lata temu on i koleżanka z pracy Ewa mieli się ku sobie. Spotkali się raptem parę razy i rozjechali bez żadnych pretensji i przykrych słów na koniec, ale niedługo później wyszło na jaw, że ona spodziewa się dziecka. Jacek obiecał jej, że będzie odwiedzał malucha, łożył na jego utrzymanie, ale od początku zaznaczył, że nigdy nie będą razem. Bo on kocha tylko mnie. Z nerwów aż się zagotowałam.

– O, ale z ciebie porządny facet! – wykrzyczałam.

– Daj spokój… Naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie przyszłości, w której cię nie ma. Ewa doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Stwierdziła, że wychowa to dziecko sama i nie zamierza niszczyć naszego związku…

– I co dalej? Teraz tak nagle jej się odmieniło?

– Nie, to nie tak. Parę tygodni temu miała wypadek. Nie przeżyła. Natalka poza mną nie ma już żadnej bliskiej rodziny. Jest co prawda dziadek, ale on sobie nie poradzi, jest już za stary, a babcia od dawna nie żyje. Pracownik opieki oznajmił mi, że jeżeli ja się nią nie zaopiekuję, trafi do placówki opiekuńczej… Nie mogę do tego dopuścić…

Nie jestem fundacją charytatywną

– Więc… – zaczął niepewnie.

– Więc postanowiłem, że opowiem ci o wszystkim, a ty...… – urwał w pół zdania.

– A ja, jak na dobrą duszę przystało, nic sobie nie zrobię z twojej niewierności i z otwartymi ramionami przyjmę pod swoje skrzydła tę pociechę? – wyręczyłam go.

– No właśnie – spojrzał na mnie wyczekująco.

Wprost zamurowało mnie ze zdumienia. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, że mój mąż śmie mnie o coś podobnego prosić! Co za tupet!

– To się mocno mylisz! Nie życzę sobie was widzieć! Zarówno ciebie, jak i tej twojej córki! Pakuj manatki i żegnam! – wykrzyknęłam w gniewie.

Spakował do torby parę potrzebnych rzeczy i skierował kroki do wyjścia. Zanim przekroczył próg, spojrzał za siebie.

– Wybacz mi, bardzo cię przepraszam. Nie miałem zamiaru cię ranić. Ale też nie umiem i nie zamierzam wyrzucić z pamięci Natalki. Liczyłem, że to pojmiesz – rzekł tak cicho, że ledwo go słyszałam, po czym opuścił mieszkanie.

Nie wytrzymałam

Następne kilka dni były dla mnie prawdziwą katorgą. Nie potrafiłam usiedzieć w miejscu, bezustannie krążyłam po mieszkaniu. W mojej głowie panował totalny chaos i gonitwa myśli. Część mnie pałała głęboką nienawiścią do Jacka. Nie mogłam mu wybaczyć zdrady, kłamstwa i tego, że jednym zdaniem zrujnował mój idealny świat. Rozjechał go jak walec drogowy. Jednak gdzieś w środku czułam już, jak bardzo mi go brakuje.

Nagle zaczęły mi się przypominać te wszystkie wspaniałe wspólne momenty. Dotarło do mnie, że pomimo całej tej chorej sytuacji, wciąż go kocham. Pojęłam, że nie będzie mi łatwo wyrzucić go z pamięci. Podobnie jak jego małą córeczkę.

Zastanawiałam się jak ona wygląda i czy jest podobna do Jacka. Próbowałam odgonić tę myśl, ale ona ciągle do mnie wracała jak bumerang, z jeszcze większym natężeniem. Po tygodniu nie mogłam już tego wytrzymać. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do męża.

Poczułam w środku ciepło

– A gdzie podziała się Natalia? – bąknęłam.

– Trafiła do ośrodka interwencyjnego. Dlaczego o to pytasz?

– Tak sobie. Fajnie byłoby ją odwiedzić.

– Będę po ciebie za pół godziny!

– Dobrze. Ale od razu mówię, nie myśl sobie za wiele. To czysto kobieca dociekliwość, nic poza tym – rzuciłam nieco opryskliwie.

Wciąż targały mną wątpliwości, czy dam radę przebaczyć mężowi i pogodzić się z istnieniem Natalii. Chciałam jednak najpierw zobaczyć małą i sprawdzić, jakie uczucia we mnie wzbudzi. Ruszyliśmy więc do ośrodka opieki tymczasowej, w którym się znajdowała. Jacek chyba odwiedzał to miejsce regularnie, bo opiekunka przywitała go bardzo miło. Od razu też zaprowadziła nas do dziecka. Natalka leżała w łóżeczku. Wyglądała słodko. Była bardzo podobna do Jacka.

Niespodziewanie uderzyła mnie fala emocji. Przygnębiała mnie myśl, że ten maluszek został zupełnie sam na świecie. Uświadomiłam sobie, że ta śliczna dziewczynka nie ponosi żadnej winy za sytuację i po odejściu mamy powinna zaznać ciepła oraz radości gdzieś indziej…

Czekało mnie nowe wyzwanie

Momentalnie obudziły się we mnie uczucia, jakich nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Nie potrafiłam się oprzeć i przytuliłam ją. Z początku zerkała na mnie z lekką obawą, ale po chwili przylgnęła do mnie całym swoim małym ciałem. Nagle poczułam, jak ogarnia mnie dziwne ciepło.

– Kiedy tylko tata uporządkuje wszystkie sprawy urzędowe, pojedziemy razem do naszego domku – zwróciłam się do niej z uśmiechem na twarzy.

– Czyli mam rozumieć, że wybaczasz mi i dajesz jeszcze jedną szansę? – zza pleców dobiegł mnie niepewny głos małżonka.

– Nie do końca. Twoja niewierność nie pójdzie w niepamięć tak łatwo. Ale na to dziecko nie mogę się złościć – odpowiedziałam.

Kolejne dni mijały w tempie ekspresowym. Nie było wyjścia, musieliśmy się błyskawicznie przestawić na bycie mamą i tatą. W księgarni wykupiliśmy chyba wszystkie możliwe poradniki. W mgnieniu oka przygotowaliśmy pokój dla Natalki, kupiliśmy spacerówkę i mnóstwo innych akcesoriów dla maluchów, o których wcześniej nawet nie słyszałam. Kompletnie nie wiedziałam, jak postępować z tak małą istotką.

Jackowi jakoś szło, w końcu miał już wprawę w opiece nad córeczką, ale ja czułam się totalnie bezradna w nowej roli. Dobrze, że mogłam liczyć na bardziej doświadczone koleżanki – to dzięki nim powoli łapałam wszystko.

Stworzyliśmy rodzinę

Natalka niedawno skończyła dwa latka, a opieka nad nią to dla mnie sama przyjemność. Trudno mi sobie wyobrazić codzienność bez niej obecności, a  kiedy zwraca się do mnie „mamo”, rozpiera mnie duma. Gdy usłyszałam to słowo z jej ust po raz pierwszy, ogarnęło mnie bardzo dziwne uczucie, ale szybko dotarło też, że dla niej, rzecz jasna zaraz po tacie, jestem najważniejszą i najbliższą osobą na świecie. Po prostu jestem jej mamusią.

Relacje między Jackiem a mną zaczynają powoli się normować. Mimo iż w sercu wciąż noszę zadrę, staram się nie wracać do bolesnych wspomnień i nie wypominać mu w nieskończoność niewierności.

Tym bardziej, że mąż dokłada wszelkich starań, abym znów poczuła się wyjątkowa i kochana. Ostatnio coraz częściej myślę nawet, że jeżeli nadal będzie się tak przykładał i starał, to być może zdecydujemy się na drugie dziecko. W końcu Natalii przydałby się braciszek lub siostrzyczka.

Mariola, 33 lata

Czytaj także:
„Cierpiałam, gdy narzeczony rzucił mnie dla bogatej panny. Brat znalazł sposób, by wyleczyć moje złamane serce”
„Mąż pojechał na samotny urlop i moczył wędkę nie tylko w morzu. W mojej głowie kiełkuje plan na zemstę za tę zdradę”
„Siostra z rodziną przyjeżdżała do nas na darmowe wakacje all inclusive. Dzięki mężowi wreszcie wpadli we własne sidła”

Redakcja poleca

REKLAMA