Kiedy moja przyjaciółka Marysia umówiła się ze mną na kawę w mieście, sądziłam, że chce pogadać o swoim małżeństwie. Od pewnego czasu między nią a Jurkiem nie działo się najlepiej, a przed kim miała się wygadać, jak nie przede mną? W końcu ja też jej się zwierzałam z moich problemów ze Zbyszkiem. Zawsze po takiej sesji wylewania żalów i złości czułyśmy się lepiej.
Tym razem jednak mnie zaskoczyła.
– Iza, słyszałaś o Zbyszku? – spytała.
– Co o Zbyszku?
– No… – przyjrzała się swoim paznokciom. – Że zapłacił dwadzieścia tysięcy szantażyście, który ma zdjęcia, gdzie widać, jak Zbyszek bierze udział w jakiejś orgii. Gorzej, że oprócz kasy szantażysta chciał też wrażliwe dane wewnętrzne firmy. I dostał je. Podobno zarząd już wie...
Zatkało mnie. Osłupienie wymiotło z mojej głowy wszystkie myśli, więc nie zareagowałam. Marysia wreszcie spojrzała na mnie.
– To może być ten powód do rozwodu, którego szukałaś.
Wierzę, że tego nie zrobił
Przyznaję, że po siedemnastu latach małżeństwa czasami myślałam, że kiedy Maciek, nasz dziewiętnastoletni syn, pójdzie na studia, to ja i Zbyszek dojdziemy do wniosku, że nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Nasza miłość najwyraźniej się wypaliła, skoro prawie nie rozmawialiśmy, a miejsce czułości zajęły rytualne czynności. Nie kłóciliśmy się, ale nie było też tyle radości co kiedyś.
Wiedziałam od samego początku, że mój mąż jest typem introwertycznym, więc nie oczekiwałam od niego bycia duszą towarzystwa, ale od jakiegoś czasu brakowało mi spontaniczności w życiu.
Tak, Zbyszek był poważny, obowiązkowy, małomówny do granic tajemniczości, ale bomba, którą mi Marysia zaserwowała, kompletnie kłóciła się z jego wizerunkiem, który wyrobiłam sobie w ciągu tych wszystkich lat. Zbiorowa orgia? Szpiegostwo przemysłowe? Fakt, Zbyszek jest dyrektorem finansowym dużej firmy, ale zasady moralne nie pozwoliłby mu…
Jednak coś musiało być na rzeczy, bo od kilku dni mąż chodził zdenerwowany. I jak zwykle milczał, bo, jak mi kiedyś powiedział, nie zamierza obarczać mnie swoimi problemami, które jako mężczyzna ma obowiązek rozwiązać sam. Czasami miałam ochotę go udusić.
Wróciłam do domu, nie wiedząc, co robić. Siadłam do komputera i po krótkim wahaniu weszłam na konto męża. Trzy tygodnie wcześniej wyciągnął dwadzieścia dwa tysiące. I nic mi nie powiedział. A sprawy domowe i finansowe były jedynymi, o jakich zawsze rozmawialiśmy. Plotka mówiła, że zapłacił szantażyście dwadzieścia tysięcy. Niby się zgadzało. A reszta?
Ufałam Zbyszkowi. To było dla mnie wielkim zaskoczeniem, naprawdę. Bo kiedy sięgnęłam w głąb swoich uczuć, okazało się, że wciąż go kocham. I wierzę, że nie zrobił nic złego.
Dlatego zanim oskarżyłam męża o niecne czyny, postanowiłam się dowiedzieć, kto był źródłem plotki. Wbrew pozorom nie było to trudne. Marysi powiedział Jacek, Jackowi Danka… i tak dalej. Źródłem okazał się Ireneusz, kolega z pracy Zbyszka, kierownik działu zaopatrzenia.
– Musimy porozmawiać... – zaczęłam i powiedziałam mu, co wiem.
Zmarszczył brwi.
– Kto ci to powiedział? – zawołał.
– Irek gada na prawo i lewo, że w zeszłym miesiącu na wyjazdowej konferencji upiłeś się i zwierzyłeś mu się, że ktoś cię szantażuje – odparłam. – Musiałeś podobno zapłacić dwadzieścia tysięcy i wydać przy okazji parę firmowych tajemnic. Wiem, że to nieprawda – zastrzegłam od razu.– Ale powiedz mi w takim razie, co zrobiłeś z tą kasą z konta, która zniknęła...
Ze Zbyszka uszło powietrze. Gapił się przez chwilę w martwy punkt. W końcu westchnął.
– A ja mu dupę uratowałem... – skrzywił się. – Kryłem go!
Czas przerwać milczenie
Kilka miesięcy wcześniej Irek organizował bratu wieczór kawalerski w kasynie w Warszawie. Zabawa była świetna, tyle że Irek popłynął przy stole pokerowym. Wydał wszystko, co miał na koncie i jeszcze się zadłużył. Żeby spłacić dług, wziął pieniądze firmowe. Miał nadzieję, że uda mu się oddać kasę, zanim ktokolwiek się połapie.
Niestety, miał pecha. Dostał polecenie dokonania nagłych zakupów, a pieniędzy nie miał. Przerażony, zwrócił się po pomoc do Zbyszka. Potrzebował dwadzieścia dwa tysiące. Zbyszek pożyczył mu z własnych oszczędności i przysiągł, że nikomu nic nie powie, bo Irek straciłby robotę.
Najwyraźniej jednak cwaniak wyczuł okazję, by utrącić Zbyszka ze stanowiska. Może chciał sam zająć jego miejsce? A może zrobił to z czystej złośliwości... W każdym razie zaczął rozsiewać plotki.
Czy nie bał się, że ten, broniąc się, zdradzi jego sekret? Cóż, myślę, że jego charakter dokładnie wyjaśnia przypowieść o żabie i skorpionie. Żaba, ratując skorpiona przed pożarem, przewiozła go na drugą stronę rzeki na własnym grzbiecie. A ten, na środku rwącego nurtu, ją użądlił. Na pytanie „dlaczego?” odparł: „Bo taka jest moja natura.”
Ludzka natura... Tak jak Irek jest wredną świnią, tak mój mąż jest uczciwy do szpiku kości. Poza tym że mrukliwy, pozornie chłodny, mało ekspresyjny. Takiego go wybrałam i takiego pokochałam. Byliśmy kiedyś parą idealną, jakby stworzoną dla siebie. Co więc stało się przez te ostatnie lata, że tak bardzo się od siebie oddaliliśmy?
Brak komunikacji. On nic mi nie mówił, bo tak go wychowano. Ja milczałam, bo uważałam, że moje sprawy są dla niego nudne. Oboje przesadziliśmy. Dbając o to, by drugiej osobie było dobrze, niemal zniszczyliśmy to, co było między nami najcenniejsze.
– Rozumiem sprawę Irka, ale kiedy w pracy zaczęły się kwasy, powinieneś mi powiedzieć – przyłożyłam czule dłoń do policzka męża. – Nie czujesz się czasami samotny? Bo ja tak. Gubię się w tym naszym milczeniu. Ono jest taką kłódką trzymającą emocje na uwięzi. Nie chciałbyś ich wypuścić na wolność? Bo ja o tym marzę. Żebym znów mogła powiedzieć, że cię kocham, i wiedziała, że jest to miłość odwzajemniona.
Czułam, jak Zbyszek przyciska mocniej twarz do mojej dłoni. Na chwilę przymknął oczy.
– Dziękuję, że nie zwątpiłaś we mnie – powiedział. – Teraz, kiedy wiem, skąd wyszły te oszczerstwa, będę mógł się bronić. Masz rację, nie powinienem mieć przed tobą tajemnic. Obiecuję, że się zmienię.
– Cudownie – uśmiechnęłam się. – To teraz opowiesz mi ze szczegółami wszystko, co się działo ostatnio w pracy. Poczynając od tej świni Irka. I co zamierzasz z tym zrobić.
W oczach męża dostrzegłam zabawne przerażenie. Ale ta afera z plotką wszystko między nami zmieniła i wiedziałam, że to, co było, już nie wróci. Już ja tego dopilnuję.
Czytaj także:
„Za miesiąc kończę 30 lat. Zdążyłem się ożenić, zostać ojcem i wdowcem. Związałem się z niepłodną kobietą, by Pola miała mamę”
„Mój mąż jest cudowny, ale namiętności w nim tyle, co w kiju od szczotki. On we mnie widzi tylko matkę swoich dzieci”
„Teściowa córki lubiła zaglądać do kieliszka. Gdy pod wpływem alkoholu zajmowała się wnukiem, musiałam interweniować”