„Mąż zamknął mnie w złotej klatce, a gdy się znudził, wyrzucił nas z domu i sprowadził sobie 20-letnią lafiryndę”

kobieta zdradzana przez męża fot. Adobe Stock, djoronimo
„Z Andrzejem tworzyliśmy małżeństwo od dwunastu lat. Jak w każdym związku zdarzały nam się lepsze i gorsze dni. Jednak nigdy nie było u nas większej burzy, a największym spoiwem w naszej relacji był syn Franek. Staraliśmy się o niego dość długo, więc ten ośmiolatek od początku był oczkiem w głowie każdego z nas”.
/ 20.05.2023 21:15
kobieta zdradzana przez męża fot. Adobe Stock, djoronimo

W naszym małżeństwie panowały jasne zasady. Andrzej miał dobrze prosperującą firmę transportową i zarabiał duże pieniądze, dzięki którym ja mogłam zająć się domem i synem. Nie było tak od zawsze. Kiedy się poznaliśmy pracowałam w sklepie odzieżowym. Byłam wtedy świeżo po maturze, chciałam zrobić rok przerwy i pójść na studia. Jednak w międzyczasie poznałam Andrzeja. Od początku naszego związku miał pieniądze i muszę przyznać, że imponowało mi to.

Dość szybko zamieszkaliśmy razem w mieszkaniu Andrzeja, a po roku wzięliśmy ślub. Już jako małżeństwo postawiliśmy ogromny dom, a kiedy zaszłam w ciążę zrezygnowałam z pracy. Andrzej nalegał żebym odpoczywała od początku ciąży. Po porodzie postanowiliśmy wspólnie, że zajmę się Frankiem przez pierwsze lata jego życia. I tak minęło 8 lat, podczas których stałam się panią domu, dbającą o męża i syna.

Nigdy nie żałował mi ani złotówki

Choć na początku siedzenie w domu było dla mnie dziwne i niezręczne, Andrzej robił wszystko, bym czuła się jak najlepiej. Regularnie przelewał mi na konto pieniądze na wszystkie moje potrzeby, nigdy nie żałował mi ani złotówki i nie wypomniał ani jednej kupionej bluzki. A ja chętnie z tego korzystałam. Nie tylko gotowałam obiady, ale także spędzałam sporo czasu na zakupach czy w kawiarniach na spotkaniach z koleżankami. W końcu zajmowałam się domem i należały mi się pieniądze mojego męża, który nie musiał martwić się o nic po powrocie z pracy.

Lubiłam życie z Andrzejem. Było spokojne i wygodne. On dużo pracował i zwykle późno wracał do domu, dzięki czemu nie mieliśmy kiedy się kłócić, a nasze małżeństwo było stabilne. W wolnych chwilach razem pojawialiśmy się na branżowych imprezach i mieliśmy bogate życie towarzyskie. Życie Andrzeja kręciło się wokół firmy, ale rozumiałam to. Dzięki jego pracy mieliśmy ogromny dom i nigdy nie brakowało nam pieniędzy.

Gdy wróciłam z dzieckiem do domu, zatkało mnie

Andrzej wracał z pracy jeszcze później niż zwykle i często nie jadł z nami kolacji. Na moim koncie też zaczęło pojawiać się mniej pieniędzy. Kiedy pytałam męża o co chodzi, tłumaczył się ciężkim okresem w branży. Mówił, że ma mniej zleceń na transport i musi pracować więcej, by pozyskać nowych klientów. Miałam nadzieję, że to tylko chwilowy przestój i nasze życie szybko wróci do normy.

Jak co roku, poleciałam z Frankiem na dwutygodniowe wakacje. Andrzej zwykle nie podróżował z nami ze względu na pracę. Po powrocie miał nas odebrać z lotniska, ale nie było go na miejscu. Na dodatek nie odbierał ode mnie telefonów. Do domu wróciliśmy taksówką. Jednak już od progu zauważyłam, że coś jest nie tak. Dom był dokładnie wysprzątany bez żadnych rzeczy mojego męża na wierzchu. Okazało się, że w szafie również nie ma jego ubrań. Ta sytuacja mocno mnie zaniepokoiła.

Próbowałam kilka razy bezskutecznie dodzwonić się do męża. W końcu postanowiłam pojechać do firmy. Na miejscu spotkałam jego współpracownika – Marcina, który od razu wydawał się być zmieszany na mój widok. Musiał wiedzieć co się stało. Nie czekałam i jak najszybciej podeszłam do niego, by zapytać gdzie podziewa się Andrzej. Oczywiście Marcin kłamał. Mówił, że nie wie i ostatnio kiedy go widział Andrzej jechał do domu.

Oczywiście nie dałam za wygraną i próbowałam dowiedzieć się o co chodzi. Marcin jednak był równie nieugięty. Powiedział, że to sprawy między mną i Andrzejem, a on nie chce być w nie zamieszany. Po tym wyszedł i zostawił mnie z tym wszystkim samą. Wróciłam do domu i próbowałam znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Najpierw musiałam sprawdzić na czym stoję, więc sprawdziłam stan swojego konta po przyjeździe. Andrzej nie wpłacił nam ani złotówki, a przecież wiedział, że większość pieniędzy wydamy podczas wakacji.

Przeszukałam cały gabinet Andrzeja, ale niczego tam nie znalazłam. Został mi tylko komputer stojący na biurku. Znałam jego hasło, bo czasem sama z niego korzystałam. Nie miałam dostępu do kont mojego męża, ale spróbowałam wejść na maila. Okazało się, że Andrzej jest zalogowany. Dokładnie przeszukałam pocztę i udało mi się znaleźć maila sprzed miesiąca z potwierdzeniem rezerwacji w hotelu w Sopocie dla dwóch osób. Zarezerwował wyjazd do piątku. Dziś był poniedziałek, więc będzie tam jeszcze przez cztery dni.

W tym momencie wiedziałam, że Andrzej ma kochankę. Nie rozumiałam tylko dlaczego wyjechał z nią akurat po naszym powrocie z wakacji. Przecież oczywiste było, że zainteresuję się sytuacją. Postanowiłam jednak przez te cztery dni nie dzwonić do niego i poszukać jak najwięcej haków na mojego męża. Niestety Andrzej przygotował się do tego perfekcyjnie i wszystko ukrył, łącznie z pieniędzmi, do których nie miałam dostępu.

Nie miałam pieniędzy, a mąż zostawił mnie samą z dzieckiem

Choć myślałam, że to nigdy się nie wydarzy, zaczęłam szukać pracy. Nie miałam pieniędzy, a mąż zostawił mnie samą z dzieckiem. Jednak powrót na rynek pracy po kilku latach w domu nie był taki prosty, a oferty były znacznie poniżej moich oczekiwań finansowych. Niestety musiałam zadowolić się tym co było i zaczęłam rozsyłać CV do różnych sklepów z odzieżą. W międzyczasie postanowiłam wyprzedać część swojej garderoby, bo choć w połowie ubrań nie chodziłam to nie miałam serca ich wcześniej wyrzucać.

Na piątek czekałam jak na szpilkach. Jednak minął prawie cały dzień, a Andrzej wciąż nie wracał. W końcu zadzwonił telefon. To był on. Kiedy odebrałam nie dał mi dojść do słowa i od razu zaczął mówić. Powiedział, że od dwóch lat ma romans i wszystkie służbowe wyjazdy były tak naprawdę wyjazdami z kochanką. Postanowił w końcu przyznać się do tego i zakończyć nasze małżeństwo. Zadeklarował złożenie pozwu rozwodowego bez orzekania o winie z racji wieloletniego utrzymywania mnie. Byłam w szoku. Nigdy nie spodziewałam się, że mój mąż może nas potraktować w taki sposób.

Od naszego rozwodu minęło już pół roku. Andrzej płaci alimenty na Franka, ale nie są one tak duże jak powinny być. Kazał nam wyprowadzić się z jego domu do mieszkania, które kupił wcześniej naszemu synowi. Musiałam całkowicie zmienić swoje życie i wyprowadzić się z 300–metrowego domu na rzecz mieszkania o powierzchni zaledwie 60 metrów. Oczywiście alimenty Franciszka ledwie wystarczyły nam na życie, więc musiałam wrócić do pracy. Zatrudniłam się w jeden z sieciówek w tutejszej galerii handlowej.

W urządzanym przeze mnie domu dziś żył mój były mąż z kochanką. Wiedziałam o tym, bo sporadycznie zabierał do siebie naszego syna. Nawet nie pomyślałabym, że tyle lat spędziłam z takim hipokrytą. Na rozprawie rozwodowej mówił, że nasz związek wypalił się dawno temu, a mnie zależało tylko na jego pieniądzach i nie miałam żadnych ambicji. Jego obecna kobieta to jakaś dwudziestolatka, która oczywiście siedzi w domu i wydaje jego pieniądze. Dziś nie mam dobrych relacji z moim byłym mężem, a jedyne co nas łączy to syn.

Te lata z Andrzejem nauczyły mnie, jak ważna jest niezależność. Moment, kiedy zostawił mnie bez środków do życia, był dla mnie tragiczny. Jedyną motywacją do wzięcia się w garść był Franek, którego przecież musiałam utrzymać. Gdyby przed urodzeniem dziecka mąż nie namawiał mnie do pozostania w domu, moje życie pewnie potoczyłoby się całkiem inaczej. Po latach wciąż byłam na tym samym etapie i musiałam zaczynać od pracy sprzedawcy w sklepie odzieżowym.

Postanowiłam, że nie będę dłużej stać w miejscu. Muszę pokazać wszystkim, a w szczególności Andrzejowi, że jestem w stanie coś osiągnąć bez jego pomocy i pieniędzy. Chcę też, żeby Franek był ze mnie dumny kiedy dorośnie. Poszłam na studia z filologii angielskiej, które planowałam przed poznaniem męża. Mam nadzieję, że po nich uda mi się znaleźć pracę w szkole językowej, a w przyszłości może nawet założyć własną. Dopiero teraz odżyłam i czuję, że te lata spędzone w ufundowanej przez Andrzeja złotej klatce nie dały mi szczęścia, a najlepsze co można zrobić to zadbanie o siebie i swoją niezależność.

Czytaj także:
„Jak jakaś idiotka dałam się wrobić w zaręczyny. Wyplątałam się z tego bagna dzięki przesądowi. I pewnemu blondasowi”
„Byłam pewna, że Tomek mi się oświadczy we Włoszech, ale na wakacje pojechałam sama. Po powrocie przeżyłam szok”
„Mój syn postanowił mnie porzucić i wyjechać na drugi koniec świata. Życiowa szansa czy nie, dla matki to prawdziwy cios”

Redakcja poleca

REKLAMA