„Mąż wrobił mnie w dziecko, więc odpłaciłam mu pięknym za nadobne. On siedzi w pieluchach, a ja figluję z kochankami”

kobieta zdradza męża fot. iStock, nd3000
„Krzysiek robił mi wyrzuty, że nie chcę mieć dzieci i stale próbował wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia. Nie sądziłam jednak, że narodziny Zuzi mogą wcale nie być przypadkiem”.
/ 03.12.2023 12:16
kobieta zdradza męża fot. iStock, nd3000

Kiedy poznałam Krzyśka, wydawał się ciepłym, rodzinnym mężczyzną do tańca i różańca. Choć już na etapie narzeczeństwa snuliśmy plany o wspólnym mieszkaniu i przyszłości, od początku deklarowałam, że nie zamierzam mieć dziecka.

– No dobra, naszym dzieckiem może być kot. – mówił już po ślubie, gdy adoptowaliśmy Maksa ze schroniska. – Będziesz najwyżej starą panną z kotami. – odbierałam to wtedy wyłącznie jako żart, nie wiedząc, że w ten sposób mi dogryza.

Przez cały czas kupował też „na zaś” gadżety dla dzieci i niemowląt, tłumacząc się tym, że pozwoli mu to zaspokoić chęć posiadania potomstwa, a nie wiadomo, czy zabawki i ubranka kiedyś się nie przydadząWiele razy opowiadał też o nieistniejących koleżankach, choć doskonale wiedziałam, że jestem jego pierwszą, a przez całą młodość zadawał się wyłącznie z facetami.

Poznałam całą prawdę

– Chodziłem do szkoły z taką Moniką. Wiesz, że jest w ciąży? – zagadał.

– To ty nie byłeś w technikum z samymi chłopakami w klasie? – zripostowałam, wkurzona jego gadką.

– No tak, ale Monika była na innym profilu. Słuchaj: była z niej typowa chłopczyca, feministka, śmiała się z ludzi zakładających rodziny. Ciąża sprawiła jednak, że od razu obudził się w niej instynkt macierzyński! – opowiadał zawzięcie, wręcz z wypiekami na twarzy.

– Przekaż jej ode mnie gratulacje. – skwitowałam. – We mnie z pewnością taki instynkt się nie obudzi.

A skąd możesz to wiedzieć?! Marzę o pełnej rodzinie, o biegających naokoło dzieciach, ciągłym gwarze. Czemu musisz być taka? Czy nie jesteś kobietą? Każda kobieta dojrzewa w końcu do decyzji o dziecku! – szantażował, wzbudzając we mnie wyrzuty sumienia.

– Nie chcę mieć dzieci i już! Umówiłam się za miesiąc na założenie wkładki domacicznej. Koniec tematu. – odburknęłam.

Nie zdążyłam doczekać jednak wizyty, bo na teście ciążowym ukazały się dwie kreski. Byłam załamana i nie mogłam znieść widoku Krzyśka, krzątającego się po mieszkaniu w skowronkach. Ze swojej ciąży pamiętam tylko wyrywki: płacz i wizyty u psychologów. Potem na świecie pojawiła się Zuzia, która ani trochę nie zmieniła mojego nastawienia. Zajmowałam się dzieckiem, ale robiłam to robotycznie. Brakowało mi instynktu macierzyńskiego.

Mój mąż zajmuje się produkcją różnorodnych opakowań produktów. Nigdy nie wpadłabym na to, że jego doświadczenie zawodowe może mieć jakikolwiek związek z moją ciążą. Kiedy jednak z powodu depresji poporodowej postanowiłam pozostawić Zuzię pod opieką mamy i wyjść wraz z mężem na spotkanie w grupie przyjaciół, cała prawda się wydała.

– Mieliśmy raz na linii faceta, który napluł do opakowania z płatkami śniadaniowymi, do których miał uraz. Słyszałem o pluciu przez barmanów do piwa, kiedy wkurzy ich klient, ale takie coś? – śmiali się mocno wstawieni koledzy z pracy męża.

Roześmiałam się szczerze

Czułam wtedy, że nic nie zepsuje mi tego wieczoru, pierwszego, w którym nie muszę martwić się o donośny płacz małego dziecka.

– Zwolnili go? Sprawa wyszła? – zapytałam zaciekawiona.

– Nie wiem, ale to i tak nic z wybrykiem Krzyśka. Kiedyś na przerwie studiował z nami rozcinanie opakowania prezerwatywy, tak, by móc ukryć w środku niespodziankę. Wsadził tam smakową, czy co? – odpowiedział Kamil z pracy męża.

– Pajace! Interesujcie się swoim łóżkiem! Po prostu mnie to ciekawiło, a że postanowiłem zażartować, to inna sprawa! Jestem dobrym pracownikiem, który uczy się nawet na przerwach. – Mąż wydał się wyraźnie speszony i szybko zmienił temat.

Jako że nie eksperymentujemy za bardzo w sypialni, poczułam się wyraźnie zaniepokojona. Śmiałam się jednak dalej, aż w końcu, wyciągnięta na papierosa przez koleżankę, zamarłam.

– Anka, mówiłaś, że powodem ciąży była pęknięta gumka? Połącz kropki! Rozmawiałyśmy nie raz o tematach łóżkowych, wiem, że używacie tylko jednego rodzaju...

– Do czego ty właściwie zmierzasz?

– To proste! Przeciął opakowanie, przedziurawił prezerwatywę, zespoił folię z powrotem. – doceniłam w tamtym momencie Kasię, która zwykle wkurzała mnie swoją bezpośredniością i szczerością.

Osunęłam się po ścianie. Zaczęłam układać puzzle w głowie. Jak mogłam żyć z potworem? Wróciłam do domu milcząca i od razu po uśpieniu Zuzi położyłam się do łóżka. Nie mogłam jednak zmrużyć oka: moja głowa pełna była wyraźnych, krzywdzących obrazów.

Faktycznie, mój mąż otworzył prezerwatywę przy mnie w dzień, w którym podejrzewam, że doszło do poczęcia. Zaraz po fakcie, jak zwykle, poszedł ją wyrzucić i wziąć szybki prysznic. Kiedy jednak na następny dzień segregowałam śmieci, zorientowałam się, że po zużytej prezerwatywie ani śladu. Zastanawiałam się, dlaczego postanowił wyrzucić ją zupełnie sam. Tłumaczyłam to sobie nadgorliwą mamą, która lubi pomagać nam w sprzątaniu, co wiąże się z odnajdywaniem wstydliwych przedmiotów.

Kochanie, byłem w aptece. Kupiłem aspirynę i test ciążowy, tak na zaś. – powiedział mi niedługo po zdarzeniu, tak, jakby wiedział, czego może się spodziewać.

Kiedy sobie to przypomniałam, od razu mnie zemdliło. Uknuł to specjalnie po to, bym nie zdążyła założyć wkładki u ginekologa!

– Krzysiek. Powiedz mi prawdę. Czy masz coś wspólnego z ciążą? – spytałam następnego dnia, odpalając dyktafon w telefonie.

– No tak, dzięki nam obydwu na świecie pojawiła się Zuzia. – zażartował.

Nie to mam na myśli. Majstrowałeś przy prezerwatywie. Widziałam to na kamerce, którą kupiłeś z myślą o monitorowaniu dziecka, jeszcze zanim w ogóle zaszłam w ciążę. – skłamałam. – Ty i te twoje zakupy „na przyszłość”! Postanowiłam ją odpalić, żeby dowiedzieć się, co robi nasz kot, że co chwilę zrzuca kwiatki.

Mój mąż zbladł i nerwowo podrapał się po głowie.

– Co? – wydukał jedynie speszony. – Ja... Ja chciałem tylko mieć dziecko, przepraszam!

W ramach zemsty wdałam się w romans

Następne dni spowite były milczeniem. Krzysztof kupował mi kwiaty, czekoladki, przynosił śniadanie do łóżka. Ja zaś obmyślałam plan zemsty.

– Idę do Kaśki. – powiedziałam w końcu, wygrzebując się z pościeli.

– A Zuzia? Mama do niej przyjdzie?

– To ty zajmij się dzieckiem, w końcu tak go chciałeś. Nie obchodzi mnie, że idziesz do pracy. Weź urlop! – wykrzyczałam.

Kaśka, która pracowała jako sekretarka w dużej kancelarii, pomogła mi skontaktować się z cenionym prawnikiem. Opowiedziałam mu całą historię i przedstawiłam nagranie. Potrzebowałam jednak czegoś jeszcze. Dzień później umówiłam się z kolegą męża, który odezwał się na nieszczęsnej kolacji w klubie.

– Słuchaj, powiem ci wprost, jak wygląda sprawa. Krzysiek przyznał się do tego, że majstrował przy prezerwatywie. Opowiesz mi o tym, co widziałeś w pracy? – nagrywałam cały czas rozmowę.

– No... – mężczyzna wydał się speszony. – Gadał ciągle o dziecku i zastanawiał się, czy może zrobić coś, żebyś wreszcie zaszła w ciążę. Całą sytuację z opakowaniem traktował jednak jako żart. Kiedy teraz o tym myślę, wszystko rozumiem. Co za szuja! – wykrzyczał.

Pocałowałam go w odpowiedzi. Nie protestował: nie był ani elokwentny, ani przystojny, ale pasował do mojej układanki.

Trzasnęłam drzwiami

– Gdzie idziesz, kochanie? – pytał Krzysiek, widząc, że kilka dni później przymierzam skąpą, czarną sukienkę.

– Do kochanka. A ty zajmuj się dzieckiem. Polecam tutoriale z internetu. – syknęłam uśmiechnięta.

– Co? Kochanek? – roześmiał się, wcale w to nie wierząc.

– Kamil z twojej pracy. – odburknęłam szybko, poprawiając kontur pomadki. Ty chciałeś dziecka, ja chciałam prawdziwego mężczyzny. Jesteśmy kwita! A co do prawdziwych mężczyzn, skontaktuje się z tobą jeszcze jeden. – podałam mu wizytówkę prawnika. – To, co mi zrobiłeś, można nazwać słowem na pięć liter. Wydedukuj.

Trzasnęłam drzwiami. Po spotkaniu z kochankiem, razem z nim i z Kaśką przyjechaliśmy z kolei do mieszkania po moje rzeczy. Po zbliżającej się rozprawie karnej czeka mnie zapewne jeszcze sąd rodzinny, ale uważam, że wcale nie postąpię samolubnie, jeśli wyrzeknę się praw do opieki.

Czytaj także:
„Gdy awansowałam w pracy, ktoś przeciął mi opony i włamał się do domu. Okazało się, że najciemniej jest pod latarnią”
„Chciałam dodać pikanterii mojemu małżeństwu. Gorące fotki w skąpej bieliźnie przez pomyłkę wysłałam do kolegi syna”
„Całe życie starałam się być idealna. Najlepsza w szkole, w pracy. Rodzice nigdy nie powiedzieli mi słowa pochwały”

 

Redakcja poleca

REKLAMA