„Mąż wolał pójść na ryby, niż spędzić ze mną wakacje. Nie dał mi wyboru. Złowiłam sobie włoskiego kochanka”

zakochana kobieta na wakacjach fot. iStock, Carsten Goerling
„Przepłakałam w łazience chyba godzinę, dobijając się myślą, że mój mąż zupełnie się mną nie interesuje i tak będzie wyglądała reszta mojego życia. Poczułam się zraniona do szpiku kości”.
/ 03.08.2023 22:00
zakochana kobieta na wakacjach fot. iStock, Carsten Goerling

Mateusza poznałam na wakacyjnym ognisku tuż po zdaniu matury. Był kilka lat starszy, studiował i miał gadane. Nic dziwnego, że każda dziewczyna była w niego wpatrzona jak w obrazek. Przyjechał na wakacje do ciotki, u której dorabiał sobie jako pomocnik w sklepie. Kiedy się do mnie odezwał na imprezie, byłam bardzo zawstydzona.

Nigdy nie byłam typem pewnej siebie dziewczyny, dlatego uwaga tak popularnego chłopaka była przytłaczająca. Po dłuższej rozmowie udało mi się rozluźnić na tyle, że wieczór zakończyliśmy namiętnymi pocałunkami.

Mateusz odprowadził mnie do domu i zaproponował spotkanie następnego dnia. Oczywiście się zgodziłam i w efekcie niemal całe wakacje spędziłam właśnie z nim. Trochę się w nim zakochałam, ale jednocześnie wiedziałam, że będę studiować w innym mieście niż on, więc nie robiłam sobie złudnych nadziei na związek marzeń.

Pod koniec naszych wspólnych wakacji zdecydowaliśmy się na spędzenie razem nocy. To z nim przeżyłam swój pierwszy raz i było mi naprawdę dobrze. Mateusz był bardzo czuły i sprawił, że czułam się wyjątkowo. Dwa tygodnie później musieliśmy się jednak pożegnać, obiecując sobie, że spróbujemy pozostać w kontakcie. Żadne z nas nie mogło przypuszczać, że spędzimy ze sobą jeszcze wiele lat.

Był dla mnie dużym wsparciem

O ciąży dowiedziałam się na samym początku studiów. Myślałam, że wymiotuję przez stres, ale kiedy sytuacja się przedłużała, mama wysłała mnie do lekarza. Chyba już wtedy podejrzewała, co dolega jej nastoletniej córce. Rodzice przyjęli tę wiadomość ze spokojem, ale ja długo nie mogłam dojść do siebie. Nawet nie miałam siły porozmawiać z Mateuszem osobiście, więc to mój tata skontaktował się z jego rodzicami i omówili całą sprawę.

Oczywiście to były jeszcze czasy, gdy nie było mowy o samotnym macierzyństwie. Musieliśmy wziąć ślub i nikt tego nie kwestionował.
Mateusz zachował się naprawdę świetnie. Był dla mnie dużym wsparciem i uwierzyłam, że może się nam udać. Zamieszkaliśmy u moich rodziców, ja zrezygnowałam ze studiów, a Mateusz kończył swoje, dojeżdżając do mnie w każdy weekend. Zdobył świetnie płatną pracę, udało nam się nawet kupić własne mieszkanie i wpadliśmy w rodzinną rutynę, starając się jak najlepiej wychować naszą córkę. Kiedy jednak nasza pociecha dorosła i sama poszła na studia, zupełnie się od siebie oddaliliśmy.

Mój mąż praktycznie przestał zwracać na mnie uwagę. Nie mieliśmy już o czym rozmawiać, tak jakby nic nas przez te lata nie łączyło oprócz Mileny. Mateusz jeszcze bardziej koncentrował się na swojej pracy, w której spędzał coraz więcej czasu. A w wolnych chwilach natychmiast wsiadał w samochód i wyjeżdżał na ryby. Ja natomiast, po latach zajmowania się domem i dzieckiem, nie miałam co robić. Myślałam, że w końcu będziemy mieli czas, aby zająć się sobą i popracować nad naszym związkiem, ale Mateusz nie miał takich planów. Bardzo chciałam to zmienić.

Nie wiedziałem, że jedziemy na wspólne wakacje w tym roku
Zawsze wyjeżdżaliśmy na rodzinne wakacje gdzieś za granicę. Po pierwszym bardzo udanym roku studiów Milena chciała jednak w końcu pojechać gdzieś ze znajomymi. Pomyślałam, że to nawet dobrze się składa. Romantyczny wyjazd we dwoje to było to, czego potrzebowaliśmy.

— W tym roku jedziemy na wakacje sami, to może pozwolimy sobie na więcej luzu? — zapytałam Mateusza.

— Luzu? W jakim sensie?

— Zawsze wybieraliśmy jakieś kurorty, żeby było łatwiej. To może teraz wyjedziemy gdzieś na własną rękę, bez napiętego planu wycieczek — mówiłam niepewnie, bacznie obserwując wyraz twarzy Mateusza.

— Masz coś konkretnego na myśli? — mój mąż nie dawał po sobie poznać, co myśli.

— Może Toskania? Wynajmiemy jakiś fajny domek w uroczej okolicy. W dzień będziemy odkrywać Włochy, a w nocy delektować się ciszą z kieliszkiem wina w dłoni — rozmarzyłam się.

Poczułam się zraniona do szpiku kości

— Ciekawa wizja, tylko tak jakby mam już plany na urlop... — oznajmił mi Mateusz.

— Co? — byłam zszokowana.

— Myślałem, że skoro Mileny nie będzie, to nigdzie nie pojedziemy. Umówiłem się już z chłopakami na męski wypad na Mazury — oznajmił mi mąż.

— Acha, rozumiem — jak zwykle nie umiałam tupnąć nogą i zawalczyć o swoje.

— Przepraszam cię, nie wiedziałem, że będziesz chciała gdzieś jechać, ale możesz wybrać się sama albo z koleżankami — zaproponował Mateusz.

— Jasne, coś wymyślę — zakończyłam rozmowę.

Przepłakałam w łazience chyba godzinę, dobijając się myślą, że mój mąż zupełnie się mną nie interesuje i tak będzie wyglądała reszta mojego życia. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej byłam na niego wściekła. Aż w końcu postanowiłam, że nie będę siedziała sama w domu.

W ciągu kolejnej godziny znalazłam na jednym z portali ofertę wynajmu domku w małej miejscowości we Włoszech, zarezerwowałam bilet, wynajęłam samochód i kupiłam nową walizkę. Wiedziałam, że musze działać szybko, zanim zrozumiem, co robię i zacznę się bać. A teraz klamka zapadła, jechałam sama na wakacje mojego życia i nie było odwrotu.

Włoski kochanek? To nie w moim stylu!

W życiu nie byłam tak zestresowana, jak przed tym wyjazdem. Przez całe 2 tygodnie miałam mieszkać sama we Włoszech. Czułam jednocześnie strach i ekscytację. Sama podróż przebiegła gładko do momentu, gdy stanęłam przed bramą domu, w którym miałam się zatrzymać. Brama była zamknięta na klucz i oczywiście nie było nikogo w środku. Zaczęłam wydzwaniać do właściciela, ale nikt nie odbierał. Po godzinie w mojej głowie pojawiły się już wszystkie najgorsze scenariusze, ale wtedy usłyszałam warkot motoru. To był Carlo.

— Najmocniej panią przepraszam, miałem być na czas, ale oczywiście ten głupek Leonardo zatrzymał mnie w swojej winiarni, każąc testować swoje najnowsze wynalazki — Carlo wyrzucał z siebie słowa jak z karabinu, mówiąc po angielsku z bardzo mocnym, włoskim akcentem.

— Dobrze, to już naprawdę nieważne! Może mnie pan po prostu wpuścić do domu? Chcę wziąć prysznic i odpocząć — przerwałam mu.

— Oczywiście, że tak! Ja pani wszystko wynagrodzę — powiedział, uśmiechając się do mnie uroczo.

Dopiero wtedy zauważyłam, jakim przystojnym mężczyzną jest mój gospodarz. Świetna budowa ciała, włoska uroda i ten powalający uśmiech... Zarumieniłam się na samą myśl o tym wszystkim.

Carlo oprowadził mnie po domku, pokazując mi wszystkie jego zalety. Byłam po prostu zachwycona! Najbardziej cieszyłam się z cudownego tarasu, z którego rozpościerał się piękny widok na okolicę i z basenu. Już wyobrażałam sobie, jak wypoczywam w tym miejscu, po całym dniu odkrywania Toskanii.

— Będzie tu pani sama? — zapytał przed wyjściem Carlo.

— Możesz mi mówić, po imieniu. Jestem Ula i tak, będę tu sama — uśmiechnęłam się.

— W takim razie będę twoim przewodnikiem! Pokażę ci wszystko, co najlepsze w tej okolicy — obiecywał Carlo, patrząc mi prosto w oczy.

I nie kłamał. Przez kolejne 2 dni Carlo zabierał mnie na wycieczki w najpiękniejsze miejsca, jakie widziałam. Jadłam przepyszne włoskie dania i piłam najlepsze wino, tworzone przez jego przyjaciół. Bawiłam się doskonale, jeżdżąc na skuterze i wtulając się w ciepłe ciało Carlo.

Naprawdę go polubiłam i czułam się przy nim swobodnie. Zwłaszcza że na każdym kroku zapewniał mnie o tym, jak jestem wyjątkowa i piękna. Po tych dwóch ekscytujących dniach Carlo zaprosił mnie do siebie na kolację. Czułam się znów jak nastolatka, na którą w końcu zwrócił uwagę fajny chłopak. Od lat nie czułam już tych przyjemnych motyli w brzuchu. Starałam się jednak opanować i pamiętać, że przecież w domu czeka na nie mąż.

Tylko że przecież wcale nie czekał...

Kolacja i wino były przepyszne, ale to deser zrobił na mnie największe wrażenie. Staliśmy na tarasie, zachwycając się gwiazdami, gdy Carlo spojrzał mi w oczy i po prostu mnie pocałował. To było dla nas tak oczywiste i naturalne, że nie miałam zamiaru choćby przez chwilę się opierać. Pragnęłam go całą sobą i byłam gotowa pójść na całość. To była jedna z najcudowniejszych nocy w moim życiu. Pod włoskim niebem, u boku fascynującego mężczyzny, który nie mógł oderwać ode mnie wzroku i rąk.

Oczywiście kolejny tydzień mojego pobytu we Włoszech był wypełniony namiętnymi chwilami z Carlo. Nie mogliśmy się od siebie oderwać, wciąż chcąc więcej. Kiedy mój wyjazd zbliżał się wielkimi krokami, mój cudowny kochanek poprosił, żebym została. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Ten czas dał mi ogromny spokój i dodał pewności siebie. Wciąż nie byłam jednak kobietą, która rzuca wszystko i wiąże się z dopiero co poznanym kochankiem.

Żegnając się z Carlo, zapewniłam go, że jeszcze wrócę. Kiedy dotarłam do domu, natychmiast poprosiłam Mateusza o rozmowę. Pierwszy raz od lat porozmawialiśmy ze sobą szczerze i doszliśmy do wniosku, że nie chcemy być razem.

Nasza córka zaskakująco dobrze przyjęła informacje o naszym rozstaniu. Chyba sama widziała, że lepiej nam będzie osobno. Nie mamy jeszcze rozwodu, ale wyprowadziłam się już do wynajętego mieszkania. Chcę w końcu być przez jakiś czas sama i odkryć, co właściwie lubię robić. Być może wrócę do Włoch, a może pojadę zupełnie gdzie indziej. To wszystko jeszcze się okaże.

Czytaj także:
„Zdradziłam narzeczonego tuż przed ślubem. Nie mogłam się oprzeć przystojnemu rehabilitantowi i przepadłam”
„Chciałem zdradzić żonę z gorącą dwudziestką i prawie skończyłem na cmentarzu. Miałem ją zadowolić, a wyszedłem na durnia”
„Zdradził i porzucił, a gdy kochanka odeszła, wrócił i przeprasza na kolanach. Bezczelny! Jeszcze chce mojego pocieszenia”

 

Redakcja poleca

REKLAMA