„Mąż wolał karierę niż dziecko. Gdy zaszłam w ciążę, nie zmienił zdania i zrobił mi najgorsze świństwo”

smutna kobieta w ciąży fot. Adobe Stock, ViDi Studio
„– Renata, mówiłem ci, że nie chcę tego dziecka. Nie mogę dłużej udawać, że to wszystko jest w porządku – powiedział lodowatym tonem. Zacisnęłam dłonie na brzuchu, czując, jak nasza córeczka porusza się w środku. Próbowałam zrozumieć, jak mężczyzna, którego kiedyś kochałam, mógł tak odtrącić nasze dziecko”.
/ 28.08.2024 16:00
smutna kobieta w ciąży fot. Adobe Stock, ViDi Studio

Nigdy nie sądziłam, że moje małżeństwo z Michałem, mężczyzną, który wydawał mi się ideałem, może przekształcić się w coś tak bolesnego. Kiedy się poznaliśmy, byłam zauroczona jego ambicją, charyzmą i tym, jak zdawał się dbać o każdy aspekt naszego związku.

Byliśmy tą parą, której wszyscy zazdrościli – młodzi, pełni energii, gotowi podbijać świat. Michał miał wielkie plany zawodowe, a ja wspierałam go z całych sił, bo wierzyłam, że to, co robimy, ma sens. Byłam gotowa odłożyć na później marzenia o dzieciach, ponieważ rozumiałam, że kariera Michała wymaga poświęceń.

Jednak z czasem, kiedy jego kariera nabrała rozpędu, coś zaczęło się zmieniać. Michał stawał się coraz bardziej nieobecny, pochłonięty pracą, a nasze rozmowy ograniczały się do suchych raportów z dnia.

Chciałam mieć rodzinę

Marzyłam o dziecku, czułam, że to brakujący element w naszym życiu, ale za każdym razem, gdy poruszałam ten temat, napotykałam chłód i dystans. Michał zawsze mówił, że to jeszcze nie jest ten moment, że najpierw musimy się ustabilizować, osiągnąć więcej. Z czasem zaczęłam zauważać, że nasza relacja przypomina bardziej układ współlokatorów niż kochającej się pary.

Ja tęskniłam za bliskością, za poczuciem, że naprawdę jesteśmy razem, a on... cóż, Michał coraz częściej wydawał się zadowolony z tego, jak jest. W naszych rozmowach o przyszłości, o rodzinie, o dzieciach, zawsze przewijało się to jedno słowo: „później”. „Później” stało się naszym mantrą, usprawiedliwieniem dla odwlekania najważniejszych decyzji.

Przez długi czas tłumiłam swoje rozczarowanie, wmawiając sobie, że może rzeczywiście nie czas na dziecko, że może Michał ma rację. Ale im więcej czasu mijało, tym bardziej czułam się samotna w tym małżeństwie. Michał nie widział, jak bardzo mnie to boli, jak bardzo pragnę być matką. W moich myślach coraz częściej pojawiało się pytanie: „Czy naprawdę na to zasługuję?” Czy zasługuję na to, by moje marzenia o dziecku były zbywane obietnicami o lepszej przyszłości, której nie mogłam się doczekać?

A jednak zaszłam w ciążę

Tego dnia obudziłam się wcześniej niż zwykle. Michała nie było obok, pewnie znów zarwał noc w pracy. Wiedziałam, że nasze poranki stały się odległe od tego, co kiedyś mieliśmy, ale dzisiaj miałam inny powód, by wstać wcześnie. Czułam dziwne napięcie, jakby coś wisiało w powietrzu. Przez ostatnie tygodnie byłam bardziej zmęczona niż zwykle, odczuwałam mdłości, a mój cykl wydawał się podejrzanie nieregularny. Czyżby...? Nie, to niemożliwe. Przecież Michał był taki ostrożny. Ale coś w moim wnętrzu mówiło mi, że powinnam to sprawdzić.

Z drżącymi rękami sięgnęłam po test ciążowy, który kupiłam kilka dni wcześniej, ale nie miałam odwagi go użyć. W łazience, przy słabym świetle poranka, czułam, jak moje serce bije coraz szybciej. „To tylko chwila,” mówiłam sobie. „Niezależnie od wyniku, muszę to wiedzieć.” Zrobiłam test i odłożyłam go na umywalkę, starając się nie patrzeć. Minuty dłużyły się w nieskończoność. W końcu zebrałam się na odwagę i spojrzałam. Dwie wyraźne kreski. Byłam w ciąży.

Przez chwilę stałam tam jak sparaliżowana, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. W mojej głowie mieszały się myśli. Ogarnęło mnie niesamowite uczucie radości, które niemal od razu zmieniło się w strach. Jak ja to powiem Michałowi? Jak zareaguje? Wiedziałam, że dla niego dziecko nie jest priorytetem, że to nie było częścią jego planu na teraz, ale... Ale dla mnie to było wszystko. Czułam, jak łzy spływają mi po policzkach. Byłam szczęśliwa, tak bardzo szczęśliwa, ale jednocześnie przerażona tym, co nadejdzie.

Musiałam się wygadać

Chciałam porozmawiać z kimś, z kimś, kto by mnie zrozumiał. Od razu pomyślałam o Dorocie. Mojej najlepszej przyjaciółce, która zawsze była dla mnie wsparciem. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do niej, ledwo powstrzymując się od płaczu.

– Dorota, musimy się spotkać. Teraz. – Mój głos drżał, ale starałam się zachować spokój.

– Renata? Co się stało? – W jej głosie słychać było troskę, jak zawsze, gdy czuła, że coś jest nie tak.

– Proszę, przyjedź do mnie. To ważne.

Niecałą godzinę później siedziałyśmy razem przy kuchennym stole. Trzymałam w dłoniach kubek z herbatą, ale moje myśli były zupełnie gdzie indziej. Dorota wpatrywała się we mnie, czekając, aż zacznę mówić. W końcu nie wytrzymałam i położyłam przed nią test ciążowy.

– Renata, jesteś... – zaczęła Dorota, ale ja pokiwałam głową, przerywając jej.

– Jestem w ciąży, Dorota. – powiedziałam, a w moich oczach znów zebrały się łzy.

Bałam się reakcji męża

Dorota natychmiast objęła mnie ramieniem.

To cudowna wiadomość! – powiedziała z uśmiechem, ale kiedy zobaczyła mój wyraz twarzy, jej uśmiech zbladł. – Czekaj... Michał nie wie, prawda?

Pokręciłam głową, a w gardle ściskało mnie coraz mocniej.

– Nie wiem, jak mu to powiedzieć. On... On nie chciał dzieci, przynajmniej nie teraz. Boję się, Dorota. Boję się, że... że nie zareaguje tak, jak bym chciała.

Dorota milczała przez chwilę, zastanawiając się, co powiedzieć. W końcu delikatnie ujęła moje dłonie.

– Renata, Michał może nie być od razu szczęśliwy, ale to wasze dziecko. W końcu to zrozumie. Musisz mu powiedzieć, im szybciej, tym lepiej.

– Ale co, jeśli... – zaczęłam, ale Dorota przerwała mi łagodnie.

– Jeśli cię kocha, będziecie to dziecko wychowywać razem. A jeśli... – Zawahała się, nie chcąc dokończyć myśli. – To poradzisz sobie, Renata. Jesteś silniejsza, niż myślisz.

Siedziałyśmy jeszcze długo, rozmawiając o moich obawach i lękach. Dorota była przy mnie, wspierając mnie swoim spokojem i mądrością. Ale kiedy odeszła, zostałam sama z myślami. Wiedziałam, że nie mogę tego dłużej ukrywać przed Michałem. Musiałam mu powiedzieć. Tylko jak znaleźć w sobie odwagę, by to zrobić?

Myślał, że żartuję

Wieczorem, kiedy Michał wrócił do domu, starałam się zachować spokój, choć serce waliło mi jak młot. Uśmiechnął się do mnie przelotnie, zasiadł przed komputerem, jakby to był jego jedyny towarzysz. Zgarnęłam oddech i podeszłam bliżej.

– Michał, musimy porozmawiać – powiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał stanowczo.

– Teraz? – zapytał z roztargnieniem, nawet na mnie nie patrząc.

– Tak, to ważne – dodałam, a moje serce zamarło, gdy spojrzał na mnie z wyraźnym zniecierpliwieniem.

Odłożył laptop i spojrzał na mnie pytająco. Czułam, jak ściska mi się gardło.

Jestem w ciąży – wyszeptałam.

W jednej chwili na jego twarzy pojawiła się mieszanka zdumienia, niedowierzania i gniewu. Michał zerwał się z miejsca.

– To jakiś żart? – wybuchnął. – Mówiłem ci, że teraz nie ma na to miejsca w naszym życiu!

Z każdym jego słowem czułam, jak moje serce pęka. Jego gniew przekształcił się w zimne, logiczne kalkulacje. 

Miałam wsparcie szwagra

Następnego dnia zadzwoniłam do Tomasza, brata Michała. Wiedziałam, że tylko on może mnie zrozumieć. Spotkaliśmy się w małej kawiarni.

– Co się stało, Reniu? Wyglądasz na załamaną – zapytał z troską.

Opowiedziałam mu o ciąży i reakcji Michała. Tomasz słuchał w milczeniu, a kiedy skończyłam, pokręcił głową.

Michał zawsze był egoistą. Kariera to jego świat, nic poza tym się dla niego nie liczy – westchnął. – Ale to twoje życie, Renata. Nie możesz podporządkować wszystkiego jego planom.

Spojrzałam na niego, walcząc z łzami.

– Co mam zrobić, Tomek? – zapytałam z rozpaczą.

– Musisz podjąć decyzję, która jest najlepsza dla ciebie, nie dla niego. Jeśli chcesz tego dziecka, walcz o nie. Michał musi się z tym pogodzić albo... – Zawahał się. – Albo będziesz musiała żyć bez niego.

Tomasz miał rację. Musiałam zastanowić się nad tym, czego naprawdę chcę i co jestem gotowa poświęcić. W głowie pojawiły się pytania, na które nie byłam gotowa znaleźć odpowiedzi.

Mąż był na mnie zły

Kilka dni później zebrałam się na odwagę i postanowiłam porozmawiać z Michałem raz jeszcze. Czułam, że to nasza ostatnia szansa. Wieczorem usiedliśmy razem w salonie. Michał był zdystansowany, jakby już podjął decyzję za nas oboje.

– Michał, musimy to przegadać – zaczęłam niepewnie. – To nasze dziecko. Nie mogę tak po prostu udawać, że nie istnieje.

Spojrzał na mnie chłodno.

– Renata, już ci mówiłem, że nie jestem gotowy na dziecko. To zrujnuje wszystko, nad czym pracowałem. Po co się upierasz?

– Bo to nie jest tylko twoje życie, Michał – odpowiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Nie chcę stracić ciebie, ale nie zrezygnuję z naszego dziecka.

W jego oczach dostrzegłam gniew. Zacisnął pięści i wstał.

– Jeśli zdecydujesz się urodzić, będziesz musiała zająć się nim sama. Ja go nie chcę. Nie mogę sobie na to pozwolić.

Jego słowa były jak cios. Zrozumiałam, że nasz związek nie przetrwa tej próby. Stałam przed wyborem: moje marzenie o dziecku albo życie z Michałem. A może nigdy nie było prawdziwego wyboru?

Tego się nie spodziewałam

Czas mijał, a mój brzuch stawał się coraz bardziej widoczny. Michał unikał mnie coraz częściej, jakby istnienie naszego dziecka było dla niego jedynie niechcianym balastem. Każdego dnia czułam się bardziej samotna w naszym wspólnym domu, który nagle stał się zimny i obcy. Nie rozmawialiśmy prawie wcale, a kiedy już to robiliśmy, atmosfera była tak napięta, że każda rozmowa kończyła się kłótnią.

Pewnego wieczoru, gdy wrócił późno z pracy, nie wytrzymałam.

– Michał, ile jeszcze będziemy się tak mijali? – zapytałam, starając się utrzymać spokój. – Nie możemy tak żyć.

Spojrzał na mnie zimno, jakby wszystko, co kiedyś między nami było, nagle przestało mieć znaczenie.

– Renata, mówiłem ci, że nie chcę tego dziecka. A ty zdecydowałaś się to zignorować – powiedział lodowatym tonem. – Nie mogę dłużej udawać, że to wszystko jest w porządku.

Zacisnęłam dłonie na brzuchu, czując, jak nasza córeczka porusza się w środku. Próbowałam zrozumieć, jak mężczyzna, którego kiedyś kochałam, mógł tak odtrącić nasze dziecko.

– Michał, to twoja córka – powiedziałam z drżeniem w głosie. – Jak możesz tak po prostu to ignorować?

Jego twarz wykrzywiła się z gniewem.

– Nie chcę być ojcem! – krzyknął, wbijając wzrok w mój brzuch. – Jeśli ty tego chcesz, to świetnie, ale ja nie zamierzam brać w tym udziału.

W jego oczach nie było ani odrobiny ciepła, tylko chłodna obojętność. Wiedziałam, że to jest moment, w którym nasze drogi się rozchodzą.

– Więc co chcesz zrobić? – zapytałam cicho, choć znałam odpowiedź.

Michał patrzył na mnie przez chwilę, jakby kalkulował, zanim wypowiedział słowa, które miały ostatecznie zniszczyć to, co nam zostało.

Wyprowadź się, Renata. Jak najszybciej. Nie mogę tego dłużej znosić, patrzeć na twój rosnący brzuch...

Te słowa były jak nóż wbity prosto w serce. Czułam, jak wszystkie nasze wspólne chwile, nadzieje i plany rozpadają się w jednej chwili. Michał podjął decyzję – w jego świecie nie było miejsca dla mnie ani dla naszego dziecka.

Patrzyłam na niego przez łzy, próbując zrozumieć, jak mogłam tak długo nie dostrzegać tego, co było nieuniknione. Bez słowa odwróciłam się i zaczęłam pakować swoje rzeczy, choć każda czynność bolała mnie bardziej, niż mogłam sobie wyobrazić. Wiedziałam, że opuszczając ten dom, zostawiam za sobą nie tylko Michała, ale też wszystkie marzenia o wspólnej przyszłości, które kiedyś były moim całym światem.

Renta, 33 lata

Czytaj także: „Siostra mamy to złośliwa stara panna. Mój ojciec sam postanowił sprawdzić, czy rzeczywiście jest taka niedostępna”
„Mój facet był kanapowym nudziarzem, więc zamieniłam go na petardę wigoru. Szybko jednak zatęskniłam za moim leniem”
„Córka zawsze miał wszystko, czego zapragnęła. Gdy urodziła dziecko zobaczyłam, że wychowałam wyrachowaną egoistkę”

 

Redakcja poleca

REKLAMA