„Mąż ukrywał przede mną swoją prawdziwą orientację. A teraz jeszcze domaga się kontaktów z córeczką...”

kobieta, która odkryła że jej mąż jest homoseksualny fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY
Marzyłam o kolejnym dziecku, Mateusz też, ale jak mogliśmy je począć, kiedy on nawet nie chciał dzielić ze mną łóżka? Zaczęła mi się wydawać podejrzana jego ciągła nieobecność, zamyślony wzrok i te telefony, których często nie odbierał...
/ 23.08.2021 12:15
kobieta, która odkryła że jej mąż jest homoseksualny fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY

Siedziałam w pustym pokoju, bezmyślnie wpatrując się w lustro. Tak, świetnie zdaję sobie z tego sprawę – nie ja pierwsza i nie ja ostatnia jestem w takiej sytuacji. Przecież faceci to świnie. Ale, ale – czy naprawdę każdą z was spotkało to samo co mnie? Naprawdę to samo?! Nie sądzę…

Pobraliśmy się 7 lat temu

Owszem, zdarzały się w naszym małżeństwie lepsze i gorsze chwile, ale przecież to nie jest powód, żeby szukać szczęścia gdzie indziej! Doskonale pamiętam, jak poznałam Mateusza. To było na imieninach mojej szwagierki, Bożenki.

– Poznam cię z kimś wyjątkowym – powiedziała, puszczając do mnie oko. – Niedawno sprowadził się do naszego bloku pewien przystojniak. Szkoda byłoby przepuścić taką okazję – dodała jeszcze.

Nie spodziewałam się, że podczas tego pierwszego spotkania Mateusz zrobi na mnie takie wrażenie. Ale rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Mateusz całe przyjęcie ze mną flirtował, wszyscy to widzieli! Fantastycznie nam się rozmawiało. Byłam zaskoczona, jaki to oczytany mężczyzna, ile wie na temat tajników kobiecej duszy. Od Bożenki wyszłam oszołomiona.

Jak się dowiedziałam jeszcze tego samego wieczora od swoich wiecznie rozplotkowanych sióstr, Mateusz też nie pozostał obojętny na moje wdzięki. Umówiliśmy się następnego dnia na kolację. Później były spacery, wycieczki do kina, wypady poza miasto. Co będę ukrywać – wpadłam po uszy. Teraz, jak sobie przypominam te nasze pierwsze chwile miłości, to nasze wzajemne zauroczenie, przypomina mi się, że już wtedy, choć byłam tak zaślepiona gwałtownym uczuciem, które na mnie spadło, w pewnym momencie pomyślałam:

„Jakieś to wszystko za idealne. Jak z bajki. Takie rzeczy chyba nie zdarzają się w prawdziwym świecie prawdziwym ludziom. Czy to jest w ogóle możliwe?”.

Jego prośba wydała mi się taka romantyczna!

Szybko wytłumaczyłam sobie, że to po prostu prawdziwe uczucie, którego nigdy nie przeżyłam, i że tak właśnie wygląda miłość. A jednak kobieca intuicja mnie wówczas, w tej chwili wątpliwości, nie zawiodła – to nie było prawdziwe uczucie. To było wyobrażenie Mateusza o tym, jak wygląda miłość między dwojgiem zakochanych, między kobietą a mężczyzną! Nie da się jednak ukryć, że mój ukochany był w tej swojej grze mistrzem. Rozkochał mnie w sobie bez pamięci. I byłam przekonana, że on też mnie kocha.

Dwa miesiące po naszym pierwszym spotkaniu poprosił mnie o rękę. Nawet nasze rodziny były zdziwione tempem rozwijającej się znajomości, ale Mateusz miał po swojej stronie silne argumenty, z którymi nikt nie ośmielał się polemizować:

– Nie jesteśmy już nastolatkami – mówił, kiedy leciutko oponowałam, że może warto chwilę poczekać. – A przecież chcemy oboje mieć dzieci… Wiesz, kochanie, ilu ludzi ma teraz problemy. Nie warto ryzykować. Chcemy być ze sobą, kochamy się, więc na co tu czekać?

Nie mogłam się z nim nie zgodzić. Tym bardziej że wkrótce poznałam przyszłych teściów i to spotkanie też wiele powiedziało mi na temat warunków, w jakich kształtował się charakter mojego Mateusza. To była bardzo tradycyjna rodzina. Taka, która nie znosi odstępstw od normy – jak jest para, musi być ślub. Jak jest małżeństwo, muszą być dzieci. Facet ma zarabiać, kobieta siedzieć w domu. Teraz dopiero mogę sobie wyobrazić, co cierpiał Mateusz, będąc zmuszonym całe swoje dorosłe życie ich oszukiwać!

To dlatego, teraz to dla mnie oczywiste, tak napierał na nasz ślub, dążył do niego mimo ewidentnych przeszkód. Nie chciał odstawać, chciał być jak inni, jak ci, których tak podziwiali jego rodzice. A oni tylko utwierdzali mnie w przekonaniu, że jestem największą miłością ich syna, jego szczęściem.

– Wiesz, Mirusiu – powiedziała mi raz teściowa. – Mateusz nigdy nie przyprowadzał do domu kobiet, dziewczyn. Nawet się martwiliśmy, co z nim, myśleliśmy, że może na księdza się szykuje – uśmiechnęła się wyrozumiale. – Ale on nam powiedział, że jak już przyprowadzi dziewczynę, to będzie to kobieta na całe życie. I miesiąc później przyprowadził ciebie.

Ślub wzięliśmy tradycyjny, latem, z wielkim weselem

A potem… potem miało nastąpić to, na co czekałam kilka miesięcy. Bo Mateusz jeszcze przed ślubem zaskoczył mnie wyznaniem, że chciałby, aby nasz pierwszy raz nastąpił dopiero w noc poślubną. To takie niedzisiejsze, prawda? Początkowo nawet się zaniepokoiłam, że może z nim jest coś nie w porządku, ale zapewnił mnie, że wprost przeciwnie, czuje się wyśmienicie – po prostu chciałby, żebyśmy dali sobie taki dar. Byłam zachwycona, zaszczycona, czułam się wybrana! Tylko że – wszystko okazało się nie takie. Bo po pięknym, bajecznym weselu nie nastąpiła równie piękna i bajeczna noc. Tak naprawdę ta nasza pierwsza noc była koszmarem, do którego dziś trudno mi wracać…

Aby streścić całą sprawę, Mateuszowi nie udało się skonsumować naszego małżeństwa. Tłumaczył to stresem, wypitym podczas wesela alkoholem, ale ja poczułam się strasznie. Jakby ten ukochany, idealny mężczyzna dał mi w twarz. Oczywiście całą sprawę zachowałam w tajemnicy. To było takie upokarzające, takie dziwne, takie… nierealne. Przez kolejne tygodnie robiłam wszystko, żeby Mateusza sobą oczarować: kupowałam seksowną bieliznę, zapisałam się nawet na specjalny kurs tańca na rurze. I owszem, kilka razy udało się, doszło między nami do zbliżenia, ale na pewno nie mogłam nazwać swojego męża fanatykiem miłości fizycznej.

Gdybym miała większe doświadczenie z mężczyznami, pewnie od razu zaczęłabym coś podejrzewać – w końcu który facet, który dopiero co się ożenił, ogranicza kontakty z atrakcyjną żoną?! Ale ja skłonna byłam obwiniać tylko siebie. Uważałam, że widocznie jestem za gruba, że to musi być przyczyna, dla której go nie pociągam. Potem oczywiście winna była praca Mateusza, która pochłaniała cały jego wolny czas i siły. A potem… udało nam się począć dziecko. Kiedy na świat przyszła Kamilka, przestało mi nawet przeszkadzać, że kochamy się średnio raz na dwa, trzy miesiące. Całą swoją energię przelałam na dziecko.

Nie pracowałam, całe dnie spędzałam z córeczką

Był wspaniałym ojcem. Wracał wprawdzie coraz później do domu, tłumacząc to zwiększonym nawałem pracy, ale za to kiedy już wrócił, nigdy nie był zbyt zmęczony na to, by choć chwilę poświęcić córeczce. Nosił ją na barana, przebierał się za kota, psa, świnkę, śpiewał niezliczone piosenki – jednym słowem, robił wszystko, by ukochana dziewczynka była szczęśliwa. Kiedy widziałam ich oboje, nie miałam wątpliwości, że jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, bo mam taką rodzinę!

Nic dziwnego, że z czasem, gdy Kamilka trochę podrosła, zaczęłam marzyć o kolejnym dziecku. Mateusz nie miał nic przeciwko temu, szkoda tylko, że tak skutecznie unikał zbliżeń ze mną. Po prostu nie mieliśmy kiedy tego dziecka począć! Byłam już całą sytuacją tak sfrustrowana, że pewnego dnia po kilku kieliszkach wina zwierzyłam się swojej siostrze. A ona spojrzała na mnie zdumiona:

– Dziewczyno, jaka ty jesteś naiwna – szepnęła. – On pewnie kogoś ma. Przecież jeśli facet unika łóżka, to wytłumaczenie może być tylko jedno: nie jesteś jego jedyną… Nie chcę ci tu krakać, ale z tego co mówisz, to może trwać latami! Wiesz, są tacy faceci – na pozór idealni mężowie i ojcowie – a przez całe swoje życie mają drugą rodzinę. Oglądałam ostatnio taki program w telewizji…

Poczułam się tak, jakby z oczu opadły mi łuski. Że też wcześniej o tym nie pomyślałam. Mateusz po prostu mnie zdradzał, i to możliwe, że nawet od dnia naszego ślubu. Tak, im dłużej o tym myślałam, tym bardziej podejrzenie układało się w pewność. Kolejne kawałki układanki pasowały do siebie jak dobrze dobrane puzzle! Ta ciągła i irytująca nieobecność Mateusza, to, że myślami zawsze wydawał się błądzić gdzie indziej. Głuche telefony dzwoniące o najróżniejszych porach dnia i nocy.

Jakieś wiadomości, które przychodziły czasami do Mateusza, a które on zbywał krótkim: „Jakieś konkursy”. Tylko że przy tym zachowywał się nieswojo, jakby to wcale nie chodziło o anonimowe wiadomości. No i przede wszystkim te jego ciągłe wyjazdy – bo trzeba wam wiedzieć, że Mateusz, odkąd zmienił dwa lata temu pracę, zaczął stale wyjeżdżać, zwłaszcza w weekendy. Bywały tygodnie, że nie było go w domu nawet trzy weekendy na miesiąc!

Początkowo wydawało mi się to naturalne – pracował w końcu w firmie handlowej, nic dziwnego, że musiał spotykać się z klientami. Z czasem jednak jego zachowanie nawet mnie, zakochanej, ufnej idiotce, zaczęło wydawać się dziwne. Słowa siostry tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że przez wiele lat dawałam się oszukiwać:

– Dość tego – szepnęłam tego dnia do siebie. – Złapię cię na gorącym uczynku.

Nie wiem czemu wybrałam taki sposób pokazania mężowi, że wiem o wszystkim

Chciałam chyba go upokorzyć, pokazać, że nie będzie mnie dłużej bezkarnie wodził za nos. Skłamałam, mówiąc, że wyjeżdżam na dwa dni do przyjaciółki do Krakowa. Tak naprawdę zakwaterowałam się z córką u wtajemniczonej we wszystko siostry… W niedzielę z rana cicho podjechałam pod nasze mieszkanie. Na pierwszy rzut oka nic nie wzbudzało moich podejrzeń, choć w sumie sama nie wiem czego się spodziewałam… Otworzyłam sobie kodem drzwi.

W mieszkaniu wyraźnie ktoś był. Słyszałam radio i ściszone głosy. Dwa, co do tego nie miałam wątpliwości. Gdy w sypialni zabrzmiał cichy śmiech Mateusza, poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. To brzmi strasznie naiwnie, ale ja naprawdę aż do tej chwili liczyłam na to, że to nieprawda, że zastanę męża słodko śpiącego – samego – że wszystko będzie jak dawniej. Albo lepiej… Niestety, życie nie jest takie proste. Musiałam skonfrontować się z tym, co zrobił mój mąż.

Co mój mąż robił prawdopodobnie od bardzo dawna. Weszłam do przedpokoju, zdjęłam buty, na palcach dotarłam do sypialni. Nawet mnie nie słyszeli, zajęci cichą rozmową… Weszłam dalej.

Weszłam i… zamarłam. To nie był widok, jakiego się spodziewałam

To nie był widok, jakiego spodziewałaby się jakakolwiek kobieta, która już wie, że mąż ją zdradza… Owszem, był tam mój mąż. W samych bokserkach, w czułym uścisku. A obok niego nie leżała żadna blondpiękność. To nie była nasza sąsiadka ani nikt taki. To był ogolony na zero, korpulentny, mocno opalony, owłosiony na całym ciele facet. Z pewnością bardzo męski, dużo potężniejszy od mojego męża. FACET.

Mój mąż to homoseksualista, zdradził mnie z mężczyzną. Zaczęłam wrzeszczeć. Nie mogłam się uspokoić przez kilkanaście minut. Łkałam, siedząc na dywanie w kucki, podczas gdy wokół mnie panowało groteskowe zamieszanie. Rejestrowałam kątem oka paniczną ucieczkę tamtego gościa, krzątaninę Mateusza, jakieś jego pytania, prośby, wyjaśnienia. Kiedy wreszcie opanowałam się na tyle, by spojrzeć mu w twarz, ze zdumieniem odkryłam, że Mateusz jest zupełnie spokojny.

Nie dostrzegłam oznak smutku, przerażenia czy poczucia winy. Ani wstydu. Widziałam jedynie ogromną… ulgę. Potem usłyszałam tę historię. Historię, jakiej nikt nie chce usłyszeć. Że bardzo mnie lubi, że kocha Kamilkę, ale że nigdy nie pociągały go kobiety. Że ożenił się ze mną ze strachu przed swoją rodziną. Patryk, ten facet, z którym go zastałam, to jego stały partner, że spotykają się od wielu lat, i ostatnio nawet przestali się kryć. Bo on, to znaczy Mateusz, po prostu nie umie już dłużej udawać.

– Pogodzę się z każdą twoją decyzją. Tylko nie odbieraj mi prawa do kontaktu z Kamilką… – powiedział, zanim wyszedł.

Zostałam sama w pustym mieszkaniu. Skołowana, oszołomiona. Tak bardzo chciałabym znienawidzić tego człowieka, przecież mnie wykorzystał, skrzywdził, upokorzył. Chciałabym, ale ja… cholera, szlag by to! Ja ciągle go kocham!

Czytaj także:
Uratowałam czyjeś dziecko, ale straciłam własne. Zapłaciłam najwyższą cenę
O mały włos doszłoby do kazirodztwa. Przed ślubem okazało się, że mój ukochany to kuzyn
Beata w 7 dni wakacji miała 8 facetów. Jej narzeczony nie uwierzył i wziął z nią ślub

Redakcja poleca

REKLAMA