Jak zwykle wieczorem krążę po domu niczym zwierzę w potrzasku: zaglądam do córeczek, po tysiąc razy sprawdzam, czy śpią, schodzę do kuchni, nalewam kolejny kieliszek wina, przygotowuję obiad i kolację na następny dzień, myślę o wstawieniu prania. Mnożę czynności i obowiązki, a wszystko po to, żeby tylko odwlec ten moment. Chwilę, gdy będę zmuszona przekroczyć próg sypialni i położyć obok mojego męża.
– Kochanie… – słyszę jego głos.
Kolejny łyk wina dla odwagi.
– Co ty tam jeszcze robisz? – pyta.
Nie odpowiadam i tak nie usłyszy mnie w pokoju na piętrze. Od godziny leży w pościeli i ogląda erotyczne filmy. Nastraja się, jak mówi, dla swojej żoneczki.
Spoglądam w kierunku pokoi dzieci i ruszam na piętro zapłacić za ich radosne dzieciństwo. Za życie w pełnej rodzinie, za popołudnia i weekendy z kochanym tatusiem, lekcje tenisa, balet, za wakacje za granicą, za komórki, tablety, komputery…
– Rozbieraj się – nakazuje mi Krzysiek już bez tej przymilnej, oficjalnej nutki w głosie, którą sprzedaje dzieciom.
Posłusznie zdejmuję ubranie. Przyśpieszam, widząc jego narastające zniecierpliwienie. W głowie szumi mi od wina. Niewiele czuję. Nawet nie patrzę mu w oczy, gdy podchodzę do łóżka.
Próbowałam się buntować. Mówiłam „nie”, stawiałam warunki, wyzywałam od gwałcicieli, ale kiedy dostałam w twarz, przestałam.
– Jesteś moją żoną – warknął. – Powinnaś robić wszystko, bym był zadowolony – dodał. – Żeby chciało mi się wracać do was i zarabiać na wasze sielskie życie. Na twoje ciuchy, samochód. Zresztą przysięgałaś, pamiętasz?
– Przysięgałam wierność…
– Przysięgałaś spełniać małżeńskie obowiązki i być posłuszna mężowi – skwitował. – Nie rozumiesz, że niszczysz nasze małżeństwo? Jestem normalnym, zdrowym facetem i mam swoje potrzeby. Nie moja wina, że coś z tobą nie tak. Może powinnaś się leczyć? Każdy normalny człowiek pragnie seksu.
– A moje prawa? – zapytałam, podnosząc się z kolan. – Mam prawo mieć gorszy dzień i odmówić?
– Niejedna kobieta chciałaby mieć męża, który po tylu latach przy boku żony nie szuka atrakcji na mieście, tylko co noc wraca posłusznie do domu, więc nie mów mi o swoich prawach! – wrzasnął.
Makijaż, seksowna bielizna – obowiązkowe
Łudziłam się, że tamta rozmowa coś jednak zmieni między nami. Życie pokazało, że byłam bardzo naiwna. Już następnego dnia Krzysiek dobrał się do mnie. Zerwał ze mnie jedwabną koszulę nocną. Potem przewrócił mnie na brzuch, wcisnął mi twarz w poduszkę i zrobił swoje. Leżałam nieruchomo, jemu jednak nie przeszkadzała moja bierność.
Z czasem stał się wybredny. Kazał mi tańczyć w skąpej bieliźnie i robić rzeczy, o których nie chcę pamiętać.
– A może jakiś trójkącik? – zapytał kiedyś znienacka. – Dobierzemy sobie jakąś dziewczynkę. Powinnaś się cieszyć, odpoczniesz sobie – zarechotał.
Zbladłam.
– To żart! – poklepał mnie po pupie.
Żeby znieść upokorzenie, zaczęłam pić. Alkohol pomagał, przynajmniej na początku. Podchmielona nie czułam wstydu czy obrzydzenia, w ogóle niczego nie czułam. A po wszystkim niemal natychmiast zasypiałam. Czasami w trakcie.
– Ciągle chodzisz wstawiona – syknął kiedyś Krzysiek. – Chlejesz za dużo! Uważaj, bo skończysz w rynsztoku.
– Już w nim jestem – odparłam. – W ładnym i elegancko opakowanym…
Spojrzał na mnie tak, że aż ciarki przebiegły mi po plecach.
– Nie przeciągaj struny – powiedział.
– Bo co? Co jeszcze możesz mi zrobić? – roześmiałam się buńczucznie.
– Mogę się z tobą rozwieść, ty alkoholiczko, i zabrać ci dzieci.
Uśmiech zamarł mi na twarzy. Tego nie przewidziałam. Nie sądziłam, że wyszłam za kogoś tak podłego. Dotąd uważałam, że Krzysiek ma ogromne potrzeby i z wiekiem staje się coraz bardziej wyuzdany, ale teraz nie miałam już złudzeń. Chciał mnie zniszczyć. Mój mąż, chłopak, którego kiedyś kochałam do szaleństwa, stał się moim największym wrogiem.
– Czy aż tak mnie nienawidzisz? – spytałam. – Krzyś, co się z nami stało? Co się porobiło z naszym małżeństwem? Dlaczego tak mnie traktujesz?
Nie miałam z nim szans
Nie odpowiedział, bo do salonu wpadła Klaudia, nasza starsza córeczka.
– Tatuś! – krzyknęła uradowana. – Popatrz, co dla ciebie narysowałam! – Klaudia wtuliła się w Krzyśka.
– Cudownie, kochanie – pocałował ją. – Wspaniale rysujesz, może kiedyś zostaniesz wielką malarką.
– Nie! Ja chcę być architektką! – oznajmiła, śmiejąc się radośnie.
– Możesz być, kimkolwiek zechcesz!
A kto kocha cię najbardziej na świecie?
– Tatuuuśśś! – zaczęła tańczyć dookoła fotela, na którym siedział.
– To co, może pojedziemy na lody? – zapytał, podnosząc się i sadzając sobie małą na barana. – I zabierzemy ze sobą mamę, bo jakaś taka smutna jest dzisiaj.
– Tak! Księżniczka Klaudia zabiera was na lody! – zaśmiała się córeczka. – Wio, mój koniku! Wio! – krzyknęła do męża.
Krzysiek najpierw podszedł do mnie.
– Nie możesz odmówić dziecku – stwierdził i pogładził mnie po policzku. Siedziałam odrętwiała.
W starciu z mężem byłam całkowicie bez szans. Nie mogłam odejść ani znieczulać się alkoholem, bo w każdym z tych przypadków straciłabym dzieci. Nie mogłam żyć, jak chciałam. Stałam się zakładnikiem własnego życia.
Przecież przysięgałam
Nieraz próbowałam się zwierzyć mamie czy siostrze. Czekałam na odpowiednią chwilę, ale zawsze powstrzymywał mnie wstyd. Bo jak miałam nazwać to, co dzieje się w moim domu? Jak powiedzieć rodzinie, przekonanej o moim sielskim życiu, że jestem luksusową prostytutką męża? Że mnie zniszczył i upokorzył jako człowieka?
– W naszym małżeństwie nie zawsze bywa różowo – wyrwało mi się kiedyś przy przyjaciółkach.
– Jak w każdym, kochana – Iwona mocno ścisnęła moją dłoń.
– Tak, ale…
– Nikt nie powiedział nam, że będzie łatwo, a potem „żyli długo i szczęśliwie”. Ciesz się, że Krzysiek jest wciąż z tobą – westchnęła.
Właśnie rozwodziła się ze swoim drugim mężem. Pierwszy ją porzucił dla młodszej, drugi zdradzał. Nie śmiałam więc obciążać jej swoimi problemami.
– Uchodzicie za takie przykładne małżeństwo – dorzuciła Inga. – A to, że czasem się posprzeczacie…
– Tak, masz rację – zamknęłam temat.
– Nie narzekaj, dziecko – skwitowała innym razem moja mama. – Facet zawsze jest inny dla dzieci, a inaczej traktuje żonę. Tak już jest. Świata nie zmienisz, rzeki kijem nie zawrócisz.
– Mamo, nawet nie wiesz, jak czasem czuję się źle we własnym związku! – rozpłakałam się. – On ciągle żąda ode mnie seksu! Zmusza mnie, rozumiesz?
– Co w tym złego? – zapytała.
Zaniemówiłam.
– Przysięgałaś, córeczko, przed Bogiem i ludźmi. W małżeństwie nie zawsze jest lekko. Tobie się wydaje, że ja jak miałam? Mimo tego tęsknię za twoim ojcem i wiele bym dała, żeby nadal żył. Dobrze się zastanów nad swoim postępowaniem, żebyś kiedyś nie żałowała – zakończyła rozmowę i wróciła do przygotowywania obiadu.
Nie takiej odpowiedzi spodziewałam się po własnej mamie. „Nikt mnie nie obroni, żadna kobieta nie stanie po mojej stronie” – pomyślałam, wchodząc tej nocy do sypialni i zdejmując z siebie seksowną bieliznę, którą kazał mi włożyć.
Kolejnej nocy nie piłam wina, nie odurzałam się środkami nasennymi, nie sięgnęłam po melisę. Oddałam się mężowi w pełni świadoma, przytomna i zrezygnowana. Poddałam się, straciłam wszelką ochotę do walki o swoją godność.
– Taką cię lubię najbardziej – wyszeptał mi do ucha, gdy było już po wszystkim.
Odwróciłam się do niego plecami, żeby nie widział moich łez.
Czytaj także:
„Obracałem koleżankę mojej córki. Najpierw kusiła walorami, zakradała mi się do łóżka, a teraz flądra mnie szantażuje”
„Miały być figle w leśniczówce i grzybobranie. Zamiast prawdziwków, dostałam prawdziwą szkołę wiejskiego życia”
„Teść traktuje żonę jak popychadło, a jego syn zaczyna robić to samo ze mną. Już ja mężusia nauczę składać slipy w kosteczkę”