Jeśli w kobiecie wzbudzisz demona, nic nie uchroni cię przed tym, żeby cię przeklęła. Złe słowa lub spojrzenia, które za tobą rzuci, dopadną cię w najmniej spodziewanym momencie. Jeśli zatem zostały wypowiedziane w krańcowych nerwach, to umarł w butach. Jesteś załatwiony na amen.
Ale może wszystko opowiem po kolei.
Przed trzema laty zostałem weterynarzem w gminnym ośrodku hodowli zwierząt. Roboty miałem co niemiara ze stadem, które liczyło 350 sztuk bydła. A że stawiałem dom, nie gardziłem prywatnymi zleceniami i po robocie jeździłem samochodem po okolicznych wioskach, by służyć rolnikom pomocą i radą. Rok później wszyscy mnie znali, a i ja poznałem większość hodowców. Z czasem zostałem uznany za swojaka i życie zaczęło powoli biec coraz bardziej utartą koleiną.
Przepijał niemal całą wypłatę
Pewnego dnia zostałem wezwany do jednej z zagród w mojej miejscowości. Cieliła się krowa i było trochę z tym kłopotów. Na szczęście dojechałem na czas i wszystko dobrze się skończyło.
– Panie doktorze, proszę do stołu – gospodyni podjęła mnie kawą. – Mąż zaraz wróci do domu. Dziś dzień wypłaty, zapłacę za pomoc.
– Nie ma o czym mówić, pani Maciejowa. Najważniejsze, że cielaczek zdrowy.
Maciej rzeczywiście wrócił, gdy dopijałem kawę. Ale był bardzo pijany, z marnymi resztkami wypłaty w kieszeniach.
– I z czego ja teraz dom utrzymam?! – rozeźliła się gospodyni. – Za co zapłacę za szkołę? A panu doktorowi to pies zapłaci?
Chciałem powiedzieć, że nie trzeba mi żadnych pieniędzy. Czułem, że zbliża się burza z piorunami, więc wolałem się ewakuować. W drzwiach jednak stał Maciej, zwalisty chłop, a wokół niego skakała drobna i niska żona. Ale ten wielki zbój bał się jej i tylko kulił się przed kolejnymi kułakami, których mu nie żałowała. Wreszcie wściekła na pijusa kobieta dała upust swojemu żalowi.
– A żeby cię, draniu, pokarało i nie chciało odpuścić! – krzyczała. – Żebyś wreszcie popamiętał swoje pijaństwo i łzami zapłakał nad naszą krzywdą! Żeby gorzałka ci pysk wypaliła od środka, cobyś nie mógł jeść ze trzy miesiące! I żeby ci gęba spuchła, żebyś nawet nie mógł zmówić zdrowaśki!
Nagle stał się wzorowym mężem
Następnego dnia zaszedł do mnie Maciej. Skacowany był na amen, ale w ręku trzymał pieniądze, które skądś pożyczył, żeby zapłacić za wczorajszą pomoc. Wtedy wywołano mnie na chwilę na dwór. Kiedy wracałem, usłyszałem nieludzki ryk bólu. Wbiegłem do gabinetu – to Maciej wył, tarzając się po podłodze.
Jak się potem okazało, zobaczył w kącie pokoju butelkę z nalepką po spirytusie. Flaszka była w połowie pełna. Skacowany, sądził, że odłożyłem na bok napoczętą flaszkę, i chciał strzelić sobie klina za moje zdrowie. A w środku były pewne chemikalia… Na szczęście zdążył wszystko wypluć, bo gdyby połknął, to zamiast pogotowia wołałbym ludzi z miejscowego zakładu pogrzebowego. Nieborak pluł jednak krwią i wkrótce cała podłoga była od niej czerwona.
Jak się potem okazało, miał okropnie poparzoną jamę ustną. Cała twarz mu spuchła, o jedzeniu nie było mowy. Można się było tylko domyślać, ile Maciej wycierpiał i ile zdrowia kosztowała go ta lekkomyślna chęć załagodzenia kaca.
Trzeba przyznać, że Maciejowa zajęła się chłopem jak należy i nikt w szpitalu nie słyszał, żeby mężowi ciosała kołki za to, co zrobił. Wręcz przeciwnie – siedziała przy jego łóżku, głaskała go po ramieniu i łagodnym głosem zapewniała, że niedługo całe zło minie i wszystko już będzie dobrze. Po kilku miesiącach Maciej odwiedził mnie w gabinecie, żeby mi podziękować za ratunek po tym, jak nieszczęśliwie dobrał się do stojącej w kącie butelki. Był zupełnie odmieniony. Wyglądał schludnie, miał na sobie świeży garnitur i białą koszulę. Po pracy podobno regularnie wracał do domu, a całą wypłatę oddawał żonie.
Z tej sprawy dla jego rodziny wynikła jeszcze jedna korzyść. Po okolicy rozniosło się, że jak Maciejowa się zeźli i rzuci na kogoś urok, to już po nim. W efekcie sąsiedzi, z którymi sądziła się od dziesięciu lat o należną jej drogę, nieoczekiwanie zgodzili się na jej warunki. Dzieciaki z okolicznych domów, które często tarmosiły za uszy Maciejowe pociechy, dostały wyraźne przykazanie od ojców, żeby grzecznie się z nimi bawić. A jak który nie posłuchał, to od razu dostawał tęgie lanie od wystraszonych rodziców.
Jednak najważniejsze w tym wszystkim jest to, że zamiast awanturującego się obwiesia, jednego z największych ochlapusów we wsi – Maciejowa miała wreszcie w domu porządnego chłopa, którego wkrótce zaczęły jej zazdrościć inne sąsiadki.
Czytaj także:
„Marzę o wielkiej miłości, ale nie mogę trafić na swojego księcia. Faceci nie są mną zainteresowani albo mają żony i dzieci”
„Macierzyństwo było moim marzeniem, dopóki nie urodziłam syna. Miałam przy piersi mlekopija, który nie dawał mi żyć”
„Sanatoryjny wamp zagiął parol na mojego ojca. Chytra baba myślała, że się obłowi i jeszcze dostanie mieszkanie w spadku”