„Mąż roztrwania pieniądze na wirtualne lafiryndy, a mnie traktuje jak sopel lodu. Nawet mu nie wstyd, bo on >>tylko patrzy<<”

zdradzona kobieta fot. Adobe Stock, Pixel-Shot
„Do głowy uderzyło mi gorąco. Jednak miałam rację! Karol zapisał tę gówniarę pod imieniem swojego przyjaciela, na wszelki wypadek, gdybym się dobrała do jego telefonu. Potem było tylko gorzej. Pociągnęłam rozmowę, udając Karola, i szybko wydało się, jak pikantne wysyłali sobie wiadomości. Co gorsza, oglądał ją nago na internetowej kamerce”.
/ 05.10.2022 10:30
zdradzona kobieta fot. Adobe Stock, Pixel-Shot

– Karol, może poszlibyśmy dziś do kina? – spytałam męża z nadzieją w głosie, ale tylko odburknął, że nie ma ochoty. Nawet nie podniósł wzroku znad wyświetlacza telefonu. – Czekasz na jakąś wiadomość?

Wzruszył ramionami i zacisnął usta. Denerwował się, a nawet więcej, był zły. Nim zdążyłam coś dodać, wyszedł z pokoju. Pięknie. Co tym razem zrobiłam nie tak? Ostatnio byle detal wyprowadzał Karola z równowagi. Nie miał oporów, żeby na mnie krzyknąć lub nieprzyjemnie skomentować mój wygląd lub zachowanie. Co się z nim stało?

Jeszcze kilka miesięcy temu nasze małżeństwo wyglądało normalnie. Rozmawialiśmy o wszystkim, na seks też nie mogłam narzekać, a mąż czasami organizował dla nas wspólne wyjście. Wszystko zaczęło się psuć, kiedy z powodu pandemii w firmie Karola zadecydowano o pracy zdalnej. Mąż codziennie spędzał długie godziny przed komputerem.

Uśpiłam swoją czujność

Byłam naiwna, nawet mu współczułam, wierząc, że terminy ich gonią, a szef naciska na wyceny kolejnych nieruchomości. Czerwona lampka zapaliła mi się dopiero wtedy, gdy mój mąż praktycznie przestał rozstawać się z telefonem, a wieczory, zamiast ze mną, spędzał przed laptopem. Przychodził do sypialni niekiedy o czwartej na ranem! Gdy się budziłam i próbowałam zainicjować jakąś bliskość, choćby przytulić się do jego pleców, reagował irytacją.

– Weź, daj spokój, grzejesz jak piec!

Miałam już tego dość. Poczłapałam za Karolem na górę. Niech mi powie prosto w oczy, co się dzieje, choćby to miało być coś okropnego. Przeczuwałam, że chodzi o inną kobietę, ale do końca karmiłam się złudzeniami.

– Pokaż mi telefon – zażądałam, stając w drzwiach sypialni.

Karol leżał na łóżku i pisał esemesa.

– Zwariowałaś? – obruszył się, niby urażony, ale wyczułam w jego głosie popłoch.

Czyli mamy jasność: zdradza mnie. Teraz chciałam tylko wiedzieć, z kim i jak długo to trwa.

– Wiem o wszystkim – zablefowałam.

– Niby o czym? – udawał niewiniątko.

– O niej. Po prostu wiem.

– Coś ci się pomyliło. Kontaktuję się z deweloperem. To służbowy telefon. Czy ty myślisz, że pisałabym wiadomości do kochanki tuż pod twoim nosem?

Karol zgrabnie odbił piłeczkę, ale tym razem nie zamierzałam odpuścić. Postanowiłam zagrać w jego grę i wykonałam taktyczny odwrót. Uśpiłam jego czujność, szykując mu ulubione roladki na kolację. Miałam tylko jeden cel: przejrzeć jego telefon, gdy zaśnie. Przez lata taka myśl nawet nie przyszła mi do głowy, bo darzyliśmy się zaufaniem, ale teraz nie miałam wyjścia. Czekałam do drugiej w nocy, zanim Karol położył się do łóżka, a potem kolejne pół godziny, aż twardo zasnął.

Spod poduszki wyciągnęłam dwie komórki męża. Prywatną i służbową. Byłam gotowa odkryć prawdę choćby najgorszą. Moja siostra od dawna mi powtarzała, żebym sprawdziła telefon Karola, ale ja odwlekałam to w czasie. Zbyt się bałam tego, co mogę tam znaleźć.

Czegoś, co podważy albo nawet przekreśli osiem lat naszego małżeństwa. Wyszłam do łazienki z telefonami schowanymi w kieszeni szlafroka. Drżącą ręką wpisałam kod do prywatnej komórki – datę urodzenia naszej córki. Na szczęście Karol go nie zmienił. Przeszukałam esemesy, sprawdziłam połączenia, ale niczego podejrzanego nie znalazłam.

W służbowej komórce to samo. Kompletnie nic!

Pewnie skasował to, co niewygodne, pomyślałam zrezygnowana. Miałam już odłożyć komórki pod mężowską poduszkę, kiedy zwróciłam uwagę na żółtą ikonę na wyświetlaczu. Snapchat. Wiedziałam, co to jest, bo córka używała tego komunikatora. Kiedy nadawca pisał do kogoś wiadomość, ta znikała zaraz po odczytaniu. Po konwersacji nie było śladu. Czy to nie idealny sposób, żeby kontaktować się z kochanką?

Kliknęłam w ikonkę. Karol nawet się nie wylogował, ale znowu niczego niewłaściwego nie znalazłam. W zakładce odbiorów było jedno wielkie nic. Sami koledzy Karola. Przewijałam listę znajomych, gdy włączyła się wibracja. Nowa wiadomość. Od Łukasza, czyli od przyjaciela Karola. Może mąż mu się zwierzał? Skrupułów wyzbyłam już dawno, więc bez wahania odczytałam to, co napisał Łukasz.

„Śpisz już”?

„Nie”, odpisałam.

„Też nie mogę zasnąć, myślę o tobie”.

„Ja o tobie też”, wyklikałam.

W odpowiedzi dostałam zdjęcie młodej kobiety, bardzo ładnej, w kusej bieliźnie.

„Podobam ci się”?

Do głowy uderzyło mi gorąco. Jednak miałam rację! Karol zapisał tę gówniarę pod imieniem swojego przyjaciela, na wszelki wypadek, gdybym się dobrała do jego telefonu. Potem było tylko gorzej. Pociągnęłam rozmowę, udając Karola, i szybko wydało się, jak pikantne wysyłali sobie wiadomości. Co gorsza, oglądał ją nago na internetowej kamerce.

Z rozmowy z nią wywnioskowałam, że mój Karol, do tej pory przykładny mąż, wchodził na portal erotyczny z kamerkami. Tam oglądał roznegliżowane kobiety i jeszcze płacił za to niemałe pieniądze! Ta dziewucha nawet śmiała zapytać, kiedy spełni obietnicę i zafunduje jej drugi semestr studiów. Już wiedziałam, gdzie są podziewały jego premie. Przepuszczał je na jakieś lafiryndy z internetu!

Czyżby? Dla mnie to była zdrada

Wystukałam kolejną wiadomość:

„Kiedy się spotkamy”?

Dziewczę zaczęło coś kręcić o sesji i obowiązkach przy chorej matce. Na kilometr wyczułam kłamstwo. Traktowała mojego męża jak bankomat. Najgorszym ciosem, prosto w serce, była ostatnia wiadomość:

„Pisałeś, że zakochałeś się we mnie, że mnie pragniesz. Udowodnij. Jak tylko skończę sesję, w końcu się spotkamy”.

Tego było dla mnie za dużo.

– Ty gnoju! – wpadłam do sypialni jak burza.  – Wstawaj!

– Co ty wyprawisz? – Karol spojrzał na mnie mało przytomnie. Był środek nocy.

– Ja?! Raczej ty! – rzuciłam w niego telefonem. – Wydajesz nasze pieniądze na  internetowe dziw**!
Momentalnie oprzytomniał.

– Jeśli już, to moje pieniądze – odparł spokojnie.

Nie mogłam uwierzyć, że tylko tyle ma mi do powiedzenia. W ogóle nie czuł się winny. Uważał, że robię wielkie halo o nic, bo on sobie tylko oglądał na ekranie piękną, młodą dziewczynę i dawał jej za to pieniądze.

– Przecież cię nie zdradziłem – warknął, wychodząc z łóżka.

Oszczędzał na wszystkim, żeby opłacać tamtej studia i kupować jej prezenty. Wolał oglądać ją na ekranie komputera czy telefonu, niż kochać się ze mną w realu. Mówił jej, że się zakochał, pożądał ją. A mnie odpychał. Mało?! Najgorsze, że gdy opowiedziałam o wszystkim mamie i siostrze, nie stanęły po mojej stronie. Owszem, były wściekłe na Karola, ale w jego zachowaniu nie dopatrzyły się zdrady.

– Daj spokój, Marzena, nie wyolbrzymiaj. Świntuszył, ale nie poszedł z nią do łóżka – podsumowała Anita.

– Ale gdyby tylko kiwnęła palcem, to poleciałby jak na skrzydłach. Zwodziła go, bo chodziło jej tylko o pieniądze.

– Jak mężczyzna się starzeje, to różne bzdury przychodzą mu do głowy. Chyba przez taką głupotę nie przekreślisz waszego małżeństwa? – zdenerwowała się matka.

Po części miały rację. Niełatwo wyrzucić do kosza tylu wspólnych lat. Mamy piękny dom, wygodne życie. Czy emocjonalnie stać by mnie było na rozwód? Znalazłabym siły na podział majątku, wykłócanie się o każdą łyżkę? Pewnie nie. Z drugiej strony, nie wyobrażałam sobie dalszego życia pod jednym dachem z oszustem i kłamcą.

Twierdzi, że to jego nowy sposób na relaks

Co gorsza, jego „nieszkodliwe” hobby odbijało się na mnie. Odsuwał się. Nie miał dla mnie czasu. Nie okazywał mi czułości, zainteresowania. Już mniejsza o seks, bo nawet nie rozmawialiśmy. Byliśmy jak współlokatorzy śpiący w jednym łóżku. Na dokładkę zrobił się wredny.

Długo myślałam, co powinnam zrobić. W końcu z rozsądku postanowiłam dać szansę naszemu małżeństwu. Karol zapewniał mnie, że tamto nic dla niego nie znaczyło, że to taka odskocznia, ale… ja wiem swoje. Na początku też myślałam: ot, jednorazowy wybryk. Niestety szybko zorientowałam się, że jest inaczej. Po dwóch miesiącach mój mąż znowu zaczął przesiadywać w internecie. Niby gra, tak twierdzi. Niby znalazł nowy sposób na relaks.

Nie wierzę mu. Dobrze wiem, co tam robi. Jest uzależniony od oglądania tych dziewczyn. I nie mam pojęcia, co powinnam zrobić. Prośba ani krzyk nie pomogą. Rozwód to ostateczna opcja. A na terapię Karol nie chce iść. Woli wydawać pieniądze na wirtualne panienki.

Nie jestem ślepa i doskonale widzę, jak z naszego konta znikają drobne kwoty. Jestem jednocześnie wściekła i bezsilna. Chyba nie mam pomysłu, jak uratować nasze małżeństwo.

Czytaj także:
„Przyjaciółka to superbohaterka. Znosiła ataki męża tyrana, przeżyła śmierć mamy, chorobę syna i dalej ma silę, by walczyć”
„Rywalizacja napędzała mnie do życia. Konkurowałem z żoną, pracownikami i z nieznajomymi na ulicy. W końcu dostałem nauczkę”
„Po wypadku ojca, nie łudziłem się, że dojdzie do siebie. Nie jestem wyrodnym synem, to on zmienił moje serce w lód”

Redakcja poleca

REKLAMA