Gdy się poznaliśmy, Krzysiek nie zachowywał się w ten sposób. Dawał mi prezenty, zapraszał do restauracji i na weekendy na wycieczki w moje ukochane góry. Cieszył się, ilekroć kupiłam sobie nowy ciuszek.
Przed ślubem Krzysiek miał normalne podejście do pieniędzy
Wydawał się normalnym facetem, takim, który potrafi zarabiać pieniądze, ale nie ma nic przeciwko temu, gdy wydaje się je także na przyjemności. Wszystko zmieniło się po ślubie i narodzinach naszego synka. Mąż coraz bardziej podejrzliwie patrzył na wszystkie moje zakupy.
Tłumaczył, że musimy oszczędzać, bo czasy są bardzo niepewne, a w jego firmie zaczęły się zwolnienia. Jestem rozsądna, więc także uważałam, że nie możemy szastać pieniędzmi, lecz jego obsesja wciąż przybierała na sile.
Założył zeszyt, do którego kazał mi wpisywać wszystkie wydatki. I to nawet te najdrobniejsze, jak na przykład bułka za pięćdziesiąt groszy!
Gdy o czymś zapomnę albo zgubię paragon ze sklepu, potwornie się denerwuje. Twierdzi, że jestem nieodpowiedzialna, że nie potrafię panować nad budżetem.
Mąż rozlicza mnie z każdej złotówki
Do tego non stop zarzuca mi, że robię bezsensowne zakupy i wydaję za dużo pieniędzy. Siada nad tym zeszytem i komentuje.
Ot, choćby ostatnio… Kupiłam synkowi skórzane buty. Gdy mąż zobaczył, ile za nie zapłaciłam, dostał szału. Krzyczał, że mogłam kupić tańsze w supermarkecie, że mały i tak szybko z nich wyrośnie.
Podobnie reaguje, kiedy kupię sobie bluzkę, nawet w ciucholandzie.
Słyszę, że jestem rozrzutna, a szafa pęka w szwach. O rozrywkach też już dawno zapomniałam, bo kino czy restauracja to dla niego zbędny luksus.
Rozumiałabym, gdybyśmy mieli jakieś kłopoty finansowe, ale oboje nieźle zarabiamy, nie mamy długów. O co więc mu chodzi? I co mam zrobić, by przestał się mnie czepiać o każdą kupioną rzecz?
Jesteśmy z Krzyśkiem małżeństwem od ponad dziesięciu lat. W zasadzie nieźle się dogadujemy. Tylko o jedno wiecznie wybuchają kłótnie - o pieniądze. Mąż z roku na rok robi się coraz bardziej skąpy.
Więcej prawdziwych historii:
„Na miesiąc przed ślubem musiałam wszystko odwoływać. Wszystko przez to, że… pojechaliśmy w podróż przedślubną”
„Zamiast chodzić do sklepu chodzę na… śmietnik. Nawet nie wiecie, ile jedzenia można tam znaleźć. I ile zaoszczędzić”
„Przez pandemię zostałam bez pracy z dwójką dzieci. Szef mówi, że mu przykro, ale za jego ubolewania nie kupię chleba”