„Marzyłam o działeczce z domkiem, ale mąż przepuścił całe nasze oszczędności. Kiedy dowiedziałam się na co, byłam zrozpaczona”

kobieta smutna.png fot. missty
„Mąż całkowicie zawiódł moje zaufanie. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek zdołam mu wybaczyć. Byłam rozczarowana, nie tylko tym, że teraz nie mogłam spełnić mojego marzenia o wakacyjnym domku, ani nawet tym, że straciliśmy oszczędności całego życia”.
/ 15.07.2023 21:30
kobieta smutna.png fot. missty

Tu nie chodziło o pieniądze. Przede wszystkim bolało mnie, że człowiek, z którym przez tyle lat dzieliłam życie, okazał się tak nieodpowiedzialny.

Działka z domkiem to moje marzenie

Anka, nie uwierzysz! Ale mam dla ciebie wieści! – Marzena wpadła podekscytowana do biura w poniedziałkowy poranek. – Nasz sąsiad sprzedaje działkę!

– Masz na myśli tę działkę z drewnianym domkiem tuż przy samym jeziorze?

– Tak, dokładnie tę! Pamiętam, jak bardzo ci się podobała. To jeszcze nieoficjalne, powiedział mi wczoraj. Pomyślałam, że może będziesz zainteresowana więc zapytałam, czy mógłby się wstrzymać i nie ogłaszać dopóki cię nie zapytam. Zgodził się poczekać kilka dni. Co ty na to?

Zawsze chciałam mieć działkę pod miastem

Oczami wyobraźni zobaczyłam jak wylegujemy się na leżakach w ogrodzie. Jak jadamy kolacje na tarasie z widokiem na jezioro i bawimy się z naszymi wnukami, których wprawdzie jeszcze nie mieliśmy, ale liczyłam, że niedługo się pojawią.

Marzyłam o tym od dawna, ale jakoś nigdy nie było okazji. A teraz? Co stoi na przeszkodzie? Dzieci już się usamodzielniły, a my ze Zbyszkiem byliśmy jeszcze całkiem młodzi, mieliśmy sporo wolnego czasu i dużo energii.

Pieniądze też nie były problemem. Rodzice nauczyli mnie oszczędności, odkąd zaczęłam zarabiać regularnie odkładałam niewielkie sumy. Przez lata trochę się tego uzbierało, poza tym oboje pracowaliśmy, mogliśmy więc spokojnie sobie na to pozwolić.

Moje marzenia legły w gruzach

Początkowo pomyślałam, że coś mi się pomyliło. Zalogowałam się ponownie na stronę banku, ale na koncie oszczędnościowym nadal widniały same zera.

Ktoś włamał się na nasze konto i nas okradł – przeraziłam się nie na żarty. Przecież słyszy się takie historie, ale w najgorszych snach nie spodziewałam się, że to przytrafi się właśnie nam. Roztrzęsiona wybrałam numer infolinii, żeby zgłosić całą sprawę.

Konsultantka była bardzo miła i opanowana, choć mówiłam bardzo chaotycznie. Jej spokojny głos sprawił, że po chwili udało mi się zaczerpnąć oddech i podać wszystkie szczegóły. Na moment zapadła cisza, słychać było tylko miarowe stukanie w klawiaturę.

– Wygląda na to, że po naszej stronie wszystko jest w porządku, nie doszło do żadnego naruszenia. Pieniądze zostały wypłacone 24 maja przez współużytkownika konta.

Po prostu zatkało mnie

Czy to możliwe, żeby Zbyszek wypłacił wszystkie nasze oszczędności bez mojej wiedzy?

Wszystko na to wskazywało. Byłam w takim szoku, że nawet nie podziękowałam za pomoc, ani nie pożegnałam się, tylko rzuciłam telefon na biurko.

Potem siedziałam bez ruchu, próbując poukładać sobie to wszystko w głowie. Może to jednak jakaś pomyłka? Kiedy tylko Zbyszek wrócił z pracy, od razu go zaatakowałam.

Wypłaciłeś wszystkie nasze pieniądze z konta oszczędnościowego? – patrzyłam mu w oczy czekając, aż jakoś to wyjaśni.

Zmieszał się, a potem z głośnym westchnieniem opadł na kanapę.

Ania, bardzo cię przepraszam – powiedział po chwili. – Zrobiłem straszną głupotę. Pojawiła się świetna okazja współpracy dla mojej firmy, tak mi się przynajmniej wydawało. Wyglądało na to, że można sporo zyskać, ale trzeba było najpierw zainwestować.

– I postanowiłeś to zrobić, nie pytając mnie o zdanie?

– Przepraszam, ja naprawdę zachowałem się jak idiota…

– Niestety nie mogę zaprzeczyć! – w tym momencie czułam tylko wściekłość. – I jak skończyła się ta twoja wspaniała inwestycja? – zapytałam ironicznie, bo po jego minie domyślałam się, że już nie zobaczymy naszych pieniędzy.

– Niestety, to była ogromna pomyłka. Jeszcze raz strasznie cię przepraszam.

Nie chcę twoich przeprosin! – wykrzyczałam i wybiegłam z pokoju. W tamtej chwili nie chciałam nawet na niego patrzeć.
Mąż całkowicie zawiódł moje zaufanie.

Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek zdołam mu wybaczyć

Jak on mógł? Byłam rozczarowana, nie tylko tym, że teraz nie mogłam spełnić mojego marzenia o działce z domkiem, ani nawet o tym, że straciliśmy oszczędności całego życia.

Tu nie chodziło tylko o pieniądze. Przede wszystkim bolało mnie, że człowiek, z którym przez tyle lat dzieliłam życie, okazał się tak nieodpowiedzialny. Nie miał prawa się tak zachować. Przecież to nawet nie były jego pieniądze, tylko nasze wspólne.

Przez kilka kolejnych dni nie odzywaliśmy się do siebie. Zbyszek kilka razy próbował zagadać, patrząc na mnie w dziwny sposób.

Chwilami odnosiłam wrażenie, jakby wahał się, czy jeszcze coś mi powiedzieć. Ale szczerze mówiąc wciąż byłam tak zła, ze nie miałam ochoty z nim rozmawiać i od razu ucinałam wszystkie jego próby tłumaczenia się.

– Chyba powinniśmy porozmawiać… – zaczął niepewnie kolejny raz – jest coś…

– Przepraszam, spieszę się – ominęłam go i wyszłam z mieszkania.

Tego dnia umówiłam się z moją mamą, że ją odwiedzę przed pracą, a nie chciałam więc jeszcze bardziej psuć sobie humoru, bo i tak od tamtego dnia chodziłam jak struta.

Byłam zmuszona powiedzieć Marzenie, że rezygnujemy z zakupu działki. Chyba zobaczyła, że coś jest nie w porządku, ale była na tyle taktowna, że nie dopytywała.

– Szkoda – powiedziała tylko. – Fajnie byłoby gdybyś została moją sąsiadką, ale jeśli taka jest wasza decyzja, to na pewno macie swoje powody.

Mama od razu zauważyła, że coś jest nie tak

To, co mi powiedziała, okazało się znacznie gorsze, niż przepuszczenie pieniędzy na nieudany biznes.

Siedziałam w jej małym mieszkanku, popijając herbatę i próbując rozmawiać na neutralne tematy, ale ona zawsze potrafiła mnie przejrzeć.

– Widzę, że ze jesteś jakaś przybita, coś się stało? Coś w pracy?

W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Zaczęłam wyrzucać z siebie wszystkie żale, jakie miałam do Zbyszka. Mama patrzyła na mnie ze smutkiem w oczach, a ja nie mogłam przestać opowiadać, jak bardzo mnie rozczarował.

– Aniu, muszę ci coś powiedzieć. To dla mnie bardzo trudne, ale i tak w końcu się dowiesz, nie ma sensu dłużej tego ukrywać.

Spojrzałam na nią przerażona. Miała poważną minę i od razu zaczęłam się zastanawiać, co jeszcze przeskrobał mój mąż.

– Mam raka – wyznała po długiej chwili ciszy. – Na dodatek to skomplikowany przypadek. Nieoperacyjny. Dają mi kilka miesięcy, może pół roku.

W jednym momencie zapomniałam o wszystkim innym. Stracone oszczędności, nielojalność męża – to wszystko stało się nagle nieistotne.

– Jest pewna szansa – kontynuowała mama. – To terapia, zagra…

– Spróbujemy wszystkiego! Nie możesz poddać się bez walki.

– I nie zamierzam. Miesiąc temu, kiedy się o tym wszystkim dowiedziałam, sama byłam tym bardzo przybita. Pamiętasz, kiedy Zbyszek przyjechał naprawić mi kran?

Skinęłam głową.

– Powiedział, że od pewnego czasu źle wyglądam, zmieniłam się. Zaczął wypytywać, a ja potrzebowałam komuś się zwierzyć. Prosiłam, żeby na razie nic ci nie mówił. Musiałam sama to sobie poukładać. I nie chciałam, żebyś się o mnie martwiła, masz tyle stresów w pracy. Powiedziałam mu, że jest dla mnie pewna szansa, ale koszty są ogromne. Następnego dnia zjawił się z pieniędzmi. Nie miałam pojęcia, że to wasze wszystkie oszczędności. Gdybym wiedziała, nie pozwoliłabym mu na to.

– Mamo – powiedziałam zszokowana tym, co właśnie usłyszałam. – Twoje zdrowie jest warte każdych pieniędzy.

Nie mogłam sobie wybaczyć, że okazałam się tak ślepa

Zawsze myślałam, że jestem znacznie bardziej empatyczna i wyczulona na potrzeby innych niż mój praktyczny mąż. Okazało się, że to on pierwszy zauważył, że z mamą dzieje się coś złego i bez wahania postanowił jej pomóc. Miałam do siebie pretensje, że przez nie zwróciłam uwagi na jej podkrążone oczy i nagłą utratę wagi.

Od pewnego czasu przestała też chodzić na spotkania klubu seniora i coraz częściej skarżyła się na bóle głowy. To były ewidentne powody do niepokoju, a ja je zignorowałam.

Rozmyślałam o tym wszystkim wracając do domu, a łzy same napływały mi do oczu. Zadzwoniłam do pracy, żeby powiedzieć, że dziś nie przyjdę. Miałam tylko nadzieję, że Zbyszek będzie jeszcze w domu i zdążymy porozmawiać. Szkoda, że nie powiedział od razu prawdy, ale wiem, że miał dobre intencje.

Choć przez moment uwierzyłam, że mnie zawiódł, teraz z całą mocą poczułam, że jest wręcz przeciwnie i dobrze jest mieć obok kogoś takiego jak mój mąż. Szczególnie, że w najbliższym czasie czekają mnie trudne chwile.

Czytaj także:
„Okłamałam mamę, że jest zdrowa jak ryba, bo nie mogłam pogodzić się z tym, że ją stracę. Żałuję, że byłam taką egoistką”
„Mąż nie wiedział, że kradnę jego oszczędności życia, żeby kupować ciuchy. Sekret wyszedł na jaw razem z moją zdradą”
„W tajemnicy przed narzeczonym przepuściłam nasze oszczędności. Chciałam je odpracować i wpakowałam się w niezłe bagno”

Redakcja poleca

REKLAMA