Pieniądze nie są najważniejsze, chociaż przez długi czas tak właśnie uważałam. Nie protestowałam, kiedy mąż zdecydował się na wyjazd za granicę, bo nasze finanse były w opłakanym stanie. Co prawda sytuacja pod tym względem zmieniła się plus, ale jakim kosztem? Boję się, że między nami nie będzie już tak, jak wcześniej.
Zostaliśmy bez pieniędzy
Pandemia wywróciła nasze życie do góry nogami. Całe oszczędności przeznaczyliśmy na ratowanie firmy, niestety bez spodziewanego rezultatu. W końcu zostaliśmy zmuszeni do zamknięcia biznesu, ponieważ koszty jego utrzymania były zbyt wysokie i doprowadziły nasz budżet do ruiny. Bałam się o to, co będzie jutro – z czego zapłacimy rachunki, pospłacamy kredyty i zapewnimy dzieciom odpowiedni byt. Sytuacja była naprawdę dramatyczna i spędzała mi sen z powiek.
– Nie widzę innego wyjścia – oznajmił Darek po tym, jak poinformował mnie o swojej decyzji.
Postanowił wyjechać za granicę. Z jednej strony nie byłam zbytnio zachwycona tym pomysłem, a z drugiej rozum podpowiadał, że w zaistniałych okolicznościach to jedyne sensowne rozwiązanie. Zarobki za granicą są znacznie wyższe, niż w Polsce, a my rozpaczliwie potrzebowaliśmy pieniędzy.
– Rozumiem – przytaknęłam. – Ja poszukam czegoś tutaj i jakoś damy radę…
– Nie martw się – mąż dostrzegł mój smutek – wszystko się poukłada. Poza tym to tylko przejściowe.
– Mam taką nadzieję – westchnęłam cicho.
Trudno mi było wyobrazić sobie rozłąkę. Do tej pory wszystko robiliśmy wspólnie, a tymczasem czekała nas zmiana o sto osiemdziesiąt stopni.
W Darku zakochałam się od razu
Darka poznałam jeszcze w szkole średniej. Z miejsca się w nim zakochałam, a moje uczucie zostało odwzajemnione. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości co do tego, że chcemy iść przez życie razem. Pobraliśmy się niedługo po maturze. Moja mama twierdziła, że to za szybko, ale przypomniałam jej, iż ona również wyszła za mąż bardzo młodo.
Marzyliśmy o dzieciach, ale najpierw zamierzaliśmy się trochę dorobić. Darek miał smykałkę do interesów, więc dość szybko udało się rozkręcić dochodowy biznes. Wspierałam go w tym najlepiej, jak umiałam. Ukończyłam kursy księgowe i pilnowałam finansowych spraw.
Uzupełnialiśmy się idealnie. Gdy zaszłam w ciążę, nie musieliśmy się martwić o pieniądze. Było to ważne, bo spodziewaliśmy się bliźniaków. Po narodzinach chłopców nie było lekko, ale otrzymaliśmy ogromne wsparcie od naszych rodziców. Biznes kwitł, dzieciaki rosły jak na drożdżach, a nasza miłość z każdym dniem stawała się coraz silniejsza i dojrzalsza. Niestety, to, co piękne, nie może trwać wiecznie. Pandemia przyniosła krach, co przełożyło się też na nasz związek. Często się kłóciliśmy, nie potrafiąc dojść do porozumienia. Byłam święcie przekonana, że wystarczy jedynie to, aby jakoś się odkuć.
Rozstanie było dla nas ciężkie
Pierwsze tygodnie po wyjeździe Darka były najgorsze. Nie umiałam odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wyzwaniom, jakie przynosiła codzienność, musiałam stawiać czoła samodzielnie. Co z tego, że rozmawialiśmy codziennie, skoro jego nie było obok?
– Bardzo za tobą tęsknię – szlochałam do słuchawki.
– Kochanie, przecież wiesz, że tak nie będzie cały czas – słyszałam, że jest zmęczony.
– Jest mi tak ciężko – narzekałam.
– Nie martw się, niedługo przylecę do Polski na parę dni.
Do przyjazdu Darka zdążyliśmy się parę razy posprzeczać. Nie mogłam narzekać na wysokość przelewów, ale byłam zła, że on robi karierę, a ja mam domowe sprawy wyłącznie na swojej głowie. Byłam wykończona. Nie przypuszczałam, że w pojedynkę będzie tak ciężko – pomimo że rodzice stawali na wysokości zadania.
Darek początkowo starał się mnie uspokoić, ale wreszcie i on przestał panować nad emocjami. Obawiałam się, że kiedy się zobaczymy po raz pierwszy od wielu tygodni, nie będziemy mieć o czym rozmawiać. Na szczęście moje czarne scenariusze się nie ziściły. Pojechałam po niego na lotnisko z tatą, chłopcy zostali z babcią. Padliśmy sobie w ramiona, a łzy same płynęły po policzkach. Wtedy w lot pojęłam, że mąż był moim światem – nie chciałam, aby wyjeżdżał. Nabrałam przekonania, że i bez pracy za granicą wyjdziemy na prostą.
Kłamstwo ma krótkie nogi
– Mój Boże, jak on schudł – zamartwiała się moja mama.
Skorzystaliśmy z zaproszenia rodziców na obiad. Pomagałam mamie w kuchni i wtedy podzieliła się tą refleksją.
– Mnie też to niepokoi – odparłam.
Darek tłumaczył, że po prostu wziął się za siebie i zaczął chodzić na siłownię – stąd zmiana w wyglądzie.
– To znakomita odskocznia od korpo – zapewniał.
Domyślałam się, że praca na kierowniczym stanowisku jest wyczerpująca i potrafi nieźle dać w kość.
– Martwię się o ciebie.
– Zupełnie niepotrzebnie – głaskał mnie po policzku.
Nie zabawił w Polsce długo, a zobaczyć się mieliśmy dopiero za trzy miesiące. Tłumaczył, że ma bardzo wymagającą pracę i spędza w biurze mnóstwo czasu. Nie miałam powodu, żeby mu nie wierzyć – zwłaszcza że zarabiał bardzo dobrze. Nie żałował pieniędzy na mnie i na dzieci. Nie mogliśmy narzekać, ale i tak wolałam, aby ta rozłąka się skończyła.
– Może Darek mógłby zagadać, z kim trzeba, i załatwić Markowi pracę w tym magazynie? – prośba Anki kompletnie mnie zaskoczyła.
Ania i Marek byli naszymi przyjaciółmi. Znaliśmy się od dawna.
– W jakim magazynie? – dopytywałam zdziwiona.
– No wiesz, w tym, w którym Darek pracuje – powiedziała Anka.
– Darek? W magazynie? – nie dowierzałam własnym uszom.
Wtedy przyjaciółka wyznała, co wiedziała. Darek kiedyś wspomniał Markowi, że jeździ wózkiem widłowym w dużym magazynie. Prosił, żeby za żadne skarby o niczym mi nie wspominać. Poczułam się tak, jakbym dostała czymś ciężkim w głowę. Jak to możliwe, że Darek mnie oszukał? Dlaczego to zrobił? Gdyby Anka się nie wygadała, prawdopodobnie dalej funkcjonowałabym w nieświadomości.
Oczywiście jeszcze tego samego dnia nie omieszkałam wypomnieć tego mężowi. Strasznie na niego nakrzyczałam. Wyrzuciłam z siebie wszystko, co leżało mi na wątrobie, aczkolwiek najbardziej rozzłościły mnie jego kłamstwa.
– Może ukrywasz jakieś inne rzeczy? – dyszałam ciężko do słuchawki.
W ogóle nie dałam mu dojść do słowa. Gdy próbował się bronić przed moimi atakami, rozłączyłam się z mocnym postanowieniem, że nie będę odbierać od niego telefonów.
Darek żył pod dużą presją
Był wieczór, właśnie położyłam chłopców spać i miałam w planach relaks z książką. Nagle usłyszałam zgrzyt klucza w zamku. Pobiegłam do przedpokoju sprawdzić, co się dzieje. W progu stał Darek.
– Co ty tu robisz? – wybełkotałam zdumiona.
– Nie mogłem tego tak zostawić, musimy porozmawiać.
Było mu głupio przyznać się do tego, że zasuwa widlakiem po magazynie. Nie chciał stracić w moich oczach. Słuchałam tego i patrzyłam na niego jak na przybysza z obcej planety.
– Co ty w ogóle za bzdury wygadujesz? – w pewnym momencie przerwałam mu. – Czy my się znamy od wczoraj?
Nigdy wcześniej tak szczerze nie rozmawialiśmy. Uzgodniliśmy, że wróci za granicę na miesiąc, po czym zjedzie już na stałe do Polski. No i koniec z kłamstwami. Przez myśl by mi nie przeszło, że Darek odczuwa tak dużą presję… Stan domowych finansów poprawił się na plus, dysponowaliśmy nawet skromnymi oszczędnościami. To pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość.
– Nie chcę cię stracić – było to zgodne z prawdą.
Pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze. Bałam się, że jeśli zagraniczny pobyt Darka będzie się przedłużał, oddalimy się od siebie. Przyznał mi rację. Odzyskałam wiarę w to, że staniemy na nogi. Darek przebąkiwał o reaktywowaniu firmy, co uznałam za doskonały pomysł. Najistotniejsze i tak jest to, że się kochamy.
Czytaj także:
„Dla dzieci byłam problemem, dopóki nie wygrałam w totka. Wtedy przyczepili się do mnie jak rzep do psiego ogona”
„Mąż wymyślił sobie bogate życie jak w bajce. Miałam go utrzymywać za pieniądze zarobione z tańca na rurze”
„Mąż znikał na całe dnie i chował przede mną komórkę. Byłam pewna, że ma romans, ale musiałam zdobyć dowody