„Mąż po prostu stanął w drzwiach z dzieckiem, które urodziła mu kochanka. W taki sposób poinformował mnie o zdradzie”

Mąż po prostu przyniósł do domu dziecko, które urodziła mu kochanka fot. Adobe Stock, Africa Studio
„Wiedziałam, czego ode mnie oczekują. Żebym wybaczyła Jankowi, przygarnęła dziecko i wróciła, udając, że nic się nie stało. Ale jak mogłabym żyć pod jednym dachem z mężem, który mnie oszukał, i w dodatku codziennie patrzeć na owoc jego zdrady?!”.
/ 27.05.2022 11:30
Mąż po prostu przyniósł do domu dziecko, które urodziła mu kochanka fot. Adobe Stock, Africa Studio

Janek spóźniał się już prawie godzinę. Kartofle wystygły, mięso też. Trzeba będzie podgrzewać obiad. Dzwoniłam do niego już z milion razy, lecz wciąż włączała się automatyczna sekretarka. Słyszałam tylko: „Nie mogę teraz odebrać. Zostaw wiadomość” i zaczynałam się już poważnie niepokoić.

Mój mąż pojawił się w domu dopiero po 20. Na rękach trzymał... śpiące dziecko. Malutkie, najwyżej roczne.

– Co to jest? – zapytałam, a serce ścisnęło mi się w jakimś strasznym przeczuciu.

– To moja córka, Agnieszka.

Z Jankiem poznaliśmy się zaraz po mojej maturze

Był sporo ode mnie starszy, ujął mnie swoją dojrzałością i zaradnością. Choć nasz związek trwa już prawie 10 lat, ślub wzięliśmy niedawno. Dzieci na razie nie planowaliśmy, bo ja nie byłam na to gotowa. Do głowy by mi nie przyszło, że mąż mnie zdradza! Przecież kochaliśmy się, a ja myślałam, że go dobrze znam. Byłam pewna, że nie biega za innymi kobietami.

Z nas dwojga to raczej ja mam większy temperament. On jest spokojny, powolny, nieśmiały…Taki misio bardziej do przytulania niż do szaleństw w łóżku. Teraz gapiłam się na niego tępym wzrokiem, jakby wciąż do mnie nie docierało, co przed chwilą powiedział.... Niezdarnie położył dziecko na kanapie, po czym zaczął grzebać w wielkiej turystycznej torbie, którą przyniósł ze sobą. Wyjął z niej paczkę pieluch, jakieś zasypki, mleko w proszku…

– Czy możesz mi wyjaśnić, co to wszystko ma znaczyć? – wycedziłam przez zęby, starając się zachować spokój.

Nie wiem, po co go o to spytałam, bo gdy tylko zaczął się tłumaczyć i mówić coś o „jednorazowym wyskoku”, wrzasnęłam, że nie będę tego słuchać, po czym wybiegłam z domu. Pognałam prosto na postój taksówek. Ręce tak mi się trzęsły, że sama nawet nie włożyłabym kluczyków do stacyjki w moim audi.

– Matko Boska, co się stało?! – jęknęła mama, gdy stanęłam przed nią zapłakana.

Byłam w tak wielkim szoku, że w ogóle nie mogła się ze mną dogadać. Ojciec dał mi kieliszek koniaku, potem drugi, trzeci. Zaszumiało mi w głowie, wszystko zaczęło się kołysać – i odleciałam. Wtedy uznali, że sprawa jest poważna. Mama i babcia wydelegowały ojca, żeby pojechał do Janka i wybadał, o co chodzi.

– Może się tylko pokłócili – myślała na głos babcia. – Z młodymi tak jest: chodzi o durnotę, a dla nich tragedia!

Dopiero gdy po paru godzinach ojciec wrócił do domu, dowiedziałam się całej prawdy, choć początkowo nie dałam mu dojść do słowa...

Jeśli chcesz bronić tego zdrajcy, natychmiast się stąd wynoszę! – zastrzegłam.

– Nikt nie ma zamiaru go bronić. Zrobił ci straszne świństwo – westchnął.

– Trzeba było mu dać łomot. Powinien cierpieć, on i ten bachor! – wrzasnęłam.

Wtedy wkroczyła moja babcia

Chyba nigdy w życiu nie widziałam jej tak rozzłoszczonej. Co najdziwniejsze, wściekła się na mnie, swoją ukochaną wnusię…

Sama jesteś bachor! – zawołała. – I to bez serca! Na swoim mężu psy wieszaj, nawet się nie odezwę. Na tę babę pyskuj – twoje święte prawo! Ale co ci dzieciak winien? Sumienia trzeba nie mieć, żeby tak gadać. Wstyd mi za ciebie!

Wiedziałam, że babcia ma rację. Odetchnęłam głęboko i próbowałam się uspokoić. A tata powtórzył mi wszystko, co usłyszał przedtem od Janka… Podobno to nie był romans, tylko przypadkowy wybryk. Mój mąż przespał się z koleżanką na jakimś wyjeździe integracyjnym. Dużo wypili. Janek zaklinał się, że niewiele pamięta. Dziewczyna była młoda, ładna; przysięgała, że się zabezpiecza. Poszła z nim do łóżka tylko dla seksu. Tak go zapewniała.

Po powrocie widzieli się jeszcze ze dwa, trzy razy. Pracowali w różnych oddziałach firmy, więc bezpośredniego kontaktu nie mieli. Potem ona mu zakomunikowała, że ma chłopaka i że do niego wyjeżdża. Janek się ucieszył. Niby miał wyrzuty sumienia z powodu zdrady! Po paru miesiącach panienka zadzwoniła.

Płakała, bo była w ciąży i chłopak ją rzucił

Mówiła, że to na pewno dziecko Janka i on teraz będzie musiał płacić. Później znowu zamilkła. Pojawiła się parę dni temu; mówiła, że kogoś poznała, jest zakochana, jednak ten ktoś nie chce nawet słyszeć o cudzym dzieciaku. Pokazała mu papier, na którym było napisane, że ona zrzeka się praw do córki.

Jak jej nie weźmiesz, zostawię ją na jakimś przystanku. Nie nadaję się na matkę – powiedziała z kamienną twarzą.

Zdaniem Janka zachowywała się tak, jakby chodziło o jakąś niepotrzebną paczkę. Choć przysięgał, że będzie jej pomagał, obojgiem się zaopiekuje, ona myślała tylko o swoim nowym chłopaku.

A jaką on ma w ogóle pewność, że to jego dziecko? – spytałam. – Przecież ta latawica mogła się przespać z każdym!

– Kazała mu zrobić testy, jeśli jej nie wierzy – wyjaśnił ojciec. – Więc wziął dziecko, torbę z jakimiś ciuszkami i poszedł do domu, do ciebie…

– No jasne! – wrzasnęłam. – Myślał pewnie, że oszaleję ze szczęścia!

– Kochanie... – wtrąciła się mama. – Zastanów się, dokąd on miał pójść?

– A co mnie to obchodzi?! – odburknęłam. – Mógł iść choćby do swojej matki. Zawsze się dopytuje, kiedy będziemy mieli dzidziusia. No to jej synuś już ma!

Czy twoim zdaniem byłoby lepiej, gdyby wyrzucił tę dziewczynę z maleństwem? – odezwała się babcia. – Powinien się zgodzić na to, żeby jego własne dziecko zamarzło na jakimś brudnym przystanku? Wtedy byś go szanowała? Naprawdę wolałabyś taki scenariusz?

– Nie! – odparłam z wściekłością. – Wolałabym, żeby mnie nie zdradzał!

– Ale to już się stało! – westchnęła babcia. – Postąpił podle, jednak czasu nie cofniesz. Trzeba pomyśleć, co dalej...

Ja jednak nie miałam w tej chwili głowy do tego, by się nad tym zastanawiać. Szczerze mówiąc, w ogóle nie wyobrażałam sobie wspólnej przyszłości z tym człowiekiem. Nie w takiej sytuacji...

Nie wiedziałam, co robić

– Dziecko jest chore – powiedział ojciec, wyrywając mnie z zamyślenia.

– Jak to? – zdziwiłam się.

– Tamta kobieta woziła ją nie wiadomo gdzie, maleństwo musiało coś złapać – odparł. – Chyba zapalenie płuc.

Milczałam, nie wiedząc, co powiedzieć. W końcu odezwałam się niepewnie:

– I co ja na to wszystko poradzę?

– Możesz mu pomóc – powiedział tata. – Janek nie dostanie małej bez twojej zgody. Tak mówią przepisy. Na wszelki wypadek jego rodzice będą się starać, żeby stać się rodziną zastępczą. Ale moim zdaniem powinnaś wziąć sprawy w swoje ręce.

Minęło kilka dni, a ja wciąż siedziałam u rodziców. Wiedziałam, czego ode mnie oczekują. Chcieli, żebym wybaczyła Jankowi, przygarnęła dziecko i wróciła do domu, udając, że nic się nie stało. Ale przecież stało się! Jakże mogłabym żyć pod jednym dachem z człowiekiem, który mnie oszukał, i w dodatku codziennie patrzeć na owoc jego zdrady?! Sam widok tej małej by mnie ranił.

Z drugiej strony, wciąż kochałam Janka. Pragnęłam do niego wrócić, chciałam mu wszystko wybaczyć i zapomnieć. Gdyby nie ta mała... 

„Chciałabyś, żeby zostawił bez pomocy własne dziecko? Wtedy byś go szanowała?” – wspominałam słowa babci.

Kto nie przeżył podobnej sytuacji, nie zrozumie mojego cierpienia.

Tyle nieprzespanych nocy... Tak wiele wylanych łez...

Aż w końcu podjęłam decyzję.

– Wracam do domu – oznajmiłam któregoś dnia. – Sama się wszystkim zajmę.

– Jesteś pewna? – babcia popatrzyła na mnie z powątpiewaniem. – Na pewno nie będziesz się odgrywać na Janku?

– Nie będę – powiedziałam pewnym siebie, mocnym głosem. – Mój mąż potrzebuje pomocy. I zamierzam go wspierać. Najlepiej, jak potrafię.

Babcia przyglądała mi się uważnie, jakby chciała coś wyczytać z mojej twarzy.

– Mam mądrą i silną wnuczkę – powiedziała po chwili z uśmiechem. – Nie będzie ci łatwo, moja kochana, ale jestem pewna, że dasz sobie radę. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA