„Maż oszacował wartość naszego małżeństwa na 150 złotych. Nie miał skrupułów, żeby mnie zranić i skrzywdzić”

załamana kobieta fot. iStock, chameleonseye
„Wciąż nie mogłam w to uwierzyć, mimo że trzymałam w rękach wszystkie dowody. Jak on mógł mi to zrobić? Cały czas się bawił i nawet na moment nie pomyślał o mnie. Przez całą noc! Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że może mnie tak strasznie oszukać”.
/ 07.02.2024 19:15
załamana kobieta fot. iStock, chameleonseye

Co kobieta może znaleźć w kieszeni męża, sprawdzając, czy nie zostawił tam niczego przed wrzuceniem ubrania do pralki? Wiadomość od innej kobiety? Rachunek za romantyczną kolację? Co musi odkryć, żeby zacząć zastanawiać się, czy ich małżeństwo ma jeszcze jakikolwiek sens?

W moim przypadku to był bilet na występ pewnego słynnego wokalisty... Tylko bilet, a na dodatek już wykorzystany. Początkowo chciałam go wyrzucić, ale po chwili zerknęłam jeszcze raz zaciekawiona. Pomyślałam, że to może być tylko ulotka. Kiedy jednak wczytałam się w treść, poczułam, jak coś chwyta mnie za gardło, a serce zaczyna szybciej bić.

„Czemu poszedł na ten koncert beze mnie?” – zastanawiałam się, ze smutkiem.

Od razu zapomniałam o praniu

Rozsiadłam się w fotelu i zaczęłam rozmyślać. Koncert miał miejsce trzy tygodnie wstecz, w piątek. To dokładnie wtedy Adam musiał wyjechać w delegację. Wówczas nie przywiązałam znaczenia do daty, bo nigdy by mi nie przyszło do głowy, że może mnie tak bezczelnie oszukać.

Nawet, teraz kiedy trzymałam w dłoniach niepodważalny dowód, wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego mi to zrobił? Przecież doskonale zdaje sobie sprawę, że kocham tego wokalistę. Mam wszystkie jego albumy i non–stop ich słucham.

To nie przypadek, że piosenkę, do której po raz pierwszy zatańczyliśmy razem, wykonywał właśnie on. Aż podskoczyłam z radości, kiedy dowiedziałam się, że będzie miał koncert blisko nas.

– Jedziemy tam, prawda? – zapytałam, klaszcząc w dłonie jak mała dziewczynka.

Adam od razu dał się ponieść emocjom.

– Jasne! Przecież ja też go bardzo lubię! – odpowiedział, bardzo podekscytowany.

Naprawdę byliśmy napaleni na ten wyjazd, dopóki nie zaczęliśmy podliczać kosztów tej wyprawy. Najtańsze bilety były po 150 złotych. Razy dwa – to już 300. Bilet na pociąg czy paliwo do samochodu tam i z powrotem – to minimum 200 złotych. Niestety nasz samochód wyjątkowo dużo pali. Na pewno na miejscu pojawią się dodatkowe koszty: parking, jedzenie i napoje.

– Musimy też zapłacić niani za całą noc z maluchami. Ile to będzie? Dziesięć godzin po dwanaście złotych?

Obliczyłam wszystko jeszcze raz i aż włos mi się na głowie jeżył. Kiedy zsumowałam wszystko, wyszło, że koncert kosztowałby nas ponad 600 złotych!

Wtedy byłam tego pewna...

– To jest nie do zrobienia... A co z ratą za mieszkanie? – ledwo powstrzymywałam łzy.

– Spokojnie – Adam przytulił mnie. – Zrobimy sobie koncert u siebie. Włączymy jego płyty i kupimy dobre wino.

– Dobrze, kochanie – uśmiechnęłam się smutno, zastanawiając się przy tym, jak bardzo niesprawiedliwe potrafi być życie.

Przez całe swoje życie człowiek haruje jak wół i nie stać go nawet, żeby pójść na koncert ulubionego piosenkarza. Bo zawsze musi wybierać, pomiędzy tym co lubi a tym, co musi.

Ale teraz zdałam sobie sprawę, że nie zawsze tak musi być. Przynajmniej nie dla każdego. Bo mój mąż w tajemnicy postanowił sprawić sobie trochę radości.

Zorientowałam się po chwili, że łzy zaczęły, płynąć mi po policzkach. Nie umiem opisać, jak bardzo było mi wówczas smutno.

– Dlaczego tak zrobił? – zastanawiałam się w duchu. – Co za cholerny egoista!

Wyprostowałam pognieciony bilet i postawiłam go obok wazonu na stoliku w salonie. Zdecydowałam, że sama nic pierwsza nie powiem, niech Adam sam zauważy, że jego zdrada wyszła na jaw. Mój mąż, jak zawsze, wracał z pracy wykończony i już od drzwi pytał o jedzenie.

– Ugotowałam kapuśniak i bitki wołowe. Czy możesz nakryć do stołu? – zapytałam.

Zraniona, zignorowana, oszukana

Zniknął w dużym salonie, a ja w skupieniu podsłuchiwałam – zauważy czy nie? Po chwili zjawił się z nietęgą miną, trzymając bilet w dłoni.

– Ewcia, za chwilę ci wszystko wyjaśnię – powiedział niepewnie.

– Na pewno? – patrzyłam mu prosto w oczy.

Ale już się nie odezwał. I bardzo dobrze, bo pewnie nie dałabym rady znieść tych wszystkich bzdurnych wymówek pt.:

„To nie ja byłem na tym koncercie, tylko mój kolega, który dał mi ten bilet jako pamiątkę” czy „Byłem tam służbowo, a skoro już tam byłem, to poszedłem pod halę, ostatnie bilety były za połowę ceny...”.

– Chciałabym, żebyś zrozumiał, jak bardzo mnie to zabolało! – rzuciłam, nalewając zupę.

Naprawdę, tak właśnie się czułam. Zraniona, zignorowana, oszukana. Zdecydowaliśmy przecież razem, że nie idziemy na ten koncert, że będziemy oszczędzać. I co potem? Mój mąż postanowił sobie sprawić przyjemność i zaoszczędzić tylko na moim bilecie?

Czytaj także:
„Mąż zarabiał mniej, więc dawałam mu kieszonkowe. Nie chciał żyć pod dyktando żony, więc znalazł sobie kochankę”
„Teściowa twierdzi, że jestem wyrodną matką. Jej zdaniem powinnam się tarzać w pieluchach, a nie wracać do pracy”
„W aplikacji randkowej poznałam faceta marzeń. Zdębiałam, gdy miesiąc później udzielał ślubu mojej siostrze”

 

Jak mam teraz żyć, wiedząc, że zrobił coś takiego, nie zważając na moje uczucia? Czy dla niego nie jestem warta nawet tych stu pięćdziesięciu złotych?

 

Redakcja poleca

REKLAMA