„Mąż nie dojechał na ślub córki, bo miał rozległy zawał. Zamiast poprawin, musiałam organizować stypę”

smutna kobieta fot. Getty Images, Johner Images
„Obie próbowałyśmy skontaktować się z Tadeuszem, ale bezskutecznie. Atmosfera zrobiła się mocno napięta, ponieważ nie dostałyśmy od niego żadnych wiadomości. Asia chciała odwołać ślub, lecz jej to wyperswadowałam. Uroczystość się odbyła – niestety bez udziału Tadeusza”.
/ 21.10.2023 19:15
smutna kobieta fot. Getty Images, Johner Images

Miało być tak pięknie. Przygotowania do ślubu Asi trwały prawie rok i były niezwykle wymagające, ponieważ córka mieszka w Anglii. Bardzo zależało mi na tym, aby okazać jej wsparcie i pomóc na tyle, o ile jestem w stanie. Niestety nie wszystko da się zaplanować, bo życie funduje niekiedy przykre niespodzianki – i to w najmniej spodziewanych momentach.

Córka była naszym oczkiem w głowie

Ja i Tadeusz od niespełna dwóch lat nie mieszkaliśmy razem. Nie wzięliśmy rozwodu, nie byliśmy też w oficjalnej separacji. Pewnego dnia mąż oznajmił, że odchodzi do innej kobiety, dużo młodszej i atrakcyjniejszej. Przyszła na staż do jego firmy i kompletnie stracił dla niej głowę. Mocno to przeżyłam, gdyż nigdy bym nie przypuszczała, że spotka mnie coś takiego. Wiele poświęciłam dla niego i dla naszego małżeństwa, a on wyciął taki numer.

Przez kilka miesięcy od jego wyprowadzki w ogóle nie chciałam z nim rozmawiać, ale to się zmieniło, kiedy nasza córka zakomunikowała, że bierze ślub. Asia również nie była zachwycona postawą ojca i miała mu za złe, że tak postąpił. Zawsze byłyśmy ze sobą zżyte – traktowała mnie jak swoją najlepszą przyjaciółkę, więc wiem, jak to przeżyła. Z Alanem, którego poznała parę lat temu w Londynie, gdzie obecnie mieszkała, tworzyli niezwykle zgrany duet i z całego serca życzyłam im szczęścia.

Zaistniałe okoliczności sprawiły, że skontaktowałam się z Tadeuszem – w końcu było tyle ważnych spraw do omówienia. Urażoną dumę schowałam głęboko do kieszeni – zbędnymi kłótniami nie zamierzałam sprawiać córce przykrości. Ślub miał się odbyć w Anglii – skoro młodzi tak postanowili, nie było sensu na nich naciskać. Nie ukrywałam, że byłoby super, gdyby zdecydowali się na uroczystość w Polsce, ale od czego są samoloty? Jeśli człowiekowi na czymś zależy, nie ma przeszkód nie do pokonania.

Chcieliśmy się pogodzić dla niej

To Tadeusz do mnie zadzwonił, gdy Asia obwieściła radosną nowinę.

– Wiem, że jesteś zła – powiedział – ale tu chodzi naszą gwiazdeczkę.

– Nie jestem zła – odparłam zgodnie z prawdą, niemniej musiałam się ugryźć w język, żeby nie wbić Tadeuszowi ostrej szpileczki.

– Może byśmy się spotkali i obgadali parę spraw? – zaproponował.

Uważam, że to dobry pomysł – przytaknęłam. – Teraz muszę kończyć, więc napisz mi wiadomość, kiedy i gdzie się zobaczymy.

– W porządku – odparł i się rozłączył.

Na spotkanie z nim jechałam trochę zdenerwowana. Przy okazji planowałam poinformować go o tym, że właśnie złożyłam pozew o rozwód. Nie chciałam trwać w stanie takiego zawieszenia. Czasami odnosiłam wrażenie, że Tadeusz nie odważył się na ten krok, bo chciał zostawić uchyloną furtkę, gdyby z młodą kochanką coś mu nie wyszło. Tymczasem ja nie zamierzałam być awaryjną opcją.

Zaczęłam układać sobie życie bez męża i przyznaję, że mi to odpowiadało. W końcu stałam się panią samej siebie i swojego czasu. Nikt mi niczego nie narzuca i mogę robić to, na co w danej chwili mam ochotę. Zmieniłam dietę na zdrowszą, zapisałam się na kilka kursów i czuję, że oddycham pełną piersią. Przestałam pielęgnować urazę do Tadeusza – tym bardziej w obliczu takiego wydarzenia, jak ślub naszej kochanej Asi. Była oczkiem w głowie zarówno mojej, jak i Tadeusza – przynajmniej w tej kwestii całkowicie się zgadzaliśmy.

Zmartwiłam się, bo go nie było

Wreszcie nadszedł wielki dzień. W przeddzień ślubu mieliśmy razem – ja i Tadeusz – polecieć do Londynu. Bilety zostały kupione z odpowiednim wyprzedzeniem. Na lotnisku pojawiłam się na trzy godziny przed odlotem. Przypuszczałam, że Tadeusz również niedługo przybędzie. Czas jednak uciekał, a jego nie było.

Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał telefonu. Zaczęłam się denerwować. Pomyślałam, że może zadzwonię do Asi i zapytam, czy coś wie na ten temat, ale uznałam, że nie będę jej stresować. I bez tego miała sporo na głowie. Zapaliła mi się czerwona lampka, miałam bardzo złe przeczucia. Pomimo tego wsiadłam do samolotu. Córka czekała na lotnisku w Londynie.

– A gdzie tata? – zapytała zdumiona, gdy mocno ją wyściskałam.

– No właśnie nie mam pojęcia – odparłam szczerze zatroskana. – Nie wiem, co się dzieje, jego telefon milczy.

– Czemu nie dałaś znać? – strapiła się Ania.

– Kochanie, nie chciałam ci nerwów szarpać – pogłaskałam ją po policzku, była taka piękna.

Obie próbowałyśmy skontaktować się z Tadeuszem, ale bezskutecznie. Atmosfera zrobiła się mocno napięta, ponieważ nie dostałyśmy od niego żadnych wiadomości. Asia chciała odwołać ślub, lecz jej to wyperswadowałam. Uroczystość się odbyła – niestety bez udziału Tadeusza.

Całą radość przesłoniły domysły, że stało się coś złego. Najgorsze było to, że nie znałam nikogo, kto mógłby sprawdzić, czy coś się u niego dzieje. W trakcie wesela dostałam SMS z nieznanego numeru: „Proszę do mnie zadzwonić, chodzi o Tadeusza”. Od razu wybiegłam z sali. Dłonie mi drżały, aż się spociłam.

– Co z Tadeuszem? Dlaczego nie doleciał na ślub córki? – wystrzeliłam pytaniami, jak tylko usłyszałam „halo” po drugiej stronie.

– Jest w szpitalu – oznajmił damski głos.

Zorientowałam się, że rozmawiam z obecną partnerką mojego prawie byłego męża.

– Jak to w szpitalu? – czułam, jak wali mi serce.

– Miał rozległy zawał, jest w ciężkim stanie – młoda kobieta była wyraźnie podłamana. – Uznałam, że powinna pani wiedzieć.

– Tak, dziękuję – nogi się pode mną ugięły, nie byłam w stanie złapać tchu.

Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, ale trudno było się skupić. Razem z Asią jeszcze tego wieczoru poleciałyśmy do Polski. Z lotniska udałyśmy się prosto do szpitala. Niestety, okazało się, że przybyłyśmy za późno. Tadeusz zmarł godzinę wcześniej.

Sprzed ołtarza na cmentarz 

Mieliśmy świętować zamążpójście Asi, a trzeba było zająć się organizacją pogrzebu. Marta, młoda kochanka Tadeusza, umyła od tego ręce. Co więcej, wyszło na jaw, że rzuciła go jakieś dwa miesiące temu, bo zdrowie zaczęło mu się sypać, a ona nie chciała bawić się w pielęgniarkę. Podobno nie potrafił się z tym pogodzić i usilnie namawiał ją do powrotu. Jakoś nie miała oporów przed rozwaleniem cudzego małżeństwa.

Nie twierdzę, że Tadeusz nie miał w tym swojego udziału, ale takim młódkom Bóg jeden wie co się wydaje. W głębi duszy obwiniałam ją za to, co się wydarzyło, lecz nikomu o tym nie powiedziałam – nawet Asi. W każdym razie Marta zachowała się niestosownie – nie uznała nawet za stosowne przyjść na pogrzeb.

Miałam nadzieję, że dzięki ślubowi córki relacje moje i Tadeusza nieco się ocieplą. Byłam na to gotowa, ponieważ trudne emocje przepracowałam na terapii. Ubolewam nad tym, że los zadecydował inaczej. Najbardziej żałuje tego, że nie zdążyłam powiedzieć mu, iż wybaczam zdradę i porzucenie mnie dla innej kobiety. Raczej nie przyjęłabym go z powrotem, ale nie wykluczało to przecież utrzymywania ciepłych, serdecznych kontaktów. Dziś wiem, że nie ma co zwlekać z mówieniem ludziom dobrych rzeczy, bo pewnego dnia może ich niespodziewanie zabraknąć i kolejnej szansy już nie będzie.

Czytaj także:
„Myślałam, że kryzys wieku średniego dotyka facetów. Uległam koledze syna i teraz urodzę mu dziecko”
„Moja matka na łożu śmierci miała tylko jedno życzenie. Myślałem, że bredzi, ale po roku wydarzyło się coś szokującego”
„Nie wierzyłem żonie, że synowie są moimi dziećmi, bo w rodzinie nie rodziły się bliźnięta. Za głupotę słono zapłaciłem”

Redakcja poleca

REKLAMA