Marzyłam o jakiejś odskoczni od pracy, obowiązków, zwykłego życia. No i się wpakowałam w coś mocno nieprzemyślanego. Nie wiem, na co mi to było.
Dopadła mnie nuda
Moje życie, począwszy jakoś od trzydziestego pierwszego czy drugiego roku, było zwyczajnie nudne. Niby miałam wszystko, co zapewniało szczęście – męża, dziecko, duży dom i obiecującą karierę w wybranej branży. Mimo to powoli popadałam w rutynę. Odkryłam, że nic mnie nie bawi ani nie cieszy. Wszystkie dni wydawały się takie same, powtarzalne, zupełnie nieciekawe.
Czasem rano wydawało mi się, że nie ma po co zwlekać się z łóżka. Bo po co mi był dzień stanowiący kopię setek poprzednich dni? Kochałam Rocha, to jasne, ale między nami już dawno nie było żadnej namiętności. Niekiedy śmiałam się, że siedzimy obok siebie, oglądamy telewizję czy rozwiązujemy krzyżówki zupełnie jak starsi państwo po siedemdziesiątce. Jemu to jednak chyba nie przeszkadzało.
Dużo pracował, a wieczorami starał się odpocząć, więc o żadnych zrywach czułości czy zbliżeniach nie było co marzyć. Pogodziłam się z tym, że nasze życie intymne umarło śmiercią naturalną. W końcu mieliśmy już swoje lata, a podobne namiętności były dobre dla dwudziestoletnich dzieciaków.
Nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby zdradzić Rocha. Nie sądziłam też, żebym potrzebowała jakichś uniesień z kimś innym niż on. Nie zastanawiałam się ani nad tym, czy brakuje mi fizycznej bliskości, ani nad tym, czy tęsknię za seksem. Uważałam, że tak, jak jest, jest dobrze i nie ma co tego ruszać.
Moją odskocznią od monotonii były piątkowe wypady z koleżankami. Któregoś wieczora, gdy siedziałyśmy wszystkie razem w barze, odezwała się Daga:
– Jak tam, Blanka? Twój dalej taki nudny jak zwykle?
Reszta zachichotała, chociaż ja nie brałam już takich pytań do siebie. Wszystkie wiedziałyśmy, że Roch to beznadziejny przypadek.
– Jak zwykle – przyznałam, popijając drinka. – Jak wychodziłam z domu, to go jeszcze nie było.
– Jak ty z nim wytrzymujesz? – spytała Ilona.
– Właśnie – zawtórowała jej Róża. – Nie ciągnie cię do czegoś innego? – uśmiechnęła się sugestywnie. – No wiesz, jakiegoś małego skoku w bok?
– Niewinnego – dorzuciła Daga.
Parsknęłam śmiechem, a potem pokręciłam głową.
– To nie w moim stylu – przyznałam. – Zresztą, kocham Rocha. Nie zrobiłabym mu tego. Poza tym jesteśmy dorośli. Nie muszę wiecznie się bawić. I potrafię przeżyć bez łóżkowych przygód, naprawdę.
Uważałam się za porządną i stateczną
Choć wtedy mi nie uwierzyły, ja byłam przekonana, że dotrzymam słowa. No bo w końcu co mogło się w moim życiu zmienić? Kto miałby mi zawrócić w głowie, skoro wokół byli sami żonaci faceci? Poza tym nawet się nie zastanawiałam czy któryś mnie pociąga. Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, jak niewiele potrzeba, by wszystkie moje zapewnienia wzięły w łeb.
Gdy Dominik, nasz syn, poszedł na studia, miałam jeszcze więcej czasu dla siebie. Choć wybrał uczelnię w tym samym mieście, do domu wracał praktycznie tylko na noc. Nie winiłam go za to, a nawet cieszyłam się, że korzysta z życia, spotyka się z kolegami, szuka tymczasowej pracy. Któregoś popołudnia, gdy miał mniej zajęć, przyszedł do domu w towarzystwie znajomego ze studiów.
Eryk totalnie mnie zaskoczył. Kiedy go zobaczyłam, zaczęłam się plątać w swoich wypowiedziach i trudno mi było skupić na nim wzrok. Miałam nawet wrażenie, że na policzki występują mi rumieńce. Dawno żaden mężczyzna nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Właściwie to bardzo młody mężczyzna. Chłopak. Zaledwie dwudziestolatek!
Potem, kiedy już sobie poszli, długo myślałam o jego gęstych, czarnych włosach, twarzy o delikatnych, jeszcze chłopięcych rysach i błękitnych oczach. Stanowczo dało się w nich utonąć. Zastanawiałam się nawet, jak to by było zbliżyć się do niego. Nie, nie na stałe. Tak na jeden wieczór czy dwa. Zwłaszcza że on tym swoim uśmiechem mógł kupić każdą. Byłam tego pewna. Tej nocy miałam problem, żeby zasnąć. Myśli o Eryku zdecydowanie nie dawały mi spokoju. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. W końcu przecież nikogo nie potrzebowałam. Miałam Rocha.
Zakazany owoc kusił
Dominik przyprowadził do nas Eryka jeszcze dwa czy może trzy razy. Starałam się trzymać od niego z daleka, bo robiło mi się gorąco za każdym razem, gdy ten cudowny chłopak się uśmiechnął. Jakieś dwa tygodnie później zjawił się natomiast bez mojego syna.
– Jest pani sama? – spytał od progu.
– Tak – przyznałam. Siła jego magnetyzującego spojrzenia była ogromna.
– To co? Skorzystamy? – posłał mi uwodzicielskie spojrzenie. – Skoro mamy taką okazję, żeby poznać się bliżej, czemu by nie spróbować?
Kiedy z jakiegoś niewyjaśnionego powodu wpuściłam go do środka, mówił jeszcze wiele rzeczy. Przekonywał mnie, że jestem cudowna, a on woli starsze kobiety. W jednej chwili poczułam się ważna. Atrakcyjna i wciąż kobieca, choć zapomniałam już, że rzeczywiście mogę być tak odbierana. Nawet nie pamiętałam, kiedy Roch ostatnio prawił mi komplementy. Pewnie był na to za bardzo zmęczony po pracy i nie miał weny. On w ogóle na nic nie miał weny, jakby całe jego życie kręciło się tylko wokół obowiązków zawodowych. Ja sama wolałabym już, żeby przynosił do domu mniej pieniędzy, niż żeby cały czas go w nim nie było.
Moje koleżanki miały rację – brakowało mi tego. Atencji, zachwytu ze strony mężczyzny, bliskości, na którą od dawna nie dawałam rady namówić męża. I to sprawiało, że patrzyłam w tego chłopaka jak w obrazek.
– Dojrzałe kobiety, takie jak ty, znają się na rzeczy – stwierdził z przekonaniem, gdy byliśmy już po drugim kieliszku wina. – Nie ma co się krępować, Blanka. Na pewno masz duże, wygodne łóżko. Fajnie byłoby je przetestować. – przygryzł wargę. – No wiesz, tak w ramach niezobowiązującej, ale rozpalającej zabawy.
Uległam mu z przyjemnością
Chociaż jeszcze się wahałam, kupił mnie całkowicie swoim uśmiechem. Bo co takiego mogło się stać? Mąż był w pracy, Dominik przecież o niczym nie wiedział, a zresztą, byłam dorosła. I najzwyczajniej w świecie chciałam się tylko trochę rozerwać. Czy to naprawdę była taka zbrodnia? Czy nie miałam prawa do chwili szczęścia? Odrobiny zapomnienia? Przecież wszyscy tak robili i nikt nie widział w tym nic złego. Wystarczyło tylko zadbać, by nic się nie wydało.
Ten jeden raz z Erykiem był cudowny. Jednak co mi z tego, skoro teraz jestem w ciąży? To na pewno dziecko tego chłopaka, bo z mężem nie spałam już od… nie pamiętam kiedy. Kompletnie nie wiem, co z tym zrobić. Eryk oczywiście do niczego się nie poczuwa. Kiedy do niego przyszłam, wyśmiał mnie, że nie pomyślałam o zabezpieczeniu. Jego zdaniem, byłam taka napalona, że zupełnie przyćmiło mi mózg. W pewnym sensie chyba ma rację, chociaż nie bardzo mnie to pociesza.
Nie wiem już, u kogo szukać pomocy. Koleżanki, gdy tylko usłyszały nowinę, nabrały wody w usta. No tak, nim przespałam się z dzieciakiem, miały mnóstwo dobrych rad, a teraz? Ja miałam być matką, a ojciec tego biednego dziecka był nieodpowiedzialnym smarkaczem, który miał je gdzieś.
Potwornie boję się, jak zareaguje Roch. Nie bardzo wiem też, co mu powiedzieć. On chyba nie wierzy, że mogłabym zrobić coś takiego. Cóż, ja także jeszcze do niedawna nie sądziłam, że byłabym do tego zdolna. Nie mam pojęcia, czy zdecyduje się wychować cudze dziecko. Czy nie postanowi mnie zostawić, na co pewnie zasługuję.
A Dominik? Jak mam mu wyjaśnić, że przespałam się z jego kolegą z roku? Poza tym przecież on może się dowiedzieć w inny sposób. Wystarczy, że Eryk pochwali się swoim osiągnięciem na uczelni i już wszyscy wokół będą wiedzieć, co między nami zaszło.
Może i jestem naiwna, ale mam cichą nadzieję, że Roch jednak mi wybaczy. W końcu to była tylko chwila słabości, głupi jeden raz. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam ani co sobie myślałam. Wydaje mi się, że raczej wyłączyłam wtedy myślenie. Gorzej, że jestem przekonana, że gdybym cofnęła czas i Eryk znów stanąłby na progu moich drzwi, ponownie podjęłabym tak samo błędną decyzję.
Czytaj także:
„Moi rodzice sprzedali dom i wszystkie kosztowności. Jesień życia chcieli spędzić w starym kamperze, o nas nie myśleli”
„Gdy ojciec otworzył przed nią portfel, od razu zapragnęła rozgrzać w łóżku jego stare kości. Obydwoje mnie zdradzili”
„Dałam się porwać wichrowi namiętności i porzuciłam drętwego męża. Bardzo szybko wróciłam do niego z podkulonym ogonem”