Było już grubo po północy, kiedy poczułam, że zaczyna mi być duszno w tej dusznej, zatłoczonej sali. Wesela zawsze tak na mnie działały – hałas, śmiech, tańce i rozmowy, które zmieniały się w plotki przy kolejnych kieliszkach. Choć to nie ja byłam w centrum uwagi, ciągle czułam się jak na scenie. Ale nie przez siebie. To przez niego. Przez Adama.
Nie podobało mi się zachowanie męża
– A widziałaś, jak on na nią patrzył? – Marta, moja przyjaciółka, szeptała do mnie, łokciem trącając mnie lekko.
Spojrzałam tam, gdzie ona. Adam. Mój mąż. Siedział przy stole z druhnami, rozmawiając z jedną z nich, zbyt blisko, zbyt swobodnie. Śmiech dziewczyny wtapiał się w muzykę, ale widziałam, jak reszta patrzy na nich z zaciekawieniem. To zaczynało być nieznośne.
– Co on tam w ogóle robi? – spytałam, próbując uspokoić rosnącą falę irytacji.
– Och, Justyna, wszyscy to widzą – Marta powiedziała cicho, nachylając się. – On flirtuje z każdą druhną, od godziny. Ktoś nawet mówił, że wcześniej widziano go na parkiecie z Majką...
Poczułam, jak żołądek mi się ściska.
– Chyba sobie żartujesz.
– Przykro mi, ale... – Marta nie dokończyła. Ale nie musiała.
Obraz Adama śmiejącego się i dotykającego ramienia tej dziewczyny był wystarczający. W mojej głowie coś pękło.
– Idę tam – powiedziałam zdecydowanie, a moje nogi same ruszyły w stronę stolika druhen.
Mąż nie widział problemu
– Adam, możemy porozmawiać? – powiedziałam, stając za jego krzesłem.
Podniósł wzrok, trochę zaskoczony, ale szybko się otrząsnął, widząc, że nie wyglądam na zadowoloną.
– Hej, kochanie, co się dzieje? – uśmiechnął się lekko, ale jego spojrzenie było nerwowe. Druga ręka zsunęła się z oparcia krzesła, jakby chciał ukryć, że przez cały ten czas obejmował rozmówczynię.
– Możemy porozmawiać... na osobności? – powtórzyłam, starając się utrzymać spokój.
Druhna, z którą rozmawiał, uśmiechnęła się niewinnie, jakby nie miała pojęcia, co właśnie się wydarzyło. Ale ja widziałam, jak flirtowała z moim mężem przez cały wieczór.
Adam wstał niechętnie, odchodząc za mną w stronę korytarza. Gdy tylko drzwi się zamknęły, wybuchłam.
– Co ty, do cholery, wyprawiasz?! Flirtujesz z każdą z nich?
– Justyna, uspokój się – zaczął, podnosząc ręce w geście obronnym. – To nie jest to, co myślisz...
– Oczywiście, że nie! Zawsze nie jest! – przerwałam mu. – Od godziny siedzisz z druhnami, podrywasz je! Cała sala na to patrzy, a ty myślisz, że ja jestem ślepa?!
– To nie tak... – westchnął, przejeżdżając ręką po włosach. – Słuchaj, chciałem po prostu pomóc...
Zaśmiałam się, choć nie było w tym radości.
– Pomóc? Co to ma znaczyć?
– Bo wiesz... Krzysiek, mój kumpel... On mówił, że jedna z druhen cały czas się z nim droczy i... no, chciałem się dowiedzieć, która. Wiesz, jak to jest. Planowałem z nią pogadać, żeby się dowiedzieć, o co chodzi...
Nie wierzyłam mu
– Naprawdę, Adam? – syknęłam, krzyżując ręce na piersi. – Chciałeś pomóc Krzyśkowi? I to dlatego siedzisz z nimi, śmiejesz się, dotykasz ich ramion, tańczysz? Bo przecież to nie wygląda na niewinną rozmowę. To wyglądało, jakbyś bawił się świetnie.
– Justyna, przestań dramatyzować – odpowiedział spokojnie, ale jego oczy zaczęły zdradzać, że sytuacja wymyka się mu spod kontroli. – Chciałem tylko dowiedzieć się, która z tych dziewczyn go podrywa, żeby z nią pogadać. Nic więcej. Wiesz, że Krzysiek jest nieśmiały, a ja próbuję mu pomóc.
– Krzysiek? – prychnęłam, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę. – Krzysiek, który od trzech godzin siedzi z tą samą dziewczyną i ledwo z nią rozmawia? Myślisz, że ja nie widziałam, co się tu dzieje?
Adam spojrzał w bok, jakby szukał wsparcia w ścianach korytarza.
– Daj spokój, Justyna. Nic nie zrobiłem. Po prostu chciałem rozluźnić atmosferę, żeby ona się otworzyła... – zaczął się tłumaczyć, ale ja już go nie słuchałam.
Byłam wściekła
Wzięłam głęboki oddech, próbując opanować gniew, który narastał we mnie z każdą sekundą. Czułam, że jeśli nie wybuchnę teraz, to później będzie gorzej. Ale coś w jego słowach nie dawało mi spokoju.
– Otworzyć się? – powtórzyłam po nim, a moje usta zacisnęły się w cienką linię. – A może to ty próbowałeś się otworzyć przed nimi?
Przez chwilę zapanowała cisza. Adam patrzył na mnie, jakby próbował znaleźć jakąś odpowiedź, która by mnie zadowoliła, ale ja już nie zamierzałam tego kupować.
– Wiesz co, Adam? Cała sala widziała, co robiłeś. Jeśli myślisz, że ktoś uwierzy w twoje bzdurne tłumaczenia o pomaganiu Krzyśkowi, to jesteś w błędzie. Widzę, co się dzieje. I wiesz co? Nie jestem głupia.
– Justyna, przestań. Robisz z tego wielką sprawę bez powodu! – Adam zaczął tracić cierpliwość, jego głos stawał się coraz bardziej podniesiony. – Przecież nic się nie stało!
– Nic? – zrobiłam krok do przodu, patrząc mu prosto w oczy. – Naprawdę? A może powinnam pójść i zapytać druhny, jak im się podobała twoja „pomoc”? Zobaczymy, co one powiedzą.
Adam w końcu spuścił wzrok.
– Justyna... – zaczął, ale nie dokończył.
Wiedział, że nie ma dobrej wymówki. Wszystko, co mówił, brzmiało żałośnie.
Myślał, że jestem głupia
Staliśmy w ciszy, patrząc na siebie jak przeciwnicy przed walką. Adam unikał mojego wzroku, a ja w końcu czułam, że powoli zaczynam tracić siły do tej gry.
– Justyna, posłuchaj mnie – odezwał się w końcu, ale jego głos nie brzmiał już tak pewnie. – Wiem, że to wszystko wygląda źle, ale przysięgam, że nie miałem złych zamiarów. Może... może rzeczywiście przesadziłem, ale nic więcej się nie wydarzyło. Flirtowałem, ale to nie było na poważnie.
Spojrzałam na niego w szoku.
– Serio? – powtórzyłam, próbując zrozumieć, jak może tak lekko to traktować. – Więc twoje flirtowanie, dotykanie i tańczenie z druhnami to nie na poważnie? I myślisz, że ja mam się teraz uśmiechnąć i zapomnieć?
Adam przetarł twarz dłońmi, jakby chciał się obudzić z tego koszmaru.
– Nie o to mi chodzi, Justyna. Naprawdę... po prostu... byłem głupi. Chciałem tylko, żeby atmosfera była luźna, nie chciałem zrobić ci przykrości.
– Nie chciałeś zrobić mi przykrości? – wyrzuciłam z siebie, czując, jak moja złość zmienia się w coś cięższego, jak rozczarowanie i smutek. – Adam, nie chodzi tylko o to, co widzieli inni i że się ze mnie śmieją. Chodzi o to, że ty to zrobiłeś. I że próbujesz to usprawiedliwić.
Widziałam, jak jego ramiona opadają. Może zrozumiał, że tym razem nie będzie łatwej drogi wyjścia.
Dla niego flirt to nic złego
– Justyna, przestań. Przecież to był tylko głupi flirt – Adam westchnął, jakby zmęczony, ale w jego głosie wciąż czułam irytację. – Każdy czasem chce się zabawić, to nic nie znaczy.
Cisza, która zawisła między nami, była cięższa niż wszystkie słowa, które padły wcześniej. Czułam, jak w mojej piersi coś się zapada. Ta jego nonszalancja... jakby wszystko, co zrobił, było normalne. Jakby zdrada zaczynała się dopiero wtedy, kiedy dochodzi do czegoś więcej.
– Nic znaczy? – powtórzyłam, a w moim głosie odbijała się cała gorycz, którą próbowałam powstrzymać. – A co z nami, Adam? Też nic nie znaczę?
W końcu podniósł na mnie wzrok, ale zamiast skruchy, widziałam w jego oczach tylko niezrozumienie. Jakby nie wiedział, o co mi chodzi.
– Przestań dramatyzować – powiedział, a te dwa słowa uderzyły mnie mocniej niż wszystko inne. – Nie zdradziłem cię, tylko trochę się zabawiłem. To wszystko.
Zaśmiałam się, ale to nie był śmiech z żartu. To było gorzkie, pełne bólu parsknięcie. Jak mogłam nie zauważyć wcześniej, kim on naprawdę jest?
– Wiesz co, Adam? – powiedziałam, starając się zapanować nad łzami, które zaczęły napływać mi do oczu. – Jeśli to jest twoje wyobrażenie o zabawie, to nie wiem, gdzie ja w tym wszystkim pasuję. Bo ja nie zamierzam być twoją zabawką.
Adam milczał, wpatrując się we mnie, jakby po raz pierwszy zaczął zdawać sobie sprawę, że sytuacja wymknęła mu się z rąk.
Straciłam do niego zaufanie
Czułam, jak moje serce zaczyna pękać. Nie przez to, że flirtował, ale przez to, że nie widział w tym nic złego. Przez to, że nie rozumiał, jak bardzo mnie zranił.
– Justyna... – zaczął, ale widziałam, że nie ma nic do powiedzenia, co mogłoby to naprawić. – Proszę, daj mi szansę to wyjaśnić.
– A co chcesz mi jeszcze wyjaśniać, Adam? – zapytałam, odsuwając się od niego. – Że flirt to nie zdrada? Że robiłeś to tylko dla zabawy? Myślisz, że to wystarczy, żeby wszystko było dobrze?
– Nie, ja... po prostu... – zaczął się gubić w swoich słowach. Jego pewność siebie, którą widziałam wcześniej, zniknęła. Teraz stał przede mną zagubiony, jakby nie wiedział, co zrobić. Ale ja wiedziałam jedno – cokolwiek by powiedział, to nie wystarczyło.
– Nie chodzi o flirt – powiedziałam cicho, a moje słowa zawisły w powietrzu. – Chodzi o to, że ci nie ufam.
Zamilkł. Widocznie te słowa go uderzyły. Może po raz pierwszy dotarło do niego, że konsekwencje jego zabawy mogą być o wiele większe, niż się spodziewał.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę sali, zostawiając go. Nie odwróciłam się ani razu. Nie chciałam już widzieć jego twarzy. W tym momencie wiedziałam jedno – niezależnie od tego, co stanie się dalej, nic już nie będzie takie samo.
Justyna, 29 lat
Czytaj także: „Teść obiecał nam pomoc finansową, ale miał swoje warunki. Myślał, że będę mu dziękować w łóżku”
„Dostałam wysoką emeryturę, a dzieci od razu chciały mnie wycyckać. Nie dam im już ani złotówki”
„Miałam uczyć się na błędach matki, a zaszłam w ciążę po 3 miesiącach związku. Facet mydlił mi oczy, a potem stchórzył”