Ja i Tadek nigdy nie byliśmy zgodnym małżeństwem. Wyszłam za niego z powodu głupiej wpadki – wszyscy wokół uparli się, że nie możemy rozbijać dziecku rodziny. Nie wiem, czy Wiktor nie byłby szczęśliwszy nie mając ojca, niż mając takiego jak mój mąż, ale od dawna zachowywałam tę uwagę dla siebie.
Było coraz gorzej
Zarówno moi rodzice, jak i rodzice Tadka byli bardzo szczęśliwi, że będzie ślub, wesele, a zaraz potem wnuk. Kto by tam myślał o nas i tym, czego my chcieliśmy?
Mimo wszystko, kiedy nasz syn zaczął dorastać, sytuacja między nami jeszcze się pogorszyła. Tadka całymi dniami nie było w domu, a kiedy wracał późnym wieczorem, nie raczył nawet rzucić kilku słów wyjaśnienia. Zresztą, praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy, bo każda wymiana zdań niemal za każdym razem kończyła się kłótnią.
Wiktor to widział i od kiedy skończył 15 lat starał się jak najmniej przebywać w domu. Chodził po kolegach, uczęszczał regularnie na treningi siatkówki, często przesiadywał też u moich rodziców. Nie miałam mu tego za złe, choć czułam się coraz bardziej samotna. Powoli jednak uświadamiałam sobie, że wszystko to stało się na moje własne życzenie. Bo nie potrafiłam być asertywna.
Przyprowadził do domu kochankę
Kiedy Wiktor skończył 19 lat, sytuacja w domu powoli robiła się nie do zniesienia. Byłam zresztą przekonana, że Tadek mnie zdradza, choć jeszcze nie udało mi się tego udowodnić. Chciałam go kiedyś przyprzeć do muru i wszystko z niego wyciągnąć, ale nawet nie przypuszczałam, że ten kretyn postanowi przyprowadzić kochankę do domu!
–Julita, dobrze wiesz, że nam się nie układa... – rzucił rzeczowo, jak tylko wprowadził ją do pokoju. ‒ No więc poznaj Martę, moją… –…nową ukochaną –dokończyła głosem pełnym entuzjazmu.
Zmierzyłam ją wzrokiem. Była ode mnie znacznie młodsza – mogła mieć maksymalnie 35-36 lat. Lekko kręcone brązowe włosy związała w wysoką kitkę, a długie rzęsy okalające błękitne oczy, pociągnęła tuszem. Ubrana niby przeciętnie, ale tak, by materiał odsłaniał lub podkreślał to i owo.
– Ty kpisz? – wycedziłam, gdy już nieco ochłonęłam. – Twój syn na to patrzy!
I rzeczywiście – Wiktor zamarł w połowie drogi z piętra na dół.
– Ma prawie dwadzieścia lat – rzucił niecierpliwie. – Nie jest małym dzieckiem. Zrozumie. I ty też powinnaś, Julita.
Wiktor był wściekły
Na szczęście Tadek zaraz potem się wyprowadził. Nie pytałam gdzie, bo mało mnie to interesowało. Choć nigdy nie darzyłam go wielkim uczuciem, przyzwyczaiłam się, że był moim mężem. A teraz mieliśmy się rozwodzić dlatego, że jemu zachciało się jakichś młodszych panienek. Myślałam, że nasze małżeństwo to układ, z którego obie strony są zadowolone. Jak wtedy zrozumiałam, pomyliłam się w najgorszy możliwy sposób.
Wiktor z kolei był na ojca wściekły. Nie mógł się pogodzić z myślą, że cierpię z jego powodu. Próbowałam mu tłumaczyć że między nami już od dawna było kiepsko, ale to zupełnie do niego nie trafiało. Uważał, że powinien się zemścić na Tadku, tylko z początku nie miał pomysłu, jak mógłby to zrobić.
W końcu jednak przyszedł do mnie bardzo podekscytowany.
–Już wiem! – zaczął i uśmiechnął się do mnie szeroko. – Poflirtuję trochę z tą jego Martusią! Zobaczymy, czy na mnie poleci! Kto wie, może woli młodych i z perspektywami, a nie takich nudziarzy jak ojciec.
Nie chciałam się mieszać
W sumie nie przeszkadzał mi wcale pomysł Wiktora. Może to rzeczywiście było trochę dziecinne, ale nie zamierzałam go powstrzymywać. Skoro Tadek był takim mądry, niech sam sobie radzi.
Pewnego razu zjawił się u mnie, chcąc rozpętać awanturę.
–Zrób coś ze swoim synem, Julita, bo to przepada ludzkie pojęcie! – zawołał już od progu.
Uśmiechnęłam się lekko do siebie, bo naprawdę był wkurzony. Z drugiej jednak strony irytował mnie fakt, że najwyraźniej nie uważał Wiktora za część swojej rodziny.
–To także twój syn, Tadeusz – upomniałam.
– Wiesz dobrze, że on mnie nie słucha – irytował się. – Poza tym, odkąd zamieszkałem z Martą, zachowuje się jak rozpieszczony bachor. Pogadaj z nim, że nie może jej się tak cały czas narzucać.
– Narzucać? – Uniosłam brew. Robiło się coraz ciekawiej.
– No wiesz, widziałem, jak się do niej zaleca... – Mój jeszcze mąż skrzywił się wyraźnie. ‒ To trochę niezdrowe, nie uważasz? Przecież on ma dopiero 20 lat!
Wzruszyłam ramionami.
– Posłuchaj, to twój problem – zauważyłam. – Twój i tej twojej… kochanki. Ja się nie będę wtrącać. I tak jak mówię, jeśli ci to przeszkadza, pogadaj z Wiktorem. Na pewno dojdziecie do porozumienia.
Kochanka zaszła w ciążę
Po mojej rozmowie z Tadkiem sytuacja trochę się uspokoiła. Mimo to Wiktor regularnie wracał do domu roześmiany i od czasu do czasu opowiadał mi o swoich osiągnięciach. Podobno ta Marta jadła mu z ręki. Jeszcze ani razu go nie spławiła, choć miała wiele okazji. Choć nie poznałam jej nigdy bliżej i nie zamierzałam zresztą poznawać, wydawała mi się strasznie pusta i pozbawiona jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego. No, w końcu kto rozbijał małżeństwa, a potem przychodził do domu żony kochanka?
Któregoś dnia Wiktor wrócił do domu jakiś poddenerwowany. Ostatnio to było do niego niepodobne – przecież tak świetnie się bawił, podrywając tę lafiryndę. Kiedy zapytałam go, o co chodzi, najpierw długo milczał. Potem przyznał, że Marta jest w ciąży. Na sto procent z nim.
– Ale… jesteś pewny? – spytałam, wciąż jeszcze w ciężkim szoku. – Może…
– Co „może”, mamo?! – ofuknął mnie. – Ona podobno nie spała z ojcem od dwóch miesięcy! A ze mną sypia co chwilę!
Zaniemówiłam.
– Wiktor… – jęknęłam. – Ja myślałam, że to był jakiś głupi przypadek. Coś was napadło i…
– Dobrze mi się z nią sypia, ok? ‒ Prychnął z irytacją. – Zresztą, nie będę o tym z tobą rozmawiał. I żadnego dziecka nie chcę. Jasne?
Syn nie chciał być ojcem
W nastawieniu Wiktora do Marty nic się nie zmieniło. Nie jest z nią, mimo że będą mieli razem dziecko. Naciskałam na niego i tak długo wierciłam mu dziurę w brzuchu, aż wreszcie zdecydował się z nią porozmawiać o ciąży.
Choć nadal utrzymuje, że nie chce być ojcem, przyjął to do wiadomości. Rozumie też, że będzie musiał wziąć odpowiedzialność za to dziecko i uczestniczyć w jego wychowaniu. Przyznał, że nie jest temu wszystkiemu winne i powinno mieć ojca.
Siłą rzeczy Tadek dowiedział się o wszystkim. Natychmiast wyprowadził się od Marty, nie chcąc słuchać żadnych tłumaczeń. No bo jak to tak – nie dość, że go zdradziła, to jeszcze miała mieć dziecko? I to z jego własnym synem?
Najśmieszniejsze jest jednak to, że ten dureń wyobrażał sobie, że przyjmę go z powrotem. No tak, u mnie było mu przecież najwygodniej. Wszystko miał w gruncie rzeczy podane na tacy i nie musiał daleko dojeżdżać do pracy. A że mnie zdradził? Że od dawna nie tylko mnie nie kochał, ale i nawet nie szanował? Cóż, takie rzeczy po prostu go nie obchodziły.
Teraz mam tylko nadzieję, że Wiktor poukłada sobie jakoś życie i nie popełni więcej głupstw. A co będzie z moim byłym mężem? Cóż, nie bardzo mnie to interesuje.
Czytaj także:„Była żona mojego męża chciała go zniszczyć. Gdy przez nią zmarł, postanowiłam się zemścić i odebrać jej nową miłość”
„Gdy syn przyprowadził dziewczynę, ugięły się pode mną kolana. Dawna kochanka rozpaliła mnie do czerwoności”
„Nowa koleżanka w pracy się panoszy i myśli, że długie nogi wystarczą zamiast kompetencji. Nawet szef ślini się na jej widok”