Moje małżeństwo już od wielu miesięcy przechodziło kryzys. Kłóciliśmy się niemal o wszystko — o pieniądze, o podział obowiązków domowych, o znajomych czy o ciągłe nieobecności męża w domu.
Krzysiek był przedstawicielem handlowym i prawie przez cały tydzień był w rozjazdach. Początkowo mi to nie przeszkadzało, ale z czasem zrozumiałam, że nie chcę tak żyć.
Dodatkowo stałam się zazdrosna i wyobrażałam sobie, że mąż na tych wyjazdach mnie zdradza. Czułam się samotna i niezrozumiała. Dlatego gdy na mojej drodze pojawił się przystojny sąsiad, w którego oczach widziałam zachwyt, to zaczęłam zastanawiać się, czy nie ulec jego urokowi.
Wypominałam mężowi jego wyjazdy
Tego dnia nie mogłam doczekać się wieczoru. Krzysiek obiecał mi, że cały weekend będzie w domu i spędzimy go tylko we dwoje. Dlatego od razu po pracy pobiegłam do sklepu, aby kupić wszystkie potrzebne produkty. Zamierzałam przygotować romantyczną kolację, którą planowałam zakończyć w sypialni.
— To odpowiedni wybór na romantyczną randkę — powiedziała mi ekspedientka w sklepie z bielizną. W drodze do domu wpadłam na pomysł, aby ubrać się w coś ekstrawaganckiego i nieco szalonego.
— Tak pani myśli? — zapytałam z uśmiechem. Sprzedawczyni tylko pokiwała głową i od razu spakowała mi ten seksowny komplet.
— Cześć kochanie — wykrzyknęłam od razu po powrocie do domu. Nie mogłam powstrzymać się od entuzjazmu, który ogarniał całe moje ciało.
I wtedy zobaczyłam na podłodze otwartą walizkę. To oznaczało tylko jedno.
— Wyjeżdżasz? — zapytałam Krzyśka, który wychodził z sypialni z naręczem ubrań.
Właściwie nic nie musiał mówić, bo wszystko wyczytałam z jego miny.
— Przepraszam cię kochanie — powiedział cicho. — Rozchorował się jeden z przedstawicieli handlowych i szef poprosił mnie, abym go zastąpił.
Tego było już za wiele. Mieliśmy szansę na jeden romantyczny wieczór w ciągu całego ostatniego roku, a mój mąż wybrał pracę.
— Dlaczego mi to robisz? — zapytałam cicho. — Przecież nie tak się umawialiśmy.
— Nie miałem wyjścia — powiedział.
— Ty nigdy nie masz wyjścia! — krzyknęłam. — U ciebie zawsze praca jest najważniejsza. Zawsze wybierasz wyjazdy, a nie mnie. Zawsze twierdzisz, że nie nie ma kto cię zastąpić — czułam jak ogarnia mnie złość.
Krzysiek podszedł do mnie i próbował mnie objąć. Jednak ja się odsunęłam.
— To nie tak — odpowiedział cicho. — Kocham się. Ale nie mogę zrezygnować z pracy — dodał.
Nie chciałam tego słuchać. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do sypialni, trzaskając za sobą drzwiami. Po kilkunastu minutach usłyszałam, jak Krzysiek zamyka za sobą drzwi wejściowe. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
„Tak się nie da żyć” — pomyślałam zrozpaczona. Zaczęłam zastanawiać się, czy nasze małżeństwo da się jeszcze uratować.
Dzień dobry, jestem nowym sąsiadem
Przez cały weekend siedziałam w domu i użalałam się nad sobą. Krzysiek dzwonił do mnie kilkukrotnie, ale ja nie odbierałam telefonu.
„Kochanie, oddzwoń do mnie” — nagrywał mi się na pocztę głosową. Ale ja miałam to w nosie. Nie zamierzałam rozmawiać z człowiekiem, który znacznie bardziej ceni sobie pracę, niż własne małżeństwo.
W poniedziałek zaspałam do pracy. A gdy w pośpiechu zbiegałam po schodach, to wpadłam na jakiegoś mężczyznę.
— Niech pan uważa z łaski swojej — powiedziałam ze złością, gdy w ostatniej chwili chwyciłam się poręczy. Już sobie wyobrażałam, jak będę lecieć na dół klatki schodowej.
— Bardzo panią przepraszam — usłyszałam głęboki głos. — Ale to pani biegła po tych schodach jak szalona — dodał nieznajomy.
Już chciałam odpowiedzieć mu kilka niemiłych słów, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. „On ma rację” — pomyślałam.
— Przepraszam — wydukałam. I dopiero wtedy przyjrzałam się mężczyźnie, którego o mały włos nie staranowałam. Był naprawdę przystojny. Miał bardzo ciemne oczy, w których całkowicie się zatopiłam.
— Wybaczam — powiedział z uśmiechem. A potem dodał, że jest nowym mieszkańcem tej klatki.
— Wprowadziłem się kilka tygodni temu i jeszcze nikogo tu nie znam — powiedział. — Milo mi, że poznałem tak uroczą sąsiadkę — dodał.
Poczułam jak się czerwienię. Dlatego szybko się pożegnałam i pobiegłam do samochodu. Jednak spojrzenie jego czarnych oczu towarzyszyło mi przez cały dzień. Nie mogłam skupić się na pracy, bo przed oczami wciąż miałam naszego nowego sąsiada.
Da się pani zaprosić na kawę?
Krzysiek wrócił po kilku dniach i niemal od razu oświadczył mi, że za niedługo znowu musi wyjechać.
— Żadna nowość — powiedziałam sarkastycznie. — Zdziwiłabym się, gdyby było inaczej — dodałam. A potem nie odzywałam się do niego już do końca dnia. Krzysiek chyba nie chciał mnie denerwować, bo też się do mnie nie odzywał.
— Pamiętaj, że robię to dla nas — oświadczył mi następnego dnia. A potem cmoknął mnie w policzek i wyruszył w swoją kolejną służbową podróż.
A ja zostałam sama — zła, rozczarowana i zmęczona tymi wszystkimi sprzeczkami. I kiedy zamierzałam znowu się rozkleić, to usłyszałam pukanie do drzwi.
— Może wypijemy razem kawę? — zapytał mnie sąsiad, na którego wpadłam kilka dni wcześniej. Prezentował się naprawdę świetnie. I ten jego uśmiech, który rozświetlał całą jego twarz.
„Czemu nie” — pomyślałam i zaprosiłam go do środka.
Marek okazał się świetnym rozmówcą — był inteligentny, rozgadany i błyskotliwy. A do tego miał cudowne poczucie humoru.
Spędziliśmy bardzo miły wieczór. A gdy przyszła pora pożegnania, to Marek nachylił się do mnie i wyszeptał mi niemal do ucha.
— To był bardzo miły wieczór. Świetnie się bawiłem.
Czułam jak po ciele rozchodzi mi się ciepło. Spojrzałam w oczy swojemu sąsiadowi i poczułam, że ma ochotę mnie pocałować. Ja też miałam na to ochotę. Jednak w ostatniej chwili się wycofałam. Odsunęłam się dyskretnie i z miłym uśmiechem podziękowałam mu za wieczór.
— Mam nadzieję, że kiedyś go powtórzymy — powiedział z błyskiem w oku. Sprawiał wrażenie, jakby doskonale wiedział, że mi się podoba.
— Też mam taką nadzieję — powiedziałam z uśmiechem.
Marek spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek, a potem się pożegnał. A ja zostałam sama ze swoimi myślami. Właśnie sobie uświadomiłam, że byłam bliska pocałunku z obcym facetem. A może i czegoś więcej.
Podobasz mi się
Przez kilka kolejnych dni spotykałam Marka na klatce schodowej. Za każdym razem uśmiechał się do mnie w sposób, który sprawiał, że od razu miękły mi nogi. A gdy pewnego dnia mijaliśmy się na schodach, to przysunął się do mnie bardzo blisko i niemal otarł się o moje ciało.
— Przepięknie dziś wyglądasz — usłyszałam. Spojrzałam mu w oczy i ujrzałam w nich zachwyt. Od razu zrobiło mi się ciepło na sercu. Mój mąż już od wielu miesięcy nie powiedział mi komplementu.
— Dziękuję — powiedziałam speszona, czując, że się czerwienię. I nagle poczułam, że Marek nachyla się do mnie.
— Bardzo mi się podobasz — usłyszałam jego szept.
W tym samym momencie poczułam, że tracę oddech. I gdyby nie sąsiadka, która właśnie weszła na klatkę, to nie wiem, jakby się to skończyło.
„Czyżbym była bliska zdrady Krzyśka?” — pomyślałam. Odpowiedź nie była wcale taka trudna.
Przez cały wieczór zastanawiałam się, co mam zrobić. Wyraźnie widziałam w oczach sąsiada zachwyt i zainteresowanie moją osobą. I wystarczyło pójść do mieszkania na górze, aby poczuć te wszystkie uczucia na swoim ciele.
„Iść czy nie iść?” — zapytałam siebie chyba po raz setny. I kto wie, czy nie zdecydowałabym się na ten krok, gdybym nie usłyszałam przekręcanego w drzwiach klucza.
— Co ty tu robisz? — zapytałam zdziwiona, gdy do mieszkania wszedł Krzysiek.
— Mieszkam — odpowiedział mój mąż. A potem spojrzał na mnie w jakiś dziwny sposób. Przestraszyłam się, że w jakiś dziwny sposób domyślił się moich zamiarów.
— Nie powinieneś być w delegacji? — zapytałam.
— Wróciłem wcześniej — odpowiedział Krzysiek. A potem dodał, że musimy porozmawiać.
Nie wiem dlaczego, ale byłam przekonana, że zaraz się dowiem o jego zdradzie.
— Nie bój się, to nic strasznego — powiedział mój mąż, jakby czytał w moich myślach.
Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
— Wreszcie mogę ci wszystko powiedzieć — usłyszałam. — Trochę to trwało, ale w końcu udało mi się spełnić twoje wielkie marzenie.
Nic nie rozumiałam
Spojrzałam pytająco na Krzyśka, a on wszystko mi opowiedział. Okazało się, że mój mąż pracował ponad siły, aby kupić dom. Wiele lat temu powiedziałam mu, że chciałabym zamieszkać w przytulnym domku z ogródkiem.
— Żartujesz? — zapytałam z niedowierzaniem.
— Nie żartuję — odpowiedział mój mąż. — Przecież mówiłem, że wszystko to robię dla nas.
Stałam nieruchomo i nie mogłam wydusić z siebie słowa. A potem rzuciłam się Krzyśkowi na szyję.
„Kocham cię” — szepnęłam mu do ucha.
I pomyśleć, że byłam bardzo blisko tego, aby zdradzić najważniejszego mężczyznę w moim życiu. Popełniłabym ogromny błąd. Na szczęście opamiętałam się w ostatniej chwili.
Czytaj także:
„Kochanka męża najpierw rozbiła mi rodzinę, a teraz próbuje wygryźć mnie z pracy. Mąciwoda pożałuje, że ze mną zadarła”
„Chciałabym choć raz usłyszeć od męża komplement. Od 40 lat czuję się jak jego służąca, która gotuje i pierze gacie”
„Gdy zamieszkałam z facetem, czar prysł. Garów nie tyka, pralki nie potrafi włączyć, bo mówi, że to babski obowiązek”