Gdyby parę lat temu ktoś mi powiedział, że dołączę do klubu zdradzonych żon, to bym go wyśmiała. Teraz niestety nie jest mi do śmiechu, ponieważ mężczyzna, którego pokochałam całym sercem i dla którego wiele poświęciłam, okazał się zwykłą łajzą.
Każde małżeństwo przeżywa lepsze i gorsze momenty, a kiedy jest pod górkę, to się rozwiązuje problemy, a nie wskakuje do łóżka innej babie.
– Nie mogę w to uwierzyć, jak mogłeś? – patrzyłam na Marcina jak na kosmitę, bo jeszcze nie dotarło do mnie to, co właśnie przed chwilą powiedział.
– Byłem skończonym idiotą, błagam, wybacz mi – miałam wrażenie, że jeszcze sekunda i się rozpłacze.
– Zniszczyłeś naszą rodzinę! A ja kretynka wierzyłam w te wszystkie czułe słówka i w to, że bardzo mnie kochasz – byłam wściekła i zarazem rozżalona.
– Bo to prawda, kocham tylko ciebie – zapewniał gorliwie. – Ta kobieta…
– Milcz! – nie pozwoliłam mu dalej mówić, gdyż wcale nie miałam ochoty tego słuchać. – Jesteś podłą świnią.
Wszystkie te bajki o delegacjach i nadgodzinach w pracy… Zrobiło mi się niedobrze. Siedział przede mną skulony, ze wzrokiem wbitym w podłogę.
– Kim ona jest? – nie byłam w stanie ukryć gniewu.
– To nie ma znaczenia, skończyłem z nią – wyznał prawie szeptem, nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy. – Chciałem być z tobą szczery…
– Wiesz, co – nie mogłam opanować drżenia rąk – po prostu się wynoś.
– Marta, ale ja…
– Dość, pakuj manatki i do widzenia.
Nie chciałam dłużej na niego patrzeć. Próbował się jeszcze tłumaczyć, ale pokazałam mu drzwi, po czym zamknęłam się w łazience. Nie dałam rady utrzymać na wodzy silnych emocji, jakie mną szargały, i się rozpłakałam. Słyszałam, jak kręci się po mieszkaniu, a potem wychodzi. Całe szczęście, że dzieci były akurat u mojej mamy. Zastanawiałam się, jak ja im wytłumaczę, że tatusia nie ma w domu. Był z nimi bardzo związany, a tu taki klops…
Kochanka męża nie zamierzała odpuścić
O tym, z kim zadawał się mój mąż, dowiedziałam się od Piotra, jego najlepszego kumpla. Nie musiałam go nawet prosić o te informacje, bo sam się wygadał. Przypadkowo wpadliśmy na siebie w markecie i od słowa do słowa zeszło na temat Marcina.
– Usiłowałem wybić mu to z głowy, ale miał klapki na oczach – skwitował ze smutkiem w oczach.
Okazało się, że kochanką Marcina była Magda, nasza wspólna znajoma. Nie była moją bliską koleżanką, ale przy okazji różnych spotkań towarzyskich miałyśmy sposobność zamienić kilka słów. Wymieniłyśmy nawet numery telefonów, żeby któregoś dnia się umówić i wybrać na kawę. Wydała się całkiem fajną osobą. Nawet nie przyszłoby mi do głowy, że sypia z Marcinem. Nie wiem, ile trwał ich romans i szczerze powiedziawszy, wiedza ta do niczego nie jest mi potrzebna. Niemniej ból był nie do zniesienia, zwłaszcza że moja wyobraźnia ma to do siebie, że uwielbia pracować na wysokich obrotach.
Nosiłam się z zamiarem napisania Magdzie paru „ciepłych” słów, ale kiedy trochę ochłonęłam, uznałam to za niezbyt rozsądne posunięcie. Zamiast tego to ona napisała do mnie, a ton, w jakim była utrzymana wiadomość, zdecydowanie nie przypadł mi do gustu.
„Gdyby Marcin się nie wygadał, niczego byś się nie domyśliła. To przez ciebie go straciłam i zapewniam, że na tym nie koniec. Zapłacisz za to”
Miałam dziką chęć cisnąć telefonem o ścianę. Co za perfidny babsztyl! Najpierw rozwala moją rodzinę, a teraz bezczelnie szczerzy kły. Rzecz jasna potraktowałam to jako czcze pogróżki serwowane przez rozżaloną kobietę, którą zostawił żonaty kochaś. W najśmielszych marzeniach nie przypuszczałabym, że Magda ma nierówno pod sufitem i za punkt honoru postawi sobie uprzykrzanie mi życia. Po doczytaniu powyższej wiadomości zablokowałam jej numer i sądziłam, że na tym ta sprawa się zakończy.
Naopowiadała mojemu szefowi głupot
Magda postanowiła zniszczyć moją dobrą reputację w firmie, w której pracowałam od lat. Gdy szef wezwał mnie na dywanik, miałam nie najlepsze przeczucia – tym bardziej, że kiedy prosił mnie do swojego gabinetu, minę miał nietęgą.
– Pani Marto – wskazał mi fotel – proszę usiąść.
– Czy coś się stało? – posłusznie zajęłam miejsce.
– Myślałem, że to pani mi o tym powie – przełożony wpatrywał się we mnie wyczekującym wzrokiem.
– Proszę wybaczyć, ale nie rozumiem, o co chodzi – odparłam zgodnie z prawdą.
Zapewne zauważył nieudawane speszenie malujące się na mojej twarzy, bo od razu spuścił z tonu.
– W takim razie już wyjaśniam – jego głos zabrzmiał łagodniej.
Otworzył swojego laptopa i pokazał mi maile, jakie otrzymywał od dwóch dni. Stawiały mnie w bardzo złym świetle jako pracownicę. Od razu odgadłam, kto za tym stoi. Najwyraźniej Magda wyciągnęła od Marcina to i owo na temat mojej firmy, a ten idiota nie miał oporów, żeby jej powiedzieć.
W pierwszej chwili miałam ochotę zapaść się pod ziemię i tam pozostać, ale zaraz oprzytomniałam. Przecież to były zwykłe oszczerstwa i próba kopania pode mną dołków. Uznałam, że w tej sytuacji najlepiej będzie postawić na szczerość i wyznać szefowi, jak się sprawy mają. Pokazałam mu również otrzymaną od Magdy wiadomość – przed zablokowaniem jej numeru zrobiłam zrzut ekranu. Słuchał z uwagą. Przyznał, że docenia moją bezpośredniość i uczciwość oraz iż nie ma powodów, aby mi nie wierzyć. Niemniej delikatna rysa na szkle pozostała i miałam całkowitą świadomość, że szef będzie miał mnie na oku.
Magda była niezmiernie żądna zemsty. Pozakładała w mediach społecznościowych fejkowe konta, z których wypisywała pod moimi postami obelżywe komentarze. Profilaktycznie pozmieniałam hasła oraz ustawienia profili z publicznych na prywatne. Mało tego, była kochanka mojego męża, zaczęła nękać mnie SMS-ami z nieznanych numerów. W pewnym momencie zaczęłam autentycznie bać się nie tyle, ile o siebie, ale o dzieci.
Uznałam za stosowne zadzwonić do Marcina. Wyprowadził się do hotelu. Codziennie miałam od niego telefony z przeprosinami. Nie chciałam tego przyznać nawet przed sobą, ale nieco zmiękłam. Naturalnie w dalszym ciągu byłam na niego bardzo zła.
– Zrób coś z tą kobietą albo nie ręczę za siebie – dyszałam do słuchawki, hamulce mi puściły.
– Uspokój się, co się dzieje?
Kiedy usłyszał, do czego zdolna jest jego kochanica, klął jak szewc. Obiecał, że się tym zajmie.
– Marta, czy możemy się spotkać i porozmawiać? Cholernie mi zależy…
– Przyjedź, zanim się rozmyślę.
Nie było łatwo zachować przy nim zimną krew. Jak tylko go zobaczyłam po niespełna miesiącu rozłąki, puls od razu mi przyśpieszył. Nie miałam żadnych wątpliwości co do tego, że go kocham. Zachowałam spokój i dystans. Poprosił o screeny wszystkich wiadomości od Magdy oraz maili, które wysłała do mojego szefa.
– Przysięgam, że ona nie będzie cię więcej nękać – obiecał.
Na drugi dzień zgłosił sprawę na policję.
Postanowiłam go nie skreślać
Marcin zranił mnie okrutnie, lecz to nie sprawiło, że moje uczucia do niego prysnęły niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Uznałam, że dam mu szansę, co wiąże się z wybaczeniem zdrady. Postawiłam jednak warunek, że pójdziemy na terapię małżeńską. Zgodził się bez wahania.
Widzę, że mocno się stara i autentycznie zależy mu na odbudowaniu więzi między nami. Dzieciaki są szczęśliwe, bo tata jest w domu – okropnie znosiły jego nieobecność. Mnie też jakoś lżej na duszy i mam nadzieję, że wszystko się poukłada.
Czytaj także:
„Syn wywiózł mnie do lasu, żebym pogodziła się z synową. Najbardziej wkurza mnie w niej, że jest taka podobna do mnie”
„Dostałem spadek, który miał przysporzyć mi sporo problemów. Nie dałem się wpuścić w maliny”
„Koleżanka z pracy uwodziła mnie dekoltem i zalotnym spojrzeniem. Chciała zrobić karierę przez łóżko”