„Jednej nocy przyśnił mi się kolega syna. Teraz marzę o nim również na jawie i próbuję go poderwać”

kobieta z nastolatkiem fot. Adobe Stock, Monkey Business
„‒ Weź przestań ‒ rzucił w końcu. ‒ Nie chciałem tego mówić przy Konradzie, ale ta jego matka to jakiś koszmar. Łazi za mną, szczerzy się do mnie i ciągle trzepocze rzęsami, jakby jej coś do oka wpadło. ‒ Pokręcił głową. ‒ Widzieliście w ogóle, co ona na siebie założyła? Co to za kiecka w ogóle? Ona nie widzi, jaka jest stara?”.
/ 21.09.2023 06:30
kobieta z nastolatkiem fot. Adobe Stock, Monkey Business

Moje życie nigdy nie było jakoś szczególnie przebojowe. Na studiach skupiałam się głównie na nauce, żeby skończyć je z dobrym wynikiem, nie miałam więc czasu na balangi, łażenie po mieście czy szalone randki z przypadkowymi gośćmi. Na ostatnim roku, kiedy byłam na stażu, poznałam Antka, mojego przyszłego męża. Szybko się w sobie zakochaliśmy. Potem był ślub i zaraz urodził się Konrad, a ja zostałam uwiązana w domu.

Po kilkunastu latach, kiedy nasz syn przestał polegać we wszystkim na mnie i dużo więcej czasu spędzał z rówieśnikami, wolne chwile upływały mi w samotności. Mąż sporo pracował, brał też nadgodziny, żeby niczego nam nie zabrakło, więc wracał późno. Ja z kolei po pracy siadałam w fotelu przy oknie i albo czytałam książki, albo wyciszałam się przy dźwiękach muzyki. Wiedziałam, że raczej nie czeka mnie już nic szalonego, nie narzekałam. Może i Antek zasypiał, jak tylko ułożył głowę na poduszce, ale przecież mnie kochał.

Konrad przyprowadził kolegę

Konrad raczej rzadko przyprowadzał kogoś do domu. Wydawało mi się, że już niebawem nastąpi ten moment, w którym będzie chciał mi przedstawić swoją dziewczynę. Mimo wszystko, nie naciskałam na niego, nie dopytywałam, żeby nie przewracał oczami i nie mówił, że nie daję mu żyć. W każdym razie zdziwiłam się, gdy ściągnął do nas kolegę. Podobno mieli robić razem jakiś projekt na zajęcia.

– To jest Tomek –  przedstawił swojego towarzysza. – Będziemy u mnie jakby co.

–  Pewnie –  mruknęłam. Bardziej zajęta byłam jednak przyglądaniem się naszemu gościowi.

Tomek był wysoki i nieźle umięśniony jak na 17 lat. Miał trochę dłuższe blond włosy i duże, niebieskie oczy. Wyglądał naprawdę uroczo i niewinnie, co mocno kontrastowało z urodą Konrada, całkiem przystojnego jak na mój gust, ale mającego surowsze rysy twarzy.

Kiedy chłopcy poszli pracować nad projektem, zajęłam się przygotowywaniem przekąsek. Zaniosłam im je, a potem poszłam usiąść w swoim fotelu. Szybko zajęłam się kolejną książką i kolega Konrada momentalnie wyleciał mi z głowy.

Zaczęłam fantazjować

Nie wiem, kiedy znalazłam się w pokoju sam na sam z Tomkiem. Było już chyba późno, bo wokół panował półmrok. Kolega Konrada uśmiechnął się do mnie szeroko, a mnie serce momentalnie zabiło szybciej. Dopiero wtedy zaczęłam doceniać pociągające piękno chłopaka.

– Nie mogę się na ciebie napatrzeć, Aurelia – rzucił uwodzicielskim tonem.

Kiedy przeszliśmy na „ty”? I co on tu w ogóle robił?

Przekrzywił głowę i dodał:

–  A mogę tylko patrzeć?

Przełknęłam ślinę.

Był tak blisko. Wyciągnęłam dłoń i dotknęłam jego policzka, by przekonać się, że chłopak naprawdę stoi obok. Uśmiechnął się, a potem mnie pocałował. Przymknęłam oczy, czując jego wargi na swoich. Kiedy jednak ponownie rozchyliłam powieki, zorientowałam się, że leżę we własnym łóżku, a obok śpi mój mąż.

Z jednej strony było mi głupio, a z drugiej zachciało mi się śmiać. Naprawdę fantazjowałam we śnie o koledze mojego syna! Że też w ogóle mi się to przytrafiło.

On mi się naprawdę podobał

Mimo wszystko, gdzieś tam, w środku, poczułam ukłucie żalu. Bo dawno nie czułam już takiego żaru, tak wielkich emocji jak wtedy, gdy się całowaliśmy. Co z tego, że to nie było naprawdę? Wciąż jeszcze robiło mi się gorąco na samo wspomnienie jego uśmiechu, ciepłego oddechu… I te oczy. Gdybym tylko mogła, chętnie bym w nich zatonęła.

Zerknęłam jeszcze raz na śpiącego Antka. Fakt, wciąż mógł się podobać, ale mocno się postarzał. Nie był już tym samym beztroskim, zwracającym uwagę mężczyzną, którego poznałam 19 lat temu. Niby powinnam mieć wyrzuty sumienia, że leżę obok niego, jako jego żona zresztą, i myślę o innym. W dodatku ten inny miał przecież 17 lat!

Stłumiłam śmiech, przekonana, że zwariowałam. Wiedziałam, że coś takiego nie mogło się udać, a jednak gdzieś podświadomie miałam nadzieję, że może kiedyś, przypadkiem.

Przez kolejne dni starałam się wyrzucić Tomka z myśli. Przychodziło mi to opornie. Łapałam się na tym, że zaczynam o nim fantazjować przy wykonywaniu prozaicznych, codziennych czynności, parę razy zawiesiłam się nawet w pracy, czym sprowokowałam chichot koleżanek i nieprzychylne spojrzenie szefowej. Mimo kłopotów, jakie sama na siebie ściągałam, nic nie mogłam poradzić na to, że chyba się w tym dzieciaku zadurzyłam.

Myślałam, że spalę się ze wstydu

Z okazji 18-stych urodzin Konrada wyprawialiśmy dość huczne przyjęcie w naszym domu. Przyszło wielu znajomych mojego syna – tych ze szkoły i spoza niej. Wśród nich był oczywiście Tomek.
Nie wiem, co mi odbiło, ale na tę okazję założyłam swoją najlepszą, krwistoczerwoną sukienkę z głębokim dekoltem i odsłoniętymi plecami. Zrobiłam też makijaż pasujący do okazji i założyłam ulubioną, złotą biżuterię. Chciałam zaimponować Tomkowi, a jednocześnie pragnęłam chociaż przez jedno popołudnie poczuć się naprawdę piękna. Robiłam zresztą wszystko, by mój wymarzony chłopak mnie zauważył. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że odwzajemnia uśmiech.

Po około godzinie od rozpoczęcia przyjęcia, podeszłam do grupki znajomych Konrada, w której znajdował się także Tomek. Mojego syna na szczęście nigdzie nie było widać.

–  I jak się bawicie, chłopcy? – zagaiłam. – Chcecie może jeszcze coś do picia?

Wymienili spojrzenia. W końcu to Tomek zwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem, od którego zmiękły mi kolana:

– Ma pani jeszcze ten sok ze świeżych pomarańczy? Jest mega pyszny!

Odwzajemniłam uśmiech.

– Pewnie, że mam –  odparłam, całkiem zadowolona. – Zaraz wam przyniosę.

Odeszłam parę kroków i obejrzałam się ukradkiem przez ramię, chcąc zobaczyć, co robią. Ku mojemu zdziwieniu, głośno się śmiali.

– Ty to masz wzięcie, Tomek –  mówił jeden. –  Nawet starsze babki na ciebie lecą.

Tomek skrzywił się lekko, choć wciąż pozostawał rozbawiony.

–  Weź przestań –  rzucił w końcu. – Nie chciałem tego mówić przy Konradzie, ale ta jego matka to jakiś koszmar. Łazi za mną, szczerzy się do mnie i ciągle trzepocze rzęsami, jakby jej coś do oka wpadło. –  Pokręcił głową. – Widzieliście w ogóle, co ona na siebie założyła? Co to za kiecka w ogóle? Ona nie widzi, jaka jest stara?

– Daj jej spokój –  mruknął ktoś inny. –  Przecież jeszcze aż tak bardzo się nie marszczy…

Razem wybuchli śmiechem, a ja potknęłam się na prostej drodze i upadłabym, gdybym nie zdążyła złapać się ściany.

Boże, co ja sobie wyobrażałam? Że siedemnastoletni smarkacz na mnie poleci? Że zrobię na nim jakieś wrażenie? Jak mogłam się tak strasznie wygłupić? Dać im powód do takich żartów?

Przejrzałam na oczy

Tomek był u nas jeszcze kilka razy. Nigdy więcej nie próbowałam jednak go podrywać – starałam się dać mu do zrozumienia, że coś sobie wymyślił i nigdy mnie nie interesował. Doszłam do wniosku, że w sumie aż tak bardzo mi się nie podoba. Podejrzewałam, że dużo lepiej wyglądałby z jakąś dziewczyną w swoim wieku.

Choć wciąż jeszcze potwornie mi wstyd, gdy pomyślę o swojej głupiej chwili słabości, cieszę się, że przejrzałam na oczy. To w pewnym sensie dzięki temu zbliżyłam się znów do Antka. Parę dni po urodzinach Konrada zmusiłam męża do poważnej rozmowy. Wytłumaczyłam mu, że zamiast pieniędzy na dodatkowe wydatki i różnego rodzaju zachcianki, wolałabym jego obecność w domu. Chciałam znowu poczuć, że mam faceta, który nie chodzi wiecznie przemęczony, a jego największą miłością jest wygodne posłanie.

Antek chyba mnie zrozumiał. W każdym razie przestał brać nadgodziny i już dwa razy po pracy zabrał mnie do kina. W najbliższy weekend natomiast wybieramy się do restauracji na kolację. Dawno już nie byliśmy ze sobą tak blisko, a on nie prawił mi tylu komplementów. Jeśli nasze relacje jeszcze się poprawią, zrobię wszystko, by pozostały takie jak najdłużej. Bo naprawdę mam wyjątkowo kochanego, dojrzałego i przystojnego męża.

Czytaj także: „Cały czas czuję, że dotyka mnie coś obleśnego. Wszystko przez mojego sąsiada”
„Córka ma 35 lat i myśli, że będę żyć wiecznie. Od rana do nocy ogląda seriale i ani myśli o zarabianiu na siebie” „Mieliśmy z ukochaną dość tej bandy snobów i hochsztaplerów. Tego wesela goście nie zapomną nigdy”

 

Redakcja poleca

REKLAMA