„Mąż miał mnie za beztalencie i odszedł do młodszej kochanki. Odgryzłam się. Dziś na kolanach błaga o przebaczenie”

Dumna kobieta fot. iStock, Frazao Studio Latino
„Tamtego dnia wróciłam wcześniej do domu, a w kuchni mój mąż jadł sobie obiad z jakąś siksą. Karmił ją i obmacywał. W pierwszej chwili kompletnie nie wiedziałam, co zrobić. Dopiero kiedy Marek się odwrócił, opętał mnie jakiś diabeł”.
/ 08.07.2023 21:30
Dumna kobieta fot. iStock, Frazao Studio Latino

Raz, dwa, trzy – policzyłam wypite kieliszki czerwonego wina. Czułam w żołądku przyjemne ciepło, a moje policzki płonęły. Siedziałam na kanapie w salonie mojej młodszej siostry. Z oczu spływały mi łzy. Nie mogłam ich powstrzymać, zresztą po co? Miałam powód do płaczu: zawaliło się całe moje życie. Nalałam sobie jeszcze jeden kieliszek, a z mojej piersi wyrwał się szloch.

– Alicja, ty ciągle pijesz? – do salonu zajrzała Milena. – Daj już spokój. Idź spać, alkohol ci w niczym nie pomoże. A jutro na dokładkę będziesz miała kaca giganta.

– Łatwo ci mówić, to nie ciebie mąż puścił w trąbę – burknęłam.

Kochanie, wiem, że ci ciężko – siostra usiadła obok mnie. – Ale masz jeszcze Majkę. Powinnaś trzymać się właśnie dla niej.

Wiedziałam, że Milena ma rację, ale tak trudno było zapomnieć o wydarzeniach ostatnich miesięcy. W końcu mało kto może się poszczycić równoczesną utratą męża, domu i pracy…

Marka poznałam jeszcze w liceum

Moja pierwsza miłość. Kochałam go jak wariatka. Zaszłam w ciążę, nim się obejrzałam, i w wieku dwudziestu jeden lat byłam już mężatką. Studiowałam wtedy farmację, ale ze względu na problemy z utrzymaniem ciąży przestałam chodzić na zajęcia. Po urodzeniu Majki nie wróciłam już na uczelnię. Marek przekonał mnie, żebym została w domu i zajęła się dzieckiem. Tuż przed naszym ślubem ojciec Marka przepisał na niego dom i firmę transportową. Wzięliśmy kredyt na remont i wspólnie urządzaliśmy nasze gniazdko. Włożyłam w to całe serce.

To ja wybierałam meble i wszelkie dodatki – godzinami zastanawiałam się nad rodzajem płytek i kolorem ścian. W międzyczasie skończyłam kurs krawiectwa i szyłam w domu różne cuda, które sprzedawałam wśród znajomych. Życie rodzinne pochłonęło mnie tak bardzo, że o pracy pomyślałam dopiero dwa lata później.

– Maja idzie w tym roku do przedszkola. Chciałabym zacząć pracować – oznajmiłam mężowi przy kolacji.

– I co niby chciałabyś robić? Siedzieć  przy kasie w markecie? Szyć te swoje fatałaszki dla jakiegoś wielkiego koncernu? To jest harówka, dziewczyno. A ty nie masz wykształcenia, żeby starać się o lepszą pracę.

Słowa męża mnie zabolały. Nie musiał mi wytykać tego, że nie skończyłam studiów. A ciężkiej pracy się nie bałam. Zrobiłabym wszystko, żeby wyrwać się z domu. Po tamtej rozmowie przez kilka dni chodziłam jak struta. Marek chyba wyczuł, że przesadził, bo kilka dni później złożył mi propozycję.

– Sekretarka Jurka jest w ciąży. Od przyszłego tygodnia idzie na zwolnienie. Co powiesz na to, żeby pracować dla mojego kumpla?

– Mówisz poważnie? – nie dowierzałam.

– Oczywiście. Prowadzenie sekretariatu to nic trudnego.

– Ale nie znam angielskiego – zmartwiłam się – a to posada w szkole językowej.

– Zajmiesz się wyłącznie administracją, niepotrzebna ci znajomość języków.

Marek wymienił sumę, całkiem sporą, którą Jurek był mi gotów zapłacić. Cieszyłam się jak głupia. Mój mąż też uważał, że ten układ jest korzystny. Miałabym dobrego szefa i mogłabym dołożyć niemałą kwotę do rodzinnego budżetu. Wtedy jakoś nie przyszło mi głowy, że to Marek kontroluje ów idealny układ…

Mijały lata. Nadal pracowałam u kolegi męża, a w wolnym czasie zajmowałam się szyciem. Majka zaczynała dorastać i teraz chętniej spędzała czas z koleżankami niż ze mną. Samo życie. Nic nie zwiastowało nadchodzącego kataklizmu. Aż pewnego dnia odkryłam, że Marek ma kochankę. To był przypadek. Tamtego dnia wróciłam wcześniej do domu, a w kuchni mój mąż jadł sobie obiad z jakąś siksą. Karmił ją i obmacywał. W pierwszej chwili kompletnie nie wiedziałam, co zrobić. Dopiero kiedy Marek się odwrócił, opętał mnie jakiś diabeł. Krzyczałam i ciągnęłam tę lafiryndę za włosy. Męża spoliczkowałam i kazałam mu się wynosić.

– Śmieszna jesteś – prychnął. – Przecież to mój dom.

– Ale to ja go urządzałam, a odkąd pracuję, dokładam się do kredytu, który wziąłeś na remont.

– I co z tego? To nadal jest mój dom. Po moim ojcu. Podobnie jak firma. Ty nie masz nic. Wszystko zawdzięczasz mnie. Poza tym gdzie byś dziś była, gdyby nie ja? – drwił Marek. – Więc nie rób afery o taką drobnostkę.

– Zdradę nazywasz drobnostką? W takim razie nie mamy o czym gadać. Chcę rozwodu!

– Zastanów się. Zostaniesz na lodzie, a ta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy. To tylko przygoda…

Dziewczyny nie zachwyciło takie podsumowanie ich relacji i Marek zarobił w twarz także od niej. Ale nic to nie zmieniło. Nie umiałam mu wybaczyć. Zabrałam swoje rzeczy i wyprowadziłam się do siostry. Majka pojechała ze mną. Doskonale wiedziała, co się dzieje. Nie mogłam i nie chciałam jej okłamywać.

– Mamo, to już pewne? Nie pogodzicie się? – dopytywała się.

– Przykro mi, skarbie, ale twój ojciec zawiódł moje zaufanie. Nie mogę dłużej z nim być.
Chciałam rozwodu, ale na początku czułam się zagubiona

Sprawy potoczyły się bardzo szybko

Wniosłam pozew o rozwód i wkrótce byłam wolnym człowiekiem. Marek nie robił mi trudności. Sam zobowiązał się do płacenia alimentów na Majkę. Ukarał mnie w inny sposób – jeszcze nim wyrok się uprawomocnił, sprowadził do „naszego” domu swoją kochankę, która najwyraźniej szybko mu wybaczyła. Byłam wściekła, że ta gówniara korzysta z „mojej” kuchni i trzyma ubrania w garderobie, którą dwukrotnie przebudowywałam. Na dodatek Jurek zwolnił mnie z pracy. Cóż, sytuacja faktycznie zrobiła się niezręczna. Kochanka Marka uczyła w jego szkole językowej.

– Agata jest naprawdę dobra, generuje dla szkoły spore zyski. Sama rozumiesz, że musiałem wybrać – powiedział przepraszającym tonem.

Na szczęście Milena załatwiła mi posadę w sklepie z zabawkami. Zawsze to jakiś grosz, więc mogłam dorzucić się siostrze do rachunków i czynszu. I tak miałam wyrzuty sumienia, że tak długo siedzimy jej z Majką na głowie.

– Zobaczysz, teraz będzie już tylko lepiej. Wreszcie jesteś wolna – Milena przerwała moje gorzkie rozważania.

– No tak, bo gorzej już chyba być nie może, po tym jak sprowadził tę siksę do naszego domu… Ona śpi w moim łóżku, kąpie się w mojej wannie. Jak o tym pomyślę, to szlag mnie trafia!

– Kochanie, jest coś takiego jak karma. Zobaczysz, wcześniej czy później dopadnie też Marka. Jeszcze będziesz miała tę satysfakcję – przekonywała.

Nazajutrz nie czułam się najlepiej. Miałam kaca, a w sklepie jak na złość panował duży ruch. Najbardziej przeszkadzało mi marudzenie dzieci. Na pomoc kierowniczki niestety nie mogłam liczyć. Miała chorą matkę i większość dnia spędza w szpitalu. Przyszła do sklepu dopiero pół godziny przed zamknięciem.

– I jak tam, pani Alicjo? Jakiś konkretny utarg? – spytała.

Pokiwałam głową.

– To był całkiem dobry dzień. Zacznę już sprzątać. O tej porze rzadko ktoś… – nie zdążyłam skończyć, gdy drzwi się otworzyły i do środka weszła, a raczej wtoczyła się młoda kobieta z ogromnym brzuchem.

Z niepewną miną zaczęła przeglądać grzechotki.

– Jakie będą najlepsze dla niemowlaka? – zapytała szefową, która teraz stała za ladą.
Pani Magda pokazała jej szereg różnych zabawek.

– Najlepsze będą te lekkie – dodałam, bo kobieta wciąż nie mogła się zdecydować.

– Takie maluszki jeszcze nie chwytają dobrze zabawek. Osobiście wybrałabym matę edukacyjną z wiszącym pałąkiem. Niemowlaczek na początku będzie trącać sobie te zabawki rączkami i nóżkami. A dla trochę starszych dzieci polecam oball. Widzi pani, jaki jest lekki? Dziecko bez problemu go utrzyma.

Szefowa spojrzała na mnie z uznaniem

Była zadowolona z mojej pracy. Odkąd mnie zatrudniła, obroty sklepu wzrosły.

– Więc wezmę i to, i to – powiedziała zadowolona klientka. – I będę tu zaglądać częściej.

– Serdecznie zapraszamy. A może potrzebuje pani czegoś jeszcze? – spytała szefowa.

– Właściwie… – zawahała się – przydałby mi się organizer na łóżeczko, i może jeszcze ochraniacz z pościelą. Byłam już w kilku sklepach, ale nic mi się nie podobało.

– Przykro mi, sprzedajemy tylko zabawki – powiedziała szefowa.

Spojrzałam na klientkę. Wyglądała na zmęczoną zakupami. Pamiętam, jak sama kompletowałam wyprawkę dla dziecka. Myślałam wtedy, że dobrze byłoby kupić wszystko w jednym miejscu. Przecież to nic przyjemnego biegać po mieście z wielkim brzuchem. I nagle coś mi zaświtało…

Wyjęłam z kieszeni telefon.

– Może szuka pani czegoś takiego? – spytałam i pokazałam kobiecie kilka zdjęć, na których były między innymi komplet pościeli do łóżeczka i organizer.

– Piękne! Gdzie pani to kupiła? – zapytała klientka.

Nie kupiłam, uszyłam w prezencie dla koleżanki. Zrobiłam dla niej jeszcze taką matę, o, gniazdo niemowlęce i wkładkę do wózka – w uśmiechem zaprezentowałam kobiecie resztę zdjęć.

– A mogłaby pani uszyć coś takiego dla mnie? Byłoby super! – ekscytowała się. – Odebrałabym tutaj, na miejscu.

Spojrzałam na szefową, w końcu to jej sklep. Kiwnęła głową.

– Oczywiście – odparłam zatem.

Umówiłam się z klientką, że w ciągu dwóch tygodni dostarczę jej gotowy zestaw dla maluszka.

Szefowa była pod wrażeniem moich talentów

– Pani Alicjo, dlaczego wcześniej się pani nie pochwaliła?

Przejrzała resztę zdjęć z galerii w mojej komórce i aż cmokała z podziwu. Fotografie pokazywały wyprawki dla dzieci – pościele, otulacze, a nawet pieluszki. Swego czasu szyłam takie zestawy dla ciężarnych koleżanek. Pani Magda twierdziła, że moje rękodzieła można by bardzo korzystnie sprzedać.

– Mogłaby pani tym handlować choćby tutaj. Zwłaszcza że ja już nie mogę dłużej pracować. Moja matka wymaga stałej opieki. Niebawem osiągnę wiek emerytalny i zamierzam się nią zająć. Od dłuższego czasu myślę nad zamknięciem sklepu, ale wciąż to odwlekałam, bo mi szkoda. Dzięki pani mniej bym żałowała.

– Dzięki mnie? – nie zrozumiałam.

– Tak. Mogłaby pani przejąć sklep i poszerzyć ofertę.

Propozycja szefowej nieco mnie oszołomiła. Chciałabym pracować na własny rachunek, ale bałam się, że nie dam sobie rady. W końcu prowadzenie firmy to nie przelewki. Przerażała mnie ta cała dokumentacja. Sprawy urzędowe zawsze załatwiał Marek.

Dopiero kiedy się rozwiedliśmy, odkryłam, jaka jestem niesamodzielna. Najpierw żyłam tak, jak dyktował mi mąż, a obecnie wszystko, co udało mi się osiągnąć, zawdzięczałam Milenie. To moja siostra dała mi dach nad głową i załatwiła pracę. Ja nawet nie wiedziałam, jak napisać dobre CV. Całe szczęście, że miałam co robić w wolnym czasie, bo chybabym zwariowała albo wpadła w depresję.

Już jako mała dziewczynka szyłam ubranka dla lalek i kreśliłam w notatniku przeróżne szkice. A teraz dzięki mojemu hobby mogłabym wreszcie rozwinąć skrzydła. Rzecz jasna, wszystko należało porządnie przemyśleć i przedyskutować. Dlatego zaraz po powrocie do domu opowiedziałam o propozycji szefowej mojej siostrze i córce.

– Jak myślicie, to dobry pomysł? Poradzę sobie? Pani Magda powiedziała, że zostawi mi namiary do swojej hurtowni. Tkaniny od lat kupuję w tym samym miejscu. Jako przedsiębiorca pewnie dostałabym od nich jakiś korzystny rabat. Co sądzicie?

– Nawet się nie zastanawiaj, to przecież wspaniała oferta! – powiedziała Milena. – A ty jesteś bardzo zdolna, mówiłam ci to już setki razy.

– Ciocia ma rację. Wszystkie dziewczyny w szkole zazdroszczą mi tej niebieskiej spódnicy, którą mi uszyłaś w zeszłym miesiącu. Nikt takiej nie ma, a oryginalność jest teraz trendy. Więc do dzieła, mamo! Będzie dobrze – Maja uniosła do góry oba kciuki.

– Dobra, spróbuję – zdecydowałam odważnie. – Kto nie próbuje, szampana nie pije, czy jakoś tak.

Kolejne tygodnie były bardzo pracowite

Pani Magda została ze mną jeszcze miesiąc. Po tym czasie oficjalnie przejęłam sklep. Do rozreklamowania towaru bardzo się przyczyniła moja pierwsza klientka. Ta, która kupiła u mnie całą wyprawkę. Dzięki niej sklep zaczęły odwiedzać inne ciężarne. Nieoceniona okazała się także pomoc mojej siostry. Chłopak Mileny był informatykiem i pomógł mi założyć własną stronę internetową.

Mijały miesiące i mój sklep zaczął przynosić całkiem niezłe zyski. Wkrótce nie byłam już w stanie sama obsługiwać klientów. A przecież musiałam mieć czas, żeby szyć. Zatrudniłam do pomocy bystrą dziewczynę. Sama zajęłam się szyciem i prowadzeniem sklepu internetowego. Po niecałym roku mogłam się wreszcie wyprowadzić od siostry. Wynajęłam ładne, trzypokojowe mieszkanie i stać mnie było na jego umeblowanie. Majka znowu miała swój pokój. Wszystko zaczęło się jakoś układać. Poczułam na nowo, że żyję. I wtedy nadeszła tamta sobota.

Byłam w sklepie, na zapleczu. Przez drzwi słyszałam, że Gosia kogoś obsługuje. Facet pytał o poduszki do karmienia i pieluszki z muślinu. Pomyślałam, że to mocno wybredny klient, który nie weźmie zwykłych pieluch. Postanowiłam, że sama go obsłużę. Wyszłam z zaplecza z uśmiechem na twarzy. Mina mi zrzedła, kiedy zobaczyłam, kto przede mną stoi.

– Marek, a co ty tutaj robisz? – zapytałam podejrzliwie byłego męża.

– Pracujesz tutaj? Jesteś sprzedawczynią? Zawsze mówiłem, że tak skończysz – dociął mi.

Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu.

– No ale nie przyszedłem się tutaj kłócić. Ta idiotka Agata zaszła w ciążę i oczywiście nie chciała usunąć. Sama rozumiesz, muszę uznać to dziecko. Przyszedłem kupić jakąś wyprawkę. Podobno to najlepszy sklep z artykułami dziecięcymi w okolicy – powiedział.

Co za snob! Dziecka nie chce, ale wyprawka musi być najlepsza.

– Nie tylko w okolicy – odparłam sucho. – Cóż, gratuluję. Pomogę ci coś wybrać.

– Przynieść te nowe katalogi, szefowo? – spytała Gosia.

– Szefowo? – Marek rozdziawił usta.

– Tak. To mój sklep. Prowadzę go już blisko rok – wyjaśniłam.

– Twój? – były mąż wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem.

Mimo oczywistego dowodu nie potrafił przyjąć do wiadomości, że się usamodzielniłam i osiągnęłam sukces, wbrew jego przewidywaniom. Nie mogłam sobie darować złośliwości.

– Właściwie to jestem ci wdzięczna. Wszedłeś mi na ambicję, mówiąc, że bez ciebie jestem nikim i skończę z niczym. Wzięłam sobie do serca twoje słowa i jak widzisz, mam się świetnie.

– To niemożliwe! – Marek uparcie zaprzeczał faktom. – Ty byś nie potrafiła. Agata mówiła, że to bardzo dobry sklep. Podobno sprzedajecie też w sieci.

– Owszem. Widocznie nie jestem taka głupia, jak myślałeś.

Marek zrobił się czerwony jak burak

Zapłacił za wybraną przeze mnie wyprawkę i z prędkością światła opuścił sklep. Ja pękałam z dumy. Cieszyłam się, że Majka nie powiedziała ojcu, czym się teraz zajmuję. Warto było czekać na tę chwilę i zobaczyć minę tego łajdaka. Boże, co ja w nim widziałam? Czy tak mówi większość rozwódek? Pewnie nie, ale ja zrozumiałam, że dla Marka żadna kobieta nigdy nie będzie partnerem. Dla niego kobiety to głupie gęsi, które należy sobie podporządkować, a potem wykorzystać.

Od tamtej wizyty mój były mąż jakby na nowo się mną zainteresował. Wypytywał o mnie córkę i próbował ocieplić nasze stosunki. Założę się, że nie robił tego z miłości. Poza tym dowiedziałam się od Majki, że Agata straciła ciążę. W szesnastym tygodniu odeszły jej wody. Dziecko nie miało szans na przeżycie. Mimo wszystko bardzo jej współczułam. Majka powiedziała mi, że Marek nawet nie odwiedził tej dziewczyny w szpitalu.

– Rozstali się. Na moje oko tata chce do ciebie wrócić.

Nie myliła się. Marek odwiedził mnie kilka dni później. Przyniósł kwiaty i moje ulubione perfumy.

– Popełniłem błąd, przyznaję. Kocham ciebie i Majkę, moglibyśmy zacząć wszystko od nowa. Pomógłbym ci rozwinąć biznes. Może stworzylibyśmy jakąś sieć franczyzy. Co ty na to, kochanie? – zapytał przymilnym tonem.

– Wybij to sobie z głowy gumowym młotkiem. Łaskawie chcesz do mnie wrócić, bo dobrze mi się powodzi? Wypchaj się. Nie potrzebuję takiego faceta. Poszukaj sobie innej naiwnej. A perfumy zabierz, sama sobie kupię, stać mnie!

Wypchnęłam go za drzwi. Poczułam dziką satysfakcję. Nie byłam już przestraszoną kurą domową, ale pewną siebie kobietą biznesu. A Marek niechcący podpowiedział mi, w jaki sposób mogę więcej zarobić. Postanowiłam skorzystać z jego rady.

Dziś mam trzy sklepy. A życie uczuciowe? Też jest lepiej niż dobrze. Poznałam dobrego mężczyznę i wkrótce na świat przyjdzie nasza córeczka. Ale z małżeństwem się nie spieszę, zaś o sprawy zawodowe dbam sama. Dostałam od losu solidną nauczkę i dmucham na zimne.

Czytaj także:
„Mój mąż 3 lata po ślubie przestał o siebie dbać. Proszę by zmienił brudne skarpetki, a gdy się kochamy otwieram okna”
„Mój mąż podoba się kobietom, a co gorsza, jest zadowolony, gdy z nim flirtują. I to na moich oczach!”
„Mój mąż dostał świetną pracę wykładowcy. Powinnam się cieszyć, ale zżera mnie zazdrość o jego młodziutkie studentki”

Redakcja poleca

REKLAMA