„Mąż kiedyś był biedakiem i teraz pilnuje każdej złotówki. Żałuje córce kasy nawet na jesienne buty”

zamyślona kobieta fot. iStock by Getty Images, Tatiana Ebel
„– Kasia, nie rozumiesz. Dzieci muszą wiedzieć, że pieniądze nie biorą się znikąd. Nie będę jej uczył, że może mieć wszystko na zawołanie – powiedział mąż. – Ale ona nie chce wszystkiego. Chce tylko buty, które nie wyglądają jak wyjęte ze śmietnika. Pomyśl, co ona czuje, słysząc odmowę na każdą prośbę”.
/ 19.11.2024 18:30
zamyślona kobieta fot. iStock by Getty Images, Tatiana Ebel

Czasem miałam wrażenie, że Tomka otacza niewidzialny pancerz – niby obecny, ale nieosiągalny. Jego twardość, surowość, może nawet chłód – wszystko to wynikało z doświadczeń, których nie mogłam do końca zrozumieć. Ale znałam tę opowieść: bieda, samotne dzieciństwo, praca od młodych lat. Czasami jednak czułam, że Ania, nasza córka, staje się ofiarą jego przeszłości.

Mąż był uparty

– Kasia, to nie jest kwestia tego, czego ona chce. To kwestia tego, czego potrzebuje. – Tomek zawsze miał odpowiedź, kiedy próbowałam wstawiać się za naszą czternastolatką.

Ale czy naprawdę chodziło o potrzeby? Z każdą kłótnią między nimi widziałam, jak ich relacja się kruszy. Ania wycofywała się, szukała zrozumienia wśród rówieśników, a ja czułam się jak most, który może runąć pod ciężarem konfliktu.

– Kasia, dzieci muszą wiedzieć, że życie nie jest łatwe. Nie chcę jej rozpieszczać – to jedno z jego ulubionych powiedzeń. Tylko... co to znaczyło dla naszej córki? Czy w tej surowości było miejsce na miłość?

Patrzyłam, jak Ania coraz częściej unika spojrzenia Tomka. I choć starałam się być pośrodku, zaczynałam rozumieć, że jego „miłość” może ranić. A ja nie wiedziałam, jak ich do siebie zbliżyć.

Kłótnie wybuchały co chwilę

– Tato, naprawdę? – Ania stanęła w progu kuchni, trzymając w ręku swoje zniszczone adidasy. – Widzisz te dziury? Przecież już wstyd je nosić.

Siedziałam przy stole, obracając w dłoniach kubek herbaty. Tomek spojrzał na buty, a potem na Anię. Westchnął ciężko.

– Masz inne, to po co nowe? – rzucił chłodno.

– Jakie inne?! – Ania wybuchnęła. – Te inne to sandały, a jest listopad! Czy ty w ogóle słuchasz, co mówię?

Tomek odwrócił wzrok, jakby cała sytuacja była dla niego jedynie irytującym zgrzytem w codziennej rutynie. –

Nie wszyscy w twoim wieku mieli więcej niż jedną parę butów. Jakoś nie umarli – skwitował.

Ania wyprostowała się, jej twarz zaczęła się czerwienić. Wiedziałam, że zaraz dojdzie do eksplozji.

– Aha, czyli ja mam teraz żyć jak ty czterdzieści lat temu, tak? Nie mogę po prostu wyglądać normalnie? W szkole wszyscy się ze mnie śmieją! Ale co cię to obchodzi, prawda? Ty nigdy nie rozumiesz! – wyrzuciła z siebie jednym tchem i rzuciła trampki na podłogę.

– Ania, uspokój się. Nie krzycz – wtrąciłam łagodnym tonem, próbując ugasić tę pożogę, zanim rozgorzeje na dobre.

Ale moja prośba zatonęła w morzu emocji.

– Kasia, nie wtrącaj się! – Tomek spojrzał na mnie, a potem wrócił wzrokiem do córki. – Nie dostaniesz nowych butów tylko dlatego, że sobie wymyśliłaś. Masz wszystko, czego potrzebujesz. A te można jeszcze zszyć!

– Ty naprawdę jesteś niemożliwy! – Ania rzuciła przez łzy i wybiegła z kuchni, trzaskając drzwiami do swojego pokoju.

Próbowałam przekonać męża

Siedzieliśmy w milczeniu. Tomek wziął gazetę i zaczął ją przeglądać, jakby nic się nie stało. Patrzyłam na niego, czując ciężar złości i bezradności. W końcu odezwałam się cicho:

– Tomek, te buty naprawdę nie nadają się już do chodzenia. Może lepiej byłoby je wymienić, zamiast naprawiać w nieskończoność?

Spojrzał na mnie surowo.

– Kasia, nie rozumiesz. Dzieci muszą wiedzieć, że pieniądze nie biorą się znikąd. Nie będę jej uczył, że może mieć wszystko na zawołanie.

Ale ona nie chce wszystkiego. Chce tylko buty, które nie wyglądają jak wyjęte ze śmietnika. Pomyśl, co ona czuje, słysząc odmowę na każdą prośbę.

Wstał od stołu, nie odpowiadając. Zobaczyłam, jak zaciska szczęki. Po chwili wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samą z tym wszechogarniającym poczuciem pustki. Wiedziałam, że będę musiała iść do Ani. Ale coraz częściej zastanawiałam się, czy kiedykolwiek uda mi się naprawić to, co niszczyło ich relację. Czy był sposób, by dotrzeć do Tomka, zanim straci córkę na dobre?

Córka była rozżalona

Siedziała na łóżku, z twarzą wtuloną w poduszkę. Jej ramiona drżały, a co jakiś czas słyszałam cichy szloch. Otworzyłam drzwi i usiadłam obok niej, próbując dotknąć jej ramienia, ale Ania się odsunęła.

– Zostaw mnie, mamo – powiedziała przez łzy.

– Aniu, nie mogę. Chcę z tobą porozmawiać – odparłam cicho, starając się nie prowokować kolejnej eksplozji.

Nie odpowiedziała od razu. Po chwili usiadła, przetarła zapłakane oczy i spojrzała na mnie. Jej spojrzenie było pełne złości i żalu.

– Czemu on zawsze musi być taki uparty? – wyrzuciła z siebie. – Nigdy mnie nie słucha. Dla niego zawsze jestem za bardzo, za dużo, za drogo!

– Aniu, tata... – zatrzymałam się. Jak mogłam to wytłumaczyć, skoro sama nie zawsze go rozumiałam? – Tata po prostu... inaczej patrzy na pieniądze. Kiedy był dzieckiem, miał bardzo mało. Czasem nawet brakowało na jedzenie.

– Ale to nie moja wina! – wybuchnęła. – Nie rozumiem, dlaczego ja muszę za to płacić. Nie żyjemy w jego czasach! Ja tylko chciałam normalne buty...

Objęłam ją, choć początkowo sztywnie się opierała. Po chwili wtuliła się w moje ramię, a jej głos złagodniał.

On mnie nie lubi, prawda? – szepnęła.

– Aniu, to nieprawda. Tata cię kocha, ale nie zawsze wie, jak to pokazać.

Poczułam, jak ciężar jej emocji opada na mnie. Musiałam znaleźć sposób, żeby im pomóc, zanim całkowicie się od siebie oddalą.

To była trudna rozmowa

Tomek stał przy kuchennym oknie, z kubkiem zimnej już kawy w dłoni. W pokoju panowała cisza, ale widziałam po jego postawie, że coś go dręczy. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam bliżej. 

– Możemy porozmawiać? – zapytałam ostrożnie. 

Nie odpowiedział od razu. Patrzył gdzieś w dal, jakby próbował znaleźć tam słowa, które nie chciały przyjść. W końcu usiadł przy stole, gestem wskazując, bym zrobiła to samo. 

– Kasia, ja... – zaczął, z trudem dobierając słowa. – Ja nie wiem, jak inaczej. 

Spojrzałam na niego, nie rozumiejąc, o czym mówi. 

Nie wiem, jak być ojcem, którego ona chce. Wszystko, co robię, wydaje się niewystarczające. 

Jego głos złamał się na chwilę, zanim kontynuował. 

– Jak byłem dzieckiem, miałem jedną parę butów. Jedną. Na rok, na każdą porę roku. Jak się rozpadły, zszywałem je dratwą, bo nowej pary nie było za co kupić. Ojca nie było, matka harowała dniami i nocami, żebyśmy mieli chleb. Myślisz, że ona to zrozumie? 

Pokręciłam głową. 

– Ania ma inne życie, Tomek. Nie oczekuje od ciebie, żebyś naprawiał swoje dzieciństwo. Ona chce, żebyś ją zauważył

Westchnął ciężko, jakby moje słowa go przygniotły. 

– Boję się, że ją rozpuszczę, że będzie myśleć, że wszystko dostaje za darmo. Nie chcę, żeby kiedyś cierpiała. 

– Ale teraz cierpi – przerwałam, patrząc mu w oczy. – Jeśli nie zmienisz podejścia, stracisz ją, zanim zdążysz ją nauczyć czegokolwiek. 

Tomek spuścił wzrok. Po raz pierwszy widziałam w nim nie surowość, ale ból. Wiedziałam, że gdzieś w środku walczy z przeszłością, która nadal rządziła jego decyzjami. 

– Co mam zrobić? – zapytał cicho. 

– Posłuchaj jej. To dobry początek – odpowiedziałam, choć nie byłam pewna, czy będzie umiał to zrobić. 

Każdy miał swoje argumenty

Ania zeszła na dół z determinacją wypisaną na twarzy. Stanęła w salonie, naprzeciwko Tomka, który siedział w fotelu i przeglądał coś na telefonie. Zatrzymałam się w kuchennych drzwiach, obserwując ich. Wiedziałam, że szykuje się coś ważnego.

Tato, możemy porozmawiać? – zapytała twardym tonem, chociaż jej głos lekko zadrżał.

Tomek odłożył telefon i spojrzał na nią z lekkim zaskoczeniem. – Słucham.

Ania wzięła głęboki oddech.

– Dlaczego zawsze muszę cię o wszystko błagać? Czemu niczego mi nie dajesz, nawet jeśli naprawdę tego potrzebuję?

Tomek zmarszczył brwi.

– Aniu, ja nie...

– Nie, tato, pozwól mi skończyć – przerwała mu.

– Nie chcę wszystkiego. Nie jestem rozpieszczonym dzieckiem. Ale to, że masz swoje zasady, nie oznacza, że zawsze masz rację. Czy kiedyś naprawdę się zastanawiałeś, czego ja potrzebuję, a nie ty?

Tomek wyglądał, jakby dostał cios. Milczał przez chwilę, zanim odpowiedział cicho:

– Chcę, żebyś była silna. Żebyś umiała radzić sobie w życiu.

– Ale nie uczysz mnie siły – Ania spojrzała na niego, a w jej oczach błyszczały łzy. – Uczysz mnie, że nie mogę ci zaufać.

Zrobiłam krok w stronę Tomka, bo jego twarz nagle posmutniała. – Aniu, może nie umiem inaczej... – zaczął, ale ona potrząsnęła głową.

– Wiem, że miałeś ciężkie życie. Ale to twoja przeszłość, nie moja. Proszę, spróbuj to zrozumieć.

Patrzyłam, jak w Tomku coś się zmienia. Jego spojrzenie złagodniało, a barki opadły, jakby z niego spadł ciężar. Po raz pierwszy zobaczyłam, że naprawdę słucha.

Szczera rozmowa mogła wiele zmienić

Wieczorem usiedliśmy we trójkę przy stole. Tomek milczał przez dłuższą chwilę, wpatrując się w swoją filiżankę herbaty. Ania siedziała naprzeciwko niego, ze wzrokiem wbitym w blat, jakby bała się spojrzeć ojcu w oczy. Czułam napięcie w powietrzu, które niemal mnie przytłaczało.

W końcu Tomek wziął głęboki oddech.

– Aniu... – zaczął cicho. – Kiedy byłem w twoim wieku, nie miałem tego, co ty masz teraz. Nie miałem nawet w połowie.

Ania spojrzała na niego ostrożnie, ale nie przerywała. Tomek kontynuował.

– Miałem jedną parę butów na cały rok. Do szkoły i na podwórko. Jak się zepsuły, sam je zszywałem. Mama pracowała od rana do nocy, a mimo to często brakowało na wszystko. Pamiętam, jak chodziłem spać głodny, bo wolałem, żeby młodsze rodzeństwo zjadło.

Przerwał na chwilę, a ja zobaczyłam, jak jego dłoń lekko drży.

– Nigdy nie chciałem, żebyś musiała to przeżywać. Chciałem cię nauczyć, że pieniądze nie spadają z nieba, że trzeba szanować to, co się ma.

Ania przełknęła ślinę, jej głos był cichy, ale stanowczy.

– Tato, ja to rozumiem. Naprawdę. Ale... czasami czuję, że bardziej dbasz o swoje zasady niż o mnie.

Tomek spojrzał na nią, a w jego oczach pojawiły się łzy.

– Może masz rację. Chyba za bardzo bałem się, że stracisz to, co ja chciałem ci dać – bezpieczeństwo. Nie pomyślałem, że mogę tracić ciebie.

W pokoju zapadła cisza. Po chwili Tomek sięgnął do kieszeni, wyjął portfel i wyciągnął z niego dwa banknoty. Podał je Ani, patrząc jej prosto w oczy.

– Masz, Aniu. To dwieście złotych. Kup sobie te buty, które chcesz. Ale proszę cię o jedno – pamiętaj, że życie to nie tylko rzeczy materialne.

Ania wzięła pieniądze, jej dłonie lekko drżały. Spojrzała na ojca, a potem wstała i mocno go przytuliła.

– Dziękuję, tato. Naprawdę.

Patrzyłam na nich, czując, że między nimi w końcu coś pękło – mur, który od miesięcy ich dzielił. Wiedziałam, że to nie rozwiąże wszystkich problemów, ale był to krok w stronę odbudowania ich relacji.

Kasia, 41 lat

Czytaj także: „Pomogłam bezdomnemu w potrzebie i uratowałam mu życie. Nigdy bym nie pomyślała, w jaki sposób mi się za to odwdzięczy”
„Przyszli teściowie mieli mnie za brudasa, bo jestem mechanikiem. Nieokrzesany burak zhańbi ich sterylną córkę lekarkę”
„Moja wnuczka wiecznie ma fochy. Usługuję jej na każdym kroku, a ona potrafi pluć moimi pierogami”

Redakcja poleca

REKLAMA