„Mój mąż jest sknerą. Wolał zrezygnować z intymności i figlowania, zamiast pomóc mi z kosztami antykoncepcji”

para w sypialni fot. Getty Images, Andreas Stamm
„– Dlaczego miałbym płacić za te pigułki, skoro to nie ja je łykam? – zapytał zuchwale. Stwierdził, że naturalne metody antykoncepcji nie powstały bez powodu, a kiedy się nie zgodziłam, po prostu zrezygnował z jakiejkolwiek intymności między nami”.
/ 15.02.2024 08:30
para w sypialni fot. Getty Images, Andreas Stamm

Przestałam wierzyć w mężczyzn. Oni po prostu nie widzą świata poza pieniędzmi i oszczędzaniem! Ani mi się śni utrzymywać żadnego z nich. Nie obchodzi mnie, czy któryś z nich uzna mnie za osobę dbającą tylko o pieniądze. Po tym wszystkim, co mnie spotkało, nie akceptuję skąpstwa.

Może to we mnie jest problem?

Czasami zaczynam się zastanawiać, czy ze mną naprawdę jest coś nie w porządku. Zawsze kiedy pojawi się facet, który mi się podoba, po jakimś czasie okazuje się, że jest okropnym dusigroszem. To taki egoistyczny facet, który tylko myśli o tym, jak zaoszczędzić parę groszy. Naprawdę, to mnie zaskakuje!

Pierwszy na takiego sknerę natknęłam się jeszcze podczas studiów. Wydawał się sympatyczny, często dzwonił i proponował spotkanie przy kawie, więc po kilku takich zaproszeniach, w końcu postanowiłam się z nim spotkać. Był to koniec listopada, późna jesień. Pogoda nie sprzyjała romantycznym spacerom. Niemniej jednak on nie dał się zniechęcić i tak oto ten chłodny, wietrzny wieczór spędziliśmy na spacerze, który trwał ponad czterdzieści minut.

Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, nie miałam na sobie ani futra, ani ciepłej kurtki. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że ktoś może zaproponować spacer w tak nieprzyjaznej pogodzie! Mimo to postanowiłam iść dalej obok niego, starałam się nie myśleć o mrozie. Jednak, kiedy zaczęło padać śniegiem zmieszanym z deszczem, nie mogłam dłużej wytrzymać:

– Może poszukamy miejsca, gdzie jest sucho i ciepło – zaproponowałam delikatnym tonem, aby nie zdradzić mojego zdenerwowania.

Zauważyłam strach w tonie jego głosu. Jednak zaczęliśmy poszukiwania jakiegoś bistro. Przez następne trzydzieści minut spacerowaliśmy po placu, porównując ceny drinków i próbując znaleźć najbardziej ekonomiczną jadłodajnię. Mój towarzysz uparcie twierdził, że zna lokal, gdzie piwo jest tańsze o 50 groszy... Gdy wreszcie usiedliśmy, oznajmił, że w sumie nie ma ochoty na picie, ale jeśli ja sama chcę się czegoś napić, to mogę pójść do baru i zamówić coś dla siebie. Czułam ogromne zażenowanie, chociaż to przecież on postąpił nierozsądnie.

Na sam koniec zasugerował, że jeśli zwrócę mu pieniądze za paliwo, to może mnie podwieźć do mojego domu. Podziękowałam za tę propozycję i szybko uciekłam do swojego domu. Naturalnie, nie spotkaliśmy się już więcej.

Każdy kolejny był gorszy od poprzedniego

Następny sknera, który pojawił się w moim życiu, był ze mną, niestety, trochę dłużej niż tylko jedno spotkanie. Dopiero po rozstaniu zdałam sobie sprawę, jakim jest osobnikiem. Myślę, że wcześniej byłam zbyt zauroczona tym człowiekiem. Zaskoczył mnie, a kiedy tak się zdarza, kwestie materialne stają się nieważne. Byliśmy razem już od jakiegoś czasu, kiedy pewnego dnia szczerze mi powiedział, że na początku naszej znajomości, zawsze odprowadzał mnie na nocny autobus, a sam parkował swój samochód kilka ulic dalej. Robił to, aby nie musieć mnie odwozić do domu i nie wydawać dodatkowych pieniędzy na paliwo. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam...

Tym właśnie wyznaniem sprawił, że późniejsze wydarzenia nie były dla mnie zaskoczeniem. Pewnego razu poprosiłam go o pomoc i podwiezienie mnie samochodem do sklepu, bo planowałam zrobić duże zakupy. Gdy wróciliśmy, okazało się, że muszę zwrócić mu pieniądze za paliwo, ponieważ on tak naprawdę niczego nie potrzebował do kupienia... A przecież te zakupy spożywcze były dla nas obu, on nawet nie dorzucił się do nich! Takie sytuacje zdarzały się często.

Zawsze bardzo się cieszyłam, robiąc mu różne niespodzianki, czy wręczając małe upominki. Wyjątkowe momenty, jak urodziny czy imieniny, zawsze były okazją do wydania trochę większych pieniędzy na coś droższego, jak na przykład markowy płyn po goleniu. Jednakże z jego strony przez cały okres naszej relacji otrzymałam tylko jeden kwiat w doniczce, który zabrał z mieszkania swojej mamy. Twierdził, że pamiętał jak bardzo byłam nim oczarowana.

Nie mam pojęcia, jakim cudem udawało mi się być z nim przez dwa lata i znosić wszystko, co robił. No cóż, to chyba przez miłość... Ale w końcu powiedziałam: koniec! Wszystko zaczęło się od dnia, kiedy przyniósł do domu pudełko herbaty, zrobił z niego skarbonkę i oznajmił mi, że za każde użycie JEGO herbaty, będę musiała wrzucić do JEGO skarbonki złotówkę. Wtedy moja cierpliwość się skończyła i postanowiłam wyrzucić go z mojego życia.

Związałam się ze sknerą

Mój były mąż to typowy przykład dusigrosza. Przed zawarciem małżeństwa wydawał się być całkiem normalnym facetem: dbał o mnie i dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Ale jako mąż, zmienił się tak, że nie mogłam go rozpoznać. Stał się zupełnie inną osobą. Mieliśmy osobne rachunki bankowe, bo on stwierdził, że to pozwoli nam uniknąć kłótni o pieniądze. W rezultacie zdarzyło się tak, że kiedy moja matka przyjeżdżała do nas z wizytą, a ja miałam przygotować obiad, mąż powiedział, że mam kupić jedzenie za moje własne pieniądze, ponieważ nie chciał na nią wydawać!

Pamiętam ten moment, kiedy to ja i moi przyjaciele spędzaliśmy czas w barze. Czuliśmy się świetnie, więc nie zależało nam na szybkim powrocie do domu. Gdy zdecydowałam się na drugą rundę piwa, zauważyłam, że mój mąż jest wyraźnie zirytowany. Później w domu wyraził swoje niezadowolenie, twierdząc, że niepotrzebnie wydałam pieniądze na alkohol w barze, skoro w pobliskim sklepie jest o wiele tańszy. Po pewnym czasie wszyscy poczuliśmy głód. Gdy moi przyjaciele zastanawiali się, co zamówić na przekąskę, mój mąż pochylił się do mnie i szepnął:

– Kochana, ty na pewno nie jesteś głodna, co nie?

No cóż, resztę wieczoru mój brzuch burczał, ale starałam się nie zdradzić tego ani słowem. Wspomnę też o sytuacji, kiedy musiałam udać się do apteki po pigułki antykoncepcyjne. Właśnie wtedy miałam problem ze znalezieniem pracy, więc moja kondycja finansowa nie wyglądała zbyt kolorowo. Mój mąż doskonale o tym wiedział. Zasugerowałam, że mógłby dołożyć się do kosztów tych tabletek, bo przecież to nasza obopólna odpowiedzialność, aby uniknąć ciąży. Jego reakcja była obraźliwa.

– Dlaczego miałbym płacić za te pigułki, skoro to nie ja je łykam? – zapytał zuchwale.

Stwierdził, że naturalne metody antykoncepcji nie powstały bez powodu, a kiedy się nie zgodziłam, po prostu zrezygnował z jakiejkolwiek intymności między nami. Wówczas jednak coś we mnie pękło. Wykrzyczałam mu, co sądzę o nim i jego skąpstwie. Postawiłam mu warunek:

– Albo się poprawisz, albo to koniec!

To przelało czarę goryczy

Na początku wydawało się, że moje słowa go dotknęły, bo zaproponował, że pójdziemy razem na zakupy i w ramach przeprosin, kupi mi sukienkę, o której marzyłam. Byłam bardzo szczęśliwa, ponieważ taki ruch z jego strony był naprawdę niecodzienny. Wciąż go potrzebowałam. Myślałam, że to będzie pierwszy pozytywny krok. Ale potem zrobił coś, o czym do tej pory myślę, doprowadza mnie do szału... Gdy byliśmy już w sklepie i czekaliśmy w kolejce do kasy, mój mąż nagle powiedział mi, że musi natychmiast iść do łazienki.

– Zaraz wracam – obiecał.

Wreszcie nadszedł moment, kiedy trzeba było zapłacić przy kasie za sukienkę. Czułam się tak zażenowana, że musiałam zrezygnować z planowanego zakupuGdy tylko opuściłam sklep, mój mąż pojawił się niemal natychmiast.

– Było mi duszno, musiałem na moment wyjść na zewnątrz – próbował się tłumaczyć.

Nie odpowiedziałam. To był koniec. Nie chciałam już mieć nic wspólnego z tym mężczyzną. To nie chodziło o jakiś tam ubranie, ale o fakt, że to była jego ostatnia okazja na poprawienie czegokolwiek między nami, a on świadomie ją zaprzepaścił! Nigdy się nie zmieni… Powiedziałam, że ma natychmiast zniknąć z mojego życia.

– Ale najpierw musisz mi zwrócić te pieniądze, które pożyczyłeś – powiedziałam zdecydowanie.

– W życiu – odpowiedział z niechęcią. – Nie sypialiśmy ze sobą tak często, jakbym chciał.

W oczach zaczęło mi się robić czerwono:

– Nie chcę cię więcej widzieć!

Nie zdziwi was chyba, że przestałam ufać facetom. Wszyscy mają jakiegoś skąpca w sobie! Nie planuję utrzymywać żadnego z nich. I nie obchodzi mnie, czy ktoś nazwie mnie łowczynią dóbr materialnych. Przeżyłam swoje i nauczyłam się swojego.

Czytaj także:
„Teść miał dość życia pod dyktando żony i zaczął fikać. Tak go wkurzyła, że gołymi rękoma wykuł sobie nagrobek”
„Szwagier uważał, że ma łeb do interesów, dla mnie miał tylko pustą makówkę. Cieszyłem się, gdy słono zapłacił za głupotę"
„Myślałem, że trafiłem szóstkę w totka, gdy spotkałem dawną miłość. Zadłużyłem się na lata, by mnie pokochała”

Redakcja poleca

REKLAMA