„Myślałem, że trafiłem szóstkę w totka, gdy spotkałem dawną miłość. Zadłużyłem się na lata, by mnie pokochała”

zdradzony mężczyzna fot. iStock, urbazon
„Tego wieczora opowiedziałem jej wszystko. O Ilonie. O tym, co do niej czuję. O tym, co się zdarzyło w kawiarni. To był dla nas koniec. Osiągnęliśmy kres naszej wspólnej drogi, a ja wkraczałem na nową”.
/ 09.02.2024 07:15
zdradzony mężczyzna fot. iStock, urbazon

Ilona była obiektem moich westchnień odkąd tylko pamiętam. Podkochiwałem się w niej jako podrostek i nie zapomniałem o niej, gdy wkraczałem w dorosłość. Lata mijały i kiedy już straciłem nadzieję, że kiedykolwiek zdobędę kobietę, o której śniłem, fortuna posłała mi swój najpromienniejszy uśmiech.

Pewnie w tym miejscu powinienem wstawić jedną z tych motywacyjnych sentencji, w stylu: „Nie bój się marzyć, bo każde marzenie może się spełnić”. Nie, ta myśl nijak opisuje moją obecną sytuację. Nasz krótki związek lepiej podsumowują słowa: „Uważaj, o czym marzysz. Niektóre pragnienia mogą się spełnić”.

Nie miałem u niej szans

Niektórzy są urodzonymi liderami. Innych los skazuje na życie w ich cieniu. Ja nigdy nie byłem przywódcą. Bliżej było mi do outsidera. Właściwie to byłem uosobieniem książkowej definicji tego określenia. Kiedy najpopularniejsi chłopcy w szkole zawiązywali swoje paczki, ja zawsze kryłem się gdzieś w kącie. Do nich lgnęli wszyscy, ode mnie każdy stronił. Oni błyszczeli na WF-ie, ja byłem dobry z matmy. Oni szydzili, ja byłem wyśmiewany.

Z nimi tańczyły najpiękniejsze dziewczyny w szkole, ja podpierałem ścianę na szkolnych dyskotekach, na które zawsze przychodziłem jako ostatni i z których zawsze pierwszy wychodziłem. Żyłem w swoim świecie, który wypełniałem przygodami bohaterów literackich. Fikcja była dla mnie atrakcyjniejsza od rzeczywistości. Z czasem prawie pogodziłem się ze swoim losem samotnika. Prawie, bo o ile nie łaknąłem popularności, to jak każdy dorastający chłopak chciałem mieć dziewczynę.

Ilona była tą, która całkowicie zawładnęła dosłownie każdą moją myślą. Miała długie rude włosy, zielone oczy i piegi na twarzy, które tylko dodawały jej uroku. Byłem w nią wpatrzony jak w obrazek, ale ona mnie nie dostrzegała. Niby po co miała interesować się takim „przegrywem”, skoro skupiała na sobie uwagę wszystkich najpopularniejszych chłopaków. Zauważała mnie tylko wtedy, gdy chciała spisać ode mnie pracę domową. Poza tymi sytuacjami, byłem dla niej niewidzialny, jak Wokulski dla Izabeli Łęckiej.

Tylko raz zdobyłem się na odwagę, by na szkolnej dyskotece poprosić ją do tańca. „Rafał, jesteś miły, ale ja muszę dbać o swoją reputację i nie mogę pokazać się na parkiecie z taką niedojdą” – usłyszałem w odpowiedzi. To powinno zadziałać na mnie jak kubeł zimnej wody, ale nie. Ja nadal pomagałem jej z zadaniami domowymi i na klasówkach. Ciągle wzdychałem do niej niczym jedna z tych romantycznych postaci, o których czytałem.

Nie mogłem o niej zapomnieć

Po zdanej maturze opuściłem rodzinną miejscowość i rozpocząłem studia w Krakowie. Chciałem zacząć nowe życie gdzieś z dala od domu, gdzie nikt mnie nie zna i gdzie nie ciągnie się za mną opinia fajtłapy. Udało się. Wkroczyłem do zupełnie innego świata, w którym żyli ludzie dojrzali, nieoceniający innych po pozorach i potrafiący docenić to, co mam w głowie.

Na pierwszym roku poznałem Basię. Była pierwszą dziewczyną w moim życiu. Gdy oboje uznaliśmy, że nie dogadujemy się jako para, zacząłem randkować z Anią, a później – z Klaudią. Z tą ostatnią udało mi się stworzyć stabilny związek, oparty na szacunku, zaufaniu i... jednostronnej miłości. Klaudia była moją najlepszą przyjaciółką, ale nie potrafiłem jej pokochać. To nie tak, że ta ciepła, dobra i piękna dziewczyna nie zasługiwała na moje uczucie. Po prostu, moje serce wciąż było zakładnikiem szczenięcej miłości – uczucia, którym przed laty obdarzyłem Ilonę.

Mimo że z Klaudią było mi dobrze, nie mogłem przestać myśleć o rudowłosej piękności, w której zakochałem się w szkolnych czasach. Wiedziałem jednak, że tamten pociąg nie tyle odjechał już dawno temu, co po prostu nigdy nie zajechał na moją stację. Musiałem się z tym pogodzić i żyć dalej, ale zapomnieć... nie, to tak nie działa. Uczuć nie można ot tak wyłączyć.

Klaudia była dla mnie ważna, ale nie zdołałem jej pokochać, mimo że ona obdarzyła mnie szczerym uczuciem. Wmawiałem sobie, że jest inaczej, ale tak naprawdę nigdy nie widziałem w niej partnerki. Była dla mnie, jakby to powiedzieć, narzędziem terapeutycznym, które mogę odłożyć do kąta, gdy przestanie być mi potrzebne. Zrozumiałem to pewnego wrześniowego popołudnia.

Spełnienie marzeń

To był jeden z tych dni, kiedy lepiej po prostu nie wstawać z łóżka. Deszcz lał jak z cebra, nie mogłem skupić się na pracy, a szef wyładował na mnie swoją frustrację. Na domiar złego, na parkingu, gdy wyciągałem z kieszeni kluczyki do samochodu, wypadł mi z ręki nowiutki telefon. „Po prostu świetnie! Co jeszcze mnie dziś czeka?” – burknąłem pod nosem. Wtedy za plecami usłyszałem znajomy głos.

– Rafał? To naprawdę ty?

Odwróciłem się i zobaczyłem twarz, która przez te wszystkie lata śniła mi się po nocach.

– Ilona? Nie mogę uwierzyć! Co ty tutaj robisz? – zapytałem zaskoczony.

– Och, to długa i nieciekawa historia, ale jeżeli mimo to chcesz jej wysłuchać, wszystko ci opowiem. Najlepiej przy kawie.

Tego dnia miałem jechać z Klaudią do jej rodziców, ale po prostu nie mogłem odmówić Ilonie. Chciałem zadzwonić do swojej dziewczyny i powiedzieć jej, że będę w domu później, jednak mój telefon, który chwilę wcześniej wpadł do głębokiej kałuży, był już tylko elektrozłomem. Nie przejąłem się, że mam zobowiązania, a Klaudia będzie się o mnie martwić. W tamtej chwili liczyła się tylko Ilona.

Poszliśmy do pobliskiej kawiarni i tam opowiedziała mi całą swoją historię. Po szkole związała się z Wiktorem, nieformalnym „przywódcą” naszej klasy. Gorzej nie mogła wybrać.

– Trudno mi o tym mówić, ale skoro już się zwierzam... on mnie bił, przy każdej okazji. W dodatku narobił długów, które teraz to ja muszę spłacać. Nie mogłam dłużej tego znieść. Musiałam uciec i wylądowałam tutaj.

– Gdzie się zatrzymałaś?

– Na razie mieszkam w hostelu. Jak znajdę pracę, wynajmę sobie jakąś kawalerkę.

Wtedy poczułem, że nie mogę tak jej zostawić.

– Nie pozwolę ci mieszkać w hostelu, przecież w takich warunkach można zatrzymać się na noc, najwyżej na dwie. Mój znajomy jest właścicielem kamienicy z mieszkaniami na wynajem. Jutro coś ci załatwię.

– Rafał, doceniam chęć pomocy, ale na razie nie stać mnie na to.

– Tym się nie przejmuj. Póki nie staniesz na nogi, będę płacił czynsz i rachunki.

– Ale dlaczego? Przecież w szkole byłam dla ciebie okropna.

– Potrzebujesz pomocy, a znamy się nie od dziś. Jak mógłbym odmówić?

Jesteś cudowny. Szkoda, że nie widziałam tego, gdy jeszcze nie było za późno.

– Nigdy nie jest za późno.

Wypowiadając te słowa, ująłem jej dłoń i spojrzałem w te piękne zielone oczy. Chwilę później pocałowałem ją, a ona odwzajemniła pocałunek. Wtedy uwierzyłem, że wszystko może się ułożyć, jak sobie wymarzyłem. To spotkanie było jak wygrana na loterii.

Podjąłem decyzję

– Gdzie ty się podziewałeś? Ja tu odchodzę od zmysłów! – wykrzyczała zapłakana Klaudia i rzuciła mi się na szyję.

– Przepraszam cię, nie chciałem, żebyś się martwiła.

– Dlaczego masz wyłączony telefon? Dzwoniłam chyba tysiąc razy!

– Wpadł mi do wody. Naprawdę nie chciałem, żebyś się o mnie bała.

– Najważniejsze, że nic ci nie jest. Ale gdzie ty się podziewałeś?

Tego wieczora opowiedziałem jej wszystko. O Ilonie. O tym, co do niej czuję. O tym, co się zdarzyło w kawiarni. To był dla nas koniec. Osiągnęliśmy kres naszej wspólnej drogi, a ja wkraczałem na nową.

Ilona wprowadziła się do mnie dwa tygodnie później. Było wspaniale. Dokładnie tak, jak w moich snach. Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Wszystko robiliśmy razem i każdego dnia poznawaliśmy się coraz lepiej, a ja tylko utwierdzałem się w przekonaniu, że to właśnie ona była mi pisana. Widziałem jednak, że w jej oczach maluje się troska. Że przygniata ją ciężar poprzedniego życia. W końcu musiałem zadać jej to pytanie.

– Ile pieniędzy jesteś winna?

– Rafał, poradzę sobie z tym. Naprawdę, nie musisz się przejmować.

– Nie pozwolę, żebyś zamartwiała się długami. Po prostu powiedz.

– Jakieś 120 tysięcy. Ale spokojnie. Skończyłam kurs kosmetyczny, więc szybko znajdę pracę.

– I spłacisz zobowiązania swojego byłego za 20 albo nawet za 30 lat... nie ma mowy. Nie możesz się tym zadręczać.

Ilona była temu przeciwna, ale w końcu przyjęła ode mnie te pieniądze. To były moje wszystkie oszczędności. Wtedy myślałem, że robię dobrze. Byłem przekonany, że inwestuję w naszą stabilną przyszłość. Ta sama motywacja skłoniła mnie do wzięcia kredytu pod zastaw mieszkania, by mogła otworzyć swój salon kosmetyczny.

– Rafał, wysyłam CV gdzie tylko się da, ale nie doczekałam się żadnego odzewu. I co ja teraz zrobię?

– A może chciałabyś prowadzić swój salon?

– Ale jak to?

– Jesteś zdolna i masz głowę pełną pomysłów. To musi się udać.

– Zabawny jesteś. Skąd niby wezmę pieniądze na taką inwestycję?

 O to się nie martw.

Miesiąc później rozpoczęła działalność na swój rachunek. To nie tak, że nie miałem żadnych obaw. Rynek jest przecież wymagający i kapryśny. Jednak gdy zobaczyłem, jaka jest szczęśliwa, utwierdziłem się w przekonaniu, że warto było zaryzykować.

Dziś już wiem, że byłem głupcem

To było mroźne styczniowe popołudnie. Początek roku to „sezon ogórkowy” w firmie, w której pracuję, więc mogłem wyrwać się trochę wcześniej. Po drodze kupiłem kwiaty dla Ilony. Wszedłem po schodach i zorientowałem się, że drzwi do mojego mieszkania są lekko uchylone, a ze środka dobiega męski głos. W pierwszej chwili pomyślałem o włamaniu. Wbiegłem do przedpokoju i natychmiast mnie zamurowało. To był on – Wiktor, który naśmiewał się ze mnie w szkole. Obok niego stała Ilona. Oboje nieśli jej walizki.

Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, więc on odezwał się pierwszy.

– No proszę, mały Rafałek! Może i wyglądasz lepiej niż kiedyś, ale nic się nie zmieniłeś. Stoisz z tymi habaziami i masz minę, jakbyś za chwilę miał zmoczyć spodnie. Zejdź nam z drogi, chłopczyku.

– Ilona, co tu się dzieje? Wyjaśnij mi to, bo nie rozumiem – zwróciłem się do ukochanej.

– Rafał, a co tu trzeba wyjaśniać? Tańczyłeś, jak ci zagrałam. Naprawdę myślałeś, że zwiążę się z takim niedojdą? Ja potrzebuję prawdziwego faceta, nie pantoflarza.

Chwilę później zniknęła z mojego mieszkania i życia. Zostałem sam, bez oszczędności, za to z kredytem na głowie. Minęło kilka dni, zanim odzyskałem trzeźwość myślenia. Zrozumiałem wtedy, że ona to wszystko zaplanowała. W naszym spotkaniu nie było żadnego przypadku. Jakimś sposobem dowiedziała się, że nieźle mi się powodzi i postanowiła to wykorzystać. W kilka miesięcy zdołała mnie zmanipulować, jakbym był bezbronnym dzieckiem. A ja naiwnie wierzyłem, że los dał mi najwyższą kartę z talii. 

Czytaj także:
„Mąż porównywał mnie do swoich kochanek i gonił do sprzątania. Zemściłam się i wskoczyłam sąsiadowi do łóżka”
„Ja byłam sprzątaczką, a mój brat wielkim panem z kasą. Los się odmienił, gdy odkryłam jego przekręt”
„Na emeryturze pojechałam w podróż życia. Syn się obraził, bo musiał wynająć opiekunkę do dzieci”

 

Redakcja poleca

REKLAMA