„Teść miał dość życia pod dyktando żony i zaczął fikać. Tak go wkurzyła, że gołymi rękoma wykuł sobie nagrobek”

mężczyzna żyje pod dyktando żony fot. iStock, PIKSEL
„Ciężko było sobie wyobrazić, że mój ojciec mógłby zrobić coś szalonego. To najbardziej spokojna osoba na świecie! Moja matka, no cóż, na co dzień może zafundować niezły spektakl, to prawdziwa artystka, ale tata — ten biedny, zawsze przytłoczony, staruszek?!”.
/ 09.02.2024 09:15
mężczyzna żyje pod dyktando żony fot. iStock, PIKSEL

Nie cierpię, kiedy ktoś dzwoni do mnie w nocy. Liczyłem, że Kornelia odbierze telefon, ale ona tylko przewróciła się na drugą stronę i schowała głowę pod kołdrą. A przecież mówi się, że małżeństwo to wspieranie się nawzajem!

– Szymon, to ty? – usłyszałem mamę w słuchawce. – Masz chwilę?

To było dziwne pytanie jak na taką porę. Przecież co miałbym robić o tej godzinie? Bawić się puzzlami?

– To zależy, o co ci chodzi – odpowiedziałem ostrożnie, skoro dała mi prawo wyboru.

– Chodzi o to, że twój ojciec kompletnie stracił rozum na starość! – wybuchła ze złości. – Chciałabym, żebyś do nas przyjechał i porozmawiał z nim, bo ja już nie mam sił.

Spytałem, o co chodzi, ale powiedziała, że nie da się tego wyjaśnić przez telefon, a już na pewno nie o tej godzinie! Muszę się pojawić, przecież to nic wielkiego – przejechać sto kilometrów, żeby pomóc mojej mamie, kiedy mnie potrzebuje, co nie?

– Postaram się wpaść w weekend – powiedziałem ze skrępowaniem. – Wiesz, mam dzieci i Nelę...

– Wolałabym, żebyś przyjechał sam – przerwała mi mama. – Jak zobaczysz, co twój ojciec wyprawia, zrozumiesz, dlaczego tak mówię.

Ciekawość mnie zżerała

Wizja mojego ojca robiącego jakieś szalone rzeczy była dla mnie czymś niezwykłym, przecież to najbardziej opanowany człowiek na ziemi! Moja matka, to inna historia, na co dzień robi całe przedstawienie, to prawdziwa artystka, ale ojciec – ten biedny, od zawsze przygnębiony, staruszek?!

– Na pewno odmówił jedzenia jej tłustych zup – skrzywiła się Nela rano, kiedy jej wszystko opisałem. – Albo nie chciał nosić skarpet do sandałów.

Zapewniłem moją żonę, że opowiem jej całość po powrocie. Matka może sobie robić tajemnice, ale przecież wszyscy jesteśmy od dawna jedną rodziną! I tak na pewno wszystko skończy się śmiechem!

Moja mama jest, jakby to powiedzieć, taka, że zawsze musi mieć rację. Ma swoje zdanie na każdy temat i zawsze uważa, że to jedyna prawda. Jeśli ktoś z nią polemizuje, dla niej jest to po prostu dureń, a jeśli ktoś nie daje za wygraną – staje się jej wrogiem.

Już w dzieciństwie zdałem sobie sprawę, że nie ma sensu się z nią kłócić. Lepiej robić swoje i nie robić z tego wielkiego halo. Niech mama myśli, że wszystko idzie zgodnie z jej planem. Ten sposób radzenia sobie z nią chyba przejąłem od taty, ale choć ja dorosłem i mogłem się wyprowadzić, on nadal jest u boku mojej matki, która go całkowicie kontroluje. Z biegiem czasu stawał się w domu coraz mniej widoczny.

Czy naprawdę ten gość stracił rozum?!

Kiedy w sobotnie przedpołudnie dotarłem na wieś, wszystko wyglądało jak zwykle. No, może za wyjątkiem trawnika, który nie był świeżo skoszony, ale w sumie to mu to tylko służyło, bo i tak było suchutko. Moja mama siedziała w kuchni, wyraźnie zdołowana. Powiedziała mi, że tata, jak to zawsze, jest w stodole i, o ile chcę, mogę sam sprawdzić, co tam ten stary szaleniec wyprawia.

Niby o co cała ta awantura? Ojciec wydaje się po prostu mieć dla siebie jakieś nowe zajęcie! Zawsze miał bzika na punkcie majsterkowania, a teraz zabrał się za rzeźbienie w kamieniu.

– Hej, tato – rzuciłem na powitanie. – Co to będzie?

– Serio nie widzisz? – odstawił dłuto i młotek. – To mój nagrobek, synku, mój własny.

Ech, coś w tym było. Gdy przyjrzałem się bliżej, dostrzegłem litery wyryte na kamieniu za pomocą szablonu. Mianowicie: imię, nazwisko i datę urodzenia mojego ojca.

– Myślałem, że wpisałeś już tę drugą datę – roześmiałem się trochę głupio.

Muszę przyznać, że byłem trochę zszokowany.

Liczę na to, że ty dasz radę. Przecież nie jesteś takim nieudacznikiem, żeby to było dla ciebie za trudne.

– Dzięki. Zawsze mnie pchało do przodu twoje przekonanie, że coś potrafię.

Wyciągnąłem krzesełko i na nim usiadłem, obserwując, jak sprawnie idzie mu praca. Facet miał smykałkę, mierzył, stuk, stuk młotkiem i skała, mimo że była strasznie twarda, ustępowała. Zawsze myślałem, że to cholernie ciężkie, a tu patrz, zero rys, pęknięć, fruwających kawałków.

– Mogę spróbować? – zapytałem.

– Chciałbyś? – tata popatrzył na mnie z ciekawością. – Tam, obok piły leży mój pierwszy kamień, który zepsułem. Możesz go przynieść, to taki brudnopis – roześmiał się.

Wziąłem do ręki młotek i zaaranżowałem sobie stanowisko pracy. Wtedy tata przypomniał mi, że jeszcze nie zrobiłem szkicu. Na kamieniu napisałem swoje imię ołówkiem do kopiowania i zacząłem pracować.

– Nie na siłę, Szymek – tata rzucił okiem na mnie przez ramię. – Z kamieniem nie wygrasz na siłę, on jest mocniejszy. Musisz go czuć, jak kobiety...

Ekspert od kobiet, pomyślałem...

– Zobacz, gdzie biegnie żyłka, delikatnie stuknij... Spróbuj z drugiej strony. No, widzisz?

Stał nade mną, światło wpadało przez szpary w deski stodoły. Na moment poczułem się jak mały chłopiec, a on jak wielki, nieosiągalny mistrz, który wie wszystko i nauczy mnie tego.

– Zamierzasz jeszcze teraz mieszać dziecku w głowie?! – usłyszałem zza wrót stodoły głos mojej mamy. – Chodź tu, Szymek, no dalej, dalej...

– Ale mamo – starałem się stanąć w obronie taty. – Przecież tata nic złego nie robi!

– Naprawdę?! A może to, że przez niego wszyscy śmieją się z naszej rodziny, to dla ciebie niewystarczające?!

– Tylko z ciebie, zdradziecka kobieto. Już dawno powinienem zrozumieć, jaka jesteś naprawdę!

O mało nie odpadła mi szczena. Czy na pewno to powiedział mój zawsze spokojny tata? Okazuje się, że jakiś czas temu mama zdecydowała się kupić dla nich obojga miejsce na cmentarzu.

„Nie chodzi o to, żeby kogoś grzebać na żywca, ale lepiej być przygotowanym na wszystko” – i takie tam.

– Dałem jej zgodę, a ona kupiła miejsce tuż obok Kornela! Pamiętasz go? Ten, co się jąkał!

– On się nie jąkał, tylko ty go denerwowałeś swoją obecnością! – zaprotestowała mama.

Bzdury! Ale twoja mamusia zawsze patrzyła na niego z rozbawieniem i wymyśliła, że chociaż po śmierci będzie mogła być bliżej niego!

Przecież oni już mają po 70 lat!

– Planowała też złożyć zamówienie na nagrobek, taki sam jak ten, który mają Kornelowie. Wydać aż osiem tysięcy złotych, żeby mieć taki sam tandetny badziew jak ten głupek! Nie dałoby się odróżnić, gdzie kończy się Kornelek, a zaczynam ja – ojciec powiedział ze złością. – Może przez pomyłkę wrzucą ją do tego samego piekła, co tego biurokratę, a ja skończę z jego żoną w chórze niebieskim? Nie ma mowy!

Mój tata zaopatrzył się w kamień i zestaw dłut i postanowił sam zrobić sobie nagrobek. Zawsze żył tak, jak inni chcieli, ale po śmierci będzie mógł robić, co mu się podoba!

Będą z nas drwili, Szymusiu – marudziła moja mama. – I z was też, jak wpadniecie nas odwiedzić na Zaduszkach.

– No wiadomo, że będzie zabawnie, jak ja będę miał na grobie piękne rzeźby, a ty jakiś kicz z marketu – odparł mój ojciec, wzruszając ramionami. – No weź, zdecyduj się, czy wolisz być ze mną, czy z Kornelem? Wiesz, mogę cię jeszcze dopisać, miejsce jest...

Mama złapała się za głowę i wybiegła ze stodoły, a tata podał mi młotek.

– Spokojnie, Szymek – powiedział. – Mama, kiedy wszystko idzie za dobrze, sama zaczyna tworzyć problemy. Tak naprawdę, moje nieposłuszeństwo ją cieszy.

Trochę to dziwne... Ale przecież nikt nie zna jej lepiej niż on, prawda? Bawiliśmy się z tym rzeźbieniem jeszcze przez dobrą godzinę, a potem wróciliśmy do domu zjeść obiad. Na stole czekała potrawka z kurczaka, którą tata uwielbia.

Czytaj także:
„Nie mogę przestać myśleć o synowej, a jej młode ciało śni mi się każdej nocy. Syn i żona mnie znienawidzą”
„Wyszłam za mąż z rozsądku, bo wiedziałam, że życie z artystą to wieczna niewiadoma, bieda i głód. Od 20 lat żałuję”
„Wstyd mi przed moją kobietą, że zarabiam marne grosze. Boję się, że zostawi mnie dla jakiegoś bogatego chłystka”

 

Redakcja poleca

REKLAMA