To była moja największa tajemnica. Nie chciałam, by mój mąż się o tym dowiedział, bo nie wiedziałam, jak zareaguje. Zostałam skrzywdzona i ostatnie, czego chciałam, to powrót tych wspomnień.
Dawid mnie zafascynował
Po tym, jak straciłam dziecko, a mój niedojrzały chłopak się na mnie wypiął, nie sądziłam, że będę jeszcze szczęśliwa. Oczywiście, miałam wspaniałych rodziców, którzy cały czas mnie wspierali, ale nie myślałam już o brnięciu w nowe związki. Fakt, byłam młoda. Mimo to zwyczajnie za dużo mnie to wszystko kosztowało, żebym chciała się narażać na podobne atrakcje.
Nie szukałam sobie chłopaka czy partnera. Starałam się raczej zapomnieć o tym, co było i jakoś zaleczyć wciąż świeżą ranę na sercu. Żyłam w przekonaniu, że zostanę sama. I całkiem nieźle sobie radziłam. Znalazłam sobie przyjemną pracę w lokalnej herbaciarni, miałam niedużą kawalerkę w bloku, który znajdował się w spokojnej okolicy, a w każdy weekend mogłam wpadać do rodziców. Nie zakładałam, że może być mi potrzebne coś jeszcze.
Dawid zaczepił mnie w parku. Było wczesne lato, a ja siedziałam na ławce i szkicowałam. Nie, żebym kiedykolwiek zajmowała się tym zawodowo – ot, takie hobby, bardziej dla zabicia czasu, niż dla rozwijania pasji. A on usiadł wtedy obok mnie i zainteresował się tym, co robiłam.
– Niezłe – stwierdził po dłuższej chwili milczenia. – Też lubię obserwować przyrodę, ale rysować nie potrafię.
Machnęłam ręką, trochę zmieszana.
– To tylko takie bazgroły…
– Mnie nawet na takie bazgroły nie stać – zaśmiał się. Potem podał mi rękę:
– Dawid. Nie pomyśl sobie, że jestem jakimś stalkerem czy coś, ale często cię tu widuję.
Rzeczywiście, regularnie bywałam w parku i zwykle zajmowałam właśnie to miejsce. Lubiłam stamtąd przyglądać się wszystkiemu wokół. Nie przechodzącym ludziom, tylko przyrodzie.
– Dorota – przedstawiłam się. – Ja z kolei widzę cię po raz pierwszy.
Dzięki niemu zapomniałam o przeszłości
Dawid pociągnął dzielnie naszą pierwszą rozmowę w parku. Nie wiem, jak to zrobił, bo od kilku miesięcy twardo unikałam wszelkich kontaktów z kimkolwiek, ale jednak zostawił mi numer.
– Zadzwonisz jak będziesz chciała – stwierdził bardzo swobodnie. – Ja na pewno chętnie się jeszcze z tobą spotkam.
A ja zadzwoniłam. Bo mnie zaintrygował. Bo wciąż się zastanawiałam, czego może ode mnie chcieć i co we mnie widzi. No i musiałam przyznać przed sobą samą, że bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Nie, żebym już od razu myślała o nim na poważnie. Po prostu stał się pierwszą osobą, z którą zaczęłam rozmawiać od chwili, gdy zupełnie odcięłam się od znajomych.
Im dłużej i częściej spotykałam się z Dawidem, tym lepiej się czułam. Tworzyła się też między nami specyficzna więź, której nie potrafiłam nazwać, a która znacznie różniła się od tego, co łączyło mnie kiedyś z moim poprzednim chłopakiem. To za sprawą Dawida odnowiłam kontakty z byłymi koleżankami i kolegami, to dzięki niemu znów zaczęłam się uśmiechać, a także wierzyć w sens wspólnej przyszłości.
Choć wreszcie przyjęłam oświadczyny Dawida, a potem wzięliśmy ślub, nie mówiłam mu niczego o mojej przeszłości. Także mama była zdania, że nie powinnam się chwalić takimi rzeczami.
– Po co zawracać mu tym głowę? – mówiła. – Ma ciebie taką, jaka jesteś, a teraz przecież z nikim więcej się nie związałaś. Nie ma potrzeby go denerwować. I rozgrzebywać starych ran.
I tak Dawid żył w przeświadczeniu, że jest moim mężem, a jednocześnie pierwszym mężczyzną. Nie miał też pojęcia, jaką traumę przeżyłam niespełna półtora roku wcześniej.
I wtedy znów pojawił się Borys
To był któryś piątek. Moja stara znajoma, Ala, zaprosiła nas na domówkę, bo dosłownie pół miesiąca wcześniej, razem z narzeczonym, wprowadzili się do nowego mieszkania. Chociaż ja trochę kręciłam nosem, Dawid przekonał mnie, żeby pójść.
– Warto podtrzymywać stare znajomości – stwierdził. – Kto wie, jak to nam się w przyszłości wszystko poukłada. Może jeszcze z tą Alą będziecie się nawzajem potrzebować?
No i poszliśmy. Gdybym wiedziała, co się wtedy wydarzy, uparłabym się, żebyśmy zostali w domu albo udała, że źle się czuję. Ale niestety uległam namowom męża. Ten jeden jedyny raz popełniłam błąd. Bo u Ali, oprócz wielu dawnych znajomych, zobaczyłam Borysa. Mojego byłego. Tego, który porzucił mnie jak nic niewartą rzecz, gdy dowiedział się, że nie donoszę naszego dziecka.
Spanikowałam wtedy. Zachwiałam się, pewnie zbladłam, a gdybym nie wsparła się na ramieniu Dawida, pewnie runęłabym na podłogę. Grunt palił mi się pod nogami. Bo wiedziałam, że Borys może zepsuć wszystko jednym słowem. Jednym durnym komentarzem lub odniesieniem do naszego związku.
– O, Dorotka! – zawołał, machając do mnie z daleka. – Tyle się nie widzieliśmy!
Wiedziałam, że stąpam po cienkim lodzie
Uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
– Borys, co za niespodzianka – wycedziłam z trudem. – Może… pogadamy chwilę? Opowiesz mi, co u ciebie?
Mój były zlustrował oceniającym wzrokiem Dawida, a potem skinął powoli głową.
– No pewnie, czemu nie.
Uśmiechnęłam się przepraszająco do męża.
– Zaczekasz na mnie chwilkę, kochanie? – spytałam. – Zamienię tylko dwa słowa ze starym znajomym.
Dawid, oczywiście niczego nie podejrzewając, od razu się zgodził.
– Więc zostałem starym znajomym? – zadrwił Borys, gdy już się oddaliliśmy. – Nie powiesz mu, że jestem twoim byłym?
Popatrzyłam na niego w napięciu. Zupełnie nie wiedziałam, jak to rozegrać.
– Czekaj, czekaj. On nic nie wie! – wydawał się rozbawiony. – Nie wie, że jesteś chodzącym nieszczęściem i nawet dziecka nie potrafiłaś donosić! Niedoszła mamusia!
– Borys, jak możesz… – wykrztusiłam. – Wiesz dobrze, że to nie była moja wina…
– Mi to wszystko jedno – wzruszył ramionami. Nim odetchnęłam z ulgą, uśmiechnął się jednak przebiegle. – Ale wiesz. Jeśli nie chcesz, żeby twój mężulek się dowiedział, pomyśl o stosownym wynagrodzeniu. Wiesz, parę tysięcy i będę milczał jak grób.
Wiedziałam, że Borys może się ze wszystkiego wygadać. Nie zamierzałam mu płacić za milczenie, ale czułam, że może namącić w moim małżeństwie. Bo przecież Dawidowi wciąż się wydawało, że nikogo przed nim nie miałam. Nie trzeba więc tłumaczyć, że tym bardziej nie podejrzewał mnie o ciążę.
– Dobrze, Dorotko – mój eks poklepał mnie po ramieniu z triumfalną miną. – Przemyśl to sobie dobrze. Dasz mi odpowiedź w przyszłym tygodniu.
Poszłam po radę do rodziców
Resztę imprezy pamiętam jak przez mgłę. Siedziałam cały czas z Dawidem, udawałam, że śmieję się z żartów, opowiadanych przez gości, a przy tym dbałam o to, by znajdować się jak najdalej od Borysa. Nieustannie myślałam, co zrobić. Bo powoli skłaniałam się ku temu, by przyznać się do wszystkiego mężowi. Tyle tylko, że wciąż się bałam.
Kolejnego dnia wymknęłam się do domu rodzinnego, by tam poprosić rodziców o radę.
– Dorota, bój się Boga! – rzuciła matka, wyraźnie oburzona, gdy tylko zdradziłam jej, nad czym się zastanawiam. – Po co mieszać Dawidowi w głowie? Nie wie i jest szczęśliwy. Daj temu spokój!
– Ale mamo, ty nie rozumiesz… – jęknęłam. – Borys i tak wszystko mu powie. Gadałam z nim wczoraj…
– Powie, nie powie – mama skrzywiła się z niesmakiem. – A co to, Borys jakaś wyrocznia? Oni się w ogóle znają?
– No nie – mruknęłam. – Pierwszy raz się wczoraj widzieli…
– Właśnie! – rzuciła triumfalnie. – To co, myślisz, że Dawid uwierzy jakiemuś obcemu facetowi, a nie własnej żonie? No sama pomyśl, że to niedorzeczne.
– Nie umiem kłamać – przyznałam cicho.
– To się naucz – burknęła. – I nie wymyślaj głupot. Nic mu nie mów. Dobrze ci radzę.
Mąż wciąż mnie kocha
Nie posłuchałam mamy. Zaraz po powrocie do domu ściągnęłam Dawida do salonu i o wszystkim mu opowiedziałam. Przyznałam, że bardzo przeżyłam samo poronienie i że trudno mi było o tym mówić. Wspomniałam też o tym, że chciałam zwyczajnie zapomnieć o Borysie, a co za tym idzie, o wszystkim, co mogło się z nim wiązać.
Czułam, że Dawid jest zły, ale mimo to, nie zrobił mi awantury. Zrozumiał mnie, pocieszył, choć stwierdził, że mogłam mu o tym powiedzieć od razu. Powiedział też, że porozmawia z Borysem i zrobi wszystko, by więcej nie pojawiał się w moim życiu. Bo nie pozwoli, żebym czuła się zaszczuta.
Teraz spodziewamy się dziecka. To będzie dziewczynka, Marika. Dawid bardzo na mnie uważa, a i ja staram się nie przemęczać. W każdym razie całym sercem wierzę, że tym razem wszystko się uda. Zwłaszcza że mam przy sobie mojego kochanego męża.
Czytaj także:
„Mąż radośnie zaprosił na święta całą rodzinę. Gdy ja lepiłam pierogi dla 30 osób, on leżał z nogami na stole”
„Spanikowałam, bo złamałam rękę przed świętami. Niech inni choć raz postoją przy garach, a ja odpocznę”
„Zaniedbałam się i mąż mnie zostawił dla młodszej. Na sprawę rozwodową tak się wystroiłam, że błagał mnie o wybaczenie”