„Mąż jak ognia unika prac domowych. Nie przeszkadza mu, że to ja wszystko naprawiam. Ale gdy pomógł mi sąsiad, była afera”

żona ma pretensje do męża fot. Adobe Stock, New Africa
„Uważałam, że wszelkiego rodzaju naprawy to męska sprawa. Tymczasem odkąd pamiętam, wywijał się od nich jak piskorz. >>Zaraz<<, >>później<<, >>może jutro<< – słyszałam, gdy prosiłam, by wymienił uszczelki w kranie lub zawiesił półkę. Cierpliwie czekałam kilka dni, znowu mu przypominałam, a gdy nie skutkowało… robiłam to sama”.
/ 11.07.2022 11:15
żona ma pretensje do męża fot. Adobe Stock, New Africa

Mój mąż jest na mnie śmiertelnie obrażony. Twierdzi, że ośmieszyłam go przed sąsiadami i zraniłam jego męską dumę. Też mi coś… Prawda jest taka, że to on sam jest sobie winien. Nikt inny! Mógł przecież naprawić tę cholerną spłuczkę!

Maciek to w sumie dobry facet. Nie pije, nie zdradza mnie (a przynajmniej nic o tym nie wiem), sam zarabia na rodzinę. Dzięki temu mogę zająć się domem i dziećmi. W zasadzie nie miałabym powodu, aby na niego narzekać, gdyby nie jeden „drobny” fakt: należy do totalnych domowych leni. Po powrocie z pracy zasiada przed telewizorem i żadna siła nie jest go w stanie stamtąd ruszyć. 

Zaproponowała, że „wypożyczy mi” męża

Nigdy nie żądałam od niego zbyt wiele. Nie chciałam, żeby prał, prasował, gotował, sprzątał. Ale uważałam, że wszelkiego rodzaju naprawy to męska sprawa. Tymczasem odkąd pamiętam, wywijał się od nich jak piskorz. „Zaraz”, „później”, „może jutro” – słyszałam, gdy prosiłam, by wymienił uszczelki w kranie lub zawiesił półkę.

Cierpliwie czekałam kilka dni, znowu mu przypominałam, a gdy nie skutkowało… robiłam to sama. Z dwojga złego wolałam to, niż dalej wiercić mu dziurę w brzuchu lub robić awanturę. W rezultacie przez dziesięć lat małżeństwa nabyłam wiele typowo męskich umiejętności

Kilka dni temu zepsuła się spłuczka w toalecie. Mąż oczywiście jak zwykle nie kwapił się do naprawy. Znowu słyszałam: „zaraz”, „później”, „może jutro”. Woda ciekła coraz bardziej, więc gdy poszedł do firmy, postanowiłam sama powalczyć z tym cholerstwem. Co prawda nigdy tego nie robiłam, ale pomyślałam, że dam radę.

Właśnie miałam zabrać się do pracy, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. W progu stała pani Marysia, nasza sąsiadka, emerytka. Przyszła pożyczyć proszek do pieczenia. Posadziłam ją w kuchni i zaczęłam przeszukiwać szafki.

– A co tu u was tak woda cieknie? To chyba w łazience – odezwała się nagle.

– A tak, spłuczka nam się zepsuła. Właśnie zabierałam się do naprawy – odparłam machinalnie.

– Pani? – popatrzyła na mnie bezbrzeżnie zdziwiona.

– Niestety… Jakbym czekała z tym na męża, to ciekłoby tak chyba jeszcze z rok – westchnęłam ciężko.

– A co, pan Maciek ma dwie lewe ręce do takich robót? To dziwne, przecież jest inżynierem – nie kryła zdumienia.

– Nie, z tego, co wiem, świetnie sobie radzi. Teściowa opowiadała, że w domu wszystko z ojcem naprawiał. Ale teraz mu się nie chce. Wiecznie wynajduje jakieś przeszkody, byle tylko z kanapy się nie ruszyć. Wszystko jest na mojej głowie – powiedziałam ze smutkiem.

– No tak, niektórzy mężczyźni to lenie…. Myślą, że jak pracują zawodowo, to już nic w domu robić nie muszą. Ale niech się pani nie martwi. Zaraz przyślę tutaj mojego Henia. On to pani wszystko pięknie zrobi – uśmiechnęła się i pobiegła do swojego mieszkania.

Tak się spieszyła, że z tego wszystkiego omal proszku do pieczenia nie zapomniała.

Obraził się, że prawda wyszła na jaw

Pan Henryk zjawił się po kwadransie. W roboczym kombinezonie, ze skrzynką z narzędziami w ręku. Pogrzebał w rezerwuarze, postukał i po półgodzinie spłuczka była sprawna.

– No, wszystko działa, jak należy. A gdyby coś jeszcze się popsuło, to proszę dać znać. Zawsze chętnie pomogę. Jestem mężczyzną starej daty i nie pozwolę, żeby tak przemiła sąsiadka zajmowała się naprawami – ku mojej radości powiedział na pożegnanie.

Po powrocie z pracy Maciek jak zwykle uwalił się przed telewizorem. Kiedy zawołałam go na obiad, poszedł do łazienki umyć ręce. Wyszedł stamtąd bardzo zadowolony.

– O spłuczka naprawiona! – zauważył. – Po jedzeniu miałem się za to zabrać, ale widzę, że już nie muszę. Sama sobie poradziłaś!

– Tym razem nie sama – zaczęłam tajemniczo.

– Hydraulika wezwałaś? Po co? Na pewno wziął majątek za taki drobiazg. Przecież mówiłem, że to zrobię! – z miejsca się zdenerwował.

– Uspokój się, to dzieło pana Henryka. Sąsiadka wpadła do mnie po proszek do pieczenia. No i jak się dowiedziała, że sama zamierzam naprawiać spłuczkę, to przysłała mi męża do pomocy – wyjaśniłam.

– Chyba się na mnie nie poskarżyłaś? – zmarszczył groźnie brwi.

– A właśnie, że się poskarżyłam. I pan Henryk obiecał, że zawsze pomoże w naprawach. Skoro ty nie masz czasu... – zawiesiłam głos.

Rany boskie, co się później działo! Maciek poczerwieniał, nadął się jak indor i... eksplodował. Krzyczał, że ośmieszyłam go przed sąsiadami i teraz wszyscy w bloku będą gadać, jaki z niego leń i obibok. W pierwszej chwili zrobiło mi się głupio, bo o pewnych rzeczach z sąsiadami nie powinno się rozmawiać. Potem jednak mi przeszło. Sam jest sobie winien. Gdyby naprawił spłuczkę, nie byłoby afery.

Czytaj także:
„Przez 10 lat małżeństwa byłam dla męża >>zasłoną dymną<<. Gdyby nie pies, nasz związek rozpadłby się jeszcze wcześniej”
„Przez zazdrość trafiłam do więzienia. Nie myślałam o tym, co będzie z moimi dziećmi. Zmarnowałam nam wszystkim życie”
„Siostra planuje ślub z facetem, którego spotkała na żywo… 2 razy! Ma ponad 50 lat a zachowuje się jak gówniara”

Redakcja poleca

REKLAMA