W 52. wiośnie (raczej jesieni) życia moja siostra się zakochała. Ledwo zna faceta, a już wszystko zmienia! Facet pojawił się dosłownie znikąd, wyskoczył jak królik z kapelusza! Jeszcze jesienią Lidka z ochotą pojechała z nami na Mazury, a teraz, proszę: jest absztyfikant, z którym kontakty dojrzały na tyle, aby przedstawiać go rodzinie!
Zwariowała na starość?!
– Skąd ona go wytrzasnęła? – zastanawiał się Andrzej, gdy moja siostra wraz z tajemniczym Żenią opuściła nasz dom po imieninach.
– I co to w ogóle za imię – Żenia?
Wzruszyłam ramionami, bo co miałam powiedzieć. Nie znałam odpowiedzi, a pytań miałam tyle, że mogłabym prowadzić teleturniej. Tylko komu je zadać, skoro Lidka tylko się płoni, macha rękami, a potem wpatruje w faceta z cielęcym zachwytem na obliczu!
– Przestawialiśmy jej tylu fajnych gości – ciągnął Andrzej. – Pamiętasz?
Pewnie, sklerozy jeszcze nie mam. Zawsze tylko marudziła, że nie ma czasu na romanse, albo rzucała na odczepnego, że męża już miała i dziękuje, jeden ślubny wystarczy. Trzeba przyznać, że i ja bym była ostrożna, gdyby mój mąż po latach wyznał mi, że kocha mężczyzn... Można stracić zaufanie na amen, gdy ktoś potraktuje człowieka jako przykrywkę.
– Ktokolwiek to jest, Lidka jest dorosła, chyba wie, co robi – ucięłam wreszcie spekulacje męża, który zdążył już wysnuć hipotezę, że moja siostra wynajęła Żenię z jakiejś agencji, żeby go przetestować na jego imieninach, zanim zacznie ciągać gogusia ze sobą na poważniejsze imprezy. – I nie przesadzaj, to wciąż atrakcyjna babka… Nie musi nikomu płacić, żeby się z nią pokazywał.
Ale problem faceta Lidki mnie intrygował, i to bardzo
Na tyle, że zadzwoniłam do siostry i próbowałam się z nią umówić, jako pretekst podając kwestię wspólnej Wigilii. Miał się na niej pojawić z żoną Krzyś, mój syn, a jej chrześniak, na co dzień mieszkający w Kanadzie. Nie było jednak łatwo – Lidka twierdziła, że nie ma czasu, zarobiona jest po uszy, w końcu jednak zaproponowała, żebym wpadła do niej do sklepu we wtorek po 16.
– Może uda mi się wygospodarować dla ciebie jakąś chwilkę – obiecała.
Przykre to było trochę, dotąd zawsze mogłam na nią liczyć, ale cóż…
„Schowam honor w kieszeń dla jej dobra i sprawdzę, co w trawie piszczy” – pomyślałam smętnie. – A swoją droga, nad świętami to naprawdę trzeba się zastanowić. Może po wspólnej Wigilii zorganizowalibyśmy jakiś wyjazd w góry? Pokazalibyśmy kawałek Polski mojej zamorskiej synowej, żeby miała co wspominać, a nie tylko obżarstwo przy stole”.
W sklepie było pustawo, usiadłyśmy więc na zapleczu przy kawie, zostawiając interes na głowie ekspedientki. Lidka łaskawie zgodziła się ze mną, że pomysł z wypadem do Zakopanego jest niezły. Byłam ciekawa, czy zaproponuje też udział tajemniczego Żeni, ale się nie kwapiła – może jej romans to już przeszłość? A może faktycznie kogoś wynajęła? Dla żartu choćby?
„Pytać, nie pytać?” – zastanawiałam się.
– Mnie zresztą nie bierz pod uwagę, Janeczko – wypaliła znienacka. – Jedziemy z Żenią do Tunezji złapać trochę słońca. Nic nie mów, bardzo cię proszę! – uprzedziła mój protest. – Jestem wdzięczna, że zajmowaliście się mną przez te wszystkie lata, ale już wystarczy tego niańczenia. Dorosłam, siostro.
I zaczęła mi się zwierzać, jaka jest szczęśliwa
Zakochała się jak dzierlatka, wie, że późno, ale ostatecznie lepiej tak niż wcale, prawda? Nigdy nie myślała, że spotka swoją drugą połówkę, jednak teraz cud się zdarzył i nie zamierza marnować więcej czasu. Rozumieją się z Żenią doskonale, mają te same cele i pragnienia, to jest jak spełnienie snów! Patrzyłam na swoją młodszą o 5 lat siostrę i nie wiedziałam, co o tym myśleć. Gadała jak nastolatka, bezkrytycznie się zachwycając wszystkim, co jej ukochany powiedział, co zrobił.
– Lideczko, strasznie się cieszę – byłam ostrożna. – Ale przecież wy się chyba bardzo krótko znacie…
– Krótko, ale intensywnie! – przerwała z mocą. – To jest piorun, Janka. Poza tym przegadaliśmy całe noce. Mówię ci – roześmiała się perliście. – Komputer mało mi się nie przegrzał!
„Rany boskie! – zmartwiałam z wrażenia. – Poznali się przez internet!”.
Zadałam jej jeszcze kilka pytań, no i faktycznie… W realu spotkali się ledwo 2 razy, a moja siostra już planuje przyszłość z tym przybłędą! Dorosła? Raczej na mózg jej padło! Nie chciałam jej tego mówić, bo po prostu nie wiedziałam jak, ale gdy zapytała, czy zgodzę się być druhną na jej ślubie, nie wytrzymałam:
– Rany boskie, Lidka, tyś chyba całkiem oszalała! – krzyknęłam. – Po co ci ślub, przecież dzieci już nie będziesz miała! Chyba możecie mieszkać razem bez żadnych formalności. Chcesz się dzielić dorobkiem życia z facetem, którego ledwo znasz?!
No i doigrałam się...
Takiej wściekłej to jeszcze Lidki nie widziałam. Nagadała mi strasznych głupot, jak to zawsze ją wykorzystywałam, najpierw do pilnowania dzieci, potem brałam na nią kredyty… Do głowy by mi nie przyszło, że ona tak widzi nasze wzajemne relacje, że taka się czuje wykorzystywana!
Przecież sama zawsze proponowała pomoc, do siostrzeńców też się garnęła, na punkcie Krzysia miała wręcz hopla, powstrzymywałam ją nawet, żeby nie zepsuła mi chłopaka prezentami!
– Nie działaj pochopnie, Lidziu. Poznaj najpierw jego rodzinę, zobacz, jak żyje – poprosiłam, przełykając łzy.
– Na Boga, przecież to oczywiste!
Rozstałyśmy się w gniewie, prawdę mówiąc, moja siostra wyprosiła mnie – ze sklepu i z życia, jak zaznaczyła. Nie odbiera telefonów, nie odpisuje na maile. Pracownice sklepu uprzedziła, że nie ma jej dla mnie. Andrzej mówi, że zrobiłam, co się dało, lecz to nieprawda. Nie mogę przecież bezczynnie czekać, aż moja siostra popełni kolejny życiowy błąd! Tylko jak do niej dotrzeć?
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”