„Mąż ciągle opiekuje się matką i zaniedbuje rodzinę. Nie rozumie, że lepiej oddać ją do domu opieki”

smutna starsza kobieta fot. Getty Images, Poppy Pix / 500px
„– Coś ty sobie ubzdurała? Że zapytam ją, czy ma ochotę zamieszkać w przytułku?! Chyba ci się w głowie poprzewracało! Jak zareaguje na taki pomysł? Pomyśli, że jestem leniwy i marzę tylko o tym, by pozbyć się jej jak niepotrzebnego balastu? Nigdy w życiu! Zbyt wiele jej zawdzięczam, by zranić ją w tak okrutny sposób! – grzmiał”.
/ 07.04.2024 20:30
smutna starsza kobieta fot. Getty Images, Poppy Pix / 500px

Moja teściowa od zawsze budziła we mnie sympatię. Była osobą, którą darzyłam sporym szacunkiem i uznawałam za bardzo roztropną. Nie zdarzyło się, by kiedykolwiek mnie oceniała, czy starała się mnie pouczać. Wręcz odwrotnie – za każdym razem traktowała mnie z szacunkiem i ogromną serdecznością. Jeśli natomiast chodzi o rady, to udzielała mi ich wyłącznie na moją wyraźną prośbę.

Lubiłam teściową

Gdy razem z małżonkiem zmieniliśmy miejsce zamieszkania, przenosząc się do innej miejscowości, byłam załamana. Odczuwałam silną tęsknotę za nią. Za każdym razem, gdy miałam kłopoty albo najzwyczajniej w świecie pragnęłam porozmawiać, sięgałam po komórkę i dzwoniłam do niej. Spędziłyśmy mnóstwo czasu na rozmowach.

Kiedy z roku na rok stan jej zdrowia się pogarszał, zaproponowałam, by wprowadziła się do nas. Nawet mnie to ucieszyło, bo w końcu znów byłybyśmy blisko siebie. Nasz dom był przestronny, więc teściowa miałaby własny kąt. Niestety nie chciała się zgodzić. Wyjaśniała nam, że ma swoje przyjaciółki, zaufanych lekarzy, ulubioną ławeczkę w parku i osiedlowe sklepy, z których nie chce rezygnować.

Wymagała opieki

Nie naciskałam, bo wiedziałam, o co jej chodzi. Razem z moim mężem postanowiliśmy, że będziemy tak często, jak tylko się da, odwiedzać jego mamę. Kiedy mijały kolejne miesiące, choroba mojej teściowej jeszcze bardziej przybrała na sile. Kobieta praktycznie w ogóle nie opuszczała już swojego mieszkania, coraz gorzej sobie radziła z robieniem zakupów, przygotowywaniem posiłków czy dbaniem o czystość w domu. Zrozumieliśmy, że nasze rzadkie wizyty to stanowczo za mało, żeby zapewnić jej właściwy poziom życia i poczucie bezpieczeństwa.

Mąż postanowił zatrudnić panią do pomocy, która towarzyszyła jego mamie po parę godzin każdego dnia. Żeby mieć pewność, że wszystko jest OK, co tydzień odwiedzał mamę osobiście. Urlopy również spędzał u niej. Trochę mnie to uwierało, bo marzyłam, aby wolne chwile poświęcał mnie i naszemu synowi Bartkowi, ale nic nie mówiłam.

Zdawałam sobie sprawę, że nie chce zostawić chorej matki, kiedy ta go potrzebuje. Teściowa czuła się coraz gorzej. Potrzebowała już nie tylko wsparcia przy robieniu zakupów, gotowaniu i porządkach, ale także stałego nadzoru lekarza. Jej serce było coraz słabsze i nigdy nie było wiadomo, kiedy nastąpi pogorszenie. Wpadłam więc na pomysł, że najrozsądniej będzie, jeśli przeniesie się do domu opieki.

Mężowi nie podobał się mój pomysł

Mama nie była skłonna przeprowadzić się do naszego domu, zresztą obecnie nie stanowiłoby to żadnego rozwiązania. Zarówno my, jak i nasz synek spędzaliśmy znaczną część dnia poza domem – my w firmie, a on w szkole i na dodatkowych zajęciach. W rezultacie mama i tak siedziałaby samotnie, podczas gdy w domu spokojnej starości korzystałaby z fachowej, całodobowej opieki pielęgniarskiej, wsparcia medycznego oraz miałaby własne lokum.

Udało mi się odszukać taki ośrodek i nawet pojechałam go zobaczyć. Wprawdzie pobyt był dość kosztowny, ale zarówno mieszkańcy, jak i ich bliscy wyrażali duże zadowolenie z panujących tam warunków. Byłam przekonana, że ten pomysł przypadnie do gustu mojemu mężowi.

Niestety, moje nadzieje legły w gruzach. Kiedy małżonek zorientował się, do czego zmierzam, wpadł w istną furię. Darł się wniebogłosy, że w życiu tego nie zrobi, że sama myśl o czymś takim wywołuje w nim mdłości.

– Coś ty sobie ubzdurała? Że ot tak, z dnia na dzień, zapytam ją, czy ma ochotę zamieszkać w przytułku?! Chyba ci się w głowie poprzewracało! Jak zareaguje na taki pomysł? Pomyśli, że jestem leniwy i marzę tylko o tym, by pozbyć się jej jak niepotrzebnego balastu? Nigdy w życiu! Zbyt wiele jej zawdzięczam, by zranić ją w tak okrutny sposób! – grzmiał.

Nieźle mnie ten wybuch wystraszył, więc tylko wspomniałam, że niczego nie ustalamy i to ma być zwykła pogawędka. Ale on nie słuchał. Wydarł się tylko, że jestem nieczuła i zniknął w sypialni, trzaskając drzwiami. Obraził się i nie odzywał przez trzy dni.

Nie potrafiłam go przekonać

To było prawie rok temu. Od tamtej chwili wielokrotnie starałam się nakłonić małżonka, aby przedyskutował z matką kwestię przeniesienia się do placówki opiekuńczej. Niestety, rezultat był zawsze identyczny –  karczemne awantury i zarzuty dotyczące braku empatii oraz egoistycznej postawy z mojej strony. W związku z tym, teściowa wciąż mieszka samotnie w swoim mieszkaniu. Jej stan zdrowia systematycznie się pogarsza, dlatego mój mąż odwiedza ją teraz znacznie częściej, nawet w tygodniu.

Kiedy tylko pielęgniarka wspomni przez telefon, że mamę naszły mdłości lub narzekała na przyspieszone bicie serca, mąż natychmiast rzuca wszystko i pędzi do niej na złamanie karku. W poważnych sytuacjach potrafi nawet wziąć wolne w pracy. Gdyby jeszcze mieszkała blisko, to pół biedy. Ale dzieli nas ponad setka kilometrów. Nigdy więc nie wraca od razu, tylko nocuje u niej. Sytuacja zaszła tak daleko, że w zasadzie nie pojawia się w naszym domu. Wszystkie obowiązki spadają na mnie. Opłaty, remonty, dźwiganie ciężkich siatek z zakupami, a oprócz tego standardowo sprzątanie i przygotowywanie posiłków.

Brakuje mi męża

Nasz syn, Bartek, kończy 13 lat i wkracza w niełatwy okres dojrzewania. Teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje ojcowskiej opieki, a tymczasem moi panowie praktycznie nie utrzymują ze sobą żadnych relacji. Ja z kolei nie mogę niczego zaplanować, bo nigdy nie mam pewności, czy Adam nie będzie zmuszony pojechać do swojej mamy.

Nie spędzamy razem czasu, nie prowadzimy rozmów, bo zwyczajnie nie mamy kiedy. Ostatni raz byliśmy wspólnie na wakacjach 6 lat temu! Czy tak powinno wyglądać małżeństwo? Uważam, że absolutnie nie! Szczerze mówiąc, czuję się bezradna i nie wiem, co powinnam zrobić w tej sytuacji.

Adam jest dla mnie najważniejszy, ale z każdym dniem coraz bardziej mnie rani i sprawia zawód swoim postępowaniem. Cierpię, widząc, że na pierwszym miejscu stawia własną matkę, a zupełnie nie bierze pod uwagę potrzeb moich i naszego dziecka. Przecież my również go kochamy i pragniemy jego obecności!

Nie rozumiem tego uporu

Uważam, że ten jego sprzeciw przed poruszeniem z mamą tematu domu spokojnej starości jest po prostu nieprzemyślany. Czemu od razu sądzi, że mama poczuje się wtedy niekochana? Istnieje przecież szansa, że byłaby zadowolona z pobytu w miejscu, gdzie miałaby poczucie bezpieczeństwa, stałą opiekę i towarzystwo. Wystarczyłoby ją o to spytać, a on się boi.

Gdyby powiedział kategorycznie "nie", nie zaciągniemy jej tam siłą. Pomyślimy wtedy, co dalej zrobić. Ale może tym razem się uda i się zgodzi? Mój mąż nie goniłby ciągle pomiędzy dwoma domami, nasz syn miałby ojca na miejscu, a moja teściowa fachową opiekę.

Niedawno omawiałam ten temat z Agnieszką, moją przyjaciółką. Doradziła mi, żebym bez wiedzy Adama odwiedziła jego matkę i porozmawiała z nią szczerze, a dopiero potem poruszyła temat domu spokojnej starości. Kusi mnie ta opcja, ale obawiam się tego, jak zareaguje mąż. Jeśli dowie się o naszej pogawędce, pewnie wpadnie w szał. Zacznie wrzeszczeć, że nie powinnam była się mieszać, bo to przecież jego matka. 

Czytaj także: „Według męża powinnam poruszać się tylko między pralką, lodówką i łóżkiem. Czuję się jak na łańcuchu”
„Mąż przysięgał, że nie opuści mnie aż do ostatniej złotówki. Wydał moją kasę i zwiał do kochanki”
„Udawałam, że kocham męża, bo miał dużo kasy. Ślub z rozsądku pomógł mi w końcu wyrwać się z biedy”

 

Redakcja poleca

REKLAMA