W biurze mamy remont i, prawdę mówiąc, uważam, że w ostatnich dniach panują warunki, w których po prostu nie da się pracować. Cały czas z korytarza dochodzi warczenie wiertarek, wycie szlifierki, a dziś w dodatku było zimno, bo podobno podczas kucia ściany uszkodzono rurę ciepłowniczą.
– Nie cieszyłam się tak z piątku nawet wtedy, gdy jeszcze namiętnie łaziłam po klubach – powiedziała Małgośka, gdy spotkałyśmy się w ubikacji. – Zamierzam spędzić nadchodzący weekend pod kołdrą. Włączę sobie serial, a Jędrek niech się pakuje ze mną albo jedzie do teściowej.
– Szczęściara – wzruszyłam ramionami. – Ja jeszcze dziś po robocie muszę zawieźć Natalkę na gimnastykę, Roberta na trening, potem ich odebrać i dopiero mogę pomyśleć o odpoczynku. A jutro impreza w szkole muzycznej i stawiennictwo rodziców obowiązkowe.
– Obojga? – spytała koleżanka. – Niby jak zamierzają to egzekwować?
Spojrzałam na nią z politowaniem.
Pewnie, że nie obojga, tyle że mąż zawsze w sobotę chodzi z kumplami na basen i, siłą rzeczy, koncert będzie na mojej głowie. Takie życie, ale co ja się będę Małgośce zwierzać, skoro zawsze się spieramy, czy lepiej mieć dzieci zaraz po ślubie, czy najpierw trochę pożyć. Gdy oni z Jędrkiem wreszcie się zdecydują na rozmnożenie, ja już będę miała bractwo odchowane. Pogadamy wtedy!
Cały czas w nerwach
Koło drugiej zadzwonił Robert, by powiedzieć, że na trening pojedzie z Jackiem i jego tatą, z nimi też wróci. No, odetchnęłam, to została mi tylko Natalka.
Miałam nadzieję, że zdążę się napić gorącej herbaty, zanim z nią pojadę, ale gdzie tam! Ledwo weszłam do mieszkania, córka poinformowała mnie, że jest gotowa i nie ma czasu do stracenia, bo trzeba po drodze wpaść do apteki po bandaż elastyczny.
– Teraz się dowiedziałaś o bandażu? – zdenerwowałam się.
– A ty to nigdy nie zapominasz? – zapytała. – Wiesz, ile ja mam na głowie?!
– Zamierzasz się ze mną licytować, smarkulo? – wprost nie mogłam uwierzyć. – Dawaj, nie krępuj się!
Łeb mi pękał, zaczynało mi lecieć z nosa, a awantura mogła zakończyć się pozostaniem w domu. Że niewychowawcze? Dziś akurat miałam to gdzieś.
– Dobrze, mamuś, przepraszam – córa objęła mnie w pasie. – Jedźmy już, bo pani dziś decyduje, kto wystąpi na pokazie. Spóźnię się i znowu wybierze Nikolę.
Całą drogę, a czasu było dość, bo długo stałyśmy w korku, zastanawiałam się, po kim moje dziecko tak lubi publiczne występy. Mnie nawet wołami nie szło zaciągnąć na scenę. Jakieś bez sensu mi się to zawsze wydawało. I wstydziłam się.
No i masz za swoje, sieroto – skarciłam się w duchu. – Teraz jesteś nudną księgową w nudnej firmie, a może stać cię było na więcej? Było się zmusić!
– Znów pada – Natalia mazała paluchem po szybie. – Jak już będę duża, wyprowadzę się tam, gdzie zawsze świeci słońce.
Była rozczarowana
Roześmiałyśmy się i ponury nastrój jakby ciut się rozproszył.
Nie na długo jednak. Natalia zakwalifikowała się do pokazu, owszem, ale w grupie, solo miała wystąpić Nikola. Osobiście nie widziałam pomiędzy ich ćwiczeniami różnicy, ale czy ja się znam?
– A myślisz, że widzowie będą się znać? – wściekała się córka po treningu. – Na otwarciu galerii handlowej? Mama Nikoli jest lekarką, to cała tajemnica. Może nawet leczy naszą trenerkę, kto wie…
Wzruszyłam ramionami.
Miałam jej powiedzieć, że takie właśnie jest życie? Albo przeprosić, że jestem tylko nic nieznaczącą księgową? Próbowałam zbagatelizować porażkę córki, pomniejszyć ją, wspominając o jutrzejszym koncercie. W końcu Natalka będzie na nim najmłodszą skrzypaczką, to chyba coś ekstra, prawda?
– A co byś powiedziała, jakbym zrezygnowała z gimnastyki? – zapytała młoda w którymś momencie. – Nic tam nie osiągnę, mamo, a mogę mieć kontuzję.
Faktycznie, gdyby złamała na przykład rękę, załatwiłaby się także jako muzyk.
– Ale wtedy nie miałabyś żadnych zajęć ruchowych, a wiesz, ile siedzisz w szkole – zdecydowałam się walczyć.
– Ty też siedzisz w pracy, a potem nic.
– Ale ja już nie rosnę, kochanie – uśmiechnęłam się przebiegle.
– To mam marnować życie, na coś, co nie sprawia mi już żadnej radości?! – wykrzyknęła z przejęciem i zobaczyłam, że jej oczy są pełne łez.
Po kilku godzinach w szkole każde zajęcie powinno być przyjemnością i rozwijaniem pasji. Na pewno nie udręką.
– Jesteś pewna, że chcesz zrezygnować? Nie szkoda ci prawie dwóch lat ćwiczeń?
– To mam tam chodzić do śmierci, bo mi szkoda?!
Chciałam dobrze, ale mąż był uparty
Powiedziałam, że zasadniczo się zgadzam, ale dla porządku niech pogada z ojcem. Nie spodziewałam się oporów ze strony męża, Rafał od początku psioczył na pomysł z gimnastyką, ale tylko dlatego, że według niego pływanie byłoby lepsze – zdrowsze i mniej obciążające.
Tymczasem wieczorem, gdy dzieci leżały w łóżkach i nareszcie miałam sposobność schować się pod kocykiem, z herbatką z cytryną na podorędziu, mąż zarzucił mi, że rozpuszczam córkę jak dziadowski bicz.
Pozwalam jej wybierać zajęcia, jakie chce, potem z nich rezygnować bez poważnej przyczyny… Takim bezmyślnym folgowaniem doprowadzę do tego, że Natalia będzie się wycofywać ze wszystkiego przy pierwszych trudnościach.
– Porażka to też nauka – perorował.
– Człowiek uczy się, przezwyciężając kryzysy i zwątpienie.
– Nie mówiłeś tak, gdy rok temu zmieniałeś pracę – wybuchłam w końcu. – A jesteś dorosły, mogłeś od razu wiedzieć, że tamta firma nie będzie ci pasować.
– Kosztowało cię to coś?– pochylił się nade mną. – Nie, prawda? A ja płacę za pomyłki Natalii, i to grubą kasę! A jak płacę, to wymagam. Nie będzie smarkula robiła, co chciała, bo ma taki kaprys.
– Ja też płacę – żachnęłam się z urazą.
Nikt nie chciał ustąpić
No i pożarliśmy się, wywlekając sobie przy okazji to i owo, co nie było fajne. Najgorsze jednak, że przy okazji okopaliśmy się na swoich pozycjach – teraz już żadne nie ustąpi, a Natalia będzie ofiarą tego sporu. Jestem taka wściekła! Jak Rafał śmie zarzucać mi cokolwiek. To ja, a nie on, obsługuję więcej zajęć dodatkowych dzieci, więc powinnam mieć głos decydujący, prawda?
Jakby sobie postał w korkach po robocie, w dodatku wysłuchując z tylnego siedzenia marudzenia i gorzkich żali, to zaraz by mu przeszły zapędy do żelaznej dyscypliny. Jest różnica między konsekwencją a taką musztrą i chciałabym, żeby Rafał ją dostrzegł, zanim pozbawi naszą córkę prawa decydowania o jej wolnym czasie i zainteresowaniach. Ale jak to zrobić? Jak do niego dotrzeć? Póki co nie mam pojęcia, a dzieci się męczą.
Czytaj także: „Nie wiedziałem, skąd w nauczycielce córki tyle miłości do dzieci, skoro nie ma własnych. Prawda rozdziera serce”
„Córka ma 35 lat i myśli, że będę żyć wiecznie. Od rana do nocy ogląda seriale i ani myśli o zarabianiu na siebie”
„Siostra bliźniaczka udawała mnie, by uwieść mojego narzeczonego. Zaciągnęła go do łóżka, a potem zniszczyła mi ślub”