Siedziałam w gabinecie notariusza, dłonie ściskały zimne poręcze krzesła, jakby od tego zależało moje życie. Pokój był duszny, mimo że klimatyzacja pracowała na pełnych obrotach. Obok mnie Damian wygodnie rozsiadł się w fotelu, bawiąc się telefonem, jakby to spotkanie nie miało dla niego żadnego znaczenia.
Tego się nie spodziewałam
Notariusz spoglądał na mnie zza okularów, trzymając w rękach oprawiony dokument – testament matki. Wiedziałam, że jej śmierć będzie trudna, ale nie spodziewałam się tego, co usłyszałam kilka chwil później.
– Pani Moniko, zgodnie z zapisami testamentu, aby otrzymać swoją część spadku, musi pani... – notariusz zawahał się, jakby próbował dobrać odpowiednie słowa – wyjść za mąż w ciągu najbliższego roku.
Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy.
– Co proszę? – zapytałam, choć doskonale słyszałam, co powiedział.
Spojrzałam na Damiana, który nagle przestał bawić się telefonem i teraz patrzył na mnie, ledwie powstrzymując uśmiech.
– Małżeństwo, Monika. – Damian odezwał się, zanim notariusz zdążył odpowiedzieć. – Masz rok na to, żeby wyjść za mąż. Inaczej cały majątek przypada mnie.
Notariusz przytaknął.
– Tak, to prawda. Jeśli warunek nie zostanie spełniony w ciągu roku, cała spuścizna przechodzi na pana Damiana. – Zamilkł, pozwalając, by treść testamentu wybrzmiała w pełni.
Byłam w szoku
Opadłam plecami na oparcie krzesła, jakby ktoś wymierzył mi cios. Zawsze myślałam, że spadek to rzecz oczywista, proste formalności. A teraz matka, w ostatnim, niemal okrutnym geście, postawiła przede mną warunek, który w jednej chwili zmienił moje życie.
Damian siedział naprzeciw mnie, patrząc, jak przetwarzam tę informację. W jego spojrzeniu było coś, co mnie zaniepokoiło – jakiś rodzaj ukrytej satysfakcji.
– To chyba nie będzie takie trudne, prawda? – Damian odezwał się z udawanym współczuciem w głosie. – Jesteś atrakcyjną kobietą. Na pewno ktoś cię zechce, skoro stawką jest taka fortuna.
Poczułam, jak ogarnia mnie złość. Nigdy nie myślałam o małżeństwie jako o konieczności, a teraz matka, z grobu, żądała tego ode mnie, jakby chciała coś udowodnić. Damian niby brzmiał wspierająco, ale w jego tonie coś nie grało.
– To absurdalne – wycedziłam przez zęby.
– Może tak, może nie – Damian wzruszył ramionami. – Masz rok. Od dzisiaj.
Zamknęłam oczy, czując, jak wzbiera we mnie panika. Jak mam teraz zmienić całe swoje życie, tylko po to, by spełnić ten idiotyczny warunek? I czy naprawdę Damianowi tak bardzo zależy na mojej porażce?
Zaczęłam chodzić na randki
Zaczęłam działać od razu, choć cała sytuacja wydawała mi się groteskowa. Nie chciałam wychodzić za mąż z przymusu, ale spadek był zbyt duży, by go tak po prostu oddać Damianowi. Na początek zgodziłam się na randkę z Markiem, kolegą ze studiów, z którym zawsze dobrze się dogadywałam. Był spokojny, może nawet nieco nudny, ale w końcu szukałam stabilności, nie fajerwerków.
Wieczór był przyjemny. Rozmowa płynęła swobodnie, Marek wydał się zainteresowany, a ja zaczęłam myśleć, że może to ma szansę zadziałać. Po kolacji odprowadził mnie pod dom, a zanim pożegnał się, zasugerował spotkanie w kolejnym tygodniu. Czułam lekką ulgę.
Następnego dnia zadzwonił Damian. Słysząc jego głos, od razu miałam przeczucie, że coś jest nie tak.
– No i jak tam, siostra? – zapytał z udawanym zainteresowaniem. – Jak wypadł wasz romantyczny wieczór?
– Było całkiem dobrze – odpowiedziałam krótko, nie chcąc wdawać się w szczegóły.
Damian prychnął.
– Naprawdę uważasz, że Marek to odpowiedni facet dla ciebie? – zapytał, ledwo kryjąc sarkazm. – Nie jest trochę... nudny?
Zmrużyłam oczy. Coś w jego tonie mnie zirytowało.
– Marek jest świetny. To, że nie jest duszą towarzystwa, akurat mi odpowiada.
– No tak, bo przecież spędzanie wieczorów w ciszy to marzenie każdej kobiety.
Zacisnęłam zęby, kończąc rozmowę. Był to pierwszy znak, że Damian nie zamierza ułatwić mi tego zadania.
Czułam, że to się uda
Z Markiem sprawy zaczęły rozwijać się w miarę dobrze. Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, a on wydawał się coraz bardziej zaangażowany. Zaczynałam czuć, że to może się udać. Był ciepły, rozsądny, może nieco powściągliwy, ale to mi odpowiadało. Po kilku tygodniach zaczął coraz bardziej otwarcie mówić o naszej wspólnej przyszłości. Poczułam ulgę. Gdzieś w głębi serca wiedziałam, że ten warunek testamentu był absurdalny, ale myśl, że mogłabym jednak spełnić go na własnych zasadach, dawała mi spokój.
Wszystko zmieniło się nagle, bez żadnego ostrzeżenia. Pewnego dnia Marek po prostu przestał się odzywać. Nie odpowiadał na moje wiadomości ani telefony. Zniknął z mojego życia, jakby nigdy go w nim nie było. Najpierw poczułam złość – jak można tak po prostu zniknąć? Potem zrozpaczona próbowałam sobie tłumaczyć, że może coś się stało, może miał ważny powód, by się nie odzywać.
Brat był ciekawy
Kilka dni później zadzwonił Damian. Odbierając telefon, poczułam niepokój.
– Cześć siostra, jak tam Marek? – zapytał wesołym tonem, jakby wiedział coś, czego ja jeszcze nie odkryłam.
– Marek się nie odzywa – powiedziałam, starając się brzmieć obojętnie. – Dziwne, prawda? Spotykaliśmy się przez kilka tygodni, a teraz po prostu zniknął.
Damian westchnął, udając współczucie.
– No cóż, może nie był taki zainteresowany, jak ci się wydawało. Wiesz, nie wszyscy faceci są stworzeni do małżeństwa. – Jego słowa wydawały się pełne satysfakcji. – Może powinienem ci kogoś polecić?
Coś w jego tonie zaczęło mi nie pasować. Jego zaangażowanie wydawało się za duże, a sugestia, by to on znalazł mi partnera, wydała mi się podejrzana.
Odkryłam manipulacje brata
Kilka dni po tym, jak Marek przestał się odzywać, nie mogłam przestać myśleć o Damianie. Coś w jego zachowaniu zaczynało mnie niepokoić coraz bardziej. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej byłam pewna, że to nie mógł być przypadek. W końcu Marek był tak zaangażowany, że jego nagłe zniknięcie wydawało się wręcz nienaturalne. Czułam, że Damian miał z tym coś wspólnego.
Postanowiłam działać. Zaczęłam przeszukiwać mejla Marka, bo jeszcze nie zmienił hasła. Przez przypadek odkryłam wiadomość od... Damiana. Kiedy zobaczyłam jego imię na ekranie, serce podeszło mi do gardła. Ręce zaczęły mi drżeć, ale kliknęłam, żeby przeczytać całą rozmowę.
„Słuchaj, Marek. Jeśli zakończysz to teraz, dostaniesz solidne wynagrodzenie. Monika nie może się dowiedzieć, że to ja za tym stoję. Załatw to, a resztę zostaw mi.”
Miałam wrażenie, że cały świat wokół mnie zaczyna się walić. Damian próbował sabotować każdy mój krok, a ja naiwnie wierzyłam, że mnie wspiera. Byłam wściekła, ale to uczucie szybko ustąpiło miejsca bezsilności. Przecież to on miał wszystko w swoich rękach. Cała gra była ustawiona od samego początku, a ja byłam jedynie pionkiem.
Zaczęłam śledztwo
Nie mogłam pozwolić, żeby to tak się skończyło. Postanowiłam go sprawdzić. Ustaliłam spotkanie z jednym z moich dawnych kandydatów, Tomkiem, który również zniknął bez słowa po kilku randkach. Musiałam dowiedzieć się, czy Damian również miał z tym coś wspólnego.
Kiedy usiedliśmy w kawiarni, początkowo wydawał się zaskoczony moim nagłym kontaktem. Jednak po chwili, gdy zaczęłam naciskać, zamilkł i spuścił wzrok.
– Damian cię zapłacił, prawda? – spytałam wprost, obserwując każdy jego ruch.
Tomek w końcu westchnął i przyznał.
– Tak... – zaczął niepewnie. – Powiedział, że to dla twojego dobra. Że nie jesteś gotowa na poważny związek.
Słysząc to, czułam, jak serce bije mi coraz szybciej. Damian nie tylko mnie zdradził, ale jeszcze wmówił innym, że robi to z troski.
Byłam wściekła
Wiedziałam, że nie mogę już dłużej udawać, że nic się nie dzieje. To, co odkryłam, było wystarczającym dowodem na to, że Damian robił wszystko, by uniemożliwić mi spełnienie warunku testamentu. Tego wieczoru, gdy wrócił do domu po pracy, czekałam na niego. Siedziałam przy kuchennym stole, dokumenty i telefon z wiadomościami od Marka leżały przed mną, jak dowody w sądzie.
Damian wszedł do mieszkania z uśmiechem, ale kiedy zobaczył moją twarz, natychmiast spoważniał.
– Co się stało? – zapytał, udając niewinność.
Nie odpowiedziałam od razu, tylko rzuciłam mu spojrzenie, które musiało powiedzieć wszystko. W końcu podniosłam telefon i pokazałam mu wiadomości, które wysłał Markowi.
– Jak mogłeś mi to zrobić? – mój głos drżał ze złości, ale starałam się zachować zimną krew. – Płaciłeś Markowi i Tomkowi, żeby mnie zostawili. Sabotowałeś każdą moją próbę spełnienia tego głupiego warunku!
Damian spojrzał na telefon, a potem na mnie. Przez chwilę wyglądał, jakby zamierzał zaprzeczyć, ale po krótkim wahaniu wzruszył ramionami.
– No i co z tego? – jego ton był lodowaty, a jego spojrzenie bez cienia wyrzutów sumienia. – Spadek należy do mnie, a ty i tak nigdy nie miałaś zamiaru wychodzić za mąż. Po co się męczyć? Przynajmniej ja wiem, co zrobić z tym majątkiem.
Pokłóciliśmy się
Poczułam, jak krew zaczyna mi wrzeć.
– Całe moje życie przewróciłeś do góry nogami! Matka chciała, żebym miała wybór, a ty mi go odebrałeś!
Damian zaśmiał się cicho, jakby moje słowa były zabawne.
– Matka? – powtórzył kpiąco. – Matka chciała tylko, żebyś w końcu zachowywała się jak dorosła. A ja... po prostu pomogłem ci zrozumieć, że nie jesteś stworzona do małżeństwa.
Nie mogłam w to uwierzyć. Stałam naprzeciw niego, patrząc, jak bez skrupułów przyznaje się do wszystkiego, jakby moje uczucia nie miały żadnego znaczenia. Damian zdradził mnie, dla pieniędzy, ale także z jakiejś chorej potrzeby kontrolowania mojego życia.
– Nigdy nie sądziłam, że jesteś aż tak chciwy – szepnęłam. – Ale nie dam ci tej satysfakcji. Nie wygrasz tej gry.
Szukałam rozwiązania
Po tej rozmowie czułam się jak wrak. Damian odszedł, zostawiając mnie samą z moimi myślami, jakby to wszystko nie miało dla niego żadnego znaczenia. Wiedziałam już, że nie mogę mu ufać. Był gotów zrobić wszystko, żeby zdobyć spadek, a ja stałam się tylko przeszkodą na jego drodze.
Spędziłam całą noc, patrząc w sufit i rozważając wszystkie możliwe opcje. Matka zmusiła mnie do tej gry, ale Damian przekształcił ją w coś dużo gorszego – w wyścig, w którym każde moje działanie było sabotowane. Czy powinnam dalej próbować, wiedząc, że mój własny brat zrobi wszystko, żeby mi przeszkodzić? A może powinnam odpuścić i zostawić mu wszystko, zachowując przynajmniej odrobinę godności?
Następnego dnia zdecydowałam się na krok, który wcześniej nie przyszedł mi nawet do głowy. Zamiast szukać kolejnych mężczyzn, postanowiłam skontaktować się z prawnikiem. Musiałam dowiedzieć się, czy istnieje jakieś inne wyjście, które pozwoliłoby mi ominąć ten chory warunek. W głębi serca miałam nadzieję, że istnieje luka prawna, coś, co pozwoli mi zatrzymać swoją część majątku bez konieczności małżeństwa.
Spotkanie z prawnikiem odbyło się w małej kancelarii w centrum miasta. Gdy wyłożyłam mu całą sytuację, zmarszczył brwi i przez chwilę milczał.
– Niestety, warunki testamentu są dość jasne – powiedział w końcu. – Ale jest jedna możliwość, o której nie wspomniała pani matka. Jeśli potrafi pani udowodnić, że ktoś ingerował w proces spełnienia warunków testamentu, można podważyć jego zapisy. Sabotaż może być podstawą do zmiany podziału majątku.
Moje serce zabiło szybciej.
– Czyli jeśli udowodnię, że Damian sabotował moje próby znalezienia męża...?
– Jest szansa, że sąd uzna jego działania za wystarczające, by anulować warunek małżeństwa. Ale będzie to wymagało dowodów i czasu.
Zrozumiałam, że oto znalazłam wyjście. Może nie będzie łatwo, ale miałam szansę walczyć o swoje bez rezygnowania z własnych zasad.
Opuściłam kancelarię z nową nadzieją. Wiedziałam, że Damian nie będzie się tego spodziewał. Gra, którą rozpoczął, miała teraz inne zasady – a ja zamierzałam je wykorzystać.
Monika, 35 lat
Czytaj także: „Żona lubi wydawać kasę, ale nie swoją. Obraziła się, gdy zablokowałem jej dostęp do mojego konta”
„Zawsze czułam się gorsza od siostry. Gdy zobaczyłam ją z kochankiem, poczułam, że w końcu mogę zniszczyć jej życie”
„Jesienią lubiłam biegać po lesie. Mąż nie wiedział, że wracam spocona, także z innego powodu”