Zawsze uważałem, że mama i ja jesteśmy drużyną. Po rozwodzie rodziców byliśmy dla siebie wszystkim – tak przynajmniej myślałem. Przez lata wspieraliśmy się wzajemnie, pomagaliśmy sobie w trudnych chwilach i budowaliśmy to, co zostało z naszej rodziny. To ona nauczyła mnie, jak ważna jest lojalność wobec bliskich, i zawsze mówiła, że mogę na nią liczyć, bez względu na wszystko.
Nie potrzebowałem nowego tatusia
Było dobrze, dopóki w naszym życiu nie pojawił się Piotr. Początkowo nie zwracałem uwagi na to, że mama wychodzi częściej niż zwykle, że czasem dzwoni i mówi, że spóźni się na obiad. Ale potem zacząłem widzieć, jak coraz więcej czasu poświęca komuś innemu. To już nie były sporadyczne wyjścia. Teraz wyglądało to tak, jakby Piotr nagle zajął miejsce, które wcześniej należało wyłącznie do mnie.
Pierwszy raz poczułem, że coś się zmieniło, kiedy mama odwołała nasz wieczór filmowy. Oglądanie klasyków co piątek było naszą tradycją, którą pielęgnowaliśmy od lat. Tym razem, zamiast przynieść chipsy i koc, powiedziała, że idzie na kolację z Piotrem.
– Mamo, naprawdę? Myślałem, że mamy plany – rzuciłem z wyrzutem.
– Wiem. Obiecuję, że to nadrobimy w weekend – odpowiedziała, pakując torebkę.
– Weekend? A co jest dzisiaj ważniejsze?
Zatrzymała się na chwilę, jakby szukała odpowiednich słów.
– Adam, to tylko kolacja. Możemy obejrzeć film w każdej chwili.
Każdej chwili? Przez całe lata każda chwila należała do nas. Teraz nagle nie byłem priorytetem. Poczułem, jak wzbiera we mnie złość, ale nie chciałem robić scen. Ograniczyłem się do krótkiego „jasne” i wyszedłem do swojego pokoju. To była pierwsza z wielu sytuacji, kiedy Piotr wchodził do naszego życia, a ja czułem, że moje miejsce jest coraz bardziej marginalizowane. Nie powiedziałem tego wprost, ale wewnętrznie narastał we mnie bunt. Miałem wrażenie, że tracę coś, co było dla mnie święte.
Bez pardonu zajmował moje miejsce
Wraz z każdym kolejnym tygodniem czułem się coraz bardziej odsunięty. Mama mówiła o Piotrze z uśmiechem, opowiadała, gdzie byli, co zrobili, jak bardzo on ją wspiera. Ja słuchałem, próbując zachować neutralny wyraz twarzy, ale w środku czułem gniew.
Jednego wieczoru, kiedy zaprosiła Piotra na kolację, poczułem, że nie dam rady dłużej tego znosić. Siedziałem przy stole, bawiąc się widelcem, podczas gdy oni rozmawiali i śmiali się, jakby nic innego nie miało znaczenia.
– Adam, wszystko w porządku? – zapytał Piotr, zauważając moje milczenie.
– Tak, po prostu nie mam dziś humoru – odpowiedziałem chłodno.
– Może dołączysz do rozmowy? – dodał, próbując mnie wciągnąć.
– Nie sądzę – rzuciłem i wstałem od stołu.
Mama podążyła za mną.
– Co się dzieje? Dlaczego jesteś taki nieuprzejmy?
– Nie jestem nieuprzejmy. Po prostu nie chcę brać udziału w tej farsie – powiedziałem, patrząc jej prosto w oczy.
– To nie jest farsa. Piotr nie chce cię zastąpić. Chce być częścią naszego życia – tłumaczyła, ale jej słowa brzmiały jak puste frazesy.
– Naszego życia? Bo mi się wydaje, że teraz to jest tylko wasze życie – odparłem, zanim zamknąłem się w pokoju.
Sam sobie poradzę
Po tamtej rozmowie zacząłem unikać mamy i Piotra. Spędzałem więcej czasu poza domem, a kiedy w nim byłem, zamykałem się w swoim pokoju. Mama próbowała nawiązać rozmowę, ale każda jej próba kończyła się fiaskiem.
– Adam, czy naprawdę nie możemy porozmawiać? – zapytała któregoś wieczoru, kiedy próbowałem wyjść z domu.
– O czym mamy rozmawiać? O tym, jak Piotr jest wspaniały? Nie jestem zainteresowany – rzuciłem.
– Adam, to nie tak. Chcę, żebyś wiedział, że jesteś dla mnie najważniejszy.
– Najważniejszy? Nie wydaje mi się – odpowiedziałem i wyszedłem, zanim mogła cokolwiek dodać.
Wewnątrz czułem, że może przesadzam, ale z drugiej strony nie potrafiłem poradzić sobie z tym, co czułem. Piotr też próbował. Kilka razy zapytał mnie, czy możemy porozmawiać.
– Wiem, że trudno ci mnie zaakceptować. Ale nie chcę, żebyś czuł, że jestem twoim wrogiem – mówił, kiedy spotkałem go w kuchni.
– To nie ma znaczenia, co myślisz. I tak wszystko jest już ustalone – odpowiedziałem, nie dając mu szansy na dalszą rozmowę.
Powinniśmy coś wyjaśnić
Po tygodniach narastającego napięcia mama i ja w końcu stanęliśmy naprzeciw siebie, gotowi wyrzucić z siebie wszystkie tłumione emocje. Kiedy pewnego wieczoru wróciłem późno do domu, zastałem ją czekającą w kuchni. Zdecydowanie zbyt długo udawaliśmy, że wszystko jest w porządku, a jej spojrzenie mówiło, że nie zamierza tego dłużej tolerować.
– Adam, musimy porozmawiać – zaczęła, odstawiając kubek z herbatą.
– Naprawdę? Teraz? – rzuciłem, opierając się o drzwi.
– Tak, teraz. Nie mogę dłużej patrzeć, jak odgradzasz się ode mnie. Cokolwiek się dzieje, musimy to rozwiązać – powiedziała, a jej głos drżał z emocji.
Usiadłem naprzeciw niej, ale unikałem spojrzenia.
– Okej, mamo. Słucham.
– Wiem, że Piotr ci przeszkadza, i rozumiem, że ciężko ci zaakceptować zmiany. Ale musisz zrozumieć, że mój związek z nim nie oznacza, że mniej cię kocham – powiedziała spokojnie, choć w jej oczach widziałem błysk zmartwienia.
To wystarczyło, by moje emocje eksplodowały.
– Mniej mnie kochasz? Mamo, nie chodzi o to, że mnie kochasz mniej. Chodzi o to, że w ogóle mnie nie zauważasz! – wybuchłem, wstając gwałtownie.
– Jak możesz tak mówić? Całe moje życie kręci się wokół ciebie – odpowiedziała, wstając z miejsca.
– Teraz kręci się wokół Piotra. Po rozwodzie obiecałaś, że zawsze będziemy tylko my. Powiedziałaś, że nie potrzebujemy nikogo innego. A teraz? Wygląda, jakby to on był twoją rodziną! – krzyknąłem, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
Mama wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić.
– Nigdy nie przestanę być twoją matką. Ale musisz zrozumieć, że mam prawo do szczęścia. I musisz przestać karać mnie za to, że próbuję żyć.
Nie odpowiedziałem. Wyszedłem z kuchni, trzaskając drzwiami. Wiedziałem, że ma rację, ale moje serce wciąż nie chciało tego zaakceptować.
Próbowałem ją zrozumieć
Następne dni były dla mnie trudne. Po kłótni z mamą czułem się jeszcze bardziej rozdarty. Wiedziałem, że nie byłem wobec niej sprawiedliwy, ale nie potrafiłem poradzić sobie z wrażeniem, że Piotr zabiera mi część życia, które należało tylko do nas. Pomógł mi przypadek. W weekend spotkałem się z Wojtkiem, moim najlepszym przyjacielem, który od lat był dla mnie kimś w rodzaju starszego brata. Wspomniałem o naszej kłótni, oczekując, że mnie poprze, ale jego reakcja mnie zaskoczyła.
– Wiesz, że zawsze cię wspieram, ale może trochę przesadzasz? – powiedział, patrząc na mnie uważnie.
– Przesadzam? Wojtek, mama całkowicie mnie ignoruje, odkąd pojawił się Piotr! – oburzyłem się.
– A może to ty jej na to nie pozwalasz? Pomyśl o tym. Była sama przez lata. Jeśli Piotr sprawia, że jest szczęśliwa, czy naprawdę chcesz jej to odebrać? – zapytał spokojnie.
Jego słowa uderzyły mnie mocniej, niż chciałem przyznać. Czy naprawdę byłem takim egoistą? Przez resztę dnia nie mogłem przestać o tym myśleć. W końcu postanowiłem zrobić pierwszy krok. Kiedy wieczorem wróciłem do domu, zobaczyłem Piotra w salonie. Siedział z książką na kolanach, a na jego twarzy malowało się lekkie napięcie. Podszedłem do niego, czując, jak ściska mnie w żołądku.
– Wiem, że byłem... trudny. Chcę tylko powiedzieć, że jeśli naprawdę kochasz moją mamę, to pokaż mi to. Pokaż, że ona nie popełniła błędu – powiedziałem, zmuszając się do szczerości.
Piotr spojrzał na mnie z powagą.
– Adam, obiecuję, że nigdy nie zrobię nic, co mogłoby ją zranić. Nie próbuję zastąpić twojego ojca. Chcę tylko być częścią waszego życia, jeśli mi na to pozwolisz – odpowiedział, a w jego głosie słyszałem szczerość.
Kolejne tygodnie były dla nas wszystkich próbą. Mama i Piotr starali się, bym czuł się częścią ich nowego życia, a ja powoli zaczynałem rozumieć, że ich związek nie musi oznaczać końca naszej relacji. Pewnego wieczoru usiedliśmy razem do kolacji – pierwszy raz od dawna. Rozmowa była swobodna, a atmosfera mniej napięta. Mama spojrzała na mnie z wdzięcznością, a ja uśmiechnąłem się nieśmiało.
W końcu, po kolacji, mama podeszła do mnie i delikatnie położyła rękę na moim ramieniu.
– Adam, wiem, że to dla ciebie trudne. Ale dziękuję, że próbujesz – powiedziała cicho.
Spojrzałem na nią i skinąłem głową.
– Też próbuję to zrozumieć, mamo – odpowiedziałem, czując, że robię krok w stronę zaakceptowania nowej rzeczywistości.
Relacje między nami nie były jeszcze idealne, ale widziałem, że mama jest szczęśliwa. Może to było kluczem – nauczyć się dzielić miłość, nie tracąc jej całkowicie. W końcu zrozumiałem, że mama wciąż była moją opoką, a ja musiałem pozwolić jej być także szczęśliwą kobietą.
Adam, 18 lat
Czytaj także:
„Myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi, wychodząc za biznesmena. Zamiast błyszczeć na firmowych rautach, szoruję gary”
„Rodzina myśli, że jestem nieszczęśliwa, bo nie mam faceta. Nie wiedzą, ile życiowych problemów mnie dzięki temu omija”
„Gdy wyjechałem za granicę do pracy, żona zaczęła się dziwnie zachowywać. Jej tajemnica po prostu zwaliła mnie z nóg”