Moja mama cały czas była zajęta, przeprowadzała badania dla korporacji farmaceutycznych, testowała nowatorskie leki, nieustannie wyjeżdżała w długie podróże służbowe, a ja spędzałam ten czas z dziadkiem. Czasem nie widziałyśmy się przez kilka tygodni. Dziadek czytał mi opowieści przed snem, odprowadzał mnie do przedszkola, pokazywał jak rysować i pisać pierwsze literki.
Kariera była najważniejsza
Moja matka przez całe swoje życie skupiała się wyłącznie na sobie, troszcząc się o swój komfort i dbając, aby nie zabrakło jej rozrywki. Teraz jest dokładnie tak samo. Niedawno dowiedziałam się, że najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich – choć nie do końca wiem, kogo miała na myśli, prawdopodobnie jedynie siebie – jest przeniesienie dziadka Ignacego do domu seniora. Mój ukochany dziadek, który zadbał o to, aby moje dzieciństwo pełne było radości, który się o mnie troszczył, miał trafić do jakiegoś miejsca dla starych, samotnych ludzi. Nie chciałam nawet o tym myśleć. Po prostu nie mogłam się na to zgodzić.
– Mamo, to przecież twój ojciec!
– I co z tego? W domu opieki poczuje się dobrze, tam jest personel medyczny, który na pewno o niego zadba, a my będziemy go odwiedzać tak często, jak tylko będziemy mogły.
– Przecież dziadek nie jest na tyle stary, by umieszczać go w domu starców.
– Powiedziałam przecież, że chodzi o dom opieki.
– To jedno i to samo.
– Przecież doskonale wiesz, że dziadek zaczyna się zmagać z problemami z pamięcią. Musi ktoś przy nim być. Trzeba pilnować, aby zażywał leki, przygotowywać mu posiłki, dbać o porządek, robić pranie. Po prostu ktoś musi się nim zająć.
– Może więc ty byś mogła z nim zamieszkać.
– Ja? – zdumienie matki nie powinno mnie zaskakiwać. Przecież znałam ją doskonale, wiedziałam, jaka jest. – Mam przecież pracę, doskonale wiesz, jak bardzo mnie angażuje, muszę podróżować, mam przyjaciół, którzy mnie odwiedzają. Od wielu lat mieszkam sama, nie potrafiłabym żyć inaczej.
– Zatem ja z nim zamieszkam – powiedziałam to z pewnością siebie, bez wahania.
– Chyba zwariowałaś, Małgorzato – odpowiedziała. – A co z twoją karierą, planami na przyszłość, życiem...
– Nie mój się, wszystko bez problemu uda mi się pogodzić.
W końcu to dziadek mnie wychowywał
Moja mama uparcie próbowała wybić mi mój pomysł z głowy. Uważała, że nie powinnam podporządkowywać swojego życia dziadkowi. Jednak ja była pewna, że nigdy nie pozwolę na umieszczenie dziadka w domu seniora czy w jakimkolwiek podobnym miejscu. Dziadek był dla mnie najważniejszy na świecie. Tak naprawdę to on mnie wychowywał, kiedy dorastałam.
Wspomnienia o babci są dla mnie mgliste, odeszła kiedy byłam jeszcze dzieckiem.
Nigdy nie dowiedziałam się, kim był mój ojciec, moja mama unikała rozmów na ten temat mimo moich wielu prób. Kiedy pytałam dziadka, jedynie bezsilnie podnosił ramiona i twierdzi, że kompletnie nic na ten temat nie wie. Nie jestem pewna, czy rzeczywiście nic nie wiedział, czy po prostu nie chciał zdradzić powodów sekretu swojej jedynej córki.
Po odejściu mojej babci, zdecydował się na przedwczesną emeryturę, aby poświęcić się opiece nade mną. Zrezygnował z własnej kariery, mimo że pozostało mu jeszcze kilka lat do emerytury, porzucił swoje życie towarzyskie, znajomości, wszystko po to, aby skupić się na mnie.
Kiedy dorosłam, moja matka spotkała Norberta i zdecydowała się z nim zamieszkać. Uznała jednak, że najlepiej będzie, kiedy ja zostanę z dziadkiem. Czułam do niej wtedy ogromny żal. Szybko jednak zrozumiałam, że ich związek nie należał do udanych. Rozstali się po trzech latach, a moja matka przyznała, że Norbertowi zdarzało się ją uderzyć. Doskonale pamiętam, jak opowiadała o tym dziadkowi.
– Wydaje mi się, że nie mam szczęścia w miłości, tato.
Zastanawiałam się, czy mój tata również miał problemy z kobietami.
– Miałem przeczucie, że ten Norbert to niezbyt dobry typ, ale nie chciałaś mnie słuchać – odparł dziadek, po czym po chwili dodał: – Dobrze, że nie zdecydowałaś się na małżeństwo z nim. I bardzo dobrze, że nie pozwoliłem wam zabrać Gosi. Na szczęście nie musiała oglądać Waszych kolejnych awantur.
Mój dom był u dziadka
Po rozstaniu z Norbertem, moja mama pozostała z bolesnymi wspomnieniami i pięknym mieszkaniem, które wówczas nabyła. Na szczęście, kupiła je tylko dla siebie. Pod tym względem matka zawsze była roztropna. Nie wróciła jednak do nas, zdecydowała się pozostać w swoim nowym lokum. Od tamtej pory miałam dwa domy, jednak moim prawdziwym stał się dom dziadka Ignacego. Po zakończeniu związku z Norbertem, mama zaczęła jeszcze więcej pracować. Jej wyjazdy były częstsze, a ja odwiedzałam ją tylko od czasu co czasu. Na co dzień mieszkałam u dziadka.
Przypominam sobie, jak nagle zaczęła nas odwiedzać sąsiadka o imieniu Krysia. Przynosiła nam, a konkretnie dziadkowi, bo za mną nie przepadała, własnoręcznie upieczone ciasto bądź ugotowaną zupę, zapraszała dziadka do swojego mieszkania. Nie jestem pewien, ale możliwe, że ją odwiedzał. Nigdy mi jednak o tym nie opowiadał.
Kiedyś, wracając ze szkoły, weszłam do przedpokoju, a oni rozmawiali w kuchni. A dokładniej, to pani Krysia coś mówiła. Próbowała nakłonić dziadka, aby kazał matce zabrać mnie do siebie, mówiła, że powinien zastanowić się nad własnym życiem bo przecież wciąż nie jest stary. Byłam już wtedy na tyle duża, że doskonale rozumiałam, że sąsiadka chce się mnie po prostu pozbyć i zająć moje miejsce przy dziadku.
Pomimo tego, że bardzo bałam się, że dziadek jej posłucha, nie przyznałam się, że podsłuchałam ich rozmowę. Na szczęście, dziadek nie zrobił tego, co radziła mu sąsiadka, a pani Krysia po prostu przestała przychodzić. Kiedy w końcu zebrałam się na odwagę i zapytałam, dlaczego już nas nie odwiedza, dziadek po prostu wzruszył ramiona i odrzekł:
– Czyżby było nam źle tylko we dwójkę? Po co nam nieznajome kobiety? Żeby się wtrącały w nasze sprawy?
Wtedy stało się dla mnie jasne, że dziadek nikogo na świecie nie kocha tak bardzo, jak mnie i nie zamierza mnie zastąpić panią Krysią. Nawet mimo tego, że jej ciasta były wyjątkowo smaczne.
Gdy zdałam egzamin dojrzałości, mama kupiła mi niewielkie mieszkanie, twierdząc, że nadszedł czas na moją samodzielność. Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona. Czemu miałam zamieszkać sama w niewielkim mieszkanku, skoro w domu dziadka miałam do dyspozycji aż cztery pokoje, mnóstwo przestrzeni i czułam się tam jak u siebie. Ale to właśnie wtedy spotkałam Pawła, zakochałam się i doszłam do wniosku, że posiadanie własnego kąta może być całkiem niezłym pomysłem.
– Póki będziesz na studiach, ja będę płacić wszystkie rachunki – obiecała mama, co sprawiło, że zdecydowałam się zamieszkać sama. Paweł spędzał u mnie trochę czasu, ale nigdy nie zdecydował się wprowadzić. Wydaje mi się, że nie traktował naszego związku na tyle poważnie, aby zrezygnować z pokoju w akademiku, który dzielił z kumplami. I prawdopodobnie to właśnie przyczyniło się do szybkiego zakończenia naszej relacji. Mimo wszystko, polubiłam moje niewielkie lokum.
Nie chciałam się na to zgodzić
Ale teraz, kiedy mama planowała wysłać ukochanego dziadzia do domu starców, zaprotestowałam.
– Mamusiu, nie ma sensu o tym dyskutować, wracam do dziadka i to jest moja ostateczna decyzja – oznajmiłam zdecydowanie.
Tego samego dnia, z niewielką walizką w ręku, stanęłam na progu domu mojego dzieciństwa. Dziadek siedział w swoim ulubionym fotelu, oglądając telewizję.
– Miło cię widzieć, Gosiu! – wyraził radość na mój widok – Cieszę się, że przyszłaś. Może napijesz się herbaty? Albo przygotuję dla ciebie kakao?
– Spokojnie, dziadku, ja się tym zajmę – odparłam, kierując się w stronę kuchni. – Dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz problemy ze zdrowiem? – zapytałam, kiedy już siedliśmy, z dwoma kubkami gorącego, pachnącego napoju w rękach.
– Jakie problemy? Czasami tylko zapominam o pewnych rzeczach, ale przecież każdemu może się to przytrafić.
– Czemu nie powiedziałeś, że coś się dzieje? – zaczęłam obwiniać samą siebie, że niczego nie dostrzegłam, że zbyt rzadko pojawiałam się u dziadka, zajęta swoimi sprawami, pracą oraz nowym partnerem.
– Dlaczego miałem cię niepokoić? – odparł dziadek, marszcząc twarz. – Twoja matka coś tam zaplanowała, ale... – zakłopotał się i odwrócił wzrok w stronę ściany. Zauważyłam, że wygląda na smutnego i zaniepokojonego. Wyraźnie nie wiedział, jak mi o tym powiedzieć.
– Nie przejmuj się, dziadku – poklepałam go po zmarszczonej dłoni. – Plan mamy jest dość absurdalny. Mam lepszy pomysł.
Spojrzał na mnie. Nie powiedział ani słowa, nie zadał żadnego pytania. W jego oczach widać było za to nadzieję.
– Wrócę tutaj, dobrze, dziadku? Ponownie zamieszkamy razem, ale teraz to ja będę troszczyć się o ciebie. Tak jak ty kiedyś o mnie...
– A jak na to zareaguje Wiktor? Pewnie nie będzie zbyt szczęśliwy, że będziesz mieszkać ze starym dziadkiem.
– Wcale nie jesteś taki stary, dziadziu – zaśmiałam się. – A co z Wiktorem? – zamyśliłam się. – Jeżeli nie jest w stanie tego pojąć, to oznacza, że nie zasługuje na mnie – dodałam po krótkiej przerwie.
– Moja mądra, kochana wnuczka – tym razem to dziadek delikatnie poklepał moją dłoń.
Będę z nim do samego końca
Przez następny tydzień, z pomocą Wiktora, przeniosłam moje rzeczy do domu dziadka i zdecydowałam się wynająć moje mieszkanie. Wiktor kręcił głową i od czasu do czasu zastanawiał się, czy naprawdę dobrze to przemyślałam i czy na pewno sobie poradzę.
– Porządnie do przemyślałam – przytakiwałam pewnie i z równą pewnością oznajmiłam mu, że w razie trudności, to właśnie on będzie moją osobą do kontaktu. Jego jedyną odpowiedzią było milczące skinienie głową. Czułam, że nie jest do końca przekonany, a na pewno nie był szczęśliwy z mojej decyzji.
Bez wątpienia moja matka też nie była zadowolona. Cały czas podkreślała, że według niej najlepszym rozwiązaniem byłby dom starców. W końcu nie wytrzymałam i naprawdę poważnie się pokłóciłyśmy. Usłyszała ode mnie wszystko. Wykrzyczałam jej, że nigdy nie brała pod uwagę uczuć innych, nie dbała ani o dziadka, ani o mnie, że to dziadek był moim opiekunem i okazywał mi miłość codziennie, że gdyby nie on, prawdopodobnie skończyłabym w domu dla sierot.
– Oddałabyś mnie, podobnie jak teraz chciałaś oddać dziadka! – wykrzyczałam z irytacją, a mama chwyciła torebkę i wyszła, trzaskając drzwiami. Dziadek nawet słowem nie skomentował naszej awantury. Czyżby się ze mną zgadzał?
Z dziadkiem mieszkamy teraz we dwójkę, tak jak to miało miejsce w czasach mojego młodości. Jest jednak pewna różnica – zamiast pani Krysi, teraz to Wiktor nas odwiedza. Czasami zostaje na noc, zdarza się to nawet coraz częściej. Dziadek na to nie reaguje, nie wtrąca się w nasze sprawy. Stwierdził, że mamy swoją wolność i on nie będzie nas oceniał.
Zdaję sobie sprawę, że opieka nad dziadkiem nie będzie łatwa, ponieważ zaczyna cierpieć na demencję. Chociaż bardzo się staram dbać o jego zdrowie, choroba niestety postępuje. Bez względu jednak na to, w jakim będzie stanie, zdecydowałam, że nie oddam go do żadnego domu opieki. Naprawdę mocno go kocham i zamierzam opiekować się nim aż do końca.
Czytaj także:
„Przygarnęłam pod swój dach syna z rodziną. Robiłam za kucharkę, sprzątaczkę i nianię, a synowa i tak ciągle się czepiała”
„Przez lata mąż ukrywał, że ma drugą rodzinę. Prawda wyszła na jaw, gdy z szafki w garażu wysypały się zdjęcia”
„Mąż porzucił mnie dla innej i dobrze się bawi. Mnie zamiast alimentów zostawił poczucie krzywdy i beznadziei”