„Marian mnie poniżał, więc uciekłam do Hiszpanii. Poznałam szanującego mnie kochanka, ale wróciłam, gdy mąż zachorował”

zamyślona kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Wróciłam do Polski. Marian miał częściowy niedowład ciała, nie mógł się poruszać. Do tego cierpiał na problemy z mówieniem, nie był samodzielny i we wszystkim wymagał pomocy. Pomagałam mu najlepiej jak potrafiłam, mimo to pamiętałam, w jaki sposób mnie traktował. Nie mogłam tego wymazać z pamięci”.
/ 07.11.2023 22:00
zamyślona kobieta fot. Getty Images, Westend61

Mariana spotkałam na wiejskiej potańcówce. Nie mieszkał w naszej wiosce, przyjechał w odwiedziny do swojej ciotki i spędzał u niej część wakacji. Od razu wpadł mi w oko. 

Pamiątka z wakacji

Byłam przeszczęśliwa, że taki ktoś jak on, zwrócił na mnie uwagę. Wokół niego kłębiło się pełno dziewczyn z mojej okolicy, ale to właśnie mnie wybrał na swoją partnerkę do tańców. Tak spędziliśmy cały wieczór, a później poszliśmy na spacer po okolicznych polach i łąkach. Byłam tak szczęśliwa, że dałam mu się uwieść pod samotną lipą. To był mój pierwszy raz, który zapamiętałam na całe życie.

Kolejnego dnia Marian wrócił do swojego domu, a ja po kilku tygodniach miałam już pewność, że jestem w ciąży. Byłam przeszczęśliwa, bo byłam pewna, że mój wyśniony mężczyzna spędzi ze mną całe życie i wspólnie wychowamy owoc naszej płomiennej nocy. Moi rodzice byli przerażeni. Tata od razu udał się do wujostwa Mariana. Jak to zazwyczaj bywa na wsiach, wszyscy postawili sobie za punkt honoru, by doprowadzić do naszego ślubu. 

Wtedy też spadło na mnie olbrzymie rozczarowanie, ponieważ mój ukochany wypierał się jakiejkolwiek znajomości ze mną. Matka i ojciec Mariana stali za nim murem.

– Nasz syn miał się zadać z taką prostaczką ze wsi? Zupełnie nie jest w jego guście i nic sobą nie reprezentuje. W mieście ma znacznie bardziej interesujące koleżanki – niemal krzyczeli, gdy dowiedzieli się o sprawie.

Ostatecznie, po wielu kłótniach i awanturach, do naszego ślubu doszło. Ciotka i wujek Mariana wiedzieli, że muszą doprowadzić tę sprawę do końca, bo w naszej wsi zostaną wyklęci. Wkrótce przeprowadziłam się do domu teściów w Krakowie. Tam, na każdym kroku dawali mi odczuć, że jestem gorsza i że zmarnowałam życie Marianowi. Nikt nie zwracał uwagi na moje uczucia, nikt się ze mną nie liczył. O wsparciu męża też mogłam zapomnieć.

– Zamiast płakać powinnaś się cieszyć, że wziąłem cię za żonę. Gdyby nie moja łaska to do końca życia być się taplała w tym gnoju na wsi. To było Twoje przeznaczenie – śmiał się ze mnie cały czas.

Z czasem było jeszcze gorzej

Kiedy na świecie pojawił się nasz syn Karol, nic się nie zmieniło. Miałam momenty, że najchętniej wszystko bym rzuciła i zniknęła z tego luksusowego więzienia. Na miejscu trzymało mnie tylko dziecko, bo byłam nauczona, że rodzina jest najważniejsza

Marian wydzielał mi pieniądze, które nie starczały mi na zbyt wiele. Przed ślubem skończyłam szkołę gastronomiczną, więc niekiedy miałam możliwość dorobić sobie kilka groszy w restauracjach jako okazjonalna kucharka.

Na domiar złego, Mariana wciągnęło kasyno i zaczął przegrywać w nim mniejsze i większe kwoty pieniędzy. Problemy finansowe prowadziły do nieustannych kłótni o wszystko – o wychowanie naszego syna, nieporządek w domu, niewyprane ubrania. Wszystko to mnie przerastało i niesamowicie niszczyło psychicznie.

W całej tej sytuacji starałam się chronić Karola. Był mądrym chłopakiem, zdobywanie wiedzy przychodziło mu bez najmniejszego problemu. Z wyróżnieniem zdał maturę i postanowił wyjechać na studia do Hiszpanii. Tam też znalazł sobie dorywczą pracę, więc nie musiał prosić się swojego ojca o pomoc finansową. 

Można nazwać to ucieczką

Syn wiedział, że bardzo męczę się w domu, żyjąc z jego ojcem-hazardzistą. Nie raz okazywał mi wsparcie, był dla mnie prawdziwą męską opoką. Mogłam na niego i liczyć, nawet wtedy, gdy mieszkał kilka tysięcy kilometrów dalej.

Wkrótce po wyjeździe do Barcelony, Karol zaskoczył mnie pewną propozycją.

– Mamuś, a może byś do mnie dołączyła? Wiem, że w Polsce jest Ci ciężko, zasługujesz na to, by żyć spokojniej. Mój znajomy potrzebuje do pracy w restauracji pomocy kuchennej. Praca jest zmianowa, a szefostwo oferuje bardzo dobre warunki finansowe. Zastanów się, proszę! Pomogę Ci z językiem, znajdziemy jakieś małe mieszkanko.
 
Pomysł był świetny, ale początkowo nie miałam odwagi. Praca w kuchni? Byłam tego nauczona i sprawiało mi to dużą frajdę. Uwielbiałam to robić, gdy tylko miałam taką okazję. Wreszcie miałabym też swoje pieniądze i nie musiałabym liczyć na łaskę lub niełaskę swojego męża. 
 
Gdy następnego ranka w naszym domu wybuchła awantura, postanowiłam spakować swoje rzeczy i wyjechać do syna do Hiszpanii. Miałam trochę zaskórniaków, więc stać mnie było na wynajęcie małego pokoiku w kamienicy obok mieszkania Karola. Niemal od razu zaczęłam pracę w przyjemnej, rodzinnej restauracji, w której wszyscy byli bardzo pomocni. Cierpliwie tłumaczyli mi moje zadania, przy okazji ucząc najpopularniejszych zwrotów po hiszpańsku. Naprawdę dobrze się tam czułam.
 

Wreszcie odżyłam

Mimo ponad 40 lat na karku, szybko się uczyłam, a Jose i Maria, właściciele restauracji, szybko zauważyli, że mam talent gastronomiczny. Awansowałam z pomocy kuchennej na kucharkę, później na szefową kuchni. Mimo że gotowanie owoców morza nie było kiedyś dla mnie codziennością, szybko przyswoiłam sobie ich przepisy i dodawałam do nich nutkę słowiańskiej fantazji. 

Po roku mojej hiszpańskiej przygody zostałam kierowniczką restauracji. Cały czas miałam też na oku kuchnię, bo tam zawsze było moje serce, ale więcej czasu spędzałam na sali, dbając o naszych gości. Jednym z nich był Iker, mniej więcej mój rówieśnik, który często wpadał na nasze tapasy. Początkowo zamienialiśmy ze sobą kilka słów, z czasem nasza relacja zmieniła się w przyjaźń. 

Iker był właścicielem dużej firmy informatycznej. Bardzo dużo czytał i zwiedzał różne zakątki świata. Opowiadał mi o swoim życiu, ja też się z nim dzieliłam różnymi historiami. Świetnie spędzało mi się z nim czas, nasza relacja wyszła również poza mury naszej restauracji. Zapraszał mnie do kina lub teatru, ja odwdzięczałam mu się pysznymi daniami gotowanymi w jego urokliwym mieszkaniu.

Wreszcie czułam, że mężczyzna mnie szanuje i liczy się z moim zdaniem. Byłam niesamowicie szczęśliwa, bo widziała, że Iker żywi do mnie uczucia, ja nie pozostawałam mu dłużna. 

– Anno, cieszę się, że pojawiłaś się w moim życiu. Przy Tobie jestem spełniony! – powiedział mi podczas spaceru nad morzem.

Nic co dobre nie trwa wiecznie i niestety dopadła mnie rzeczywistość. 

Nagle mnie potrzebował

Pewnego słonecznego dnia, w drodze do pracy, odebrałam telefon od mojego teścia.

– Musisz wrócić do Polski, do domu. Nie wiem, czy pamiętasz, ale masz tutaj męża. – znałam ten ton jego głosu sprzed wielu lat, jednak po chwili nieco złagodniał – Marian miał wylew. Potrzebujemy Twojej pomocy.

W jednej chwili mój nowy świat runął. Byłam szczęśliwa w Hiszpanii, z Ikerem, ale skoro po kilku latach teść postanowił się ze mną skontaktować, to wiedziałam, że sprawa jest poważna. Od razu udałam się do pracy mojego mężczyzny, musiałam z nim porozmawiać.

– Iker, muszę wrócić do domu, do Polski. – mówiłam spokojnie, ale mój głos się łamał.

– Anno, nie rób tego. Ja Cię bardzo kocham. Wyjdź za mnie. Zostań ze mną na zawsze. 

– Muszę tam pojechać. Marian jest moim mężem i muszę mu pomóc w tych trudnych chwilach. Obiecuję, że przemyślę Twoją propozycję. Wiesz, że jesteś mi bardzo bliski, ale sytuacja, w której się teraz znalazłam, jest bardzo trudna. 

Wróciłam do Polski. Marian miał częściowy niedowład ciała, nie mógł się poruszać. Do tego cierpiał na problemy z mówieniem, nie był samodzielny i we wszystkim wymagał pomocy. Pomagałam mu najlepiej jak potrafiłam, mimo to pamiętałam, w jaki sposób mnie traktował. Nie mogłam tego wymazać z pamięci. 

Dużo się zmieniło

Co było dla mnie najdziwniejsze, w domu moich teściów zaczęto mnie szanować. Ojciec i matka Mariana doceniali to, co robię. Mój mąż powoli dochodził do zdrowia. Uczęszczał na rehabilitację i odzyskiwał sprawność zarówno fizyczną, jak i umysłową. Wydawało mi się nawet, że mam przed sobą obcego, lepszego faceta. To był nowo narodzony Marian.

Widział, ile dla niego robię i jak bardzo okazuję mu wsparcie. Pewnego dnia wyznał mi to przy kolacji

– Z niczym nie dałbym sobie rady bez Ciebie Aniu. Wcześniej tego nie widziałem i nie doceniałem. Jesteś moim aniołem – mówił, a głos mu się łamał. – Chciałem Cię przeprosić za to, jaki podły byłem dla Ciebie lata temu. Wybacz mi proszę i daj mi naprawić swoje błędy.

Było to wzruszające, ale nie chciało mi się wierzyć, że Marian tak po prostu będzie teraz inny. Cały czas bliski memu sercu był Iker, który do mnie dzwonił i prosił, bym wróciła do Hiszpanii i do niego. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Prosiłam o czas do namysłu.

Z czasem jednak nasz kontakt osłabł, kontaktowaliśmy się coraz rzadziej. Z drugiej strony, znacznie lepiej zaczęłam się dogadywać z Marianem. 

– Aniu, może miałabyś ochotę na jakiś wypad w góry albo na Mazury? Będziesz miała chwilę odpoczynku, ja się Tobą zaopiekuję – mówił mój mąż.

Wkrótce nasze życie ponownie się zmieniło. Karol ożenił się z piękną hiszpanką Isabellą, a na świecie pojawiła się nasza wnuczka Valeria. Marian przeszedł całkowitą odmianę. Jest opiekuńczym mężem i oddanym dziadkiem. 

Cieszę się, że podjęłam decyzję o powrocie do Polski. Cieszę się również z tego powodu, że dałam mojemu mężowi szansę. O moim hiszpańskim ukochanym z czasem zapomniałam, od znajomych dowiedziałam się, że on poznał jakąś kobietę i również ułożył sobie życie. Wszyscy jesteśmy szczęśliwi, a to jest najważniejsze.

Czytaj także:
„W orszaku żałobnym mojej matki wydała się tajemnica. Za życia zapomniała mi powiedzieć, że moim ojcem jest wujek”
„Byłam dla matki zbędnym balastem, bo wolała swoich fagasów. Gdy kolejny ją porzucił, stanęła z walizkami w moim progu”
„Nie byłem przekonany do sanatoryjnych miłostek ojca. Jego zauroczenie niemal zakończyło się wyprawą na tamten świat”

Redakcja poleca

REKLAMA