„Byłam dla matki zbędnym balastem, bo wolała swoich fagasów. Gdy kolejny ją porzucił, stanęła z walizkami w moim progu”

smutna młoda kobieta fot. Getty Images, Jozef Polc
„Weszła, ciągnąc za sobą walizy. Zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie chciałam jej u siebie, ale nie umiałam odmówić. Nie umiałam zamknąć jej drzwi przed nosem. Mama bezceremonialnie zajęła moją sypialnię i błyskawicznie zaczęła rządzić w moim domu”.
/ 04.11.2023 19:15
smutna młoda kobieta fot. Getty Images, Jozef Polc

Zawsze przeszkadzałam swojej matce. W podróżach, karierze, kolejnych miłostkach. Aż tu nagle, po latach, postanowiła ze mną zamieszkać…

Matka nie miała mnie w planach

Jestem niechcianym dzieckiem. Niechcianym wyłącznie przez matkę. Nie rozumiem, po co wydała mnie na świat? Matka nigdy mnie nie kochała. Myślę nawet, że mnie nienawidziła! Ledwie skończyłam roczek, gdy mama wywiozła mnie do dziadków. Robiła karierę i nie miała czasu, by zajmować się małym dzieckiem. Przeszkadzałam jej.

Tato pracował wtedy za granicą i nawet o tym nie wiedział. Wrócił, gdy miałam dwa lata i natychmiast mnie zabrał. Wiele lat później dowiedziałam się, że zrobił to wbrew mamie. Podobno bardzo się wtedy pokłócili. Zresztą kłócili się często. Trudno być szczęśliwym dzieckiem, żyjąc w takim domu.
Tato bardzo mnie kochał. Od najmłodszych lat czułam, że łączy nas nić porozumienia, że zawsze mogę na niego liczyć, że jestem przy nim bezpieczna. I chyba właśnie ta nasza więź była pomiędzy rodzicami kością niezgody. Mama ciągle kłóciła się z ojcem o mnie. W końcu doprowadziła do rozwodu.

Miałam wtedy 8 lat. Tato wziął mnie na spacer i powiedział, że wyprowadza się z domu, ale że będziemy się często widywać. Nie chciałam zostać z matką, ale nie miałam nic do gadania. Sąd zadecydował, że dziecko zostaje przy matce, a ojciec ma prawo do odwiedzin.

Mama mówiła, że ojciec mało zarabia, bo mnie nie kocha, i że teraz nam nareszcie będzie dobrze. Widząc, jak bardzo tęsknię, robiła wszystko, by mi obrzydzić tatę. Wmawiała, że to z jego winy musieli się rozstać, bo on na nią – wspaniałą kobietę – nie zasługiwał. „Powinnaś go nienawidzić” – krzyczała. Nigdy jej nie wybaczyłam, że musiałam rozstać się z ojcem. Tato znowu wyjechał za granicę do pracy.

Matka traktowała mnie jak mebel

Po rozwodzie mama natychmiast przyprowadziła nowego faceta, który postanowił mnie wychowywać, bo jak twierdził, mój ojciec tego nie zrobił.
Nie lubiłam go. Do wszystkiego się wtrącał. Zupełnie nie liczył się z moimi potrzebami, wprowadził wojskowy dryl. O wszystkim decydował. Jak i w co mam się ubrać do szkoły, czy mogę wyjechać na wycieczkę, czy mogę iść do kina, z którą z koleżanek wolno mi się spotykać.

Mama nie reagowała. Miałam wrażenie, że nawet była zadowolona, że sprawiało jej przyjemność, gdy jej kochaś mnie musztrował, a ja się buntowałam. Jeszcze wtedy bardzo ją kochałam. Tak bardzo chciałam, żeby mnie przytuliła! Żeby choć raz posadziła mnie na kolanach, pocałowała, pogłaskała po głowie, pochwaliła mnie, bo bardzo się starałam.

Jednak matka zajęta sobą, swoją karierą i facetem właściwie nie zwracała na mnie uwagi. Tylko gdy przychodzili goście i można się było mną pochwalić, ubierała mnie w najdroższe ciuchy i pokazywała znajomym jak małpę w cyrku.

Jak ja nienawidziłam tych przyjęć, tych obleśnych pocałunków starych bab, tych wrednych uśmieszków podstarzałych lowelasów, tych kretyńskich uwag, jaka to ze mnie panna wyrasta, która pewnie już za chłopakami się ogląda. To było obrzydliwe, nieszczere, wyłącznie na pokaz. Gdy wychodzili goście, facet matki moje piękne sukienki zamykał na klucz. Do następnego przyjęcia.

Po dwóch latach mamusia znowu wywiozła mnie do dziadków. Musiałam zmienić szkołę. Nie było to łatwe. Nowe koleżanki i koledzy długo nie chcieli mnie uznać za swoją. Byłam ta miastowa. Bardzo tęskniłam do mamy.
Dziadkowie zawsze bardzo uroczyście obchodzili święta. Marzyłam, żeby mama przyjechała do mnie na Boże Narodzenie albo na Wielkanoc. Nie przyjechała nigdy.

Regularnie tuż przed świętami przysyłała mi pocztówkę. „Kochana córeczko – pisała – niestety nie będę mogła tym razem przyjechać. Nie pozwalają mi na to obowiązki. Wybacz mi! Może uda się następnym razem. Mama”. Oczy wypłakiwałam, czytając te kartki. Dopiero po latach dowiedziałam się, że mamusia spędzała święta w Egipcie, Tajlandii lub innym kraju ze swoim kolejnym mężem lub facetem.

Ona w ogóle mnie nie znała

Maturę zrobiłam u dziadków. Chciałam studiować, ale zaraz po maturze moi dziadkowie zmarli. Jedno po drugim. Moja matka w tym czasie podróżowała ze swoim facetem. Zostałam sama. Dziadkowie zapisali mi cały swój majątek. Sprzedałam dom i ziemię, i kupiłam niewielkie mieszkanie w Warszawie. Znalazłam pracę i rozpoczęłam dorosłe życie.

Z mamą spotkałam się po roku. Znalazła czas, by wypić ze mną kawę. Zdziwiła się, że tak wyrosłam, że jestem już dorosła, że czas tak szybko minął.

– Nawet ładna jesteś – stwierdziła zdziwiona. – Chyba podobna do mnie!

Nie interesowało jej, co robię, z czego żyję, czy mam gdzie mieszkać. Uznała, że doskonale sobie radzę. Spieszyła się do swoich zajęć, do kariery, do faceta. Miałam niezłą pracę, nieźle zarabiałam, ale byłam sama. Nie potrafiłam ułożyć sobie relacji z facetami. Każdy kojarzył mi się ojczymem, który chciał mnie wychować. Wszystkie moje związki kończyły się rozstaniem.

Gdy rozpadł się mój kolejny związek, zrozumiałam, że nie mam szans na ułożenie sobie życia. Nie miałam pojęcia, jak powinna zachowywać się prawdziwa, stabilna, kochająca się rodzina. Moja mama zmieniała partnerów, kiedy tylko się nimi znudziła lub gdy przestawali być towarzysko atrakcyjni.

Nagle byłam jej potrzebna

Miałam już 30 lat, gdy mamusia bez uprzedzenia stanęła w drzwiach mojego mieszkania.

– Musisz mi pomóc, kochanie – powiedziała zamiast dzień dobry – musimy przez pewien czas mieszkać razem.

I weszła, ciągnąc za sobą walizy. Zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie chciałam jej u siebie, ale nie umiałam odmówić. Nie umiałam zamknąć jej drzwi przed nosem. Mama bezceremonialnie zajęła moją sypialnię i błyskawicznie zaczęła rządzić w moim domu.

Wtrącała się do wszystkiego. Bez przerwy robiła mi uwagi. Że źle gotuję, że kiepsko się ubieram, że nie mam gustu. Wciąż pytała, dlaczego nie mam męża, a przecież wszystkie kobiety w moim wieku są już matkami? I tak niemal codziennie. Minęły trzy miesiące, a ona nawet nie wspomniała o wyprowadzce. Wręcz przeciwnie, doskonale się czuła w moim mieszkaniu i wyglądało na to, że zamierza zostać na dłużej.

Nasze relacje były coraz gorsze. Przesiadywałam w pracy do nocy, byle tylko jak najkrócej przebywać w towarzystwie matki. Coraz częściej się kłóciłyśmy. Dała mi do zrozumienia, że nie zamierza się wyprowadzić. Uważała, że mam wobec niej obowiązki, i że powinnam ją utrzymywać.

– Jeśli nie – wykrzyczała mi w kolejnej kłótni – wystąpię do sądu o alimenty.

Moja ukochana mamusia, która zawsze traktowała mnie jak zabawkę i po prostu pozbyła się mnie jak niepotrzebnego mebla, ta mamusia zagroziła, że poda mnie do sądu o alimenty! Byłam zrozpaczona. Żyłyśmy razem na 48 metrach kwadratowych. Czułam się zaszczuta.

Pewnego wieczoru zastałam ją w moim domu z jakimś facetem.

– Wiesz – powiedziała, gdy wyszedł – chciałabym, by Robert z nami zamieszkał!

Jej bezczelność odebrała mi mowę. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Po prostu pojechałam przed siebie, musiałam ochłonąć, zastanowić się, co robić. Nocowałam w podmiejskim motelu. Wróciłam następnego dnia po południu. Moja ukochana mamusia zażywała kąpieli.

– Dasz mi ręcznik i suszarkę? – spytała jakby nigdy nic…

Czytaj także:
„Moja teściowa co niedzielę pyta o wnuka. Nie wie, że mam na koncie 6 strat, a jej pytania mnie ranią”
„Myślałam, że wszystkich uda mi się okłamać. Gdy mój wstydliwy sekret wyszedł na jaw, mąż mnie zostawił, a pomogli obcy

„Aby mąż mnie nie zostawił, przekupywałam go prezentami. Zgodziłam się też, by jego łóżko rozgrzewały wynajęte panny”

Redakcja poleca

REKLAMA